Szalony Naukowiec

Po pierwszych pięciu pokojach od Open The Lock w Gorzowie przyszła pora na ostatni czyli na Szalonego Naukowca. Wiadomo, że zawsze lepiej jest brać na początek słabsze pokoje żeby tendencja wrażeń była rosnąca, jednak w tym przypadku się tak nie udało.
KLIMAT:
Jeśli chodzi o klimat to praktycznie wcale go nie poczułem. Wystrój jest dość oszczędny więc też doznania z gry nie mogą być zadowalające.
ZAGADKI:
Jeśli do wystroju i klimatu można mieć sporo zastrzeżeń tak do zagadek i ich poziomu raczej nie za wiele. Choć pokój nie ustrzegł się niedopracowań, które dość mocno wpłynęły na płynność rozgrywki to uważam, że pod względem zadań było ok.
PODSUMOWANIE:
Szalony naukowiec w moim odczuciu jak i reszty naszej ekipy okazał się zdecydowanie najsłabszym pokojem spośród wszystkich sześciu w Gorzowie. Duży wpływ na to miała jedna zagadka, która nie była wcale intuicyjna i jej rozwiązanie nawet jak się wpadło na właściwy sposób było mocno losowe.

W pokoju byłem z dwoma początkującymi osobami, z czego jednej pokój się podobał, drugiej nie zachęcił do dalszych wizyt. Jeżeli o mnie chodzi, pokój jest ok. I tyle. Brak ochów i achów, ale też nie ma się do czego przyczepić. Są lepsze pokoje w tym miejscu i je polecam odwiedzić w pierwszej kolejności.

Pokój Szalonego Naukowca dostarczył dużo frajdy. Dobrze przemyślane zagadki, zróżnicowany poziom skomplikowania - nad niektórymi trzeba chwilę pomyśleć, inne przychodzą bez większego problemu. Niestety jest możliwość w jednym miejscu rozwiązania zagadki w sposób, którego scenariusz nie zakłada, a to wprowadza torszkę zamieszania w końcowej części pokoju. Ogólne wrażenia b. pozytywne, choć sam wystrój mało kojarzący się z naukowcem.

dobrze się bawiliśmy, dużo ciekawych zagadek. Ogólnie ciężko się przyczepić do czegokolwiek. Polecam dla 3+ osób. Pokój niby najtrudniejszy a wyszliśmy najszybciej ze wszystkich 6 =] żeby było śmiesznie- najłatwiejszy zajął nam najwięcej czasu :D

Pokój logiczny, udało nam się z niego wyjść w jakieś 40 minut, niestety jedna zagadka nie bardzo nam się widziała. kilka błędów, gdzie można było rozwiązać zagadki bez niezbędnych elementów... ogólnie pozytywne wrażenia tylko ta obsługa... brak jakiegokolwiek wprowadzenia , zainteresowania po wyjściu

Pod względem wystroju pokój przeciętny, mało co wskazywało, że mamy do czynienia z szalonym naukowcem, a elementy wystroju wydawały się być losowe. Zagadki bardzo fajne, kreatywne, aczkolwiek mamy uwagi co do jednej zagadki, która w zasadzie przeczy ogólnym zasadom tego typu pokoi (szuflada). Wystarczyłoby dorzucić jakąś konkretną wskazówkę, albo uprzedzić przed wejściem do pokoju, że takie rozwiązania mogą być konieczne. Dodatkowo jedna grupa miała problem z zacinającym się elementem w grze. Możliwość gry po angielsku w miarę ok. Plus za drzwi na szyfr zamiast klucza.

Faktycznie nazwa pokoju trafiona idealnie, gdyż faktycznie przenosimy się do pracowni szalonego naukowca. Jest tu wszystko czego zbzikowany mózgowiec do szczęścia potrzebuje. Ponoć jest to najtrudniejszy ze wszystkich pokoi dostępnych w Open The Door ale nam jednak zajął najmniej czasu i w sumie najmniej problemów. Tutaj również polecam się wybrać w 3-4 osoby, gdyż dwójka może mieć problem z odczytaniem myślenia szalonego naukowca ;)

Na duży plus – konieczność pracy zespołowej, pokój zwięzły, zagadki logiczne, wszystko do czego potrzebna była podpowiedź, naprowadzenie – wszystko było w pokoju. Fajny pokój, warty odwiedzenia. Poziom trudności – początkujący +

Do Gorzowa dotarłam z rodzicami i ich znajomymi, którym zrobiłam rewelacyjny PR grom ER, po serii odwiedzonych pokojów we Wrocławiu. Wybraliśmy dwa, oba beznadziejne. Nie wiem czy umiałabym znaleźć jakieś plusy. Nie podobał mi się brak fabuły, bo chociaż u naukowca zagadki były typowo naukowe, to miał tam wszystko, pomieszanie z poplątaniem i nie wiadomo jakie eksperymenty prowadził (a szkoda!). Przed wejściem pani poinformowała nas, że nie wolno odkręcać żadnych śrubek, bo wcześniej tak poradziła sobie jedna z ekip, po czym okazało się, że w naszym pokoju właśnie trzeba było coś odkręcić!!! Zmarnowaliśmy na ten cel jedną podpowiedź i zirytował nas zgrzyt. W maszynce z kolei zaciął się łańcuszek, który uniemożliwiał złapanie klucza, na czym zmarnowaliśmy kolejne kilka minut, wszedł pan z obsługi, sprawdził, zadziałało i ok. Po jego wyjściu znowu mieliśmy ten sam problem! Kolejne stracone minuty. Ogromnym minusem jest dla mnie przy podpowiedzi konieczność tłumaczenia w jakim miejscu się znajdujemy i co mamy dalej robić. Zwłaszcza, że za każdym razem rozmawiałam z inną osoba, która nie wiedziała jaką podpowiedź dostaliśmy wcześniej i mówiła to samo... Do tej pory we wszystkich firmach w jakich byłam nie było problemu, by na podstawie widoku z kamery wytłumaczyć co mamy robić (do tego stopnia, że mówiono mi że muszę wykorzystać rzecz którą mam aktualnie w ręce!). Nie mówię, że ma być powiedziane wprost, ale hasło "wykorzystajcie to co jest na przeciwko" niewiele mówi (i sprawiło, że użyliśmy dwóch podpowiedzi na tą samą zagadkę). Ktoś z ekipy pojawił się w środku dosłownie 2 sekundy po upływie czasu i poinformował, że to była ostatnia zagadka jaką mieliśmy do rozwiązania - szkoda, że nie pozwolono nam jej zatem dokończyć, bo to kwestia pięciu minut, a daje ogromnego plusa ekipie. Cóż mogę zatem powiedzieć... Monopol na działalność zapewne minimalizuje zaangażowanie... A dla żądnych emocji i prawdziwych wrażeń polecam wizytę we Wrocławiu.

Nie było łatwo, ale na szczęście nasz kochany szalony geniusz wyszedł na troszkę dłużej niż godzinkę, co pozwoliło nam się wydostać. Dużo ciekawych zagadek, ale to normalne w Open the Door - zawsze coś nowego i niezwyczajnego. W tym pokoju współpraca była niezbędna. Minus był taki, że jedna kłódka chyba była niedomknięta (chociaż i tak znaleźliśmy potem do niej kod) i raz podpowiedź otrzymaliśmy do tego, co już znaleźliśmy, ale spodziewam się, że było to spowodowane dość dużym zamieszaniem. Podsumowując - czas jak zwykle spędzony przyjemnie, polecam.