Ola S. 29

To nasz drugi pokój w Team Exit i tu też jesteśmy zadowoleni :) Od samego początku rozgrywka była bardzo płynna, szliśmy jak burza zagadka po zagadce. Wydaje mi się, że Saloon jest łatwiejszy i mniej rozbudowany niż Przygody Indiana Jonesa. Wszystko działało jak należy, zagadki były przemyślane i logiczne, a pokój prowadził nas prosto po nitce do kłębka. Zabrakło nam trochę jakiegoś efektu WOW, ale pobicie lipcowego rekordu nam to zrekompensowało :)

Mamy jeszcze dwa pokoje w Team Exit i na pewno do nich wrócimy!

Pozdrawiamy, team Slytherin! :)

Jak dobrze było wrócić do Escape Roomów po pandemicznej przerwie! Mieliśmy wysokie oczekiwania, szalony poziom ekscytacji... i nie zawiedliśmy się! Ale od początku :)
Na wejściu przywitał nas miły Pan, który bez zbędnych ceregieli dał do przeczytania regulamin (właściwie ta forma bardzo mi odpowiada - dzięki temu weszliśmy do pokoju bardzo sprawnie i mogliśmy zaczynać przygodę). Obejrzeliśmy krótki film wprowadzający i już dosłownie nie mogliśmy się doczekać!
Wystrój pokoju na bardzo dobrym poziomie, może bez szczególnych fajerwerków, ale zapowiadał dobrą zabawę. Jeśli chodzi o zagadki, mogę być niesprawiedliwa ze względu na dużą przerwę i brak zgrania w ekipie. Szło nam powoli, zwłaszcza na początku nie mogliśmy wyczuć zamysłu autorów pokoju. Jednak z biegiem czasu wszystko stawało się jasne, wiec może to po prostu ciężki powrót do ucieczek po dłuuugiej przerwie :) Muszę przyznać, że wyszliśmy z pokoju ledwo, ledwo przed czasem właśnie ze względu na nasz ślimaczy początek i zagadkę zręcznościową - chyba mamy dużo lewych rąk :) Natomiast końcówka to były już same emocje, mało czasu, dużo przed nami i nagle wszystko zaczęło klikać i znajdować się na odpowiednich miejscach - aż, żeby takie tempo rozwiązywania zagadek utrzymać od początku :) Po wyjściu z pokoju i analizie stwierdziliśmy, że było naprawdę fajnie, zagadki były na odpowiednim poziomie i chcemy jeszcze! Stęskniliśmy się za ER-ami.
Na minus podpowiedź - poprosiliśmy o jedną i była mocno nieprecyzyjna. Zagadka zręcznościowa była po wielu próbach frustrująca.
Na plus zdecydowanie: RANKING! Drużyny, które wyjdą z pokojów w najkrótszym czasie zapisują wyniki na tablicy i dostają rabaty na kolejne pokoje. To świetna sprawa i nagroda dla najlepszych, czego w wielu pokojach mi brakuje.
Wrócimy na pewno do kolejnych pokojów, tym razem z nadzieją na znalezienie się w topce! :)

Po odwiedzeniu Testamentu, który wciąż pozostaje dla nas numerem jeden, wiedzieliśmy że musimy wrócić do Domu Kluczów i spróbować sił w drugim pokoju.

Ocenę zacznę nietypowo od pochwał skierowanych do właściciela - niesamowicie pozytywny człowiek, z którym moglibyśmy rozmawiać na tematy około Escaperoomowe chyba bez końca. Zakończyliśmy wizytę na zapisaniu listy polecanych ER-ów, które na pewno odwiedzimy.

Klimat pokoju fenomenalny, wszystko dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Ale nie dla klimatu tu przyszliśmy, a dla rozruszania szarych komórek. Zagadki stawiały opór, mieliśmy wrażenie, że wszystko idzie nam zdecydowanie zbyt wolno. Jak i w Testamencie - zagadki nie są oczywiste, a niezbędnym jest czytanie między wierszami. Klimat i zagadki stanowią całość, co jest najlepszym połączeniem. Główkowanie nad wynalazkami Tesli sprawiało prawdziwa przyjemność, a po zakończeniu przygody czuliśmy niedosyt. Sytuacja zmieniła się, kiedy usłyszeliśmy, że pobiliśmy rekord pokoju - wtedy już nie niedosyt, a prawdziwa radość. Pierwszy rekord bije się tylko raz, a zrobienie tego w takim pokoju, to prawdziwy zaszczyt.

I na koniec znów wrócę do obsługi - po długiej rozmowie wyszliśmy z Domu Kluczy. Po kilkunastu minutach dostaliśmy telefon - że przecież pobiliśmy rekord, a nie mamy zdjęcia! Dziękujemy za to przypomnienie, bo plulibyśmy sobie strasznie w brody :)

Daję 9, bo wciąż klimat i zagadki w Testamencie są dla mnie nie do pobicia, ale z czystym sumieniem polecam. Śpieszcie się, póki pokój działa!

Po wejściu do pokoju pierwsze rozczarowanie - wyglądał jak losowy pokój w jakimś raczej średnim hotelu. Wydaje mi się, że jednak głównym moim zarzutem jest dopuszczanie pokoju dla grup powyżej 4 osób. Ze względu na to, pokój odwiedziłam razem z 6 koleżankami i to był ogromny błąd. Okazało się, że zagadek nie ma tak wiele i większość grupy się zwyczajnie nudziła, nie mając co ze sobą zrobić.
Zagadki były bardzo nieintuicyjne i absolutnie nielogiczne - nie chcąc spoilować nie mogę powiedzieć wiele więcej. Rozwiązania zastosowane w tym pokoju były po prostu zbyt abstrakcyjne i nierealne.
Obsługa była OK, natomiast proszono nas o przyjście wcześniej, a po dotarciu na miejsce okazało się, że nikt nie wie dlaczego. "Szkolenie" przechodziłyśmy z jeszcze dwie innymi grupami dzieci, przez co również było zbyt długie i obejmowało różne rzeczy, które nie były istotne w naszym pokoju.

Pokój miło mnie zaskoczył. Kiedy Pani powiedziała, że nie ma w nim kłódek, nie byłam zachwycona, ponieważ jestem fanką tradycyjnych i analogowych rozwiązań. Jednak pokój totalnie mnie zaskoczył - bawiłam się świetnie. Wszystkie zagadki było bardzo logiczne, liczyła się spostrzegawczość i umiejętność łączenia faktów. Wiedza mitologiczna nie jest niezbędna, ponieważ wszystkie potrzebne informacje są w pokoju, natomiast mając ogólną wiedzę pokój przejdziecie szybciej :) Wystrój robi wrażenie.
Mam odrobinę niedosytu, ale jest to bardzo pozytywne uczucie! Po protu wrócę do kolejnych pokojów w Room Escape.

Pokój całkiem klimatyczny, fani filmu odnajdą trochę smaczków. Bawiliśmy się dobrze, ale 5 osób to chyba za duża ekipa. Zagadki zręcznościowe i nietrudne logiczne.

Klimatu to tu nie ma. Naprawdę wnętrze zrobione niskobudżetowo i nieciekawe. Zagadki również nie zaskakują, sporo prostych matematycznych rozwiązań + lepsze zręcznościowe.

Na pierwszy raz albo dla dzieciaków będzie super, ale jeśli szukacie wyzwania czy choćby treningu dla mózgu, to nie tutaj.

Pokój zrobiony całkiem fajnie, ale bez fajerwerków. Zagadki chyba trochę za proste, dosłownie przez całość przebiegliśmy, a mając 27 minut do końca i rozwiązując ostatnią zagadkę było nam smutno, że to już koniec.

Pokój będzie super, jeśli chcecie się bawić. Natomiast jeśli oczekujecie treningu dla szarych komórek - nie tym razem. Po pokoju oznaczonym jako

Pokój naprawdę świetnie zrobiony. Pokazuje, że da się bez użycia elektroniki zrobić mega klimatyczny ER, w którym klimat wylewa się z każdej zagadki. Po wejściu do budynku, bałam się, ze będzie to kolejny budżetowo zrobiony ER bez pomysłu - nic takiego. To małe pomieszczenie, ale dopracowane w każdym calu. A zagadki to miód na serce - na pewno nie są łatwe, ale stawiają przyjemny opór, ruszając szare komórki.
Wyszliśmy z jedną podpowiedzią w mniej niż 60 minut i nie możemy sobie wybaczyć, że sami na to nie wpadliśmy!
Brawa należą się też dla obsługi (właściciela?) po naszej grze spędziliśmy prawie godzinę rozmawiając o Testamencie, planach na przyszłość i dostaliśmy listę poleceń innych ER-ów w Warszawie i całej Polsce.