Klątwa Czarnoksiężnika

Obsługa niezbyt miła, wprowadzenie do scenariusza byle jakie. Pokój widać że już zużyty, popękane przyciski, powycierane znaki, wyeksploatowane elementy gry. Pokój dla 6 osób, a tylko dwie słabe latarki, ciężko się zgrać. Brak potrzeby otworzenia kłódki, bo elementy otwierają się i bez tego. Chamsko powieszone czarne kotary, za które „nie wolno nawet zaglądać”.

Zacznijmy od tego, że już samo dotarcie do pokoju budzi wątpliwości. Instrukcja przychodzi SMSem. Miejsce kompletnie nie oznaczone, bez żadnych informacji na budynku, że jest tam ER. Trzeba dojść dość ciemną, obskurną klatką schodową, z uszkodzonymi meblami po drodze. Bynajmniej nie tworzy to "klimatu", raczej zastanawia, dlaczego właściciel pokój tak ukrył... W środku siedzi samotna pani, która instruuje o pokoju, ale bez większego zapału i zaangażowania w fabułę. Byłyśmy w 3 kobiety, nie czułyśmy się tam komfortowo.
Sam pokój bardzo ascetyczny, co byłoby ciekawe - gdyby nie fuszerki. Zasłonki ukrywające osprzęt za całą ścianą psuja atmosferę, możnaby to zabudować. wiele miejsc przetartych, nadłamanych. Pierwsza część nawet interesująca, wymagająca ścisłej wspólpracy. Druga jednak sprawiła, że zrezygnowałyśmy z gry - zadania zawierają silne akcenty satanistyczne. Nie jesteśmy strachliwe, byłym

Klimaty magii należą do jednych z moich ulubionych. Klątwa kusiła by ją odwiedzić od samego początku powstania, ale pokojowi trochę brakuje do perfekcji. Przede wszystkim z kwestii technicznych - więcej światła dla graczy, lepszego poukrywania efektów, żeby gracze ich nie znaleźli 30 minut wcześniej. Pokój jest dość pusty, brakuje rekwizytów, za dużo wolnej przestrzeni. No i zagadki w większości polegające na magicznym palcu MG. Jedna - ok, kilka - za dużo.