grabek11989

    grabek11989

    Początkujący amator 'pokojowych' przygód, z preferencją na tematykę horroru i thriller.

    Visited rooms:
    42

    Rooms on wishlist:
    5

    Level:
    Globetrotter

    Points:
    255

    0
    0
    Escape room - Sekret Umysłu
    Sekret Umysłu

    #43 Co ten somsiad...?

    8/30/25 | visit date: 8/28/25

    Trusted review

    Pokój, do którego mieliśmy pewne oczekiwania (wynikające głównie z lepszego pozycjonowania w rankingu Lockme) i którym prawie w całości sprostał.

    Osobiście lubię bawić się w detektywów, więc badanie sprawy zaginięć w okolicy mieszkania niejakiego Wójcika, okazało się interesujące i przyjemne. Zwłaszcza, że zadania są tu w miarę proste, ale tematycznie prowadzące graczy na określoną woltę fabularną. Zresztą to po trosze thriller, ale i pokój fabularny, który w końcówce daje niezłą frajdę. Zresztą sama droga do finału ma przyjemne flow, obecne zdecydowanie od samego wejścia do ER.

    Zagadki są wymieszane, część w formie kłódek, część jest elektroniczna i działało to bajecznie, zwłaszcza że kilka rzeczy było tu dla nas nowych. W dwóch przypadkach pytałem się naszej GM czy mogę coś zrobić, bo nie chcieliśmy mieć potem "przypału", a pewne rozwiązania same nasuwały się do głowy.

    Za wystrój wnętrza też plusik, bo skrytki były w części dobrze zakamuflowane. Finalnie pokój raczej dla początkujących, bo zagadki nie stanowią większego wyzwania dla tych bardziej spostrzegawczych. Podczas gry udało się nawet pominąć jedną skrytkę i od razu rozwiązać inną zagadkę, powiązaną z zawartością tej pominiętej... Nam nieco lżejszy pokoik wcale nie przeszkadzał w dobrej zabawie.

    Jedyne minusy widzę w tych "nieco manualnych" zagadkach, bo mimo wykonania pewnych czynności, trzeba było czekać chwilę na reakcję. A tak - jak dotąd najfajniejszy odwiedzony pokój w Łodzi i na pewno kiedyś wrócimy zobaczyć resztę propozycji od firmy Alfa Fun.

    Ps. Obsługa też miła i uśmiechnięta od ucha do ucha.
    We escaped the room in: 65 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 9/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Easy

    Escape room - Łowca wampirów
    Łowca wampirów

    #42 Jak nie szpadlem, to kołkiem...

    8/29/25 | visit date: 8/27/25

    Mój ból egzystencjalny, powiązany z ominięciem wizyty w "Paranoi" od Tkalni Zagadek, spróbowaliśmy sobie zrekompensować zabawą w łowców wampirów, również z oferty tej firmy. I była to wyprawa nad wyraz udana.

    Łowy na krwiopijcę były nieco dłuższe, ale spowodowane jest to rozmiarem pokoju, jak i ilością zagadek. Trzeba przyznać, że nie znalazłem leniwie zrobionych zadań-rozpraszaczy. Wszystkie są idealnie "skomponowane" pod wystrój, jak i nastrój panujący na miejscu. I wszystkie są elektroniczne. Widać trud, jaki włożono, aby całość wyglądała jak prawdziwa posiadłość specyficznego arystokraty...

    Swoją robotę robi tu udźwiękowienie, gdyż parę razy czułem się, jakby ktoś obcy naprawdę mnie obserwował i to bynajmniej nie była nasza GM. Tu coś zaskrzypi, albo wyda jakiś niepokojący odgłos. Zaraz coś nam zsunie się z kąta i wbije kły w kark. Takie nastroje to ja szanuję, bo ułatwia to wsiąkanie w zabawę bez reszty.

    Gdzieś w dalszej części gry czekała nas pewna niespodzianka i jej design zrobił swoje. Jak dać się zaskakiwać, to właśnie w takim stylu. Świetna robota.

    Zagadki są raczej z grupy tych prostszych niż skomplikowanych, chociaż parokrotnie bardziej przydała się swojska spostrzegawczość. I lekka pomoc mistrzyni, bo jak się okazało w jednym przypadku sami sobie utrudniliśmy grę (no dobra, jam to uczynił)... Przekrój zadań i wykonanie rekwizytów są na najwyższym poziomie. W znacznej większości.

    Bo jeżeli miałbym się czegoś czepiać to eksploatacji kilku mebli i pewnych elementów wystroju, które nieco "tchnęły" słabszym wykonaniem, zwłaszcza względem wizualnie dopieszczonej reszty.

    To były udane, nastrojowe łowy, chociaż też trzeba przyznać, że na kilka atrakcji natknąłem się już gdzieś indziej. Ale całościowo zagrało to ładnie. W mojej opinii pokój też dobrze podziała na początkujących, którzy spokojnie mogą dać oczko wyżej. Godny polecenia.
    We escaped the room in: 80 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 8/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Easy

    Escape room - Redrum
    Redrum

    #41 Hotel Panorama - studium przypadku

    8/29/25 | visit date: 8/27/25

    Jak na najgorzej pozycjonowany pokój w Łodzi, "Redrum" przyniósł nam zdecydowanie wiele frajdy, zwłaszcza że zarówno ja, jak i żona zwyczajnie lubimy twórczość Stephena Kinga.

    Jest tu kilka smaczków, które nawiązują do dzieła pisarza pt. Lśnienie i podbijają odczuwalny, lekko niepokojący nastrój miejsca. Omawiany pokój to ten rodzaj "starszej" propozycji na zabawę, gdyż elektroniki jest tu jak na lekarstwo, a władzę sprawują natomiast niepodzielnie kłódki. I to w ilości przekraczającej normy ustanowione przez NFZ...

    Doświadczonych graczy ucieszy szeroki wachlarz kłódek, swoiście w ramach rozgrzewki, na zasadzie: co już dotąd widzieliśmy. Próżno jednak szukać czegoś innowacyjnego dla wyjadaczy tematyki ER.

    Początkujących ta ilość może nieco przerazić, ale to złudne wrażenie. Wystarczy się uzbroić w spostrzegawczość i chęć myszkowania, aby dojść do wniosku, że pokój oferuje dosyć standardowy pakiet zagadek, niekiedy ze znanymi przypadłościami*, jak i zauważalną już eksploatacją gadżetów/rekwizytów.

    Za mały minus biorę finał rozrywki, bo kończy się od tak, bez dreszczyku emocji, prawie dosłownie z enigmatycznym napisem Fin... Na dodatek w tym dniu w siedzibie Tkalni Zagadek było naprawdę tłoczno, więc na wyjściu z pokoju nr 237 zostaliśmy na chwilę pozostawieni sami sobie.

    Niemniej obsługę i tak oceniam wysoko, bo pomimo perturbacji z dotarciem na miejsce (mea culpa) dali nam dodatkową chwilę na skorygowanie kursu, nawet z przekroczeniem czasu na stawienie się w siedzibie firmy. Za co serdecznie dziękujemy. Jak i za cierpliwość oraz profesjonalizm.

    *Wystąpił syndrom kapryśnej kłódki, bo pomimo dobrej kombinacji całość "odpaliła" za trzecim razem.
    We escaped the room in: 55 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 6/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 8/10

    Difficulty: Medium

    Escape room - Missing
    Missing

    #40 Prosta receptura na „instant classic”

    4/8/25 | visit date: 4/7/25

    Trusted review

    Mija niecała doba od „odnalezienia” Amelii i moją reakcją nadal jest: „Wow”. Znacie ten moment, kiedy chcecie coś powiedzieć, ale brak wam słów? To taki typ pokoju, który bardzo łatwo wam zaszczepi chęć na kontynuowanie swojej przygody z ER. Zwyczajnie chce się więcej takich emocji i przeżyć. Zaginiona miesza mi w moim top 5, oj miesza.

    Od czegoś jednak trzeba zacząć. Klimat i wykonanie to coś czego temu pokojowi wiele innych warszawskich firm może pozazdrościć (zwłaszcza tych nowych, które 'życzą sobie co łaska, ale 4 stówki muszą być" za dużo słabsze rozwiązania). Miejsce jest wykonane z niesamowitym pietyzmem, a wszelakie drobiazgi zwyczajnie oczarowują i nadają całości pożądaną realność/autentyzm, przez co wizyta jest naprawdę warta swojej ceny. To nie są czasy współczesne. Normalnie przenieśliśmy się w czasie o te 50 lat i wcale nie zamierzaliśmy stamtąd wracać.

    Fabuła jest prosta, ale skutecznie napędza rozgrywkę. Brawa należą się dla Mistrzów Gry, bo zarówno początek, jak i koniec są fantastycznie wykonaną fabularną wstawką i to oni robią tu naprawdę solidną pracę. Mnie też zaskoczyło, jak różnorodny jest to pokój i nawet mimo tego nie następuje tu żadne wybicie z klimatu miejsca.

    Zagadki. Mamy tu pełen przekrój, jeżeli chodzi o poziom trudności. Są łamigłówki proste, ale są też i takie, które wymagają dłuższego główkowania. Jest ich naprawdę sporo, ale wszystkie były spójne w konwencji pokoju, ale żadna tak naprawdę nie była jakoś przesadnie trudna. Mamy tu masę elektroniki (brawa za fenomenalne, oryginalne rozwiązania), a kłódki są tu de facto „na wymarciu i nie występują w środowisku naturalnym”. Pokój nagradza za dobrą spostrzegawczość.

    Gdybyśmy tak naprawdę nie byli „zaprogramowani” na tle uprzednio odwiedzonych pokoi, że czegoś się nie dotyka, tak zabawa skończyła by się dużo wcześniej. I wiecie, co? Nie żałuję przestojów, bo to ten typ pokoju, gdzie chce się wykorzystać każdą możliwą minutę. Chce się „wycisnąć” tyle ile fabryka dała. Bo te 90 minut mijało piorunem…

    W dodatku wszystko zagrało jak należy. Pamiętam, że jak bardzo chciałem dać dychę „Motelowi California”, ale coś tam nie działało, coś odpadało, coś wytrącało z klimatu i z czystym sercem nie mogłem tego zrobić. Tu nie mam tego problemu. Na plusik zasługuje też system podpowiedzi, nienachalny, tak bardzo w konwencji prowadzonej historii.

    Po sprawie Amelii nic już nie będzie takie same, a ja mogę tylko zazdrościć tym, którzy jeszcze tu nie byli. Bo ten pokój to przeżycie w czystej formie. To miejsce gdzie da się oderwać od świata zewnętrznego i na jakiś czas przenieść gdzieś indziej. Wizualnie pieści oko i miejscami zaskakuje, tak jak to założyli twórcy. Brawka.

    Już czekam z utęsknieniem na Bazyliszka. Nie wiem, co Zagadkownia tam wymyśli, ale chyba będzie rzeczywiście potrzeba petryfikacja, aby przebić Zaginioną.
    We escaped the room in: 77 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Medium

    Escape room - Krypta wampira
    Krypta wampira

    39# Stary wampir i spiłowane kły

    4/8/25 | visit date: 4/7/25

    Trusted review

    „Katakumby” od firmy Zagadkownia były jednym z moich pierwszych pokoi i to one ustanowiły mi pewien standard zabawy w kwestii wykonania, klimatu czy „zacieszu” (na tyle mocno, że byłem tam jeszcze – z inną zebraną grupą) i siłą rzeczy m.in. w pryzmacie do tego pokoju do tej pory porównuje inne lokacje. Na kolejną wyprawę na Wilczą przyszło nam jednak z różnych względów trochę poczekać.

    Wypad na wąpierza miał być naszą rozgrzewką przed Zaginioną i takim swoistym spojrzeniem w przeszłość, bowiem pokój jest odczuwalnie już dosyć leciwy i ładnie na jego tle widać, jaki tytaniczny rozwój firma ma za sobą, dochodząc do poziomu wykonania Katakumb czy Zaginionej.

    Początek jest niezły i choć nie do końca czuć, iż całość to rzeczywiście krypta, tak pewne niuanse wpływają na ogólnie panujący lekki „grobowy” nastrój. Niestety aspekt ten zanika w dalszej części zabaw, bo wystrój przestaje nieco pasować do tematyki miejsca. Zgaduję, że miało wyjść nieco humorystycznie... Na pewno solidne odświeżenie i dodanie akcesoriów wpłynie na większe flow z rozgrywki. Chociażby takie pajęczyny wyglądają już słabo, a i widać pewne wyeksploatowane/podniszczone elementy gry.

    Poziom zagadek określiłbym jako początkujący. Tak naprawdę nie było problemu ze zrozumieniem co trzeba zrobić, tyle że gorzej już było nam coś znaleźć, bo mi jako okularnikowi odnalezienie w półmroku jakiegoś fanta było nieco utrudnione przez wadę, zwłaszcza że pojedyncze lampki dawały naprawdę silne światełko na małym obszarze.

    Tu skądinąd należy się pochwała, bo jak na stary pokój, tak większość zagadek jest jednak manualno-elektroniczna. Co prawda kłódki też się pojawiły, ale były jednak mniejszością. Na minus z kolei składa się ich ilość. Nie dziwię się, że można tu wymaksować czasy coś koło 20 minut…

    Nam wystąpił też problem z początkową zagadką, bo choć trafnie zgadliśmy co i gdzie, tak już wykonanie szło po grudzie, nawet pomimo „trafiania” w odpowiednie miejsce. Prób było na tyle dużo, że już zacząłem wątpić czy dobrze rozumujemy założenia twórców. W końcu ta ostatni próba, podszyta już pewną dozą frustracji, dała efekt. Najwyraźniej czujka nie wykrywała wiązki światła…

    Mimo lekkiego narzekania bawiłem się tu jednak nieźle (nawet zapalenie oskrzeli mi w tym nie przeszkodziło) i pokój polecam paczce początkowych miłośników ER. Sądzę, że dwie-trzy osoby to ilość optymalna. W przypadku większej grupki ktoś zwyczajnie nie będzie miał co robić.

    Na plus też oceniam pracę GM Leny. Widać zaangażowanie i entuzjazm do pracy, co się zawsze ceni.
    We escaped the room in: 59 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 6/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 6/10

    Difficulty: Easy

    Escape room - Vikings: The Phantom of Ragnarök
    Vikings: The Phantom of Ragnarök

    #38 U bram Walhalli

    3/20/25 | visit date: 3/16/25

    Trusted review

    „Matka, dawaj dwieście – nowa firma od ER w mieście”. Do wypadu na rabunki, z jakich słynęli Wikingowie, nie trzeba było mnie dwa razy namawiać. Ale tutaj nie plądrujemy, tu ratujemy świat przed Ragnarokiem, poszukując pradawnych artefaktów.

    Trzeba przyznać, ze pokój jest przyjemny i robi wrażenie, zwłaszcza początkiem, którzy rzeczywiście zawiera w sobie pierwiastek ER. Brawa należą się zwłaszcza za system podpowiedzi, bo ten jest w klimacie miejsca, a same wskazówki są sformułowane w formie zagadek słownych. To się zawsze ceni, że rozwiązania nie są wyłożone jak krowa na rowie.

    Dalsza zabawa traci jednak formę ER na rzecz Escape Boxa, co było dla nas zaskoczeniem, bo akurat o wypadzie na takowy się zasadzaliśmy, ale tego się tu nie spodziewaliśmy. Niemniej wystrój czy warstwa audio robią wrażenie i jak najbardziej wpłynęły na przyjemności z rozgrywki.

    A zabawa to nieco dłuższa materia (80 min.), bo zagadek jest tu rzeczywiście od groma. Skrzynki są bajecznie zaprojektowane, czuć od nich nowość, a wiele rzeczy można było robić równolegle do siebie. Nie ma tu co prawda za wiele elektroniki (dosłownie parę na krzyż), ale mi zabawa w starym stylu nie przeszkadza i trzeba przyznać, że na początkowym etapie można dostać oczopląsu. Tyle jest tych kłódek.

    Z tej racji gra w dwójkę była trudniejsza, bo przy takiej liczbie aktywności łatwo się zapomnieć o czasie, co się nam zresztą zdarzyło. Jeszcze nigdy nie wyszedłem z pokoju o prawie dziesięć minut dłużej… Odczuwalnie brakowało nam co najmniej jednej osoby (czy nawet dwóch), ale każda złamana zagadka dawała tym większą radość.

    Na osobne pochwały zasługuje Hubert, nasz mistrz gry, który sprawował nad nami pieczę, reagując tylko na wyraźne żądanie. Fajnie jest też, że puścił nam grę, bo byliśmy już bardzo blisko końca i jakoś to poszło. Na koniec mogliśmy też liczyć na fajną rozmowę na temat własnych doświadczeń.

    Jeżeli miałbym na coś narzekać, to chyba tylko na cenę. Mi się udało zarezerwować pokój jeszcze kiedy była dostępna kwota promocyjna, ale teraz widok prawie 4 stówek za dwie osoby wydaje mi się nieco wygórowany, zwłaszcza że są na rynku dostępne pokoje w co prawda w tej samej cenie, ale dużo bardziej immersyjne i rozbudowane. No i fakt, że to jednak w głównej mierze ładnie opakowany Escape Box, przy którym konkurencja życzy sobie o prawie połowę mniej…

    Ps. Od mojego ostatniego kontaktu z opisem pokoju, firma dodała dolną linijkę informującą o zabawie opartej na Escape BOX. Lepiej późno niż wcale. Niemniej warto też wiedzieć, iż w Warszawie jest miejsce, które prawdopodobnie oferuje dokładnie tą samą zabawę, a jest nim mianowicie Skrzynie Wikingów Escape Box od firmy Koniec Nudy. Wnioskuję to po fotografii, bo elementy na niej zawarte są takie same, jak w omawianym ER. Także informuję, aby nie było, że człowiek idzie dwa razy na to samo i czuje się oszukany.
    #38 U bram Walhalli
    We escaped the room in: 90 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 8/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 9/10

    Difficulty: Medium

    Escape room - Zielona Mila
    Zielona Mila

    #37 Ten ostatni posiłek

    3/3/25 | visit date: 3/1/25

    Pokój dla osób, które lubią prozę Stephena Kinga, a uważny uczestnik wyłapie tu pewne nawiązania do użytej w tytule nazwy książki/filmu. Jest tu obecny swoisty klimat amerykańskiego więzienia, powiedzmy z przełomu lat 50. czy 60. XX wieku, choć są tu elementy elektroniczne, które maksymalną 'wczuwkę' minimalnie psują. Uważam, że można by tu było zrezygnować w ogóle z elektroniki, naturalnie poza wystrojem wnętrza, który niegdyś służył do pozbawienia życia (a jego użycie tutaj stanowi tak naprawdę clue zabawy) i to tylko pomogło by w odbiorze "surowości" tegoż miejsca.

    Zagadki są tu odczuwalnie trudniejsze, przy czym jest ich też nieco mniej niż w pokojach, jakie do tej pory odwiedzałem. Niemniej graliśmy we dwójkę, przez co każde z nas miało co robić. Dlatego też sądzę, że troje graczy to rozsądne optimum w tym przypadku. W celu zdobycia wskazówek trzeba będzie się też kilka razy pogimnastykować, więc radziłbym przebrać się w ciuszki, jakie można pobrudzić. W pokoju jest też sporo 'zmyłek', które służą za wystrój wnętrza, co tylko pomaga immersji, ale większego zastosowania dla zabawy nie mają.

    Niemniej miałem problem z pewnym użytkowym 'rekwizytem'. Choć był w duchu miejsca, tak był już na tyle wyeksploatowany, że zamiast pomóc, tak naprawdę przeszkadzał mi w wyszukiwaniu rozwiązania. Zwłaszcza, że w pokoju jest nieco mniej światła, co tylko podbijało frustrację, która wynikała z tego, że czegoś nie mogłem zwyczajnie rozgryźć, bo elementy niezbędne do rozwikłania zagadki były bardzo słabo widoczne.

    Mistrz gry okazał się z kolei kompetentną osobą, a nieco się o to obawiałem, czytając "tutejsze" opinie. Przeciwnie - MG był schludny, rzeczowy, taki jaki powinien być. Jeżeli miałbym na coś utyskiwać to bardziej na fakt, że niekiedy podpowiedź wjeżdżała za szybko, kiedy nadal byliśmy w stanie sami coś zrobić. Zaś z drugiej zaś strony, kiedy widocznie się męczyliśmy i prosiliśmy o pomoc, tak MG trochę czasu zajęło, aby zareagować. Bardzo drobna niedogodność, ale zawsze.

    Pewnym kuriozum była sytuacja, gdzie z racji opierania się o coś (bo ktoś miał np. krótsze ręce, by po coś sięgnąć i inaczej było to średnio możliwe bez podparcia), jak się okazało - powodowaliśmy to, że wbijanie nawet poprawnej odpowiedzi nie dawało upragnionego skutku. Niemniej to są tylko szczegóły, które finalnie nie zabrały mi radości z gry i udowadniają, że pokoje sygnowane niżej w rankingu lockme też są warte, aby je odwiedzić. Nie jest to jakikolwiek top, ale jeżeli ktoś lubi więzienne klimaty, tak tu coś dla siebie znajdzie.

    PS. Mistrzowi Gry należą się też brawa za to, że poinformował nas o pewnym zapewne mało znanym fakcie, który sprawia, że gracze mogą być/lub są sfrustrowani na firmę SHOW ESCAPE, czując się finansowo naciągniętymi (i mają absolutną rację!). Mianowicie - tu trzeba wybrać. Albo Zielona Mila albo ShowShank. Albo Agent FBI albo Pogrzebani.

    Nie ma sensu odwiedzać tych wspomnianych duetów "po sobie", bo użyto na ich potrzeby te same pomieszczenia, zapewne tylko z lekko zmodyfikowanymi zagadkami, co w związku z brakiem takowej informacji na stronie firmy może powodować uzasadnioną niechęć i podejrzenie o 'wydębienie' tych dodatkowych dwóch stówek. Nam się uda tego uniknąć, ale rozumiem frustrację graczy, którzy odwiedzili te pokoje i zapłacili dwa razy tyle samo za podobne/lub takie samo doświadczenie.
    We escaped the room in: 59 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 8/10

    Customer service: 9/10

    Interior: 9/10

    Difficulty: Hard

    Escape room - Imprisoned in a Fallout Shelter
    Imprisoned in a Fallout Shelter

    #36 Solidna dawka promieniowania

    2/18/25 | visit date: 2/15/25

    Trusted review

    Pierwsza myśl – prison break w otoczce postapo. I to cholernie dobry, że aż place lizać. Zaczyna się od małej niespodzianki, a potem jest tylko lepiej. Przede wszystkim warto wiedzieć, że wprowadzenie jest fabularyzowane i to decyduje o nastawieniu do całej zabawy. Trzeba przyznać, że już na tym etapie mistrz gry robi świetną robotę.

    Na podbicie klimatu wpływa fakt, że całość ma swoje miejsce w podziemnym schronie, jaki pamięta czasy zimnej wojny i stanowi jednocześnie atrakcję samą w sobie. Mój podziw budzi przede wszystkim wykorzystanie przestrzeni, bo bywa tu ciasno, ale jaką sprawia to frajdę, kiedy jest to dobrze wplecione w rozgrywkę.

    Zagadki, których jest tu trochę, są idealnie wtopione w tematykę. Jest tu odczuwalnie trudniej, a rozwiązywanie zadań daje poczucie satysfakcji, zwłaszcza kiedy graliśmy we dwójkę, co nie jest rekomendowaną liczbą uczestników. I to czuć, bo miejscami brakowało nam trzeciej, albo i czwartej osoby.

    Niemniej system podpowiedzi jest tu ładnie wkomponowany w tematykę, co tylko jeszcze lepiej wpływa na immersję. Mamy tu świetne wywarzenie elektroniki, zadań manualnych i kłódek. Dawno już nie czułem takiej satysfakcji z zabawy tego typu. Zwłaszcza, że tu trzeba się nakombinować, ale w bardzo fair sposób, który nagradza to sporym napływem endorfin i zadowolenia, że nabyte doświadczenie nie poszło w las i da się tutaj siebie „sprawdzić”.

    Fanfary należą się Jędrzejowi, bo spisał się tu na medal tak naprawdę w dwójnasób. Było widoczne to, że taka praca sprawia mu przyjemności i sam się tym bawi. Naprawdę wielki szacunek. Także jego „pomocnikowi”.

    Minusów tak naprawdę nie uświadczyłem, a jedyna niedogodność wynikająca z naszych „ubytków” w zdolnościach manualnych została „poprawiona” po jakimś czasie, bo mimo iż mam duży zasięg rąk, tak pewnego elementu nie byłem w stanie „ruszyć” żadną siłą, a kombinowałem jak przysłowiowy "koń pod górę" (a z pewnych przyczyn było to dodatkowo utrudnione – kto był, ten wie czemu).

    Nie zmienia to faktu, iż pokój zasłużył na swoje miejsce w pierwszej dziesiątce najlepszych ER w stolicy. Jeżeli ktoś nie oczekuje wizualnych wodotrysków, a podoba mu się pewna umowna „surowość” ze względu na taką koncepcję – jest to miejsce idealne dla Ciebie.

    Ps. Uwielbiam STALKERA i serię Metro, więc moja ocena nie powinna dziwić. Niemniej moja lepsza połówka jest w tej materii zielona, a bawiła się równie dobrze co ja, a to też o czymś świadczy.
    #36 Solidna dawka promieniowania
    We escaped the room in: 75 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Hard

    Escape room - Polana
    Polana

    #35 "Szumi las, szumi las, dokąd drepczesz jeżu nasz?"

    2/17/25 | visit date: 2/14/25

    Trusted review

    Walentynkowa wyprawa na pewną polanę w środku lasu finalnie okazała się okazją do sprawdzenia swoich umiejętności po kilku miesięcznej przerwie od tego typu aktywności i zapewniła to, czego oczekuję najbardziej od ER, czyli fun factoru.

    Już na początku widać, że pokój swoje lata świetności ma za sobą i początek wymaga nieco uwagi w sferze odświeżenia (tu i tam coś odstaje), ale im dalej w las, tym paradoksalnie było lepiej i na pewnym etapie zabawy pojawia się pewnego typu klimat, który trafił w moje gusta.

    Zagadek jest tu całkiem sporo i są one w głównej mierze intuicyjne (poza ostatnią), nie nastręczając więcej problemu doświadczonym graczom, choć nam się udało rozbić bank i wykonać pewne zadanie nie tym przedmiotem, który miał być do tego użyty. Ta. Dla fanów elektroniki mam jednak złą wiadomość. Jest tu jej tyle, ile kot napłakał.

    Tu rządzą standardowe kłódki, ale mi taka forma zabawy nigdy nie przeszkadzała i suma summarum bawiliśmy się naprawdę dobrze, choć sytuacja „mam kod, wprowadzam, nie działa, ktoś inny to zrobi, voila!, działa” zdarzał się tu nagminnie (ale to moja wina).

    Brawka należą się też mistrzyni gry, Oli, która co prawda nie musiała się tu wiele napracować, poza ostatnią zagadką, tak wymiana doświadczeń i miła rozmowa naprawdę pokazują jej zaangażowanie w to co robi. A niestety nie bywa to wszędzie standardem.

    Graliśmy we dwójkę i moim zdaniem jest to rozsądne optimum dla tego pokoju w przypadku osób bardziej „obeznanych” z materią, zaś samo miejsce naprawdę nadaje się na idealne rozpoczęcie przygód z materią ER. Jest tu przyjemnie, a i mimo narzekań na eksploatację, tak przestrzeń wydaje się być dobrze wykorzystana, a to też nie jest reguła i to przy lepszych pokojach, jakie są dostępne w Warszawie.

    Ps. Moja lepsza połówka bawiła się tutaj ma tyle dobrze, że oceniła miejscówkę na mocne osiem. Zresztą nie ogarniam też średniej ocen tego pokoju, bo wydaje się być co najmniej o oczko zaniżona.
    #35 "Szumi las, szumi las, dokąd drepczesz jeżu nasz?"
    We escaped the room in: 58 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 7/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 7/10

    Difficulty: Easy

    Escape room - The Chamber of Secrets
    The Chamber of Secrets

    #34 Zgredek dostać skarpetę!!!

    1/7/25 | visit date: 6/22/24

    Trusted review Archival rating

    Pokoje o tematyce magii (zwłaszcza dotyczącej pewnego młodocianego czarodzieja z blizną na czole) to w pewien sposób samograj. Na wyprawę do 'Tajemniczej Komnaty' byłem przez drugą połówkę nagabywany od dawna, więc jakieś tam oczekiwania były. I w większości zastały zaspokojone, choć widać (i czuć), że miejsce czasy świetności ma już za sobą. Aczkolwiek to nie dziwi, bowiem pokój jest jednym z najstarszych w stolicy, jakie się jeszcze ostał bez większego liftingu.

    A jak najstarszy to i rozwiązania tu zastosowane mają swoje lata, bo większość zagadek jednak rozwiążemy manualnie, z użyciem klasycznych kłódek, co nie znaczy jednak, że elektroniku się tu nie uświadczy. Z zagadkami miałem mały zgryz, bo trafiły się i takie w klimacie Harrego Pottera, jak i takie oderwane od tematyki magicznej, co średnio mi pasowało do konwencji. Niemniej ich ilość i poziom trudności uważam za idealnie wyważony, przez co można tu śmiało wpaść z dziećmi, szczególnie przy okazji jakichś zakupów ze względu na lokalizację.

    Samo szperanie po pokoju daję tą radochę, iż tu i ówdzie znajdują się rekwizyty, jakie na pewno fani marki skojarzą. I jakie, a i owszem, da się przymierzyć. Przez co bieganie po pokojach w wykonaniu czwórki osób po trzydzieste na pewno wyglądało komicznie. Czasami zazdroszczę pracownikom widoków tych 'ancymonów', jacy hasają po pokojach. A co do obsługi - była stale i niezmiennie zaangażowana w całą zabawę, co stanowi naprawdę miły dodatek (brawka dla p. Pawła), z fajną wymianą doświadczeń po grze.

    System podpowiedzi to też kwestia lubienia lub nie. Osobiście preferuję kontakt przez krótkofalówkę niżeli poprzez machanie i wyświetlanie podpowiedzi na ekranie, ale w tym przypadku kontaktu nadmiernego z obsługą nie było, więc i narzekań nie będzie. Na plus zaliczam też lokalizację, bo choć do samego pokoju trzeba pokonać pewien kawałek Warszawy, tak na miejscu nie ma problemów z parkowaniem (Marki M1), a i sama 'baza' jest przyjemna dla oka.

    Oba dostępne tu pokoje to atrakcyjna pozycja dla fanów fantasy (choć Stara Szafa jest jednak fajniejsza w ogólnym rozrachunku), więc wypada tylko polecić spragnionym wrażeń, zwłaszcza że moc rekwizytów też jest tu silna.
    #34 Zgredek dostać skarpetę!!!
    We escaped the room in: 56 minutes
    Recently visited rooms:

    Overall rating: 8/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 8/10

    Difficulty: Medium

    Page 1

    Show next

    Hey, our website uses cookies so that its all features can work properly.

    In addition to those necessary, we also use third-party cookies, so that we can use third-party analytics, social media or marketing tools. This means that the data collected through them is also processed by the providers of these tools.

    Do you consent to the use of cookies other than those necessary for the operation of the site as described by our privacy policy?

    Cookie settings

    Here you can change the detailed settings of the cookies used on our site. If you agree to particular type cookies, it means that you agree that the data collected by them will be used by the administrator of this site, as well as the provider of the specific tool we use - as described in our privacy policy.

    This type of files is necessary for the proper functioning of our site. They are used, among other things, for features such as the browser remembering the user's selected country, products in the shopping cart or the site's color theme.

    These files allow us to understand how users navigate our site. One such tool is Google Analytics, which allows us to collect anonymous information about the number of visits, use of specific features or type of user devices. Thanks to them, we are able to tailor the site to the needs and capabilities of diverse users.

    Tools from Google, Facebook and Seznam.cz that collect information about users that we are able to use for marketing purposes.