Gabinet poliszynela

Na temat obsługi i zachowania wobec klienta w Dom Tajemnic pisaliśmy przy okazji komentarza do Pokoju Dr Łotsona tzn. najlepsza na świecie:). Pokój wewnątrz bardzo przyjemny - robi wrażenie przy samym wejściu, zwłaszcza natłokiem różnych wskazówek i informacji. Chyba najtrudniejszy jest w pokoju początek, ponieważ nie wiadomo od czego zacząć, ale jak się odnajdzie to zagadki są logiczną układanką. Polecamy pokój w 100%, ale bardziej dla ekip, które mają już parę pokoi za sobą :)

Bardzo dobrze przygotowany pokój!!! Ciężko zacząć, nawet napiszę, że bardzo ciężko :) Pozdrawiam obsługę DT

Pokój w ogóle póki co nieoceniany, zatem najwyraźniej mało popularny, choć zupełnie niesłusznie. Przede wszystkim zupełnie inny niż pozostałe w Częstochowskim "Domu Tajemnic" co nie znaczy, że przez to lepszy albo gorszy. Zmieniający nieco sposób myślenia, bardziej nastawiony na kojarzenia faktów niż poszukiwanie kolejnych interaktywnych elementów. Tym niemniej wciąż pełen pomysłów i co charakterystyczne dla całego miejsca - opracowanych tak aby przede wszystkim bawić, a nie rzucać kłody pod nogi. Logicznie myśląca grupa wydostanie się bez stresu, bawiąc się przy tym setnie. Fajna rzecz, porównywalna pod kątem frajdy do znajdującego się za ścianą "Dr Łotsona".

Bardzo miła i sympatyczna obsługa! Do pokoju dotarliśmy zmęczeni dniem poprzednim, do tego większość z nas była po raz pierwszy w escape roomie.
Pokój po wejsciu sprawia wrażenie trudnoego i zróżnicowanego, załadowany jest przedmiotami, niestety duża część z rekwizytów to jedynie dekoracja i jest to rozczarowujące. Spodziewlaiśmy się, że będą one ważne a nie były potrzebne do niczego.
Jak znajdzie się początek, to dalsza część jest bardzo liniowa i prosta. Głównie otwieramy kłódki, żeby dostać kolejne kluczyki. Zagadek logicznych niedużo i raczej łatwe.
Po 30 minutach byliśmy na ostatniej kłódce, tam się lekko zacięliśmy ale wyjście z pokoju nie staniowiło wyzwania i gracze ogarniający tego typu rozgrywki poradzą sobie w 30-40 minut bez problemu.

Miało być trudniej niż w sąsiednim Redrumie ... i chyba było, tylko nasz team był już "ograny", choć tym razem w rodzinnym komplecie 2 + 4 z najmłodszym 9-latkiem. Ku naszej ogromnej frajdzie i nieukrywanemu zaskoczeniu "zrobiliśmy" ten pokój w niecałe 48 minut, przy wydatnej pomocy małolatów. Zagadki rewelacyjne - trzeba było się nagłówkować, ale się opłaciło. Super zabawa, polecam!