grabek11989

    grabek11989

    Początkujący amator 'pokojowych' przygód, z preferencją na tematykę horroru i thriller.

    Odwiedzone pokoje:
    31

    Planowane pokoje:
    5

    Poziom:
    Globtroter

    Punkty:
    246

    225
    246 pkt
    300
    Nowa Odyseja Kosmiczna
    Nowa Odyseja Kosmiczna

    #32 Tego krzyku naprawdę nikt nie usłyszał w kosmosie...

    25.03.2024 | data wizyty: 24.03.2024

    Wiarygodna opinia

    Na początku chciałem zjechać ten pokój od góry do dołu, bo finalnie przegraliśmy (pierwszy raz, CHLIP!) i nie udało nam się we trójkę wyjść żywymi ze spotkania z asteroidą, ale byłoby to niesprawiedliwe. „Ciśniecie” czegoś/kogoś tylko dlatego, że w własnym mniemaniu ego zostało ubodzone jest zwyczajnie słabe...

    A pokój mimo pewnych niedoskonałości jednak ma klimat bycia na pokładzie statku kosmicznego, tylko że jest to bardziej jednostka prezentowana przez filmy, jakie święciły triumfy w kinach grubo ponad półwiecze temu. Jeżeli nastawialiście się na nowinki techniczne rodem z „Grawitacji”, to czeka Cię srogi zawód. Ale już fani „stareńkiego” s.f. powinni poczuć się jak w domu. Na półtorej godziny da się zniknąć z powierzchni ziemi i odnaleźć w puszce w przestrzeni kosmicznej. A tam już nikt nie usłyszy waszego krzyku...

    Zadań jest tu od groma, a właściciele proponują nam miks elektroniki i kłódek/rozwiązań manualnych różnego typu. Większość jest w klimacie miejsca. Jedne są łatwe i mocno intuicyjne, ale napotkacie również takie, które powodują frustrację, bo nie dosyć że są bardzo trudne i czasochłonne, tak średnio pasują do przyjętej konwencji pokoju. Są też takie, które wymagają ścisłej współpracy, więc jeżeli w tym temacie coś źle zadziała, tak kaplica. Tak było w naszym wypadku, kiedy na kilka zagadek straciliśmy sporo czasu - podając różne wyniki rozwiązań.

    Na ścianach mamy masę ekranów, diod i innego kolorowego tałatajstwa, tyle że nie wszystko służy zagadkom. Część to zwyczajny wystrój wnętrz, który ma pomóc wczuciu w zabawę. Z jednej strony fajne rozwiązanie, z drugiej może wprowadzić w błąd i narazić na niepotrzebną stratę czasu, zwłaszcza gdy ktoś ma tendencję nieco przekombinować proste rzeczy.

    Minusy? Kilka było. Przede wszystkim taniość niektórych rozwiązań razi w oczy, a w kilku miejscach immersję niszczy poczucie obcowania z tekturą. Dla równowagi były też świetne zagadki, „nowocześnie” skonstruowane, ale to podobno w „miarę” nowy pokój, więc wykonanie w pewnych miejscach mocno dziwi. Jakby twórcy stali w rozkroku przed starymi, a nowymi rozwiązaniami - w efekcie tego nowy pokój "pachnie" jak stary.

    Nie podobał mi się też system wskazówek. Pokój jest duży, nawet bardzo, co jest oczywistym plusem, ale w razie podpowiedzi trzeba było wracać w jedno, jedyne miejsce i odczytywać rzadkie podpowiedzi. Nie wiem czy byłem tak wkręcony w grę, ale za Chiny ludowe nie było słychać powiadomień, jakie się tam wyświetlały. Nie ma tu też kontaktu głosowego z mistrzem, więc frustracja w razie kolejnego podejścia do zadania bez możliwości wyartykułowania w czym problem, rosła w tempie wykładniczym… Zwłaszcza kiedy przy rozbudowanym zadaniu okazuje się, że w drodze do szczęścia pomyliliśmy się w tylko jednym fragmencie na ich dziesiątki… Naprawdę tak trudno mieć na wyposażeniu jakieś krótkofalówki?

    Wiecie już, że nie udało nam się wygrać tej rozgrywki. Po równo 90 minutach mistrz wyprosił nas z gry, zaprowadził do wyjścia i zostawił samych sobie (po szatni widziałem, że nie było innych graczy w drugim pokoju). Ani be, ani me. Co się podobało, co nie. Ile nam ewentualnie zostało zadań do zrobienia. Nawet nic w stylu: nie udało się, trudno – wróćcie sobie kiedyś. Raczej nie takiego podejścia oczekiwałem, choć może za mocno przywykłem do tego, że mistrzom zależy na tym, aby uczestnicy skończyli rozgrywkę. To nie ten przypadek. Choć głaskanie po główce też bym nie chciał - chyba bym się wściekł.

    Reasumując. Pokój dla osób doświadczonych, być może w większej liczbie graczy, wymagający dobrej komunikacji/gry zespołowej. Ma elementy świetne, ale i takie które wieją taniością. Przez chwilę rozważałem powrót i ponowne rozegranie sprawy, by poznać pełen przekrój łamigłówek (parę jeszcze na pewno było do zrobienia), ale kontakt z pracownikiem i taki sobie system podpowiedzi sprawił, że nie będę ponownie dofinansowywał tej firmy.

    Ps. Miejscówka to lekki żart. W przebudowie, zagracona, niezbyt czysta. Ale oceniam pokój, nie lobby – imo jedne z najsłabszych w jakich byłem.
    #32 Tego krzyku naprawdę nikt nie usłyszał w kosmosie... #32 Tego krzyku naprawdę nikt nie usłyszał w kosmosie...

    Ocena ogólna: 7/10

    Obsługa: 4/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Trudny

    Tajemnica starej kamienicy
    Tajemnica starej kamienicy

    #31 Tak się kończą zabawy na klatce schodowej…

    25.03.2024 | data wizyty: 24.03.2024

    Wiarygodna opinia

    Jeden z tych pokoi, w których miałem pewien dysonans poznawczy. Zwłaszcza, że opis na stronie serwisu nijak nie pokrywa się z tym, co zastaliśmy na miejscu. Także rozwój fabuły w trakcie zabawy zakręca w tak dziwne rejony, że po grze potrzeba mi była chwila na rozważenie pewnych opcji. Ale i tak nie przeszkodziło mi to się tu zaskakująco świetnie bawić.

    Pokój ma swoisty klimat i tworzy go w głównej mierze przestrzenią/wystrojem. Stara kamieniczka jest dosyć „realistyczna”, a oznaczenie „nie dla kobiet w ciąży” jest tu BARDZO uzasadnione. Bywa ciasnawo i doskonale rozumiem, czemu twórcy nie pozwalają na grę w więcej niż trzy osoby. To absolutne maksimum. Nie polecam zaś zabawy osobom z jakimiś problemami ze stawami/kolanami. Zaskoczył mnie pozytywnie rozmiar tego miejsca, bo pod względem atrakcji - był to jeden z większych pokoi, jakie udało nam się do tej pory przejść. Tego dnia zwiedziliśmy też „Chatę wiedźmy” i o ile tam mogę narzekać na słabe zagospodarowanie przestrzeni, tak tutaj właściciele wycisnęli tyle, ile się naprawdę dało. Miałem banana na twarzy.

    Zagadki są świetne, choć lwia cześć to rozwiązania standardowe. Wizualnie byłem kilkoma zachwycony, a ich ilość wydaje mi się optymalna. Mamy tu dużą przewagę elektroniki, ale też tu i ówdzie trafi się jakaś kłódka, w tym jedna specyficzna i w zasadzie taka, na jaką dawno się nie natknąłem (o ile się w ogóle spotkałem). Jest raczej łatwo, aczkolwiek trafiły się przypadki, gdzie trzeba było wprowadzać kilkukrotnie to samo "dobre" rozwiązanie, bo mechanizm nie chciał „załapać” wprowadzanych wartości. Taka sytuacja zdarzyła się łącznie dwukrotnie.

    Mały plusik i minusik za pracę mistrza gry. Zapewnił nam miłą rozmowę i był pomocny. Najpewniej sam obsługiwał kilka rozgrywek jednocześnie i nie sprawdził baterii w krótkofalówkach. Jedna z nich, jaka została nam użyczona, musiała zostać szybko wymieniona, co wiązało się z wizytą pracownika w pokoju… Dobrze, że to był początek gry, bo z pewnością nieco zachwiałoby to wczuciem w grę.

    Reasumując – świetny (surowy) design, fajny klimat i zagadki w tematyce, raczej łatwiejsze. Zdecydowanie najlepszy pokój tego dnia.
    #31 Tak się kończą zabawy na klatce schodowej… #31 Tak się kończą zabawy na klatce schodowej…

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 8/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Chata Wiedźmy
    Chata Wiedźmy

    #30 Weźmisz lotkę czornej kurki, gice traszki, oko ropichy, skrzydło nietopsza i tera ino zakręć chochlą trzykroca w świetle księżyca, jak Cię natura wydała…

    25.03.2024 | data wizyty: 24.03.2024

    Wiarygodna opinia

    Błysk. Grzmot. Ciemny las. Za chwilę lunie deszcz. Zagubieni, zauważacie światełko wśród drzew. To się nie może dobrze skończyć, jak pokazuje wiele filmowych horrorów. W dodatku na Majdańskiej 18 tym bardziej strachliwszym przyjdzie mieć duszę na ramieniu… I mrugać po ciemku, bo w pokoju panuje mrok. Plus czy minus? Tu odczucia będą różne…

    Klimat sączącej się grozy jest tu uzyskany dosyć prosto. Mamy lekki podkład audio, nie ma silnych źródeł światła i w wielu miejscach wala się ogrom drobnicy, która buduje niezłą wczuwkę. Aczkolwiek na początku miałem wrażenie, że znaleźliśmy się w chacie myśliwego, nie wiedźmy. Aż się prosi, aby po kątach dołożyć jeszcze kilka czarno-magicznych fantów, co tylko wzmogło by odczucia.

    W pokoju natkniecie się głównie na kłódki, aczkolwiek elektronika w szczątkowej formie też będzie dostępna. Paradoksalnie nie wadziło mi to w ogóle, bo wpisuje się to w konwencję zabawy, ale ich ilość pozostawia sporo do życzenia. Zagadek jest tu zwyczajnie mało, a przestrzeń miejsca jest całkiem spora i mało zagospodarowana łamigłówkami. Doświadczona ekipa może tu wykręcić naprawdę rekordowe czasy.

    Widać też, że jest to pokój starszego typu, z mocno wyeksploatowanymi łamigłówkami. Pierwsza zagadka i od razu odpada mi od niej element. Co prawda zbędny, ale... Wyciągam szufladę, a ta się trzyma na słowo honoru. Biorę do ręki inny element potrzebny do gry, a z niego wypadają mi części... Troszkę strach było grać w obawie, że coś się zepsuje. Bardziej niż było.

    Dwoje lub troje (jak w naszym przypadku) graczy to aż nadto do tego miejsca. Suma summarum i tak bawiłem się nieźle, zwłaszcza że problem „za” ciemnej gry można łatwo rozwiązać poprzez zabranie ze sobą latarki, jaką z pewnością zaproponuje mistrz gry (zwłaszcza że cała nasza trójca była w okularach).

    Na plusik zaliczam też kontakt z pracownikiem. Miła rozmowa, zaś zaangażowanie i serce było widoczne jak na dłoni. Mistrz był pomocny tylko wtedy kiedy o to prosiliśmy, zresztą jak się umówiliśmy. Ten ER potraktowany w formie rozgrzewki – potrafi zapewnić rozrywkę. Bo gdyby był by to jedyny zwiedzany pokój tego dnia, to pozostałby nam spory niedosyt.
    #30 Weźmisz lotkę czornej kurki, gice traszki, oko ropichy, skrzydło nietopsza i tera ino zakręć chochlą trzykroca w świetle księżyca, jak Cię natura wydała… #30 Weźmisz lotkę czornej kurki, gice traszki, oko ropichy, skrzydło nietopsza i tera ino zakręć chochlą trzykroca w świetle księżyca, jak Cię natura wydała…

    Ocena ogólna: 6/10

    Obsługa: 9/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Łatwy

    W cieniu piramid
    W cieniu piramid

    # 29 Szczypta starożytności

    18.03.2024 | data wizyty: 17.03.2024

    Wiarygodna opinia

    „Wyjście Awaryjne” kończy swoją przygodę na ulicy Domaniewskiej, więc miałem wręcz obowiązek odwiedzić ostatni „zaległy” pokój w ich ofercie w stolicy (zwłaszcza że nie wszystkie pokoje mogą zostać przeniesione w nowe miejsce...), który do tej pory skrzętnie omijałem. Może nie chciałem się rozczarować tą tematyką, może zwyczajnie najlepsze zostawiłem na koniec. Wycieczka pod piramidy miała być swoistą wisienką na torcie moich dotychczasowych przygód z ER w Warszawie i w istocie takową była.

    Tak rozbudowanej, drobiazgowej i klimatycznej przygody od czasu „Katakumb” już dawno nie doświadczyłem. Wyprawa do Egiptu lat. 40 XX. wieku okazała się epicką przygodą, która trwała niecałą godzinę. Zgodnie z opisem na stronie, pokój inspirowany jest „Poszukiwaczami zaginionej arki”. Aczkolwiek choć taki vibe jest tu obecny, to nastrojowo i fabularnie podążyło to w inną stronę. Zaskakująco dobrze, nawet mimo że kocham serię z Indianą Jonesem. Dzięki temu to miejsce ma własną tożsamość.

    Scenografia jest bezbłędna. Wchodzisz i przeistaczasz się w archeologa, który bada niezbadane dotąd antyczne ruiny, które zawierają bajecznie wykonane zagadki. Brakowało mi tu tylko gigantycznej kamiennej kuli, która po nieopatrznym uruchomieniu zapadni, groziła by przerobieniem na mielone. Nie ma tu ANI jednej kłódki. Jeżeli już są jakieś łamigłówki, tak oparto je na rozwiązaniach elektronicznych i wykonano je świetnie.

    Klimat to MIAZGA. Miałem okazję zwiedzać zabytki w Egipcie, więc zabrakło mi tu tylko piasku w kątach, duchoty oraz tego specyficznego zapachu „wiekowej starości”, ale i tak immersja była potężna. Były tu takie miejsca, o których jakości wykonania niech poświadczy fakt, że jakbym wrzucił zdjęcia na swój przewodnik „Google’a” z wyprawy do Afryki, tak pewnie wiele osób nie rozróżniła by prawdziwego grobowca od tego, co zaprezentowało nam tu „Wyjście Awaryjne”.

    Nie był to pokój arcytrudny, aczkolwiek w kilku momentach trzeba było się nieźle nagimnastykować szarymi komórkami i choć część zagadek weterani na pewno powiążą z innymi pokojami, tak zostały one odpowiednio przerobione pod tematykę pokoju. Brawka należą się też Justynie, która się nami opiekowała i choć pracy za dużo nie miała, tak nie obyło się bez jednej podpowiedzi pod koniec zabawy. Aczkolwiek nie przejmowałem się upływającym czasem i tylko żałuję, że wyrobiliśmy się w czasie. Tu mógłbym uszczknąć każdą dodatkową minutę – tak mi się podobało. No i ten finał…

    Jeżeli miałbym się do czegoś doczepić na siłę, to fakt, iż bywa tu ciasnawo, jak i ciemno. Tyle, że to jednocześnie wada, jak i zaleta, która pomaga w kreowaniu klimatu. Raczej nie wyobrażałbym sobie świetnego oświetlenia w grobie liczącym sobie kilka tysięcy lat. Coś za coś.
    # 29 Szczypta starożytności # 29 Szczypta starożytności

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Motel California
    Motel California

    #28 Ah, ten serwis hotelowy...

    12.03.2024 | data wizyty: 10.03.2024

    Wiarygodna opinia

    Stany Zjednoczone Ameryki. Początek lat. 70 XX wieku. Śledztwo w sprawie zaginięcia koleżanki prowadzi was do małego, kameralnego hoteliku, gdzie trop po znajomej się nagle zaciera. Trzeba odnaleźć jakąś wskazówkę, która pomoże rozwikłać zagadkę losu Kasi. Czujecie w kościach, że coś tu nie gra. Zwłaszcza, że podejrzliwa recepcjonistka nie ułatwia zadania. Niemniej trzeba wejść do środka i…

    Klimat spada na głowę z ciężarem równym megatonie. Już samo lobby, jak i szatnia są wykonane w stylu, jakim obłożono sam escape room i takie rozwiązania powinny być dzisiejszym standardem ER. Nie wiem, co bardziej mogły by podziałać na immersję, ale zespół Mystery Express zrobił coś więcej niż kawał dobrej roboty. Od wejścia pachniało mi filmami Hitchcocka czy takimi dziełami Kinga jak „Lśnienie” czy opowiadanie „1408”. Brakowało mi tylko dziecięcego rowerka. Klimat sprzed ponad półwiecza jest tu silnie obecny. I te mrugnięcia okiem dla fanów filmów z dreszczykiem. Widać serducho włożone w całe to przedsięwzięcie.

    Po ciekawym wprowadzeniu przez mistrzynię gry wchodzimy wreszcie do środka. Co widzimy? Niby zwyczajny pokój hotelowy, a jednak tak naszpikowany „dobrem”, że ma się wrażenie, iż rzeczywiście wylądowało się w jakimś motelu sprzed lat. Miejscówka jest wykonana z należytym pietyzmem, a rozwiązania jakie tu zastosowano są w lwiej części elektroniczne. Kłódki się co prawda trafią, ale są bardzo, bardzo nieliczne. Widać i „czuć”, że to pokój nowej generacji.

    ER oferuje szeroki wachlarz zagadek spójnych z fabułą, które bywają miejscami na tyle trudne, że nie poleciłbym tego pokoju początkującym. Umiarkowanie zachęcałbym za to wszystkim, którzy lubią historie z zabarwieniem horrorowym, bo co najmniej raz można tu poczuć lekki niepokój (aczkolwiek to subiektywne odczucie) i aż prosi się, aby właściciele wprowadzili do rozgrywki aktora.

    Niemniej subtelne smaczki robią swoją robotę, a wykonanie pewnego elementu w końcowej sekcji zabawy wprawiło mnie w istne zdumienie. Jakież to było drobiazgowe i realistyczne, aż się poczułem nieswojo. Nie dziwi mnie przez to nieco wyższa cena za zabawę. W końcu jakość wymaga nakładów środków. To jedno z tych miejsc, gdzie chce się maksymalnie wykorzystać te sto minut, jakie właściciele przewidzieli na rozgrywkę. No i w stolicy nie ma za wiele pokoi przekraczających te standardowe 60 minut.

    Parę słów należy też poświęcić Anastazji, naszej mistrzyni gry, która wykonała kawał dobrej roboty. Jej „ wkręcenie” w tematykę pomogło nam wczuć się w zabawę, choć trzeba przyznać, że miała też małe fory, przez świetnie wystylizowaną miejscówkę. Plus też za system podpowiedzi. Bardzo w klimacie. Cieszy też fakt, że firma się rozwija i już wkrótce będzie można tu wrócić i zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami (fantasy i horror) – czekamy. Zwłaszcza, że debiut należy uznać za mocno udany.

    Uwaga! Strefa możliwych spoilerów

    Była tu jedna specyficzna zagadka, która nas poirytowała, ze względu na fakt, iż była umiejscowiona dosyć nisko, zaś kucanie nie dawało oczekiwanego efektu, gdyż w tej sekcji jest zwyczajnie za mało miejsca. Trzeba było zatem „stanąć gdzieś i zerknąć z perspektywy”. Szkopuł w tym, że ze względu na różny wzrost towarzyszy wychodziły nam odmienne wyniki. Każdemu... Finalnie i tak zrobiliśmy to metodą prób i błędów, ale lekkie "meh" pozostało. Dodatkowo zagadka z telewizorem nie chciała z początku współpracować – co prawda wystarczyło tylko powtórzyć kilka razy od początku wszelkie czynności, ale to powinno odpalić za pierwszy razem. I tylko dlatego z czystym sercem nie mogę dać dychy, na którą pokój za wykonanie w sumie zasługuje.
    #28 Ah, ten serwis hotelowy... #28 Ah, ten serwis hotelowy...

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Tajna Kwatera Dyktatora
    Tajna Kwatera Dyktatora

    # 27 PRL "prawie" jak z obrazka

    11.03.2024 | data wizyty: 10.03.2024

    Wiarygodna opinia

    Stare Bielany. Niepozorny blok, pamiętający lepsze czasy. Piwnica, gdzie zaczyna się magia, bowiem już wejście czy poczekalnia wyglądają jak wystrój jakiegoś zimnowojennego bunkra. Trochę tu ciasnawo, ale firma ma tylko dwa pokoje, więc jest to zapewne najwydajniejsze rozwiązanie. Na wejściu czekała nas naprawdę miła rozmowa z Mistrzynią Gry, aczkolwiek w zabawę wprowadziła nas jeszcze inna osoba. I równie dobrze (jak nie lepiej) wykonała swoją pracę.

    Klimacik uderza od samego początku. Mamy zwędzić atomowe zapalniki pewnemu niezrównoważonemu psychicznie człowiekowi, plus ewentualnie zdobyć jakieś „obciążające” go dowody. Zgaduję, że w celu szantażu. I się zaczyna. Pokój nie jest duży, ale po wejściu faktycznie przenieśliśmy się do gabinetu jakiegoś wojskowego rodem z czasów PRL, mimo że nie czuć tu mocno komunistycznego vibe’u. W wykonaniu jest trochę zbyt oszczędnie, ale lwią cześć robi fakt, iż byliśmy przecież w piwnicy.

    Zagadek jest relatywnie mało. Do pewnego etapu można je wykonywać nieliniowo i prawie wszystkie są spójne z prowadzoną narracją. Nie są też przesadnie trudne (choć w końcowej sekcji gry jedna z łamigłówek przystopowała nas na kwadrans – była to bardziej wina naszej słabszej komunikacji). Szkoda tylko, że nie wszystko tu służy zabawie, bo co najmniej jedna rzecz aż się prosi, aby ją jakoś wykorzystać. Tak jest tylko fajnym wystrojem wnętrza. Odczuwalnie jest to escape room starszego typu, więc kłódki grają tu pierwsze skrzypce, a samej elektroniki jest tylko trochę. Paradoksalnie działa to dobrze na immersję, bo nie wyobrażam sobie aby w latach 70. tajne radzieckie pomieszczenia były naszpikowane nowoczesną elektroniką.

    W zasadzie najpoważniejszym minusem tego miejsca jest jego eksploatacja. Widać upływ czasu po wielu rzeczach. Na siłę można by też psioczyć, że zagadek jest jak na lekarstwo czy przydało by się nieco więcej miejsca, ale jest to odczucie ambiwalentne. W tego typu schronach przejścia/ pokoje nie są raczej za duże. Zabawa w 2-3 osoby wydaje się najbardziej optymalna. Koniec końców jednak bawiliśmy się naprawdę dobrze i za jakiś czas wrócimy do tego „zagadkowego” schronu po więcej.
    # 27 PRL "prawie" jak z obrazka # 27 PRL "prawie" jak z obrazka

    Ocena ogólna: 7/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Dom mordercy Remastered
    Dom mordercy Remastered

    #26 Jak nie nożem go, to piłą...

    26.02.2024 | data wizyty: 25.02.2024

    Seryjni mordercy to temat rzeka. Jednych fascynują, innych przerażają. Horrory uwielbiam, a na wizytę w takie miejsce nie trzeba było mnie dwa razy namawiać. I było warto. Miejsce ma ciężki, duszny klimat. Wolałbym tam nie trafić w towarzystwie jakiegoś nieciekawego jegomościa…

    Czworo śmiałków udało się do domu pewnego amatora kocich masek, aby zbadać sprawę zaginięcia pewnej kobiety. Cóż, już po przekroczeniu progu rudery ma się przeczucie, że szanse na odnalezienie jej żywej są wyjątkowo mikre, na dodatek samemu pakując się w nieliche tarapaty. Lokal jest wyjątkowo obskurny, wypełniony po brzegi zagadkami, które są bardzo pomysłowe. Mamy tu sporo kłódek, ale nie brakuje też elektroniki, a wszystko to oczywiście w tematyce pokoju. Część zagadek była też nieliniowa, co zapewniało każdemu coś do roboty. Część jest też unikalna względem tego, co do tej pory widziałem.

    Jest tu ponuro, a klimat moim zdaniem zakręca w kierunku slasherów, takich jak Wrong Turn czy Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną. Wszystko w pokoju wpływa idealnie na immersję, wzbudzając momentami niepokój. I o ile uczucie strachu nie uderzyło mnie tu ani razu, tak nasze drugie połówki zareagowały odpowiednio na pewne niespodzianki, jakie przygotowali twórcy miejsca. Bawiliśmy się świetnie.

    Niemniej muszę jednak stwierdzić, że po wizycie w Muzeum okultyzmu Państwa Warren czy tym bardziej, w Ślepej Furii, pokój z oferty Black Cat nie robi AŻ tak wielkiego wrażenia jak zapewne zrobi na początkowych graczach. Jest klimatyczny, to trzeba przyznać, ale nie miałem już takiego wrażenia: „WOW! Coś unikatowego”. Może też na tę opinię wpłynął fakt, że zakończyliśmy zwycięsko rozgrywkę po 38 minutach i dużo mocniej skupiłem się na zadaniach, niż wczuwaniu w atmosferę. I trochę żałuję, bo warto wycisnąć jak najwięcej z tych oferowanych 70 minut...

    Wybraliśmy wersję gry Makabra, z aktorem, jak oznajmiała ikonka rezerwacji. I szczerze: dziwią mnie peany w niektórych opiniach nad aktorstwem tutejszych pracowników. Nie da się określić jakości czyjejś gry aktorskiej po kilku(nastu)sekundowej roli (chyba że my trafiliśmy na taką wersję scenariusza – oby nie ze względu na opóźnienie ze strony firmy...). To tak jakbym rozpływał się nad angażem dziecka w jasełkach, gdzie ma ono do wypowiedzenia dosłownie jedną kwestię i znika zaraz po ze sceny. Jasne, aktor zapewnia niezły smaczek, ale tylko jako niuans.

    Reasumując: fajna scenografia i rekwizyty, świetne zagadki i lepka atmosfera. A po wszystkim miła rozmowa z mistrzem gry. Czego chcieć więcej? Może troszkę lepszej organizacji samej firmy, bo akurat tego dnia mieli gorszy okres.
    #26 Jak nie nożem go, to piłą... #26 Jak nie nożem go, to piłą...

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 8/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Zbrodnia na płótnie
    Zbrodnia na płótnie

    #25 Pędzlem lub piórem

    26.02.2024 | data wizyty: 25.02.2024

    Wiarygodna opinia

    Kolejny odwiedzony pokój z oferty Black Cat i kolejna dobrze spędzona „godzina”, która przy naszej czteroosobowej, średnio-zaawansowanej grupie trwała tak naprawdę 40 minut. Zagadka relacji pewnej pary okazała się nader wciągająca i czuć było tu taki klimacik ala „Pachnidło”.

    To, co się rzuci w oczy od razu na wejściu, to wystrój. Scenografia i rekwizyty są na najwyższym poziomie i w końcu czuć, jakby weszło by się do pracowni malarskiej. Zgodnie z tytułem ma się tu wrażenie, iż coś zagadkowego się tu zadziało i myszkowanie po kątach może przynieść, coś czego do końca nie chciałoby się zobaczyć…

    Zagadki jakie są przed nami postawione to miszmasz kłódek i tradycyjnych rozwiązań. Miłośnicy elektroniki się tu nieco zawiodą, bo jest tu jej jak na lekarstwo. Jest to jednak tak sprawnie rozwiązane, że w ogólny rozrachunku taki zwrot ku starszym rozwiązaniom stanowi jednak zaletę. W zasadzie mocno się zaskoczyłem, bo moje oczekiwania nie były duże, a pokój okazał się fajny i bardzo różnorodny.

    Dużym plusem jest tu nieliniowość zadań. Każde z nas miało coś do zrobienia, a łamigłówki okazały się mocno intuicyjne. Początkującym może to sprawić kłopoty, ale gracze z pewnym doświadczenie nie będą mieli problemu, bo w znacznym stopniu podobne/takie same zagadki już gdzieś widzieli.

    Wypadkową takich aspektów był fakt, że z mistrzem gry mieliśmy kontakt dopiero po zakończeniu rozgrywki. W ogóle nie potrzebowaliśmy pomocy, co cieszy po tych kilkudziesięciu pokojach, jakie mam na koncie. Plusik z krótką, ale miłą rozmowę.

    Uwaga! Sekcja nie powiązana z pokojem, a z siedzibą firmy.

    Miałem tylko jedno negatywne spostrzeżenie. Przy dwóch poprzednich wizytach w tym miejscu, nasza grupa była objęta uwagą określonej osoby, więc czuliśmy się odpowiednio „zaopiekowani”.

    Nie wiem czy to ze względu na godzinę (9.00 rano) i jeszcze wszyscy mistrzowie nie przyszli do pracy, czy firma ma problem z zatrudnieniem pewnej liczby pracowników, ale tym razem nasza odprawa była grupowa. Jak na tak wczesną godzinę w niedzielę WSZYSTKIE pokoje były obłożone i przygotowanie prowadziła jedna osoba. Każdorazowe wejście do pokoju poprzedza filmik wprowadzający w fabułę, co w połączoniu ze słabszą organizacją spowodowało obsuwę czasową. Słabe, zwłaszcza że to weekend, a ceny są odpowiednio wyższe, więc oczekiwałoby się lepszej organizacji/dłuższej rozmowy etc.

    Nie wpływa to na ocenę pokoju, ale burzy mi idealny obraz tej firmy, jaki miałem po poprzednich odwiedzinach. I tylko jeden kotek ratował sytuację, choć mu się też za bardzo nie chciało. Na plus możliwość zakupu smacznego, smakowego piwka. Mimo wszystko ktoś tu spadł z piedestału.
    #25 Pędzlem lub piórem #25 Pędzlem lub piórem

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 7/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Olimp
    Olimp

    #24 Zagłębiając się w mity

    13.02.2024 | data wizyty: 13.02.2024

    Wiarygodna opinia

    Wycieczka na Olimp rozpoczęła nasze wojaże po ER w 2024 roku i okazała się iście heroiczną wyprawą. Mamy tu, co prawda, wątek fabularny, ale jest on tylko pretekstem do wprowadzenia pewnych smaczków, które docenią wszyscy wielbiciele mitologii greckiej. Ja do takowych należę, więc bawiłem się świetnie, a moja połówka jeszcze lepiej, tytułując ten ER najlepszym, w jakim dotąd była.

    Godzina co prawda mija tu bardzo szybko, a zagadek jest całkiem sporo, ale większość z nich jest mocno intuicyjna i polega de facto, na dopasowaniu elementów. Bez liczenia, co rozczaruje fanów matematyki czy bardziej złożonych zagadek. Także to, że mamy tu tematykę mitologiczną, nie znaczy że do zabawy będzie nam potrzebna jakakolwiek wiedza z tego zakresu. Pokój stawia na spostrzegawczość i jest w moim odczuciu najłatwiejszy z trójcy, jaką prezentuje ta odnoga filii firmy.

    Cieszy fakt, że nie ma tu kłódek, a całość opiera się wyłącznie na elektronice. Wszystko zadziałało jak należy i w ogóle należy pochwalić właścicieli, bo to pod względem estetyki, ich najładniejsza miejscówka. Zagadki są fajne, wpisane w konwencję i była co najmniej jedna "atrakcja", która wywołała pozytywne zaskoczenie. Dało się też odczuć lekki klimacik, co zawsze stanowi plusik do całości, choć "ostatnią" zwiedzaną cześć pokoju można by było zmodyfikować. Tapeta na ścianie tak średnio pasuje do tego, co daje się zobaczyć przy wcześniejszych atrakcjach.

    Zbieracze będą tu mocno usatysfakcjonowani. Może to nie poziom chomikowania rzeczy, jak w bratnim "Spisku kardynała", ale i tak się człowiek naszpera tu i ówdzie. Finalnie udało nam się przejść całość we dwójkę i mieliśmy ręce pełne roboty, aczkolwiek wydaje mi się, że optymalną liczbą graczy była by trójka lub czwórka.

    Fajne miejsce, aczkolwiek dla wyjadaczy będzie to zbyt łatwy pokój, bez innowacyjnych rozwiązań. Niemniej dla mnie bardziej liczy się "fun" z rozgrywki, a taki był tu obecny. Obsługa była bardzo miła, aczkolwiek kontakt z pracownikami mieliśmy naprawdę krótki, a rozmowa po zabawie odbyła się "na szybkości".
    #24 Zagłębiając się w mity #24 Zagłębiając się w mity

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 8/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Saloon Dziki Zachód
    Saloon Dziki Zachód

    #23 Rozbijając się w pewnym saloonie...

    5.12.2023 | data wizyty: 1.12.2023

    Jest tu ktoś, kto chociaż raz nie marzył za dziecięcia, aby zostać kowbojem na Dzikim Zachodzie? Na pewnym etapie rozwoju dziecka jest to taki standardowy próg, podobnie jak chęć bycia strażakiem czy policjantem. Niech nie dziwi więc nikogo fakt, że dorosły „Krzyś” z chęcią sięga po taki temat.

    Jedyny pokój o tej tematyce w stolicy to powinien być rozchwytywany samograj. Sądząc po popularności i ocenach jakoś tak do końca nie jest (troszkę niezasłużenie, aczkolwiek nie bez mankamentów), ale muszę przyznać, że po raz pierwszy podczas mojej wizyty w jakimkolwiek ER widziałem pełne obłożenie pokoi. Być może dlatego, że siedziba Team Exit - Pokoje zagadek -Escape Room 24 mieści się w centrum handlowym, no i byliśmy tam w piątek.

    Pokój na pewno nie zaskoczy Was w aspekcie wykonania, gdyż widać już po nim przebieg lat, ale konia z rzędem temu, kto nie odczuje jednak tego klimatu amerykańskiego saloonu sprzed stulecia, bo takowy rzeczywiście jest. Wykonanie jest proste i lwia część rzeczy ma jakieś zastosowanie, pozostawiając mało miejsca "na zmyłkę", a mimo tego nastrojowo całość działa. Minimalnie, ale zawsze. Tego czego mi tu zabrakło to brak jakiegoś charakterystycznego „brzdęknięcia” pianina czy zarżenia konia, bo aż o to prosi się przy podbiciu immersji z zabawy. Zwłaszcza, że cisza temu miejscu nie służy, gdyż do ucha dochodziły nas fragmenty rozmów innej ekipy, która za ścianą zmagała się ze swoimi wyzwaniami, chyba w Narnii…

    Szczęśliwie wyzwania jakie nam postawiono są dobrze skrojone, wpisują się w tematykę pokoju, co jest niewątpliwie dużym plusem. Mamy miszmasz elektroniki z kłódkami, aczkolwiek te drugie są tu w większości. Dla wyjadaczy zagadki całościowo są proste, aczkolwiek był moment, że potrzebowaliśmy pomocy. W tym przypadku jednak zrzucam to na gorszą dyspozycję zdrowotną (rachowanie mi nie wychodzi przy bólach głowy), a normalnie poleciłbym to miejsce początkującym entuzjastom tego typu zabaw. Niemniej odczułem narastającą frustrację przy jednej kłódce, która nie chciała ustąpić mimo wprowadzania poprawnej kombinacji. Rozwiązaniem okazała się… siła. Niby powinienem takie coś przewidzieć, bo to mi nie pierwszyzna, ale szczypta dziegciu pozostaje.

    W dwójkę pokój udało nam się pokonać przed czasem i takiej konfiguracji też polecałbym to miejsce. Maksymalnie w trójkę, bowiem zagadki są liniowe i większa ilość może się zwyczajnie nudzić. I o ile ja kaszlając/kichając skupiłem się na zadaniach, tak widziałem, że moja połówka miała bardzo duży ubaw z myszkowania, który mi się końcowo udzielał. Zatem to poszukiwanie skradzionego bogactwa muszę uznać za udane i mimo paru uchybień, satysfakcjonujące.

    PS. Przy pierwszej wizycie zwracam uwagę na „kondycję” siedziby firmy. I jak przy takich miejscówkach jak siedziba Mysterious Room czy Black Cat Escape Room w Warszawie zawsze będę się rozpisywał w superlatywach, tak Team Exit jest może nie obskurny, ale za ciasny, co widać wybitnie przy pełnym obłożeniu na pokojach (aczkolwiek nie na „maksie” przy każdym z pokoi, bo w takiej sytuacji trzeba by było czekać na korytarzu…). Nie wpływa to oczywiście na moją ocenę końcową pokoju, choć może firmie przydała by się zmiana lokalizacji...
    #23 Rozbijając się w pewnym saloonie... #23 Rozbijając się w pewnym saloonie...

    Ocena ogólna: 7/10

    Obsługa: 9/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Strona 1

    Pokaż następne

    Hej, nasza strona wykorzystuje pliki cookies aby jej wszystkie funkcje mogły poprawnie działać.

    Poza tymi niezbędnymi, wykorzystujemy też pliki cookies podmitów trzecich abyśmy mogli korzystać z zewnętrznych narzędzi analitycznych, społecznościowych czy marketingowych. To oznacza że dane zbierane za ich pomocą są przetwarzane też przez dostawców tych narzędzi.

    Czy wyrażasz zgodę na używanie plików cookies innych niż niezbędne do działania strony, zgodnie z naszą polityką prywatności?

    Ustawienia plików cookie

    Tutaj możesz zmienić szczegółowe ustawienia dotyczące plików cookies stosowanych na naszej stronie. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies określonego typu, oznacza to, że zgadzasz się, aby dane przez nie zebrane były wykorzystywane przez administratora tej strony, a także dostawcę konkretnego narzędzia, z którego korzystamy - zgodnie z opisem w naszej polityce prywatności.

    Ten rodzaj plików jest niezbędny do poprawnego funkcjonowania naszej strony. Wykorzystywane są między innymi przy takich funkcjach jak zapamiętywanie przez przeglądarkę wybranego przez użytkownika kraju, produktów w koszyku czy motywu kolorystycznego strony.

    Te pliki pozwalają nam zrozumieć, jak użytkownicy poruszają się po naszej stronie. Jednym z takich narzędzi jest Google Analytics, który pozwala nam zbierać anonimowe informacje o liczbie wejść, korzystaniu z konkretnych funkcji czy rodzaju urządzeń użytkowników. Dzięki nim jesteśmy w stanie dostosować stronę do potrzeb i możliwości różnorodnych użytkowników.

    Narzędzia od Google i Facebook, które zbierają informacje o użytkownikach, które jesteśmy w stanie wykorzystać w celach marketingowych.