Ekspedycja na Marsa chodziła mi po głowie już od jakiegoś czasu, gdy więc nadarzyła się okazja, wybraliśmy się z mężem do Blue City, żeby uciec z najkrótszego w Warszawie pokoju. Sama lokalizacja - w centrum handlowym - ma sporo zalet. Można wpaść tam pomiędzy zakupami, przy okazji, albo wybierając się specjalnie do Escape Roomu zrobić po drodze zakupy. Na miejscu dobre wrażenie robi rozgadana obsługa oraz szafki depozytowe, można wejść do pokoju bez zbędnego balastu.
Pokój jest bardzo klimatyczny, wystrój jak najbardziej pasuje do klimatu wnętrza kapsuły ratunkowej, są tam futurystyczne gadżety, ciekawe rozwiązania techniczne. Pokój wizualnie dopieszczony jest w każdym calu. Po prostu cieszy oko. System podpowiedzi super wpasowany w klimat pokoju, nie zaburza ani troszkę zabawy, sprawia wręcz, że jeszcze bardziej wczuwamy się w grę. A podpowiedzi były przydatne, oj były...
Sama rozgrywka jest liniowa, co oznacza, że bez przejścia jednej zagadki nie rozwiążemy kolejnej. Teoretycznie. W praktyce okazało się, że jeden z mechanizmów zadziałał źle, a element, który miał nam wypaść, nie wypadł. Bez tego nie powinniśmy przejść dalej. Dlatego dziwne okazało się, że jeden z kluczyków pasuje do dwóch miejsc, a my ruszyliśmy do przodu, mimo, iż nie powinniśmy. Co dziwniejsze, obsługa nie zareagowała ani na niedziałającą zagadkę (normalnie nie pozwoliłoby to ukończyć pokoju, więc powinni natychmiast zlikwidować usterkę), a także na fakt, że jednak innym kluczem udało się nam otworzyć nie ten zamek. Duży minus. Mimo to udało się nam rozwiązać resztę zagadek, ale poczucie, że coś tu nie gra, wybiło nas z rytmu i sprawiło, że sami do końca nie rozumieliśmy, jak toczy się gra. Na koniec obsługa wyjaśniła z nami tajemnicę nieuzyskanego elementu, a także pokiwała głowami nad tym, jak udało się nam to ominąć, twierdząc, że nie powinno mieć to miejsca, ale przeprosin nie było. Choć przyznać muszę, że byli oni tak sympatyczni, że nawet po takich przebojach i udanym jednak wyjściu z pokoju, Escape Room opuściliśmy z pozytywnymi wrażeniami.
Sam pokój nie jest trudny, zagadki (gdy działają) prowadzą za rączkę. Są zagadki logiczne, troszkę liczenia, fajne zadanie zręcznościowe. Spore urozmaicenie. W pokoju byliśmy w dwie osoby, co uważam za optymalną ilość, więcej na tak małej przestrzeni to byłby już tłok. Są też dostępne dwa poziomy trudności. Wybraliśmy łatwy, bo dla nas był to dopiero czwarty odwiedzony pokój. Nie zawiedliśmy się. Z czystym sumieniem możemy polecić ekspedycję na Marsa każdemu, kto lubi takie klimaty i chce przez chwilę pobuszować po kosmicznej szalupie. Po dopracowaniu szczegółów ten pokój na pewno będzie jednym z ciekawszych na warszawskim rynku.
Overall rating:
10/10
Customer service:
8/10
Interior:
10/10
Difficulty:
Medium