Pokój dla osób, które lubią prozę Stephena Kinga, a uważny uczestnik wyłapie tu pewne nawiązania do użytej w tytule nazwy książki/filmu. Jest tu obecny swoisty klimat amerykańskiego więzienia, powiedzmy z przełomu lat 50. czy 60. XX wieku, choć są tu elementy elektroniczne, które maksymalną 'wczuwkę' minimalnie psują. Uważam, że można by tu było zrezygnować w ogóle z elektroniki, naturalnie poza wystrojem wnętrza, który niegdyś służył do pozbawienia życia (a jego użycie tutaj stanowi tak naprawdę clue zabawy) i to tylko pomogło by w odbiorze "surowości" tegoż miejsca.
Zagadki są tu odczuwalnie trudniejsze, przy czym jest ich też nieco mniej niż w pokojach, jakie do tej pory odwiedzałem. Niemniej graliśmy we dwójkę, przez co każde z nas miało co robić. Dlatego też sądzę, że troje graczy to rozsądne optimum w tym przypadku. W celu zdobycia wskazówek trzeba będzie się też kilka razy pogimnastykować, więc radziłbym przebrać się w ciuszki, jakie można pobrudzić. W pokoju jest też sporo 'zmyłek', które służą za wystrój wnętrza, co tylko pomaga immersji, ale większego zastosowania dla zabawy nie mają.
Niemniej miałem problem z pewnym użytkowym 'rekwizytem'. Choć był w duchu miejsca, tak był już na tyle wyeksploatowany, że zamiast pomóc, tak naprawdę przeszkadzał mi w wyszukiwaniu rozwiązania. Zwłaszcza, że w pokoju jest nieco mniej światła, co tylko podbijało frustrację, która wynikała z tego, że czegoś nie mogłem zwyczajnie rozgryźć, bo elementy niezbędne do rozwikłania zagadki były bardzo słabo widoczne.
Mistrz gry okazał się z kolei kompetentną osobą, a nieco się o to obawiałem, czytając "tutejsze" opinie. Przeciwnie - MG był schludny, rzeczowy, taki jaki powinien być. Jeżeli miałbym na coś utyskiwać to bardziej na fakt, że niekiedy podpowiedź wjeżdżała za szybko, kiedy nadal byliśmy w stanie sami coś zrobić. Zaś z drugiej zaś strony, kiedy widocznie się męczyliśmy i prosiliśmy o pomoc, tak MG trochę czasu zajęło, aby zareagować. Bardzo drobna niedogodność, ale zawsze.
Pewnym kuriozum była sytuacja, gdzie z racji opierania się o coś (bo ktoś miał np. krótsze ręce, by po coś sięgnąć i inaczej było to średnio możliwe bez podparcia), jak się okazało - powodowaliśmy to, że wbijanie nawet poprawnej odpowiedzi nie dawało upragnionego skutku. Niemniej to są tylko szczegóły, które finalnie nie zabrały mi radości z gry i udowadniają, że pokoje sygnowane niżej w rankingu lockme też są warte, aby je odwiedzić. Nie jest to jakikolwiek top, ale jeżeli ktoś lubi więzienne klimaty, tak tu coś dla siebie znajdzie.
PS. Mistrzowi Gry należą się też brawa za to, że poinformował nas o pewnym zapewne mało znanym fakcie, który sprawia, że gracze mogą być/lub są sfrustrowani na firmę SHOW ESCAPE, czując się finansowo naciągniętymi (i mają absolutną rację!). Mianowicie - tu trzeba wybrać. Albo Zielona Mila albo ShowShank. Albo Agent FBI albo Pogrzebani.
Nie ma sensu odwiedzać tych wspomnianych duetów "po sobie", bo użyto na ich potrzeby te same pomieszczenia, zapewne tylko z lekko zmodyfikowanymi zagadkami, co w związku z brakiem takowej informacji na stronie firmy może powodować uzasadnioną niechęć i podejrzenie o 'wydębienie' tych dodatkowych dwóch stówek. Nam się uda tego uniknąć, ale rozumiem frustrację graczy, którzy odwiedzili te pokoje i zapłacili dwa razy tyle samo za podobne/lub takie samo doświadczenie.
Hmm.. trudno mi cokolwiek napisać.. niestety to najgorszy ER z jakim przyszło nam się zmierzyć.
Słyszeliśmy że jest specyficzny i trudny no ale...
Przychodzisz, zamykają ci w skrzyni i tyle.. no ok..po wyjaśnieniu na szybko onco kaman.
Pracownik pracuje tam chyba za kare. Ale o tym później.
Er naprawdę mega trudny.
W odróżnieniu do innych pokoi nie ma tu kontaktu z mistrzem gry oraz kamer. Jedynie jest przycisk bezpieczeństwa w skrzyniach. Zagadki a dokładnie jedna, podzielona jest na dwie części które to znajdują się w oddzielnych skrzyniach. U nas chyba coś z komunikacją nie pyklo bo się nie słyszelismy. Uważam że gdybyśmy mieli np jakieś radia byłoby lepiej.
Po wszystkim pracownik z szybkością karabinu maszynowego niby wytłumaczył nam zagadkę, czego przy tej prędkosci i tak nie zrozumieliśmy..potem zdjęcie, które i tak mu mega słabo wyszło i nara cześc.. jeśli inne pokoje tu są takie same to sorry.. podziękujemy..
Koncepcja z zamknięciem w dwóch oddzielnych trumnach i konieczność porozumiewania się, aby móc rozwiązywać zagadki bardzo fajna.
Same zagadki jednak mało ciekawe, wszystko opierało się głównie na odczytywaniu bazgrołów wewnątrz trumny, prawie bez żadnych elementów bardziej interaktywnych.
Dodatkowo dowiedzieliśmy od mistrza gry, że udaje się wyjść zaledwie 3-4% drużyn. Ktoś może powiedzieć, że pokój rzeczywiście poziom ekspercki, ale ja bym stwierdziła raczej, że to kwestia niezbilansowania czasu rozgrywki. Zwłaszcza że po drodze było dużo dodawania wyników z poprzednich zagadek, bez jednoczesnej możliwości sprawdzenia czy dana zagadkę rozwiązało się poprawnie. W typowych escape roomach dużo lepiej odczuwa się satysfakcję z rozwiązania zagadki, bo widzisz, że rozwiązałeś ją poprawnie i możesz przejść dalej. Tu upływu czasu prawie się nie odczuwało, z jednoczesnym wrażeniem braku postępów (mimo że większość zagadek mieliśmy rozwiązanych na koniec godziny rozgrywki).
Potencjał pomysłu gry na dwie osoby został tu kiepsko wykorzystany. Poradziłabym, że jeśli ktoś chce spróbować tej koncepcji rozgrywki, to powinien kupić gry typu We were here together, Cryptic killer czy Past within. Wyjdzie dużo taniej, a zagadek jest więcej i są ciekawsze.
Przed podejściem do tego pokoju przeczytałem bardzo wiele recenzji, dlatego z góry nastawiłem się do niego negatywnie. Pokój jednak mnie pozytywnie zaskoczył, dlatego pozwolę sobie skomentować kilka zastrzeżeń, które można tutaj przeczytać. Pokój przechodziliśmy w dwie osoby, każda z doświadczeniem co najmniej kilkunastu. Udało nam się wyjść ok. 5 min przed czasem.
- poziom trudności - pokój jest faktycznie trudny, trzeba rozwiązać kilka zagadek pod rząd nie wiedząc czy zostały one wykonane prawidłowo przed wprowadzeniem finalnego rozwiązania. My się nie śpieszyliśmy, robiliśmy zagadki do momentu aż będziemy pewni rozwiązania. Zagadki są bardzo logiczne i nie wymagają posiadania wiedzy spoza informacji, które są wewnątrz trumien.
- komunikacja - pokój faktycznie testuje nasze możliwości komunikacyjne, szczególnie, że na początku otrzymujemy podpowiedzi do wszystkich zagadek. My staraliśmy się dopasować podpowiedź do konkretnej zagadki i nie zasypywać partnera zbędnymi informacjami, dzięki czemu nie wpadliśmy w chaos komunikacyjny. Faktem jednak jest, że można stracić połowę czasu dyskutując o tym co się widzi.
- klimat i wykonanie - cenimy sobie świetne wykonanie w pokojach, tak tutaj nie było to potrzebne. Trumny to faktycznie duże pudła, ale dzięki temu w środku jest sporo miejsca na to aby się porozglądać i obrócić.
- wprowadzenie i podpowiedzi - wprowadzenie było dla nas bardzo klarowne a trwało raptem kilka minut. Podpowiedzi otrzymuje się regularnie (a nie na prośbę) i pozwalają one potwierdzić tok rozumowania (albo wynik jeżeli zagadkę zrobi się przed czasem). Nie mam zarzutów do tego aspektu, ale pokój przechodziłem w maju 2024, więc może został on poprawiony po uwagach.
Jeżeli chodzi o minusy:
- niektóre informacje są już przetarte więc trzeba się mocno wczytać
- w jednej trumnie lampka się rozłączała, co utrudniało grę
- przed grą zapytałem czy osoby wysokie się zmieszczą w trumnie (mam 194 cm wzrostu). Poinformowano mnie, że tak. Oczywiście zmieściłem się, ale musiałem mieć podkurczone nogi, co nie było do końca komfortowe.
Niestety pokój zupełnie nie spełnił oczekiwań i polegał na siedzeniu w miejscu ;/ Zagadka sama w sobie była tylko jedna a cały mechanizm polega na rozmawianiu.