Dawno aż z taką ekscytacją nie czekałam na escape room. O Lochach Króla Artura słyszałam wyłącznie bardzo dobre opinie i była to najgorętsza pozycja na mojej wrocławskiej wishliście. Lochy pod wieloma względami przekroczyły moje oczekiwania – nie spodziewałam się, że wyjdę aż z takim efektem wow.
Jest już u nas tradycją, że co roku z okazji Walentynek chodzę z narzeczonym do ER na #ERwalentynki ale tegoroczny pokój był najlepszy. Wzięliśmy znajomych i wszyscy bawiliśmy się świetnie. Długo rozmawialiśmy o tym escape roomie i wszyscy zgadzamy się, że był jednym z topowych, jakie odwiedziliśmy. Ma wiele elementów, którymi wyprzedza największą produkcję Exitów – Opuszczony Hotel.
Byliśmy w cztery osoby z doświadczeniem ok. 10-25 escape roomów. Wyszliśmy 10 min po czasie, ale po raz pierwszy absolutnie nie popsuło mi to zabawy. Zawsze wyjście po czasie czy wzięcie podpowiedzi rujnuje mi doświadczenie, a tu nic nie było w stanie zatrzeć dobrego wrażenia.
Klimat
Pokój jest pode mnie, bardzo odpowiada mi tematyką. Owszem, ma swoje lata, więc obecnie zdarzają się produkcje idące pod względem wystroju o krok dalej, ale naprawdę nie jest źle. Wręcz bardziej doceniam Lochy, gdyż mimo ładnych paru lat na rynku, prezentują bardzo wysoki poziom wystroju utrzymany do końca.
Klimat jest momentami perfekcyjny. Najbardziej efektownej części nie widać na zdjęciach na lock.me. Jestem pod wrażeniem. Nie brakuje tu zaskakujących rozwiązań scenograficznych, elementów wow i bardzo dobrej aranżacji przestrzeni (dużej przestrzeni). Nie raz i nie dwa zostaliśmy wprawieni w zdumienie. Ten pokój robi niesamowite wrażenie i na pewno długo zostanie w pamięci.
Historia ma wyraźnie zarysowaną fabułę, która przewija się przez cały czas rozgrywki. Wprowadzenie jest angażujące, a zakończenie satysfakcjonujące.
Zagadki
Wow! Ile tego było! Zagadki w Lochach Króla Artura są moim zdaniem nawet lepsze, niż wystrój. Wszystkie prezentują wysoki poziom wykonania, a niektóre też wysoki poziom trudności. Trzy-cztery wyróżniają się dla mnie szczególnie. Nawiązałam już wcześniej do Opuszczonego Hotelu, gdzie zagadki nie wywołały we mnie takiego efektu wow. W Lochach są moim zdaniem lepsze. A ponadto jest ich naprawdę multum! Co myśleliśmy, że to już koniec i zbliżamy się do wyjścia, pojawiały się nowe.
Nie brakuje opinii, że liczba zagadek w Lochach potrafi sprawić problem mniejszym grupom i trzeba sobie narzucić szybkie tempo. Wzięliśmy to pod uwagę i od razu się rozdzieliliśmy, ale i tak cali się spociliśmy. Łamigłówek jest naprawdę mnóstwo! Są nieliniowe, więc każdy z nas mógł się zająć czymś innym, a wręcz musiał. Podzielenie się (co najmniej na dwójki) jest konieczne. To dla nas duży plus, kiedy dużo się dzieje i mamy ręce pełne roboty.
Sama liczba zagadek nie jest jedyną przeszkodą. One same w sobie są niełatwe. My wyszliśmy 10 min po czasie tak naprawdę przez jedną jedyną zagadkę, której założenie było całkiem proste, ale jej wykonanie nie ułatwiało tego zadania. Ot, wykonując ją trzeba być naprawdę spostrzegawczym.
Spostrzegawczość sama w sobie jest szalenie istotna w tym escape roomie. Są ze trzy-cztery takie elementy, które można ot tak przeoczyć i nie ma szans bez tego pójść dalej.
Zagadki są różnorodne, z niemal każdej dotychczas widywanej przez nas kategorii. Lochy Króla Artura są niczym przegląd po know-how łamigłówek. Mam wrażenie, że jest tu niemal wszystko. Wróciłam myślami dosłownie do dziesiątków innych escape roomów. Żadna z zagadek nie jest jednak jednakowa z tym, co już widziałam. Każda podana jest z nowym pomysłem, w świeży sposób i nie jest kopią czegoś innego. Lochy pokazały mi też kilka mechanizmów, z którymi nie miałam wcześniej do czynienia, bardzo atrakcyjnych.
Wszystko działa sprawnie, zagadki są ze sobą logicznie połączone, choć na dopasowanie rozwiązań do siebie czasami potrzeba czasu. Większość zagadek rozwiązuje się z czystą przyjemnością. Pokój jest grywalny i ciekawie pomyślany. To wszystko sprawia, że Lochy Króla Artura lądują u mnie wysoko pod kątem osiągniętej satysfakcji. To była naprawdę uczta dla mojego escapowego serduszka. Buzia nie przestawała się uśmiechać nam wszystkim. Niebywałe jest dla mnie to, że tę wysoką satysfakcję miałam mimo przejścia pokoju po czasie.
Każdy wykazał się w tym, co lubi. Umysły ścisłe miały pod dostatkiem zagadek logicznych, ja miałam szczególną radochę z tych zręcznościowych. Były też zagadki wymagające kooperacji, nieco bardziej abstrakcyjne łamigłówki, i zagadka sensoryczna. Wyszliśmy usatysfakcjonowani, każdy z poczuciem wykonanej misji i świadomością, że jego wkład bardzo przyczynił się do wyjścia przed czasem.
Poziom trudności zagadek był średni z tendencją ku wysokiemu. Kilka zagadek było dla nas wyzwaniem. Byłoby nam łatwiej gdybyśmy uważali jako trzylatki, wpychając klocki do odpowiednich dziurek i rozróżniając kształty i kolory. Zdecydowanie przyda się nie być daltonistą i wyjść mentalnie z przedszkola. Ogólnie jednak bardziej mnie bawi nasz nieogar, niż cokolwiek frustruje. Bawiliśmy się świetnie.
Plusy
+ Ogromna radość z gry. Rzadko kiedy bawię się tak dobrze w escape roomie. Przewyższył moje oczekiwania
+ Satysfakcjonujące zagadki, które są atrakcyjnie zrobione i nagradzają poprawne wykonanie ciekawymi efektami
+ Dobre osadzenie zagadek w fabule i ich logiczne powiązanie. Łatwo wpadliśmy we flow
+ Różnorodność i duża liczba łamigłówek, wręcz ogromna
+ Duża i dobrze zaaranżowana przestrzeń gry
+ Historia będąca istotną częścią gry
+ Najwyższy standard obsługi, przyjazny i zaangażowany Mistrz Gry (o ile pamiętam dobrze Marta, dziękujemy)
Minusy
- Jakby się bardzo mocno czepiać, fajnie byłoby odchodzić od krótkofalówki jako narzędzia podpowiedzi, gdyż to psuje immersję, zwłaszcza przy takiej tematyce. Ale pokój ma minimum 6 lat, więc to jest szczegół.
Podsumowanie
Piszę to z niemałym zdziwieniem, ale Lochy i Opuszczony Hotel walczą u mnie w głowie o miejsce numer 1 od Exit19.
Owszem, Hotel ma bardziej mroczną i wciągającą fabułę, bardziej angażuje nas emocjonalnie i nastraja na działanie na wysokich tonach – przez cały czas mamy w Hotelu gęsią skórkę. W Lochach Króla Artura tego nie ma, ale to wynika po prostu z kategorii pokoju. Jest za to więcej zagadek, w dodatku lepszych, bardziej zapadających w pamięć i o wiele bardziej różnorodnych. Hotel jest zrobiony z większym rozmachem i na większej przestrzeni, ale ta różnica nie jest oszałamiająca, a wręcz powiedziałabym minimalna. Ogółem lepiej bawiłam się w Lochach i wyszłam z pokoju bardziej usatysfakcjonowana niż z Hotelu.
#ERwalentynki
Overall rating:
10/10
Customer service:
10/10
Interior:
10/10
Difficulty:
Hard