Czarownice z Eylau

Jak się szybko okazało kolejność jaką sobie wybraliśmy rezerwując pokoje w Iławie była taka, że zaczęliśmy od najstarszego a skończyliśmy na Czarownicach z Eylau czyli najnowszym scenariuszu Open the lock.
Tutaj rozwiązania techniczne były już zdecydowanie bardziej zaawansowane, było czuć klimat a wystrój pomagał nam w ten klimat się wczuć.
Gra bardzo nam się podobała, właścicielka okazała się bardzo sympatyczną osobą więc wizytę w Iławie oceniamy mega pozytywnie i czekamy na więcej, być może kiedyś uda nam się tam wrócić.

Drugi z pokoi w Iławie, który jakością i wykonaniem przebija "S.O.S". Przede wszystkim widać, że włożono tu więcej pracy w wystrój. Jest więcej zagadek i aby uciec spod noży wiedźm trzeba będzie się nieźle sprężyć. My byliśmy w dwójkę i było nam miejscami trudno, więc pokój polecam raczej w minimum trzy osoby.

Mamy tu miks kłódek z elektroniką. Tych pierwszych jest sporo, ale fani innych rozwiązań też się tu zaspokoją. Pokoik ma klimacik i zagadki są logicznie ukierunkowane w tematykę przewodnią miejsca.

Było kilka mankamentów. Wprowadzenie do pokoju wymagało by zasłonięcia oczu, bo już na wejściu samemu można sobie zaspojlować kilka rzeczy. A warto tego nie robić.

W grze trochę przeszkadza też wyeksploatowanie. Jednak kłódka ustąpiła w klasycznej sytuacji, kiedy po jednej osobie, druga użyła tego samego kodu i voila. Otwarte. Trochę czasu i krwi napsuła nam inna kłódka, bo pomimo dobrej kombinacji odmówiła współpracy. Trzeba było użyć siły, aby puściła...

Zdążyło się też, że elektronika zadziałała w pewnym miejscu po trzykrotnym układaniu tego samego rebusa. Niemniej nikt po nas nie czekał na swoją kolej w grze, więc nasza cudowna mistrzyni gry puściła grę po czasie.

Fajny pokój z ciekawym motywem przewodnim i kilkoma solidnymi łamigłówkami. Polecam nawet pomimo kłopotów z kłódkami.

PS. Strefa spoilerów.

Zapamiętam na bank zagadkę z "prochami zmarłych", zagadkę z zapachami (już dawno się tak nie nawąchałem "ziółek") oraz finalną zagwozdkę, rodem z "Kodu da Vinci" Dana Browna. Bomba.

Pomijając fakt, że uwielbiam klimaty magii, wiedźm i różnego rodzaju fantasy, ten pokój naprawdę mi się podobał, mimo iż był starszego typu zaskoczył nas najbardziej. Ciekawy początek, duża powierzchnia, dobrze zaaranżowany układ gry, bardzo pomysłowe zagadki, trochę elektroniki zaczęło się tu pojawiać, co cieszy, bo widać rozwój w porównaniu z poprzednimi pokojami. Czarownice z Eylau to must have w Iławie! :)

Pokój starego typu, z takimi też komponentami i mający sporo kłódek. Klimat mroczny, ale bez przesady. Zagadki wydawały się nie do końca logiczne i połączone, były elementy które były niepotrzebne i troszkę traciłyśmy czas na nich. Brakowało takiego wprowadzenia i ciekawszego wpuszczenia do pokoju, bo jakoś to nie pasowało do historii troszkę.
Mistrzyni gry przemiła i przesympatyczna tylko za często i za szybko dawała nam podpowiedzi... Trochę nas to wybijało i stresowało, a naprawdę lubimy same kombinować ☺️

Ale ogólnie jesteśmy zadowolone i na pewno zajrzymy do kolejnych pokojów.

Stanowczo nie zgadzamy się z niskimi poprzednimi ocenami. Fajny Klimacik. Zagadki spójne i logiczne. Mimo że trójka z naszej piątki była nowicjuszami. Pani właścicielka - Złota kobieta widać że tym zyje i chce się dalej rozwijać. Polecamy bardzo mocno .

Pojechaliśmy we dwoje, by stać się Czarownikami. Zachęceni rankingiem i opiniami gości przejechaliśmy spory kawałek i udaliśmy się do Iławy.
Obsługa super miła - i to był jedyny pozytyw tej wizyty.

Co do samego pokoju, to:
Pokój mocno wyeksploatowany. Wystrój bardzo niskobudżetowy.
Zero wprowadzenia, budowania nastroju czy prób stworzenia klimatu pokoju. Zostaliśmy po prostu wpuszczeni do pokoju i przykuci.
Żadnych opasek, zakrycia oczu itp. Po prostu weszliśmy i stanęliśmy, a Pani nas zakuła w łańcuchy.
Po kilku minutach wysiadła nam pierwsza "latarka". Dostaliśmy pod drzwiami drugą. Po kolejnych kilku minutach wysiadła krótkofalówka. Znowu pod drzwiami podano nam kolejną.
Później (w związku z tym, że byliśmy we dwoje to nie moglibyśmy wykonać jednego zadania) znowu pod drzwiami Mistrzyni Gry podała nam drut, który umożliwił wykonanie go.
Myślę, że przy zgłoszeniu, że będziemy we dwoje ten drut powinien być już w środku. Te ciągłe podawanie i krzyki zza drzwi bardzo psuły zabawę.

Sam pokój miał niewiele wspólnego z czarownicami. Fabuła była niespójna. Brak klimatu grozy oraz elementów zaskoczenia.

Był to nasz 24 odwiedzony pokój i zdecydowanie jeden z najgorszych.

Ładny wystrój, ciekawe zagadki i kilka mało spotykanych patentów. Niestety jeden element nie działał i za dużo kombinowaliśmy, a okazało się, że nie miało to sensu. W odróżnieniu od SOS tutaj gubiła mi się fabuła, chociaż wystrój był jeszcze bardziej dopracowany. Końcowa część zadań dość wymagająca - tutaj mieliśmy kilka podejść...

Zawsze pójście do jedynego escape roomu w mieście wiąże się z ryzykiem, ale tym razem naprawdę opłacało się spróbować. Pokój nie był straszny, ale był bardzo klimatyczny. Kilka pomysłów na zagadki, których wcześniej nie widzieliśmy.
Bardzo miła wizyta, polecamy ;)

#66 Horror! Prawdziwy Horror!!!

Polowanie na czarownice zawsze rozbudzało wyobraźnię ludzi w każdym wieku. Tu chyba nas pomylono z czarnomagami, a my musimy się z tego wyplątać. Tylko jakimi sposobami.
Jak na możliwości miasta tej wielkości pokój wykończony wręcz bajkowo. Bardzo dobrze spasowane klimatyczne elementy związane z polowaniami na czarownice, elementy dodające grozy. Wysoka jakość materiałów.
Pokój jest technicznie bardziej zaawansowany niż Skarb Templariuszy. Kilka elektronicznych elementów udało się wykorzystać w sposób wręcz idealny i świetnie budujący klimat.
Autentycznie kilka razy się przestraszyliśmy.

Zagadkowo wysoki poziom. Z tego co zrozumiałem, to pokój jest względnie nowy. Jeden lub dwa elementy wymagają niewielkiej zmiany, ale daliśmy tę informację właścicielce i przyznała rację, że należy dokonać tego dla przejrzystości gry. Jedna z zagadek jest naprawdę nowatorska. Nie spotkaliśmy jej w żadnym z blisko 70 pokoi na koncie. Jest ich też sporo. Nie staliśmy, a zapasu czasu nie było.
Niektóre zagadki wymagają umiejętności manualnych (choć nie zręcznościówka). Inne logicznego myślenia. Jeszcze inne po prostu odwagi.
Każdy znajdzie coś dla siebie. Pokój ma też zrównoważoną trudność, więc każdy będzie się w nim dobrze bawił

Wskazany lekki mankament przy zagadkach nie zmienia obrazu pokoju, który jest świetny.
Stawiam tezę, że pokój ten jest na tyle dobry, że warto podczas podróży zboczyć trochę ze szlaku i odwiedzić go.
Moim zdaniem nie zawiedziecie się.

POLECAM Z CAŁĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ

Wdzięczny motyw, wdzięcznie też escapowo zrealizowany. Dekoracje prezentują więcej niż przyzwoity poziom, a klimat dodatkowo podkreśla stłumione i subtelne oświetlenie. Pod tym ostatnim względem jest to naprawdę idealnie wyważone – nieco mroczniejszy klimat został należycie wyakcentowany, ale bez niepotrzebnego utrudnienia rozgrywki pt.: poświeć tutaj, bo nic nie widzę ;) Trochę kłódek, trochę zadań sensorycznych, trochę elektroniki i zadań wymagających współpracy i dobrego oka. Bardzo dobra obsługa Mistrzyni Gry. Zdecydowanie najlepszy spośród trzech, obecnie dostępnych, pokoi iławskiego Open the Lock.