Nie wiem, czy ktoś inny byłby w stanie lepiej pokazać w Polsce, że przestrzeń nie ma znaczenia w tym, jak dobra potrafi być dana gra, jeśli ma się na nią pomysł.
Jest to specyficzna rozgrywka, można by rzec, że w formie cube, ale chyba właściciele by mnie zakopali żywcem, jakbym tak opowiadał o tym pokoju xD
Jego główną zaletą jest humor i zagadki, które tak dobrze pasują do niego.
Naprawdę, kolejny raz (pierwszy był w Rasta) wyszedłem z pokoju z bólem brzucha i gardła ze śmiechu. Dużo żartów, dużo żartów z tego jak mu tam "ejaja", dużo polskich, tematycznych żartów, nawiązań do wieeeelu rzeczy (w tym Rasta), wspominałem już, że dużo śmiechu?
Forma gry jest specyficzna, nie każdemu może coś takiego przypaść w dobie ogromnych powierzchni i wielu przejść w pokojach. Ale moim zdaniem, bardzo, bardzo warto.
Doceniam też jeden spersonalizowany moment w grze, specjalnie pode mnie, który zrobił mi dzień (i parę następnych).
Było boskooo!
Pokój jak i rozgrywka dość nietypowe, ale za to bardzo klimatyczne. Trochę juz pokoi przerobiliśmy, niektórzy zaczynają odczuwać znuzenie, ale tu było w końcu troszkę inaczej:)
Kolejny pokój od rewelacyjnej ekipy Escape Bus nie zawiódł. Niepowtarzalny styl twórców jest tutaj skondensowany niczym mleko w tubce i smakuje niczym mleko w tubce.
Klimat
Klimat jest bezbłędny, tworzony przez nierozerwalne z nim zagadki, a poziom humoru wysoki niczym korupcja w strukturach władzy. Easter eggów jest taki ogrom, że wysypują się zewsząd. Jako rodowita wrocławianka nie mogłabym być bardziej rozpieszczona.
Zagadki
Paradoksalnie znajdujemy się w sytuacji, w której mamy przekichane i nie powinno nam być wygodnie, ale serio – nigdy nie rozwiązywałam zagadek w bardziej komfortowych warunkach.
Nie ma tu kawałka przestrzeni, który by nie grał. Pokój jest napakowany jak bagaż podręczny na dwutygodniowe wakacje w Egipcie. Oczywiście to upchnięcie sprawia, że sobie nie pohasamy jak dzik na polu i nie zrobimy 10000 kroków, ale taka jest koncepcja – czytelna i będąca idealną wersją siebie.
Sam projekt zagadek jest oparty na oryginalnym pomyśle, dla którego warto tutaj przyjść. Zdradzę tylko, że każda ekipa może doświadczyć w środku czegoś innego, gdyż pokój gra razem z graczami.
Jeśli mielibyśmy się do czegoś przyczepić, to mieliśmy parę razy chęć zrobić coś świeżego, zamiast podśpiewywać pod nosem “ah shit, here we go again”, gdyż koncepcja zakłada trochę gonienia własnego ogona – tak jest celowo, jesteśmy świadomi, po prostu nie do końca nam to siadło.
Wszystkie zagadki są ciekawe, logiczne i superśmieszne. Są celowane do graczy z nieco większym doświadczeniem – nie polecam kompletnym świeżakom.
Plusy
+ Świetne zagadki budujące klimat
+ Zabawa i obsługa w moim Top 3 wszystkich pokojów
+ Bezbłędny humor, galeria wrocławskich easter eggów
+ Pokój jak esencja – skondensowany niczym espresso, a nie jakaś rozwodniona kapuczina z automatu
Minusy
- Jak ktoś jest urodzonym frustratem i go telepie na samą myśl o zaczynaniu czegoś od nowa, to niech weźmie termos z rumiankiem, tabletki z melisy i głęboki oddech
Podsumowanie
Największe wrażenie zrobiła na mnie liczba humorystycznych nawiązań do wrocławskich motywów. Jako była dziennikarka jednej z lokalnych gazet o połowie z nich pisałam, resztę wykryłam chyba bezbłędnie i miałam flashbacki z libacji. Serio, połowa gagów może przelecieć koło ucha graczom z innego miasta, ale dla wrocławian to jest must have. I dla policjantów. I dla wszystkich ceniących dobre escape roomy.
Najmniejszy pełnoprawny escape room świata jest w pełni udanym pokojem, a nie jego protezą (to nie jakiś box czy ER-Champowy kubik) i broni się świetnie.
Bylismy w cztery osoby, gra tak naprawde zaczela sie juz kilka godzin wcześniej kiedy to w zwykly dzien podczas codziennych czynnosci domowych nagle dostajesz smsa!
Nie wiem czy przeciętny ludzki mózg jest w stanie zaprojektować, to co się dzieje w tym pokoju. Być może ogarnął to rastafarianski geniusz branży IT, albo niejaki Bolo z ponadrzecietnym „Ajkiu” i wysublimowanym poczuciem humoru. W każdym razie z pewnością pękł tam nie jeden „Uciułany giecik”:-) No czapki z głów za stworzenie tej wrocławskiej perełki architektury! Położonej w malowniczym miejscu, pośród różowych traw i paczkomatu. Pokój naszpikowany elektronika, kreatywnymi zagadkami, oraz ogromna dawka frajdy, wymykającą się poza nasze oczekiwania i realne możliwości metrażu, na którym się znajdujemy. Rastamobil pozwolił odkryć siłę naszej przyjaźni i był tematem rozmów na cały wieczór po wyjściu z niego i jeszcze kolejne dni. Przez całą rozgrywkę trzeba współpracować jak Pinki i Mózg , ale tu nie może być miejsca na błędy w komunikacji.
Zrob pranie w domu zanim odwiedzisz ten ER;)
MG- no nie mam pytań, wcielenie sie w role i gra aktorska na mistrzowskim poziomie!