agnieszka_qurowska

Kolejną wizytę w Quest Cage zaczęliśmy od Strychu Alchemika. Tematyka, dająca wiele możliwości. Tu jednak zostały one słabo wykorzystane. Generalnie pokój jest starego typu i zawiera tradycyjne rozwiązania. Nie ma w tym nic złego, ale jak dla mnie zbyt dużo liczenia. Reasumując warto odwiedzić, ale doświadczone grupy nie zapamiętają tego pokoju na dłużej.

Niestety bardzo słaby pokój. Zagadki nieciekawe, wystrój podniszczony, klimatu brak, a do Avataru ledwo dwa nawiązania. Współczuję temu Panu, który tam pracuje. Grupa wychodzi z pokoju i w milczeniu opuszcza obiekt. Bo za bardzo nie ma o czym tu rozmawiać.

Twin Peaks. Tematyka bardzo fajna, dająca dużo zwariowanych możliwości. Wystrój choć skromny i trochę zużyty, jednak wciąż w klimacie. Niestety na niekorzyść klimatu wpływa brak muzyki.
A reszta? No tutaj już jest gorzej. Myślałam sobie, że pokój może być fajny, ale zniszczony. Tymczasem nawet gdyby nie był zniszczony nie wiele by to pomogło. Zagadki, których jest zaledwie kilka, są z gatunku tych, które męczą zamiast cieszyć.
Chętnie natomiast odwiedzę nowy scenariusz, który wkrótce ma zastąpić Twin Pekas :-)

To nasza ostatnia wizyta w Enigma Rescue i muszę stwierdzić, że to nasłabszy pokój, jaki oferuje ta firma.
Pomieszczenie jest przestronne i niezupełnie wykorzystane. Traci na tym klimat. Znajdziemy tam głównie figurki z gazet edukacyjnych dla dzieci, a nawet same czasopisma. Zagadek nie ma dużo, ale szły nam jak krew z nosa. Nie łączyły się ze sobą w jasny sposób, jak dla nas trochę brakowało logiki w tym szaleństwie. Podniszczone akcesoria działały demotywująco.
Ogólnie nie można powiedzieć, żeby wszystko było tam złe - pokój przeszliśmy w około 45 minut z jedną podpowiedzią, jednak bez większych wrażeń.
Jak ktoś ma kuszącą zniżkę, to można odwiedzić, ale w standardowej cenie nie polecam.
Z plusów bardzo entuzjastyczna, miła obsługa :-)

Był to mój 25 pokój, z czego wszystkie poprzednie 24 były w Krakowie. No i niestety spotkałam się z przepaścią pomiędzy poziomami, jakie prezentuje większość escape-room w Krakowie, a tym tutaj.
Sama idea ER w galerii handlowej wydawała mi się dziwna. Ale to jeszcze nie był problem. Na miejscu przywitała nas miła pani, która po objaśnieniu kłódek wprowadziła nas do pokoju. Tak, bez żadnego wprowadzenia do gry. Bez żadnej fabuły. Pokój mimo tego, że określa się 'horrorem' nie miał z nim nic wspólnego. Wystrój był rzeczywiście z Halloween tylko, że takiego dla dzieci. Bardzo tandetnie niestety. A muzyka zbyt cicho, żeby mogła zbudować jakikolwiek klimat.
Ktoś już napisał w komentarzu, że trudność tego pokoju polega na nielogicznych rozwiązaniach - też mieliśmy takie wrażenie. Tym bardziej, że większość czasu straciliśmy na kłódce, która mimo dobrego szyfru nie chciała zadziałać. Było to zaraz na początku i wywołało frustrację. Zwłaszcza, że pokój cechuje liniowość i naprawdę nie było czym za bardzo się zająć, jak tylko tą felerną kłódką.
W pokoju nie ma elektroniki. Można powiedzieć, że mamy same kłódki i zagadki, prowadzące do kodów.
Nam pokój zdecydowanie nie podszedł, ale widzę, że są też dobre oceny. Może dla początkujących graczy nie jest on złym wyborem.

Rozwiązujesz zagadki, no i tyle. Nic tu nie zaskakuje.