Manat Squad

Jeden osobnik ze stada manatów obchodził dzień swych narodzin.
Dlatego też całe stado wybrało się w niebezpieczne rejony mórz, gdzie czekał na nich łowca głów.

Pokój okazał się jednym z trudniejszych, (jak nie najtrudniejszym), do jakich manaty miały okazje wyemigrować.
Klimat i spotkane tam zagadki zamroził krew w żyłach manatów swoim poziomem strachu.
Alee po kolei.

Klimat — manaty są dość wybredne, szczególnie jeżeli chodzi miejsce żeru, Ale w tym pokoju najadły się do syta. Gdyż klimat, cała otoczka oraz samo prowadzenie rozgrywki było na najwyższym poziomie, wszystko do siebie pasowało oraz manaty na długo zapamiętają zamaskowaną twarz. (Również sama lokalizacja pokoju robi już klimat, zanim się w ogóle do niego wejdzie.)

Zagadki — Wyjątkowo trudne, ale też nie spodziewane, zaskakujące, wyjątkowe, pomysłowe oraz idealnie wpasowujące się w kanwę pokoju. Ogólnie rzecz biorąc jedno wielkie manatowskie "WOW".


Manaty serdecznie, z całego ich serca polecają ten pokój, ponieważ jest to naprawdę wyjątkowe przeżycie. Ale lepiej, aby jedynie doświadczone ssaki migrowały do tego pokoju, gdyż obecny tam poziom trudność mógłby zjeść nowicjuszy.


Ogromny plus również za obsługę, gdyż chyba nasze stado nie spotkało się do tej pory tak sympatycznego i pomocnego mistrza gry.

Pierwsza migracja Manatów na nieznane tereny zwane Escape roomami.
Manaty jeszcze nie wiedziały czego oczekiwać od pokojów.


Dlatego też nie widzieli wtedy żadnych wad owego pokoju, z wyjątkiem mało wyspanego mistrza gry, który od razu rzucił nam się w oczy.


Jedna z pierwszych zagadek była niedopracowana, aczkolwiek z każdą kolejną pokój zyskiwał w naszych oczach i ogólnie rzecz biorąc pokój, jak i zagadki nam się podobały.
Powiedzmy, że czuliśmy się jak rycerz w zbroi :D

Jednak najmocniejszą stroną owego pokoju był jego klimat, gdyż naprawdę wczuliśmy się w panujący nastrój średniowiecza oraz poczuliśmy się faktycznymi członkami manatowskiego okrągłego stołu.

Serdecznie polecamy wszystkim ssakom morskim.