Quara

    Quara

    Lubię rzeczy.

    Visited rooms:
    167

    Planned rooms:
    3

    Level:
    Globetrotter

    Points:
    247

    225
    247 pts
    300

    Go back to full review list

    Garaż Edmunda
    Garaż Edmunda

    Ach, ten niesforny dziadek!

    5/20/18 | visit date: 5/18/18

    Informacja o Escape Room'ie w garażu nas zaintrygowała do tego stopnia, że zaraz po uruchomieniu rezerwacji skorzystaliśmy z okazji i wślizgnęliśmy się na wolny termin.
    Bardzo niewiele właścicieli Escape Room'ów gwarantuje miejsce parkingowe, a tutaj ono było - niby pierdoła, ale jakie to było fantastyczne! :-)

    Świetne było wprowadzenie w fabułę, które trochę zbiło z tropu jednego z moich towarzyszy (uwierzył, że faktycznie czekamy na dziadka). To dowodzi tylko temu, że Twórca zagadał nas bardzo realistycznie ;-) Zaczęliśmy się bawić jeszcze przed wejściem, co bardzo lubię - przecież o to chodzi.

    Już po chwili wchodzimy do garażu, który jest skrytką majsterkowicza; miejscem, w którym można odpocząć od świata zewnętrznego. Bardzo ładny i stary zegar pokazuje nam aktualną godzinę - można się poczuć jak u jednego ze starszych krewnych, a przy okazji w klimatyczny sposób możemy określić pozostały czas. Jest to coś, co bym pozostawiła dla następnych gości (tzn. nie zmieniała formy informowania o czasie). Wszystko jest dopieszczone, schludne, na swoim miejscu. Jedyne, co może trochę boleć, to to, że garaż jest jednak dość pusty... Rozumiem jednak ograniczone możliwości i czas - w końcu to hobby, a nie sposób na życie.

    Ogromnie podobała mi się fabuła, która towarzyszy nam od początku do końca - cały czas było wiadomo, jaki jest cel naszej wizyty.

    Zagadek było całkiem sporo i były bardzo ciekawe. Nie wszystko było ekstremalnie oczywiste, ale na pewno było logiczne i z przyjemnością się rozwiązywało każdą z łamigłówek. Pojawiło się parę zaskoczeń i elementów, których się nie spodziewałam, a były takim perskim okiem puszczonym w stronę gościa. Trzeba było trochę pokombinować, pokojarzyć fakty, pogimnastykować się, a przede wszystkim pomyśleć. Współpraca też jest wskazana. Doświadczenie również.

    Z ogromną przyjemnością wykorzystałam ze swoim zespołem cały limit czasu (a nawet jeszcze więcej ;-)), chociaż nie obyło się bez zgrzytów - pomieszczenie jest jednak dosyć małe i uważam (i nie tylko ja tak uważam), że 2 osoby w zupełności wystarczą do rozwiązania tajemnicy garażu. Najlepiej zgrane i doświadczone.

    Zakończenie na pewno Was zaskoczy :-)

    Po wyjściu, Łukasz poświęcił bardzo dużo czasu na dalszą rozmowę o Escape Roomach, zaprosił do wpisania się na tablicę Twórców, poczęstował napojem, a przy tym był tak niesamowicie serdeczny, że aż nie chciało się wychodzić! Żeby każdy Właściciel taki był! :-)

    Biorąc pod uwagę, że pokój jest zrobiony naprawdę bardzo dobrze i starannie, a w jego powstanie włożono serce (a nawet dwa serca - tutaj serdeczne pozdrowienia dla Pana Taty), nie widzę innej możliwości, jak wystawić Łukaszowi same dziesiątki!

    Bardzo, bardzo dziękuję!
    Ach, ten niesforny dziadek!

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Medium

    Answer of company Familock

    Dzięki za obszerny komentarz i rozmowę po wyjściu. Do zobaczenia!
    Plugawy HOTel
    Plugawy HOTel

    Tymczasem przy Krowoderskiej...

    5/14/18 | visit date: 5/11/18

    Trusted review

    Swoją przygodę z krakowskimi Escape Room’ami rozpoczęłam od Plugawego HOTelu – całkiem świeżego pokoju, który wybrałam naszej ekipie dość przypadkowo („Skoro będziemy szli do Lipnitzkiego, to czemu od razu nie zahaczyć o drugi pokój w tym samym miejscu?”). Nasz zespół (ABW ;-)) stanowią dwie osoby średnio zaawansowane (+/- 10 ER’ów) i jedna doświadczona (+/- 30 ER’ów).

    Uśmiechnięta pani z obsługi wprowadziła nas do fabuły(podobno to był jej hotelowy debiut), wpuściła nas do pokoju i wraz zamknięciem drzwi rozpoczęła się zabawa. Rozglądamy się… O, hotel! ;-) Już od początku wśród rozwiązań pokazują się elementy, których wcześniej nie widziałam w żadnym innym pokoju, a przynajmniej nie w takiej formie. Niestety, pojawiła się też forma „rozrywki”, która średnio nas ubawiła, bo… zależy głównie od szczęścia. Akurat tak się „zdarzyło”, że powiedzieć, że mieliśmy mało szczęścia – to mało! Mieliśmy po prostu pecha : ) Przez chwilową liniowość zmarnowaliśmy na to bardzo dużo czasu (zdecydowanie za dużo), zamiast zostawić przy tym jedną osobę, gdy reszta będzie myślała nad czymś innym. Przyznam szczerze, że z perspektywy uczestnika pomysł z zabawą trochę polegającą na modlitwie do boga RNG był kiepski, frustrujący.

    Pozostałe zagadki były ciekawe i bardzo kreatywne. Nieliniowe. Po raz kolejny powiem, że z częścią rozwiązań spotkałam się po raz pierwszy. Łamigłówki bazują na bardzo różnych mechanizmach i wymagają one współpracy, spostrzegawczości, ciekawości (heheh), dobrego słuchu i… ciszy. W jednym przypadku nawet wysokiego wzrostu :P Nie powiem, że wszystkie były klimatyczne, bo kilka było naprawdę dziwnych pod tym względem (pasowałyby do innego profilu bohatera i innego miejsca), chociaż były rewelacyjne. Tutaj też bardzo zwracam uwagę na pewien mechanizm ograniczający liczbę prób (chociażby tylko na piśmie) – uważam, że kiedy pojawia się coś takiego, należy być PEWNYM odpowiedzi, a w tym pokoju tej pewności zabrakło. Wpisywanie „na pałę” nie powinno mieć miejsca („A, bo może akurat tutaj będzie pasowało”), wszystko powinno być logiczne. Tym bardziej, że zagadek jest naprawdę dużo i nie ma czasu na jego marnowanie przy pierdołach. W trakcie zabawy pojawił się jeden smaczek, za który... czapki z głów!

    3-4 osoby z niemałym doświadczeniem i odrobiną szczęścia na pewno sobie poradzą.

    Uważam, że należy jeszcze popracować nad całością. Jest to pokój dość niedawno otwarty, więc, prawdopodobnie, niektóre elementy będą się zmieniać. Nasza ekipa zwróciła uwagę właściciela na pewne problemy i usłyszeliśmy, że zostaną one poprawione. Uważam też, że pokój jest raczej dla grup doświadczonych niż dla średnio zaawansowanych. Moim zdaniem, „Plugawy HOTel” ma niewykorzystany w pełni potencjał do zwyczajnego zmiażdżenia konkurencji.
    Biorąc pod uwagę powyższe, aktualnie wystawiam „Plugawemu HOTelowi” ocenę ogólną 8/10 (4 na szynach :P), ale naprawdę chętnie zmienię opinię, gdy się przekonam, że popracowano nad jego wadami.

    Szczęśliwie się też złożyło, że pod koniec naszej wizyty w Lock House pojawił się właściciel. Kiedy przyszły następne grupy, nadal rozmawialiśmy. Właściciel jest gawędziarzem i ma bardzo otwartą głowę na pomysły innych ludzi. Pracująca ekipa jest świetna, a pani z obsługi życzę powodzenia w dalszej escape’owej karierze!
    Dzięki!

    Overall rating: 8/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 9/10

    Difficulty: Hard

    Sekret Profesora Lipnitzkiego
    Sekret Profesora Lipnitzkiego

    Pobrudziłeś sobie ręce...?

    5/12/18 | visit date: 5/11/18

    Trusted review

    U Profesora Lipnitzkiego wylądowałam ze swoimi przyjaciółmi tuż po wizycie w Plugawym Hotelu. Dzięki temu trochę już wiedziałam, czego się mogę spodziewać po Lock House, którzy mają swój dość specyficzny styl.

    Fabularnie wszystko jest OK, a nasza zabawa zaczyna się jeszcze przed wejściem. Dostajemy kilka gadżetów, konkretne zadanie do wykonania i… wkradamy się do gabinetu, zaczynając misję. Biorąc pod uwagę zainteresowania naukowe Profesora Lipnitzkiego, wyposażenie niby jest takie, jakie być powinno, chociaż trochę ubogie, biorąc pod uwagę ilość miejsca. Gdyby zmniejszyć pokój albo wsadzić więcej rekwizytów, całość robiłaby większe wrażenie. Trochę mnie zaskoczyło, że część zadania (ta najważniejsza) nie wymagała od nas dłuższych poszukiwań i przez to wywołała mieszane uczucia.

    Jedna zagadka niby była logiczna, można było ją rozwiązać na kilka sposobów i logiki nabierała dopiero po rozwiązaniu i omówieniu :D Dziwne, ale może zmęczenie całym dniem dało się nam we znaki. Zagadki są oczywiste według właściciela i to rzekomo jest OK, ale jednak sprawiają problem, którego mogłyby nie sprawiać - wygląda to na utrudnianie na siłę. Ponadto, jesteśmy grupą, która miała już wcześniej do czynienia z brakiem możliwości wielokrotnego wpisywania „na pałę” (przez określony „limit”) i przez to podchodzimy do tematu bardzo ostrożnie – tego rodzaju zamki są bardzo niefortunne.

    O ile początek mi się nie za bardzo podobał, chociaż jedna z zagadek była po prostu EPICKA (ciągle mówię o pierwszej części), to pozostała część była po prostu dobra i bardzo szybka – trochę na przeszukanie, pomyślenie, współpracę. Tak jak pisałam wyżej – Lock House mają swój specyficzny styl…

    Zagadek jest trochę, ale są czasochłonne, tak akurat na 3 średnio zaawansowane osoby, ponieważ poziom trudności jest... średni. Zachęcam do zaliczenia co najmniej kilku innych pokojów z topki LockMe przed zaliczeniem "Sekretu Profesora Lipnitzkiego". Łamigłówki wymagają czasu, uwagi oraz trzeźwości umysłu. Zastosowane rozwiązania bywają nieszablonowe, ale w większości przypadków naprawdę ciekawe.

    Trochę miałam problem z wystawieniem oceny i musiałam nabrać do całości dystansu, głównie przez to, że kolega nabroił przy jednej rzeczy. Odsuwając na bok ten wypadek przy pracy, pokój był sensowny, a zakończenie historii zabawne, ciekawe. Po wyjściu mieliśmy ogromną przyjemność poznać właściciela, z którym jeszcze przez jakiś czas rozmawialiśmy, wymieniając się uwagami. Suma summarum, uważam, że całościowo pokój zasługuje na 9/10, bo jednak są drobiazgi, które można poprawić, żeby pokój zachwycał (wymienione wyżej).

    A, robicie świetne zdjęcia! Dzięki i serdecznie pozdrawiam! :-)

    Overall rating: 9/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Medium

    Escape DaVinci
    Escape DaVinci

    XV-wieczna petarda

    5/12/18 | visit date: 5/11/18

    Trusted review

    Wejście do Secreto jest dość sprytnie ukryte, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Bardzo miło, że właściciel zadzwonił do nas pół godziny przed rozpoczęciem zabawy z informacją, przez które drzwi powinniśmy wejść, żeby znaleźć się we właściwym budynku. Dodatkowo, pewna przemiła pani siedząca tuż za przeszklonymi drzwiami, widząc 3-osobową, lekko zagubioną grupę i nasze pytające spojrzenia, od razu pokazała palcem, że mamy kierować się w dół. OK, to teraz tylko kilkanaście stopni, przejście przez zasłonę i... jesteśmy na miejscu, a przemiły właściciel wprowadza nas w XV-wieczny świat. Chwilę później zostajemy zamknięci za drzwiami z desek i rozpoczynamy sprawdzian umiejętności...

    Muzyka pieści nasze uszy, klimatu dodaje lekki półmrok wraz z oryginalnym ceglanym sklepieniem (typowym dla piwnic krakowskich kamienic), a rekwizyty i meble... Wszyscy wiemy, że Leonardo był człowiekiem renesansu (dosłownie i w przenośni), więc jego pracownia po prostu musi to odzwierciedlać - i tak też jest! Byłam (i jestem nadal) zachwycona każdym elementem wystroju, bogactwem zastosowanych ozdób, ich różnorodnością i… oryginalnością. Ogrom przestrzeni został zagospodarowany w stu procentach i w ciekawy sposób, świadcząc o kreatywności twórcy. Co mnie mocno uderzyło (na plus), w porównaniu do wielu innych pokoi, to to, że elementy instalacji elektrycznej zostały ukryte i uniemożliwiono „macanie” NIE za pomocą często spotykanej czarno-żółtej taśmy, a w inny, estetyczny i ciekawy sposób.

    Zagadek jest naprawdę bardzo, bardzo dużo, są sprytnie poukrywane, ale i powiązane ze sobą - w pracowni nic nie znalazło się przypadkiem. Zastosowano różne rozwiązania, mechanizmy. Co więcej, sukces nie zależy od szczęścia, a od umiejętności logicznego myślenia, kojarzenia, obserwacji. Tak, w „Escape DaVinci” wszystko jest logiczne, spójne, a do tego w miarę możliwości klimatyczne. Wszystko było tak przyjemne, że polecieliśmy jak burza, pomimo braku pośpiechu – mam wrażenie, że kiedy zagadki są logiczne, to nawet jeżeli trzeba nad nimi chwilę pogłówkować, to i tak suma summarum jest całkiem łatwo. Bezsensowne zagadki zwyczajnie frustrują, więc cieszę się, że takich nie było.

    Z perspektywy osoby mającej 11 pokojów na koncie uważam, że „Escape DaVinci” nie powinien sprawić problemu grupom o takim właśnie poziomie „wtajemniczenia” (czyli średnio zaawansowanych). 3 osoby to tak w sam raz - żadne z nas się nie nudziło ani przez chwilę. Nie polecam pokoju na pierwsze wypady, ponieważ jednak trzeba wiedzieć, na co zwracać uwagę. My się już nie daliśmy nabrać : ) Do tego pracownia jest tak PIĘKNA, że najlepiej uwinąć się zgrabnie z zagadkami, żeby nacieszyć się panującym klimatem… i może trochę pokiwać do muzyki…

    Wielkie brawa dla właściciela i twórcy, który po fantastycznej zabawie poświęcił nam jeszcze chwilę na rozmowę i zachęcił do dalszego zwiedzania ER’ów w Krakowie (i nie tylko). W „Escape DaVinci” bawiłam się po prostu rewelacyjnie i pewnie jeszcze przez jakiś czas pozostanie moim ulubionym ER’em! Kawał dobrej roboty - chciałabym dać 11/10, ale się nie da : ( No arcydzieło!

    Dziękuję za naszą nagrodę i do zobaczenia!

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Easy

    Kryjówka Genialnego Wynalazcy
    Kryjówka Genialnego Wynalazcy

    Tymczasem na poddaszu...

    5/7/18 | visit date: 5/6/18

    Trusted review

    Zachęcona stosunkowo wysokim miejscem w rankingu LockMe i pozytywnymi opiniami, wylądowałam w starych zakładach chemicznych. Mój zespół liczył łącznie 4 osoby - dwie początkujące/średniozaawansowane (ok. 10 pokoi) oraz dwie, które jeszcze nie wiedziały, z czym się je Escape Room'y i były tego bardzo ciekawe.

    Właściciel był absolutnie wspaniały, pozytywny! Bardzo rzeczowo podszedł do wyjaśniania nowicjuszom, na czym polega zabawa, a do tego przedstawił panujące zasady oraz zaprezentował występujące kłódki. Po wprowadzeniu w historię, wpuścił nas przez drzwi do drugiego świata, który lata młodości miał już dawno za sobą - i bardzo słusznie! Strych jaki jest, każdy widzi... Na pewno Wam się spodoba!

    Generalnie zagadki są... łatwe. Logiczne. Jednym słowem - poprawne. Nie wymagają współpracy. Historia trochę prowadzi nas za rękę, zostawiając jednak pole do popisu uczestnikom zabawy. Matematyka, ciekawe gadżety - to jest coś, co kojarzy się z wynalazcą i praktycznie cały czas nam towarzyszy. Liniowość trochę wprawiła mnie w konsternację :D

    Twórca "Kryjówki..." jest osobą bardzo kreatywną; zagadki są różnorodne, ciekawe. Nie mam dużego doświadczenia, jednak jeszcze nie widziałam takich rozwiązań, jakie znalazły się na tym (nie)typowym Strychu, za co ogromny plus, bo o ile wydawało się dość logiczne, żeby to zrobić, to umysł jednak mówił: "Przecież w innych pokojach takie rzeczy działają inaczej!".

    Niestety, pojedyncze mechanizmy zawiodły (starość?), przez co "jasne i logiczne" było utrudnione i wymagało wskazówki (za to właśnie odejmuję 1 punkt w ocenie ogólnej). Trzymam za słowo, że właściciel wprowadzi zmiany, ponieważ pokój na tym traci, gdy pomysłowa zagadka staje się niepotrzebnie upierdliwą.

    Pokój jest tak skonstruowany, że raczkujący uciekinierzy powinni sobie poradzić, a zaawansowane osoby ucieszy kilka smaczków w postaci zastosowanych mechanizmów. Zagadek jest na tyle, że dwie osoby też powinny sobie poradzić bez problemu.

    Po wyjściu spędziliśmy jeszcze prawie 40 minut na rozmowach o "Kryjówce...", o innych pokojach, o zagadkach, o sensie życia i dokąd zmierzamy ;-)... Właściciel jest naprawdę bardzo pozytywną, otwartą i życzliwą osobą! Przyjął na klatę nasze drobne uwagi, polecił inne pokoje, a uśmiech nie schodził mu z twarzy nawet na minutę! :-)
    Do takich osób naprawdę miło się przychodzi i z tego względu z całego serca POLECAM!

    Overall rating: 9/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Easy

    Chatka Czarownicy
    Chatka Czarownicy

    Że niby teina pobudza?!

    5/4/18 | visit date: 5/3/18

    Trusted review

    Czwartek sprezentował nam wspaniałą, widowiskową burzę - pioruny rozdzierały niebo raz po raz, rozjaśniając drogę. Trochę spontanicznie uznaliśmy: "Wybierzmy się zatem do Rybnika!". Przemoczeni otworzyliśmy drzwi do Maze in Mind, poprosiliśmy o schron przed burzą, po czym dostaliśmy herbatę i, a niech to, głowa zrobiła się taka ciężka... No, dobra, herbaty tak naprawdę nie było, ale i tak po chwili znaleźliśmy się w potrzasku (daliśmy się zrobić jak frajerzy) ;-)

    Pokój był... na pewno nie zgadniecie... chatką! Gdy sobie wyobrażam domek czarownicy, to widzę dokładnie to pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy. Aż człowiek zaczął się zastanawiać, czy nasza chatka aby przypadkiem nie stoi na kurzej nóżce. Magia wyzierała z praktyczne każdego miejsca - było dużo klimatycznych gadżetów. Bez ściemy, nawet ścieżka dźwiękowa sprawiała, że włosy stawały dęba.

    Łamigłówek było bardzo dużo i opierały się na różnych mechanizmach (było w tym coś magicznego), choć nie tylko. Owszem, pojawiło się kilka klasycznych (chociaż zazwyczaj ładnych) kłódek, ale dotarcie do "kluczy" wymagało od uczestników trochę spostrzegawczości, myślenia, współpracy, komunikacji i zręczności. Wszystko było ściśle związane z klimatem pokoju, co robi naprawdę ogromne wrażenie, biorąc pod uwagę ilość zagadek. 80 minut to odpowiednia ilość czasu, pozwalająca na swobodne przemyślenie łamigłówek i cieszenie się klimatem pokoju (czyt. trzęsienie portkami). Zagadki nie były trudne, za to były bardzo logiczne, wszystko miało ręce i nogi. Niektóre rzeczy były dość oczywiste, na inne można było całkiem szybko wpaść, kojarząc fakty. Raz się zwiesiliśmy, chociaż rozwiązanie było przed oczami - wyproszona podpowiedź była precyzyjna, nie psuła dalszej zabawy.

    Byliśmy w 3 osoby i uważam, że to była idealna ilość uczestników, przynajmniej na naszym poziomie zaawansowania (dwie osoby po 8, trzecia 25 ER'ów na koncie). Raczej nikt się nie nudził i wyszliśmy około 10 minut przed czasem. W naszym przypadku, dwie osoby mogłyby mieć ciężko (chociaż, kto wie?), ale na pewno polecam też ten pokój bardzo (bardziej?) doświadczonej i zgranej dwójce osób. Moim zdaniem, Chatka Czarownicy nie jest pokojem na pierwszy raz, ale przy czterech lub pięciu "raczkujących" i myślących logicznie osobach jest w zasięgu rąk. Myślę jednak, że osoby doświadczone bardziej docenią to, co ma do zaoferowania ekipa z Maze in Mind, tak, jak ja dopiero z czasem zaczęłam doceniać moje pierwsze pokoje.

    Z tego, co się dowiedziałam, to ominęła nas jedna atrakcja i trochę mi z tego powodu smutno, bo nie było to trudne do zrealizowania :-( Jednakże, zabawa i tak była na najwyższym poziomie - wykonanie, poziom i różnorodność zagadek, lekko niepokojący klimat, muzyka... Ogromny szacun dla twórców!

    Pan z obsługi był bardzo miły, chociaż niezbyt gadatliwy. Zrobił nam mały żarcik-kosmonaucik i poczęstował cukierkami - człowiek od razu zyskuje w oczach :D

    Dziękuję za fantastyczną zabawę oraz do zobaczenia, Maze in Mind!

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Medium

    Morderstwo w Orient Expressie
    Morderstwo w Orient Expressie

    A Pani to kto?

    4/29/18 | visit date: 4/29/18

    Trusted review

    Do "Morderstwa..." zabrałam ze sobą trójkę znajomych, z czego jedna osoba jeszcze nigdy w żadnym ER nie była. Pan z obsługi tak się cieszył naszą wizytą :D, że trochę zbyt pobieżnie wyjaśnił mechanizm kłódek naszemu zielonemu koledze, ale było to do przeżycia, bo cała reszta je dobrze znała - myślę jednak, że trzeba mieć to na uwadze w przyszłości i każdą nową osobę w nowe, rzadziej używane na co dzień kłódki wtajemniczyć.
    Wprowadzenie do fabuły było świetne, nasza misja miała ręce i nogi, co bardzo ucieszyło całą ekipę.

    W środku, no cóż, co tu dużo mówić, faktycznie znajdujemy się w pociągu. Szkoda tylko, że nie ma dźwięku jadącego pociągu. Wszystko jest czyste, na wystroju nie widać znaku czasu, za co bardzo szanuję. Zagadki nie wymagały od nas solidnego główkowania, zazwyczaj należało znaleźć/zauważyć odpowiednie rzeczy. Zacięliśmy się na 2 rzeczach na prawie 15 minut (łącznie), ale to była wina tego, że czegoś nie zauważyliśmy - to już klasyka gatunku. Podoba mi się system podpowiedzi oraz odmierzania czasu.
    Pojedyncze łamigłówki nie były do końca logiczne, ale przeszliśmy je trochę na farcie (xD), może dlatego tak szybko się uwinęliśmy. Pokój trochę na tym traci, ponieważ nie powinno być wątpliwości, jakie jest rozwiązanie. To trochę frustruje.
    Ogólnie, samych zagadek też nie było bardzo dużo, może właśnie z uwagi na poziom pokoju (że niby dla początkujących), więc nawet pomimo tego solidnego zacięcia udało nam się wyjść z pokoju przed czasem.

    Raczej polecam wycieczkę do pociągu w 3-5 osób.

    Trochę mam problem z ocenieniem trudności pokoju, ponieważ większość łamigłówek jest łatwa, logiczna. Pozostaje kwestia tych mniej sensownych, a nawet użyję określenia "randomowych", zagadek. Moim zdaniem, "Morderstwo..." nie będzie dobrym pokojem dla początkującego, właśnie przez to, że trzeba mieć trochę obycia z pokojami, wiedzieć już, gdzie szukać. Pokój jest pomiędzy "łatwym" a "średnim", więc dla świętego spokoju zostawię "średni", przez te zacięcia. Nowicjusze powinni wybrać inny pokój na start.

    Tak czy owak, dzięki za dobrą zabawę i fotkę :-)

    Overall rating: 8/10

    Customer service: 9/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Medium

    Po drugiej stronie...
    Po drugiej stronie...

    Pani doktor, z nami wszystko w porządku...

    4/29/18 | visit date: 4/29/18

    Trusted review

    Tak, tak, tak i jeszcze raz TAK!

    Pani z obsługi była bardzo, wręcz lekarsko miła, usadziła naszą czwórkę na kozetce i grzecznie nas poinformowała, że mamy problemy, które musimy rozwiązać ubierając gadżeciarskie kostiumy i zamykając się w pokoju o lekko zakręconej tematyce :D

    Sam pokój ma piękne wnętrze, lekko steampunkowe, w oczy rzuca się bardzo ładne zagospodarowanie przestrzeni i pomysłowe zabawy. Pojawia się kilka kłódek, ale są na klucze (sprytnie ukryte), więc cała "ucieczka" polega na naszych manualnych zdolnościach, gibkości, umiejętności kojarzenia i komunikacji. Dodatkowo, to pierwszy pokój, w którym jestem, a w którym używanie siły (poza siłą umysłu) jest wskazane.
    Kostiumy lekko utrudniają samodzielne wykonywanie pewnych czynności, co wymusza na nas współpracę przez prawie cały czas albo przekazywanie "obowiązków" na innych uczestników zabawy - fantastycznie!

    Przy takiej budowie pokoju 3-4 osoby mają stosunkowo łatwo, 2 osoby mogą mieć ciężko się ze wszystkim wyrobić. Zagadek jest sporo i raczej dla każdego znajdzie się coś smacznego. Wszystko jest bardzo logiczne, intuicyjne, prawie oczywiste - jak w puzzle'ach, rzeczy pasują do siebie.

    Uwielbiam pokoje, których konstrukcja wymaga połączenia sił. Do tego, w tym przypadku, wszystko idealnie ze sobą grało - stroje, misja, klimat pokoju, zagadki.

    Według mnie pokój jest "łatwy", ale też nie mogło być inaczej, skoro w jednym pokoju zamknięto czterech inżynierów, chociaż z bardzo nieznacznym ER'owym doświadczeniem (od 0 do 7 pokojów na koncie) ;)

    Bardzo pozytywna rzecz na koniec - od razu wywołano nasze grupowe zdjęcie! Wspaniałe!
    Serdecznie dziękuję za świetną zabawę i bez wahania polecam!
    Pani doktor, z nami wszystko w porządku...

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Easy

    Reaktor 404: powrót atomu
    Reaktor 404: powrót atomu

    Nastały ciężkie czasy

    4/23/18 | visit date: 4/20/18

    Trusted review

    Tym razem zdecydowaliśmy się spróbować pokoju w trochę innym typie - nastawionym raczej na manualne zagadki.

    Przyszłam z dwójką znajomych, mając na koncie raptem 5 innych pokojów (jeden z kolegów ma już z 20, drugi tyle, co ja) i bardzo pozytywne nastawienie - w końcu ani razu się nie zawiedliśmy idąc na Dębową 65. Ekipa pracująca w Quest Cage jak zwykle przywitała nas z uśmiechem. Bardzo uprzejmie i z jajem przedstawiono zasady, po czym zaczęła się zabawa - jeszcze przed wejściem do pokoju! Różne kolory kasków na zdjęciach to nie przypadek, do tego można było wybrać, po której stronie konfliktu jesteśmy. Poczuliśmy się trochę jak w naszym "naturalnym środowisku", tj. na budowie ;-)

    Sam pokój jest ładnie wykończony, nieduży, ale też niemały, panuje w nim lekko "zagęszczona" atmosfera - klimatycznie i na plus. Trzeba dobrze przeszukać pomieszczenie (nic zaskakującego), ale ogólnie zagadki są proste, wręcz intuicyjne, zdecydowanie logiczne. Przez pierwsze 10-15 minut kompletnie nie wiedzieliśmy, gdzie zacząć, a gdy już wymyśliliśmy, poszło z górki i opuściliśmy pokój prawie 15 minut przed czasem. Żadne z naszej trójki się nie nudziło. Zagadek nie jest dużo, ale są lekko czasochłonne i często wymagają współpracy. Wydaje mi się, że 3 osoby to takie minimum przy tej formie zagadek, przy czym w 5 osób mogłoby już być dosyć ciasno.

    Czego nie rozumiem, to rozmieszczenia gości w pokoju przed rozpoczęciem misji - raczej nie miało niczego na celu (przynajmniej z mojej perspektywy), bo i tak każdy się dowolnie przemieszczał.

    "Reaktor 404" nie będzie moim ulubionym pokojem (preferuję matematyczne zagadki), ale i tak bawiłam się w nim bardzo dobrze, a zakończenie misji sukcesem było bardzo satysfakcjonujące. Polecam każdemu "dłubaczowi" :-)

    Dziękuję za super zabawę oraz do zobaczenia wkrótce, Quest Cage!
    Nastały ciężkie czasy

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Easy

    Klucz do umysłu wynalazcy
    Klucz do umysłu wynalazcy

    Kłódkowo-steampunkowo

    4/18/18 | visit date: 4/18/18

    Decyzję o pójściu do "Klucza..." podjęliśmy z kolegą dość spontanicznie, świadomie rezygnując z towarzystwa trzeciego, manualnie uzdolnionego partnera.
    W progu przywitał nas bardzo miły właściciel, który delikatnie podpytał nas o doświadczenie (to mój piąty ER, kolegi ok. dwudziesty), wysłuchał wieści z wielkiego świata (ach, te ploteczki), zrobił krótkie (wystarczające) wprowadzenie zasad, zapowiedział wielką misję u profesora, ekhem, AlseT'a (;-)), poinformował o sposobie komunikacji, po czym wpuścił nas przez PRZEPIĘKNIE wykończone steampunkowe drzwi.

    Po drugiej stronie znaleźliśmy się w innym świecie, pełnym rdzy, kluczy, zębatek. Pokój jest wspaniale wykończony, nawet sufit wygląda... niecodziennie, a na niedużej przestrzeni znajduje się zatrzęsienie cudownie logicznych, perfekcyjnie dopasowanych klimatem łamigłówek. Zdecydowanie nie jest liniowy, co oceniam pozytywnie.

    Pokój jest doskonały dla każdego, kto lubi odkrywać kody, otwierać kłódki. Co mi się bardzo podobało - po rodzaju zagadki wiadomo było, do której kłódki dopasować odkryty kod, a to znaczy tyle, że nie trzeba było biegać z jednym kodem/kluczem i wbijać go do każdej kłódki po kolei. "Klucz..." był bardzo kłódkowy, owszem, ale nie był to jedyny rodzaj przeszkód na drodze poszukiwaczy wynalazku.
    Ponadto, pierwszy raz spotkałam się z manualnymi zagadkami, które sprawiły mi tyle radości - bawiłam się nimi, śmiejąc się jak dziecko :-)

    Poziom trudności oceniam jako średni, ponieważ jest bardzo dużo zagadek, nad którymi trzeba się chwilę zastanowić, a tu przecież jest tyle rzeczy do podziwiania i wszystko odciąga wzrok! Każda zagadka jest bardzo poprawna (uwielbiam!), nie mogę niczego zarzucić twórcy, po prostu pomyślał o wszystkim. Chciałabym zobaczyć kolejne jego dzieła, czy też są takie wspaniałe i dopracowane!

    "Klucz..." jest pokojem wręcz stworzony dla dwójki (moim zdaniem max. trójki) graczy z uwagi na swój rozmiar. We dwójkę zwyczajnie wchodziliśmy na siebie chcąc coś pooglądać z różnych stron (może po prostu takie z nas grubasy?) lub razem pogłówkować, ale nie powinno się tego traktować jako wady. Urok tego pokoju jest w tej ciasnocie :-) To takie małe arcydzieło, w którym każdy element świetnie ze sobą współgra.

    Bardzo dziękuję za możliwość dokończenia pokoju parę minut po czasie! 70 minut to jednak nie tak dużo ;-) To było wspaniałe doświadczenie i prawdziwa pożywka dla mózgu.
    Pozdrawiam i do zobaczenia!
    Kłódkowo-steampunkowo

    Overall rating: 10/10

    Customer service: 10/10

    Interior: 10/10

    Difficulty: Medium

    Page 7

    Show next

    Hey, our website uses cookies so that its all features can work properly.

    In addition to those necessary, we also use third-party cookies, so that we can use third-party analytics, social media or marketing tools. This means that the data collected through them is also processed by the providers of these tools.

    Do you consent to the use of cookies other than those necessary for the operation of the site as described by our privacy policy?

    Cookie settings

    Here you can change the detailed settings of the cookies used on our site. If you agree to particular type cookies, it means that you agree that the data collected by them will be used by the administrator of this site, as well as the provider of the specific tool we use - as described in our privacy policy.

    This type of files is necessary for the proper functioning of our site. They are used, among other things, for features such as the browser remembering the user's selected country, products in the shopping cart or the site's color theme.

    These files allow us to understand how users navigate our site. One such tool is Google Analytics, which allows us to collect anonymous information about the number of visits, use of specific features or type of user devices. Thanks to them, we are able to tailor the site to the needs and capabilities of diverse users.

    Tools from Google, Facebook and Seznam.cz that collect information about users that we are able to use for marketing purposes.