lukwych l.

Na pięciopokojowy Maraton (Pegazus zaliczony wcześniej) do Domu przy Zwrotniczej wybieraliśmy się od dłuższego czasu, ale zazwyczaj przez telefon żadna z Pań nie była w stanie skleić takiej wizyty w sensowny ciąg. Na szczęście Dawid z obsługi (serdecznie pozdrawiam) jakiś czas temu zaprosił nas, dograł wszystko i wreszcie się udało. Rozpoczęliśmy od abstrakcyjnego Passworda, który miał w moim wyobrażeniu być technologicznym, a okazał się dziwnie analogowy i momentami klasyczny. Dodatkowo część zagadek wydawała się "odklejona" i niekoniecznie pasująca do abstrakcyjnego tematu z opisu czyli przywrócenia harmonii kolorom. Obyło się bez większych problemów technicznych, ale momentami mieliśmy wrażenie, że pewne efekty pojawiały się z niezamierzonym opóźnieniem. Było kilka fajnych zaskoczeń, ale suma summarum szału nie było. Obsługa z jednym minusikiem za błąd i konieczność wejścia do nas, ale w ogólnym rozrachunku czuliśmy się dobrze zaopiekowani. Generalnie zauważalne na minus były dwie rzeczy, które powtarzały się też w kolejnych ER. Po pierwsze w wyniku kontroli dokonano odchudzenia wystroju i widać sporo rzeczy które powinny być ukryte lub nie pasują. Po drugie jako, że grupa docelowa to dzieci i młodzież liczba zagadek delikatnie mówiąc nie poraża. Z tym w Passwordzie nie było tak źle, ale
mogłoby być lepiej.

Wizytę w Kwaterze planowaliśmy od dłuższego czasu, bo wcześniejsi Osadzeni przypadli nam bardzo do gustu, więc i oczekiwania były spore. I niestety tym razem pokój im nie sprostał. Klimatycznie jest nawet OK, wystrój pasuje i momentami nawet zaskakuje. Fabularnie też spoko, historyjka jest spójna i są nawiązania do osadzonych. Zagadki też dobrze osadzone i nawiązujące do naszych poszukiwań. Są ciekawe, pomysłowe i oryginalne. Niestety na jednej wymagającej współpracy utknęliśmy na dobre 10 minut. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że po tej zagadce był zaraz koniec i okazało się, że minęło zaledwie 37 minut. Myślałem, że to kwestia naszej świetnej dyspozycji, ale zaprzyjaźniona grupa potwierdziła moje obawy - zagadek po prostu jest mało. Obsługa świetna, sympatyczna i rozgadana. Pozwoliła nam zajrzeć za kulisy i docenić skalę technicznego zaawansowania. Generalnie jest bardzo dobrze, ale po poprzednim świetnym Bunkrze spodziewaliśmy się więcej. Zwłaszcza w kwestii ilości.

Ekspedycję odwiedziliśmy dzień po tragedii w Koszalinie w ramach zaplanowanego wcześniej tournee po Łodzi. Jakimś cudem w natłoku wrażeń zapomniałem o napisaniu recenzji z tego wyjazdu i jakiś czas temu chciałem nadrobić to niedopatrzenie. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że z całego wyjazdu (8 pokoi) został tylko 1. Klimatycznie jest pół na pół - zarówno wystrój jak i fabuła mają momenty lepsze i gorsze. A szkoda, bo patrząc na inne pokoje w Portalu można było się bardziej postarać. Zagadki na szczęście w większości wybijają się ponad przeciętność. Są mocno tematyczne, bardzo nietuzinkowe i momentami zaskakujące, ale wystarczająco logiczne aby zachwycić. Mogłoby ich być więcej, ale nie miałem poczucia, że jest za mało. Obsługa na duży plus, zwłaszcza w perspektywie kontroli Straży Pożarnej i naszej rezerwacji telefonicznej LastMinute. Niestety z perspektywy półrocznej i odwiedzonych w tym czasie świetnych ER do najlepszych (a nawet do innych pokoi w Portalu) jeszcze sporo brakuje.

Nasze wizyty w AkcjiEwakuacji były zawsze problematyczne, głównie "dzięki" grupom uciekającym przed nami. Do Pasażera weszliśmy za drugim podejściem, bo przy pierwszym poprzednicy zepsuli jedną z zagadek. Nawet przy drugiej wizycie nie obyło się bez akcji z wyłączonymi przez uciekinierów bezpiecznikami. Na szczęście obsługa wyszła z tego obronną ręką i udało się nam wreszcie wybrać w jakże ciekawą i ekscytującą podróż. Klimat i wystrój to w tym przypadku słowa kluczowe - pełna immersja od początku do końca (jeżeli chcecie poznać ciekawą historię na potwierdzenie tych słów, to po wyjściu z Pasażera zapytajcie obsługę o Koluszki :). Niestety zagadki, choć bardzo klimatyczne i niekonwencjonalne, to mają dla nas zasadniczy minus - jest ich za mało. Zwłaszcza, że poziomem nie odstają od konkurencji. Obsługa świetna, profesjonalna pomimo problemów i ze świetną historyjką o którą nie zapomnijcie zapytać. Generalnie Pasażera musicie odwiedzić, aby przeżyć ciekawą historię i zobaczyć pokój w pełni podporządkowany fabule.

Biegun odwiedziliśmy zaraz po powstaniu i wtedy raczej średnio przypadł nam do gustu, zwłaszcza w kontraście do pozostałych świetnych pokoi w House Escape, szczególnie Piły którą zastąpił. Wtedy założyłem, że to pokój tymczasowy na okres świąteczny, więc odpuściłem recenzję (nie było go na lockme w momencie naszej wizyty). Minęło jednak trochę czasu i Biegun pojawił się w serwisie, więc po konsultacjach z obsługą udało nam się zorganizować powtórną wizytę z nowymi ucieczkami i mną w roli obserwatora. Okazało się, że większość elementów, które mi nie podpasowały lub nie działały uległa zmianie (łącznie z jedną ścianą :)). Jest całkiem klimatycznie (za wyjątkiem temperatury), choć wystrój momentami odstaje od najlepszych. Fabuła też mogłaby być lepiej poprowadzona, bo i temat pojemny i są narzędzia aby to zrobić. Zagadki to zdecydowanie najmocniejsza część, wszystko jest spójne, logiczne i działa. Są fajne momenty i co ważne dzieciaki same dawały radę. Oprócz jednej typowej szukajki (bardzo sprytny schowek muszę przyznać) obyło się bez podpowiedzi. Obsługa choć "nieopierzona", to dawała radę i ciekawie wprowadziła młodzież w temat. Wymieniliśmy trochę spostrzeżeń, które miejmy nadzieję zostaną wykorzystane by jeszcze pokój ulepszyć. Biegun jest raczej łatwy i przeznaczony na familijny wypad, ale na pierwszy raz może być trochę za trudny. Doświadczeni mogą tu wpaść rozgrzewkowo przed Ultimatum lub Dżunglą. Poczekajcie jednak na zimniejsze dni, bo chwilowo temperatura bliższa równikowej :).

Planując wizytę w Muzeum podpytałem znajomego, który już je odwiedził czy warto i na co się nastawiać. Nie wnikając w szczegóły - nie zachęcił, choć raczej mu się podobało. Szliśmy więc z ostrożnym nastawieniem gotowi czepiać się i krytykować. Tymczasem okazało się, że zarówno klimat i wystrój, jak i zagadki przypadły nam do gustu. Fabuła choć tylko delikatnie nakreślona jest spójna i buduje nastrój. Wyposażenie całkiem nieźle oddaje wygląd malutkiego specyficznego muzeum rodem z ciemnych i podejrzanych alejek, a to co zawsze dla nas najważniejsze czyli łamigłówki trzymało równy wysoki poziom. Dodatkowo jedna z nich (dwuczęściowa) choć z wyglądu zwyczajna wywołała u mnie prawdziwy efekt WOW (choć po rozwiązaniu jej w stylu "jak to tak zadziała to WOW" reszta ekipy stwierdziła, że zepsułem im zabawę rozwiązując za szybko). Mając na koncie ponad 275 pokoi spotkałem się po raz pierwszy z takim pomysłem na zagadkę. Obsługa (zwłaszcza czworonożna jej część :)) przesympatyczna. Pogadaliśmy sobie trochę po wyjściu i stąd wiem, że pokój będzie się jeszcze zmieniał (choć ja nie odczułem takiej potrzeby). Generalnie mi podobało się bardzo i choć normalnie oceniłbym Muzeum na 9, to za doświadczenie tego jak świetny pomysł wykonany w najprostszy nawet sposób może wpłynąć na postrzeganie pokoju i czysty fun płynący z zabawy w ER daję 10.

... tortura również nie. Jest to pokój przygodowy dla początkujących rodzin z dziećmi. W tej kategorii świetnie się sprawdza i choć dla nas było zbyt łatwo i krótko, to przecież świadomie można wybrać czy coś takiego nam odpowiada. Klimatycznie jest ok, choć bez fajerwerków. Wystrój nieco trąci myszką, ale okręt piratów jest na miejscu. Zagadki raczej klasyczne choć nawiązujące do tematu i sprawiające przyjemność w rozwiązywaniu. Obsługa to najmocniejszy punkt, wszystko było ok, ciekawe wprowadzenie, miła rozmowa po zakończeniu, i świetny kontakt przy rezerwacji. Generalnie polecam Złoto jako pokój na pierwszy raz, bo można się tu fajnie bawić nie frustrując się zagadkami czy upływającym czasem i złapać bakcyla na kolejne ucieczki.

Na Dzikim Zachodzie byliśmy na zakończenie długiego dnia pełnego escapowych wrażeń. Świadomie wybraliśmy pokój raczej familijny z nutką ciekawej przygody aby bez większego stresu przyjemnie skończyć ten dzień. I to był świetny wybór. Klimatycznie jest ok i choć widać zwłaszcza w wystroju, że pokoik ma swoje lata i odstaje od obecnych standardów wykończenia, to wcale nie przeszkadza to w dobrej zabawie i wczuciu się w opowiadaną historię. Dla nas zawsze najważniejsze są zagadki i pod tym względem jest nie tylko klimatycznie, ale i ciekawie, różnorodnie i to co lubimy czyli wymagająco. Nie ma może wielkich zaskoczeń, ale było kilka niuansów wywołujących uśmiech na twarzy. Obsługa przesympatyczna i gadatliwa, czyli taka jak lubimy najbardziej. Dodatkowo świetnie wprowadziła nas na Dziki Zachód. Bawiliśmy się bardzo dobrze i chodź do lokalnej konkurencji jeszcze trochę brakuje, to i tak pokój wart jest odwiedzenia, zwłaszcza z dziećmi.

Czasami jest tak, że coś w danym pokoju wydaje mi się nieintuicyjne lub źle wykorzystane, ale naprawdę bardzo rzadko jakiś element wprowadza mnie w błąd. I nie mam na myśli, że coś nie działa, ale to ja przekombinowuję i zamiast najprostszych rozwiązań szukam dziury w całym. Jednak w Eksperymencie zostałem oszukany przez pokój i będę się tego trzymał nawet jeżeli Najlepsza z Żon twierdzi inaczej. Szczegółów nie zdradzę, ale jest w środku coś co mówi nam że nie gra, a jednak jest częścią zagadki. Poza tym reszta wystroju ciekawa z fajnymi rozwiązaniami i łamigłówkami. Jest sporo nieliniowości, więc trzeba uważać co jest do czego co fajnie podnosi trudność. Obsługa znów bez zarzutu. Pokój jest ciekawy i jak na Toruń całkiem nieźle wykończony. Było spoko i gdyby nie wspomniane „oszukanie” to wspominałbym go o wiele lepiej.

Pokoje przygodowe stanowią większość na Lockme i zdecydowaną większość w naszym ucieczkowym CV. Dlatego też trudniej w tej kategorii o lepszą ocenę, bo jest do kogo porównywać. W przypadku Eldorado ponownie przeszkadza mi grzech pierwotny większości polskich pokoi czyli zmarnowany potencjał. Na poczatku jest bardzo dobrze, zwłaszcza w kwestii wystroju, ale im dalej w las tym budżet mniejszy i pomysły na zagadki słabsze. Nie mówię że jest źle, ale kilka drobnych zmian jak mocniejsze zaakcentowanie fabuły czy ciekawsze zaaranżowanie tego co już jest w pokoju + bardziej efektowny finał i to mogła być perełka. A tak kolejny średniak z bardzo dobrą i przesympatyczną obsługą. A szkoda.