grabek11989

    grabek11989

    Początkujący amator 'pokojowych' przygód, z preferencją na tematykę horroru i thriller.

    Odwiedzone pokoje:
    32

    Planowane pokoje:
    6

    Poziom:
    Globtroter

    Punkty:
    248

    225
    248 pkt
    300

    Wróć do pełnej listy opinii

    Pegazus
    Pegazus

    #13 It's a mi, Mario! Bring me peach...

    5.08.2023 | data wizyty: 5.08.2023

    Wiarygodna opinia

    Drugi pokój jaki odwiedziliśmy tego samego dnia po "Password", to powrót do wesołych czasów dzieciństwa, gdzie jeszcze przed "PS-em" czy Xboxem, był inny król. Pegazus. Jak się okazuje po przekroczeniu drzwi, zostajemy wciągnięci w taką właśnie grę.

    Kto pokochał Pac-mana, wąsatego hydraulika w czerwonym wdzianku czy inne "składaki 168 in 1", ten poczuje się tu jak w domu. Pokój ma swój klimat i mnogość zagadek nawiązujących do starych gier, co powoduje już efekt "wow" na samym wejściu.

    Bawiliśmy się świetnie. Zagadek jest naprawdę sporo, więc można spokojnie przyjść w więcej niż dwie osoby, choć struktura miejsca jest liniowa, i tylko gdzieniegdzie można się podzielić zadaniami. Niemniej troszkę elektroniki zalewa spora liczba kłódek. Na tyle duża, że wystąpiła tu sytuacja na podobę do babek matrioszek...

    Pokój jest lekko wyeksploatowany, co czuć w niektórych miejscach, zwłaszcza w sytuacji, gdy trzeba pewne elementy mocniej docisnąć i to wielokroć. Kiedy wciska się właściwą sekwencję, (którą zresztą potwierdziła mi mistrzyni), to można się troszeczkę poirytować, kiedy coś nie działa jak powinno.

    System podpowiedzi też pozostawia wiele do życzenia. Monitor jest umieszczony zaraz na wejściu. Pokój jest naprawdę duży i na początku szliśmy przez niego jak burza, dopiero po koniec zwracając się o małą pomoc, co było nieefektywne, bo trzeba było się troszkę cofnąć, tracąc czas.

    Niemniej jestem zachwycony tą tematyką. Był tu wielokrotny efekt opadu szczęki, a to wynikający z rozwiązań, wystroju czy nostalgii. Pozostałe pokoje w Domu Zagadek będą musiały być naprawdę świetne, abym zmienił zdanie na temat tego, że to ich najlepszy pokój, jaki mają w ofercie. Z dziećmi może być jeszcze ciekawiej.

    Strefa spoilerów.

    Motywy z Mario, czy to z zamkiem Kuppy czy znaczkami zapytania to sztos. Wszelkie gry manualne są świetne, choć gra na wielkim "dżojstliku" była trochę utrudniona ze względu na jego eksloatację, bo przyciski reagowały opornie. Niemniej "wybicie" sobie wejścia do końcowej części pokoju to wybitny pomysł. Dawno już mi szczęka tak nie opadła.

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    P@ssWord
    P@ssWord

    #12 Co te kolory takie...

    5.08.2023 | data wizyty: 5.08.2023

    Wiarygodna opinia

    Pierwszą wizytę w warszawskim Domu Zagadek mamy za sobą. Dotarliśmy na miejsce w sporym deszczu, więc liczyliśmy, że nadchodzące wyzwanie jakoś nas pobudzi. Zwłaszcza że na zdjęciach pokój jawił się jako doznanie mocno kolorystyczne.

    I tak też było. Kolory. Fabuła się z nimi wiąże, ale jest jak najbardziej pretekstowa. Ktoś namieszał z paletą barw i trzeba przywrócić porządek. Zabraliśmy się do pracy i muszę przyznać, że poziom trudności nie jest jakoś wysoko wycyrklowany. Zagadki są logiczne, ale liniowe. Nad niektórymi trzeba chwilę pomyśleć, choć w większości przypadków przechodzi się przez nie jak burza.

    Mamy tu całe zatrzęsienie kłódek, trochę elektroniki i kilka pozytywnych zaskoczeń co do rozwiązań problemów, jakie są stawiane nam na drodze. Całości towarzyszy lekki klimacik, ale pokój ma niestety najlepsze lata za sobą. Nie dotyczy to co prawda łamigłówek, bo wszystko grało na tip top. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.

    Nie lubię zbytnio podpowiedzi w formie monitora, a i wstawka początkowa nie działała, więc w historię wprowadził nas mistrz gry. Swoją drogą bardzo sympatyczny, młody Pan, który widać, że ma radość z tego co robi. Nie narzucał się z podpowiedziami, pozwalając nam zapomnieć o monitorze na jakiś czas.

    Wyszliśmy dosłownie na parę chwil przed końcem czasu. Największy mankament wiązał się jednak z innym elementem, który był niezbędny do wykonania zagadek, a nie był naładowany. Musiałem sobie na pewnym etapie podświetlać rzeczy smartwatchem, bo baterie w urządzeniu siadły i w kilku miejscach potrzebne były związane z tym podpowiedzi.

    Niemniej bawiłem się dobrze i choć nie jest to pierwsza liga pokoi w Warszawie, to uważam że spokojnie można dać tej miejscówce szansę. Zwłaszcza, jeżeli ma zamiar tu wybrać z młodszymi amatorami przygód.

    Strefa spoilerów.

    Jest tu parę miejsc, gdzie trzeba wykonać czynności manualne i wszelkie aspekty z w tym związane są kapitalne. Czy to wyrzutnia piłeczek, czy układanie klocków, sprawiało to sporą frajdę. Szkoda tylko, że wpisując sekwencję do sejfu nie można się za wiele razy pomyślić, bo zła kombinacja blokuję go nawet na parę minut, a na zagadce z tym związanej padła wspomniana latarka, a była potrzebna...

    Ocena ogólna: 7/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Średni

    Skarb Templariuszy
    Skarb Templariuszy

    #11 Łowcy skarbów

    22.07.2023 | data wizyty: 21.07.2023

    Ostatni z trzech pokoi dostępnych w Iławie okazał się paradoksalnie najlepszy. Być może w prostocie tkwi siła, albo tematyka jest bliska mojemu sercu.

    Nie zmienia to faktu, iż pokój jest całkiem spory, więc pomieści te maksymalne pięć osób, ale spokojnie przed czasem da się go ukończyć w dwie osoby, bo poziom zagadek nie jest wygórowany i da się cześć z nich zrobić dzieląc zadania. Powiedziałbym, że jest łatwo, choć zdarzyła się jadna dłuższa chwilą namysłu przy pewnej łamigłówce.

    Pokój jest klimatyczny, a szukanie skarbu okazało się bardzo angażujące. Klasyczne zagadki przepleciono sporą ilością kłódek, ale elektronika też jest fajnie wykorzystna. Było jedno zaskoczenie. Rebusy są jak najbardziej logiczne, tyle że średnio tematycznie powiązane z historią jaką eksponuje pokój. Nie ma efektu przeniesienia w "tamte" czasy. Może pod koniec.

    Co nie zagrało? Pokój jest widocznie wyeksploatowany, co widać po niektórych rekwizytach. Ponownie mieliśmy problem z jedną kłódką, jednak właściwa kombinacja i siła podziałała w końcu cuda. Plus za jedną, odmienną kłódkę.

    Nie zmienia to faktu, że "Skarb Templariuszy" to mocno niedoceniony pokój i należało by to zmienić. Zwłaszcza, że nasza mistrzyni gry jest świetna w tym co robi. Możecie liczyć na miłą rozmowę przed i po grze. Klasa światowa.

    Ps. Strefa spoilerów

    Zużycie widać zwłaszcza po maszynie do pisania i neseserze. Niemniej najlepiej będę wspominał rebus z książkami. Może powinienem oczekiwać tego co się stało po chwili, ale efekt wow pozostał. No i końcowa zagadka była klimatyczna.
    #11 Łowcy skarbów #11 Łowcy skarbów

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Wersja opinii z dnia 11 mar 2024:

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Powód zmiany: Większe doświadczenie w "pokojach".

    Wersja opinii z dnia 22 lip 2023:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Czarownice z Eylau
    Czarownice z Eylau

    #10 Kilka słów o tym, jak nie skończyć w kotle.

    21.07.2023 | data wizyty: 20.07.2023

    Drugi z pokoi w Iławie, który jakością i wykonaniem przebija "S.O.S". Przede wszystkim widać, że włożono tu więcej pracy w wystrój. Jest więcej zagadek i aby uciec spod noży wiedźm trzeba będzie się nieźle sprężyć. My byliśmy w dwójkę i było nam miejscami trudno, więc pokój polecam raczej w minimum trzy osoby.

    Mamy tu miks kłódek z elektroniką. Tych pierwszych jest sporo, ale fani innych rozwiązań też się tu zaspokoją. Pokoik ma klimacik i zagadki są logicznie ukierunkowane w tematykę przewodnią miejsca.

    Było kilka mankamentów. Wprowadzenie do pokoju wymagało by zasłonięcia oczu, bo już na wejściu samemu można sobie zaspojlować kilka rzeczy. A warto tego nie robić.

    W grze trochę przeszkadza też wyeksploatowanie. Jednak kłódka ustąpiła w klasycznej sytuacji, kiedy po jednej osobie, druga użyła tego samego kodu i voila. Otwarte. Trochę czasu i krwi napsuła nam inna kłódka, bo pomimo dobrej kombinacji odmówiła współpracy. Trzeba było użyć siły, aby puściła...

    Zdążyło się też, że elektronika zadziałała w pewnym miejscu po trzykrotnym układaniu tego samego rebusa. Niemniej nikt po nas nie czekał na swoją kolej w grze, więc nasza cudowna mistrzyni gry puściła grę po czasie.

    Fajny pokój z ciekawym motywem przewodnim i kilkoma solidnymi łamigłówkami. Polecam nawet pomimo kłopotów z kłódkami.

    PS. Strefa spoilerów.

    Zapamiętam na bank zagadkę z "prochami zmarłych", zagadkę z zapachami (już dawno się tak nie nawąchałem "ziółek") oraz finalną zagwozdkę, rodem z "Kodu da Vinci" Dana Browna. Bomba.
    #10 Kilka słów o tym, jak nie skończyć w kotle. #10 Kilka słów o tym, jak nie skończyć w kotle.

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Średni

    S.O.S.
    S.O.S.

    #9 Ahoj, tam na horyzoncie!

    19.07.2023 | data wizyty: 19.07.2023

    Na początku z przykrością muszę poinformować, że omawiany pokój jest dostępny tylko do końca wakacji. Potwierdziła to mistrzyni gry. Więc jak ktoś planował odwiedziny, to lepiej się szybciej wybrać do Iławy...

    Jezioro Jeziorak leży zaraz obok, więc tematyka pokoju jest jak najbardziej na miejscu. Jesteście grupką śmiałków, która wybrała się w rejs. Szkopuł w tym, że stateczek przecieka i trzeba się z niego wydostać... Pokoik jest bardzo przestronny, w dodatku bardzo sensownie zapełniony zagadkami, więc każdy będzie miał tu co robić.

    Mamy tu sporo kłódek, w tym dwie naprawdę fajne, utrzymane w duchu przewodnim pokoju. Poza jedną zagadką nie ma tu większego problemu z uporaniem się z resztą wyzwań, więc miejsce zdecydowanie wypada polecić początkującym.

    Czy był wspomniany klimat? Prawie wszystko co jest na miejscu, ładnie na niego działa, choć trzeba przyznać, że wystrój jest nieco skromny i już nieco czuć jego "lata" (kawałek wystroju z ostatniej zagadki został mi w ręce, a niespecjalnie na niego napierałem). Niemniej we dwójkę daliśmy radę ukończyć całość przed czasem.

    Ogromnym plusem jest też mistrzyni gry, która poza byciem świetną charakterem, idealnie potrafi wyważyć, czy coś nie idzie uczestnikom w drodze do ich wolności.

    Finalnie nieco szkoda, że to ostatnie chwile tego pokoiku, gdyż ma on kilka ciekawych rozwiązań, wartych przeniesienia dalej.

    Ps. Strefa spoilerów.

    W zasadzie wszystko co jest w pokoju, jest już w zasięgu wzroku uczestnika. Niestety ze względu na bycie nogą w użytkowaniu map, to jedno zadanie okazało się dla nas bardzo trudne, więc potrzebowaliśmy podpowiedzi. Fajna jest też "sterownia" i sposób dostania się do niej. Zwłaszcza, że to tu trzeba uporać się z tą świetną, choć łatwą kłódką.

    I tak w zasadzie nie ma tu nic, co narażało by kobietę w ciąży na jakieś ryzyko przy minimum ostrożności.
    #9 Ahoj, tam na horyzoncie! #9 Ahoj, tam na horyzoncie!

    Ocena ogólna: 7/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Średni

    Wersja opinii z dnia 11 mar 2024:

    Ocena ogólna: 7/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Średni

    Powód zmiany: Większe doświadczenie w tematyce.

    Wersja opinii z dnia 19 lip 2023:

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Ślepa Furia
    Ślepa Furia

    #8 Co jesteś w stanie oddać za mamonę?

    15.07.2023 | data wizyty: 15.07.2023

    Warszawa. Nowodwory. Pewna niepozorna zabudowa za innym, bardziej okazalszym budynkiem. Wygląda jak rudera. Nagle zapala się pomarańczowe światło. To znak. Zaproszenie. Czy przyjmiecie, wiedząc że domostwo należy do dosyć nieprzyjaznych jegomości, który mają na swoim koncie kilka ofiar? Pytacie o stawkę? Szukacie ich zrabowanego łupu, z ich ostatnich akcji. Szkopuł w tym czy warto...

    Początek wprowadził moją czteroosobową grupę w małą konsternację. Mistrz obiektu ma specyficzny humor i trzeba się do niego przyzwyczaić. Pamiętajcie: rozmowa też jest ważna. Ułatwia wejście w klimat, bo będzie brutalnie. Już samo pomieszczenie, gdzie można zawekować swoje graty jest bardzo w temacie przewodnim miejsca. Zaraz potem traficie bowiem do piekła. A zadania przed poszukiwaczami będą różne, choć to nie one są clue programu. "Ślepa furia" to bowiem doświadczenie, w którym co innego gra wiodące skrzypce.

    Trochę elektroniki, cała masa standardowych kłódek, jak i nieco ciekawszych rozwiązań. Zgodnie z opisem jest też należycie ciemno, więc trzeba będzie przełączyć w sobie wtyczkę spostrzegawczość na maksymalny poziom, bo umieszone tu i ówdzie elementy są z pierwszej chwili mało widoczne. Niemniej każda kolejna rozwiązana zagadka to spora doza samozadowolenia. Na plus zaliczam też oryginalny sposób podpowiedzi. Mr. Romuś to klawy gość, z świetnym poczuciem humoru, co tylko podbija klimat. Uwielbiam ludzi, którzy czują się świetnie w tym co robią, a tu chłopaki spisują się na medal. Co czuć, zwłaszcza podczas rozmowy po zabawie.

    Czy było trudno? I tak, i nie. Z racji przyjęcia takiej, a nie innej koncepcji gry, niekiedy rozwiązywanie zadań obarczone jest dodatkowy stresem i presją czasu, jednak to nic gdy początkową niepewność zastępuje wczucie w przedstawienie, jakiego jesteśmy współuczestnikami. To jak na razie jedyny taki ER w Warszawie i od razu ląduje na szczycie mojej topki. Idealne połączenie zagadek z przeżyciem. Warto było, dziękujemy chłopaki.

    A, czy były jakieś minusy? Temperatura, ale to mimo wszystkiego pozytywnie wpływało na klimat. Raczej w chacie mordercy klimy podłogowej nie ma... Też strach jest rzeczą subiektywną, bo są osoby, które bardziej całość przeżyją, albo takie jak ja - mały niepokój, potem spora wczuwka. Bomba.

    PS. Strefa spoilerów

    Chyba najsłabszym elementem całości są jednak... "latarki". Kto się wybierze, ten zobaczy dlaczego. Gra dwójki aktorów to świetny spektakl. Nasz kompan niedoli to kapitalny pomysł, bo nie tylko dobrze 'aktorzy', ale też pomysłowo podpowiada, co było żyteczne kiedy się w kilku miejscach pogubiliśmy. Plus można sobie z nim pogadać dla wczuwki. Po pierwszych wrażeniach przychodzi czas na pomieszczenie z większą ilością zagadek i trzeba przyznać, że prawie wszystkie były logiczne.
    #8 Co jesteś w stanie oddać za mamonę? #8 Co jesteś w stanie oddać za mamonę?

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Katakumby
    Katakumby

    #5 Co znajdziesz, zagłębiając się w mrok?

    12.07.2023 | data wizyty: 12.07.2023

    Wiarygodna opinia

    Pierwszy z trzech ER tego dnia. Troje chętnych, kolejno 15, 32 i 34 lata. Niepozorne, warszawskie podwórko i bardzo miła obsługa, z mistrzem gry na czele. Małe ostrzeżenie o pracach na korytarzu, które mogą wpłynąć na imersję, ale nic takiego się nie dzieje. Jest za to klimat, który uderza z mocą kilku kiloton... Lubię jak pokój ma za sobą pewną historię. Tu mamy Francję w XVIII wieku. Niejaki Lord Destre przejął władzę, a ślad po członkach rodu królewskiego prowadzi do katakumb pod posiadłością jegomościa. Chętnych na zbadanie spawy nie brakuje. Tak lądujecie w tym miejscu...

    Jeżeli miałbym wybierać ten jeden, jedyny ER w Warszawie to musiałbym chwilę pomyśleć. Uwzględniając sam klimat, 'Katakumby' walczyły by z 'Muzeum okultyzmu...' i 'Postaniem Warszawskim' i wszystkie te pokoje dostały by ode mnie 100/10 za nawał pracy, jaki wpakowano w dekorację wnętrza. Tyle, że 'Katakumby' dały mi odczuć coś czego, nie odczułem w wymienionych dwóch. Pal licho, byłem dosłownie w katakumbach. Czaszki, świece, szkielety, półmrok. Totalny sztos. Jakbym zszedł do prawdziwego miejsca pochówku.

    Zagadki? Brak kłódek, sama elektronika. Na ogromny plus za rodzaje łamigłówek, jakie są stawiane na drodze do tajemnicy i wyjścia. W takiej grupce byłem po raz pierwszy i wymagało to pewnego dotarcia, przez co już pierwsza, w zasadzie prosta zagadka, wymagała od nas wytężenia szarych komórek, bo każdy miał inne koncepcje (i niestety wymagało to pomocy w formie podpowiedzi). Nieco później też trafiła się taka, z którą spędziliśmy więcej czasu niż zamierzaliśmy (tak do końca nie wiem czy to nasze braki w zgraniu, czy jakiś problem techniczny, tu też padło kilka podpowiedzi pod rząd, bo próbowaliśmy zgodnie z instrukcją, a nie wychodziło to za bardzo - udało się za to przypadkiem...). Fakt, przez resztę miejscówki przebrnęliśmy sprintem i finalnie zakończyliśmy przygodę parę minut przed czasem. A dało by się nawet w pół godziny krócej, jestem o tym przekonany, bo zagadki były w miarę proste.

    Tylko czy przy tak klimatycznym wystroju warto się śpieszyć? Cieszyłem się dosłownie każdą chwilą, obserwując jakość wykonania poszczególnych elementów i po kilku godzinach nadal jestem pod wrażeniem kunsztu tego miejsca. I pomimo tych dwóch zagadek, reszta jest intuicyjna. Trzeba troszkę zapamiętać parę szczegółów, ale na skali trudności stawiał bym pokój raczej dla początkujących/średnio-zaawansowanych osób. Na pewno miejsce zostaje w pamięci na dłuższy czas. To ten przypadek, że aż żal, iż już tę przygodę ma się za sobą i zazdrości tym, co się tam wybierają! Na ten moment to dla mnie nr 1 w Warszawie.

    Ps. Strefa spoilerów.

    Na początku jesteśmy prowadzi przez mistrza gry poprzez pokoje, przez co można sobie popsuć pierwsze wrażenia przez podglądactwo. Ja trzymałem powieki zamknięte, ale reszta nie za bardzo. Przydało by się zgasić na początku światło lub nawet nałożyć na głowę jakieś płócienne worki (to wzmogło by klimacik, oj tak). Fajna, choć prosta zagadka z nagrobkiem. Zaraz potem, w komnacie z urnami, akcja rodem z filmu z Indianą Jonesem. Sztos, szybko domyśliłem się rozwiązania, ale miny moich współgraczy jak szukają w pośpiechu rozwiązania, bezcenne. Ostatni pokój jest świetny, zwłaszcza z tym elementem obrotowym. No i w końcówce na chwilę wpada aktor, nieco podwyższając tętno swoją 'grą'. Mega frajda.

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Tajemnica świątyni Majów
    Tajemnica świątyni Majów

    #6 W zastępstwie za pewnego kultowego, filmowego archeologa...

    12.07.2023 | data wizyty: 12.07.2023

    Wiarygodna opinia

    Trójka ochotników-studentów dostała zadanie od profesora. Pod jego nieobecność trzeba zająć się sprawą pewnej egzotycznej figurki. Tyle, że ten profesor to sam Indiana Jones, więc i zagadka pewnie będzie odpowiednio odjechana. I była...

    Początek przytłacza. Dosłownie, bo ilość zagadek na metr przestrzenny potrafi przerazić. Nie wymaga to co prawda skoordynowanych prac całej grupy (przynajmniej na początku), bo pokój jest zagospodarowany bardzo porządnie i każdy coś znajdzie dla siebie, bo różnorodność zagadek jest imponująca. Na tyle dużo, że nie za bardzo zwraca się uwagę na to, co robi reszta. A warto byłoby to robić, bo zagadki są świetne/pomysłowe. Pokój wymaga od uczestnika zabawy maksimum zaangażowania i dużej dozy spostrzegawczości.

    Mamy tu trochę elektroniki, ale też są obecne staroświeckie kłódki. Co natomiast z klimatem? Na początku go nie za bardzo czuć, bo i jak emocjonujące może być lokum profesorka uniwersyteckiego? Troszkę przeszkadza w tym też wspomniana ilość zagadek. Na szczęście nieco dalej klimacik się pojawia, choć trwa to względem rozciągniętego początku zdecydowanie za krótko. Szkoda tylko, że końcówka pozostawia nas z małym uczuciem niedosytu. Całość kończy się szybko i nieco anty-klimatycznie.

    Tego dnia dla moich dwóch ochotników w przemierzaniu escape roomów (15 i 32 lata, mła 34) przygotowałem wyprawę do trzech miejscówek. 'Tajemnica świątyni Majów' była druga w kolejce i miało być średnio-zaawansowanie. Tymczasem czekało nas większe wyzwanie niżeli w następnym ER pt. 'Kim jest Max Winckler'. Potrzebowaliśmy kilku dobrych podpowiedzi, już nie mówiąc, że jedną zagadkę próbowaliśmy rozwiązać w sposób, który wywołał rozbawienie u opiekunki. Może to też fakt, że nieco dalej światło było słabsze i zapoznanie się z rekwizytami było nieco utrudnione.

    Co do naszej opiekunki - Oliwia jest super. Czuć jej zaangażowanie i profesjonalizm. Podczas rozgrywki kilka razy nam pomagała, ale tylko w przypadku, kiedy tego chcieliśmy. Plus też za 'poczekalnię' Mysterious Room. Wizualnie super miejscówka. Reasumując, zabawa przednia i godna polecenia, aczkolwiek na pewno skierowana do bardziej doświadczonych uczestników. Choć w więcej niż trzy osoby bym jej nie polecał. Może być ciasno.

    PS. Strefa spoilerów

    Zagadki poszeregowane według tablic żywiołów są bardzo zróżnicowane, ale wymagają skoordynowania, ze względu na pewne symbole, jakie trzeba zebrać, aby rozwikłać rebus na biurku. Sam pomysł - sztos, światowa liga. Gorzej z ich ilością, po trzeba patrzeć dosłownie w każdy kąt. Jeżeli komuś coś nie idzie, to trzeba za nim powtarzać, a to strata czasu, więc nieliniowość potrafi być zarówno zaletą, jak i wadą. Tym bardziej, że dalej - już w dżungli, tych łamigłówek jest tyle co kot napłakał. Mniej światła też wpływa na trudność rozgrywki i w pewnym momencie zagadka z linami omal nas nie przerosła, bo z odczytaniem mapy było średnio. Sama świątynia - super. Tylko, że kończy się ekspresem.
    #6 W zastępstwie za pewnego kultowego, filmowego archeologa... #6 W zastępstwie za pewnego kultowego, filmowego archeologa...

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Bardzo trudny

    Kim jest Max Winckler?
    Kim jest Max Winckler?

    #7 Kraina marzeń/koszmarów sennych. Tylko czyichś...

    12.07.2023 | data wizyty: 12.07.2023

    Wiarygodna opinia

    Czy zastanawialiście się kiedyś, jak by to było, gdyby po położeniu się spać, nie moglibyście się obudzić, a jedyną drogą do wyjścia okazałoby się zagłębienie w sen? I w takiej właśnie stylistyce przyjdzie Wam się zmierzyć z czarem tego pokoju. 'Kim jest Max Winckler' był dla mojego trzyosobowego zespołu trzecim escape roomem tego dnia i miał być tym najbardziej wymagającym. Jak nam poszło?

    Przez początek przebrnęliśmy zaiste piorunem, aby nieco przyhamować w końcówce, a jedna z zagadek zajęła nam nieco więcej czasu. Ale to w sumie nasza wina, bo zakładam, że tym bardziej 'manualnie' sprawniejszym śmiałkom pójdzie lepiej/szybciej. W efekcie wyszliśmy dwie minuty po czasie, ale i tak ubawiliśmy się setnie. No i nie obyło się bez podpowiedzi, niestety w aż trzech przypadkach, w dalszej części przygody, ale jak się okazało - rozwiązania mieliśmy dobre, tyle że źle zastosowane...

    Pokój ma klimat, przenoszący nas na godzinę do XIX-wiecznej Łodzi, co jest wyraźnie czuć i absolutnie nic nie wytrąca z wczucia w sytuację. Aż się chciało zostać tam znacznie dłużej, bo dekorację robią świetną robotę. Mamy tu też miszmasz elektroniki z kłódkami, co osobiście preferuję. Jeżeli spodziewacie się, że pokój czerpie coś ze słuchowiska, z którego autorzy zaczerpnęli temat na miejscówkę, to rozwiewam wątpliwości. Jest tu obecne tylko nazwisko i nazwa miasta.

    Czy pokój zgodnie z wytycznymi jest rzeczywiście dla doświadczonych? Niektóre zagadki wymagają więcej uwagi, ale ich trudność polega bardziej na tym, że są abstrakcyjne, jak to wynika z koncepcji i w żaden sposób nie są ze sobą powiązane, choć ja uważam je za mocno intuicyjne. Już znacznie więcej kłopotów sprawiła nam 'Tajemnica świątyni Majów', którą co prawda ukończyliśmy na chwilę przed upływem czasu, zresztą tegoż samego organizatora, ale tam padło sporo podpowiedzi.

    Z tego miejsca pozdrawiamy też panią Oliwię, bo fajnie się nami zaopiekowała. Widać, że bardzo dobrze czuje się w tej pracy i wsadza w nią serducho. Pełna profeska. Zresztą same biuro jest bardzo przyjemne dla oka, a estetyka to mocna strona Mysterious Room. Na pewno jeszcze wrócimy w to miejsce. I tylko żałuję, że nie zdążyłem cyknąć fotki, bo rekwizyty w pokoju są zacne.

    Na siłę mogę doczepić się tylko do jednego. Zakończenie jest nieco zaskakujące, na zasadzie 'jak to, już?', bo po pewnej wizualizacji spodziewałem się jeszcze jednej, finalnej zagadki. A tu bang, the end.

    Ps. Strefa spoilerów!

    Zagadki zagadkami, ale kostki używane wielokrotnie na potrzeby pokoju są super pomysłem. Użycie piórek też jest świetne. Nasza mina po otworzeniu jednych drzwi na końcu - bezcenna, bo tam była lita ściana. Aż się prosi o więcej takich 'sennych' zabiegów. No i ta nieszczęsna zabawa z 'wędką'. Tu traciłem cierpliwość.

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Przeklęta wyspa
    Przeklęta wyspa

    Lost zagubieni?

    18.06.2023 | data wizyty: 18.06.2023

    Wiarygodna opinia

    Błysk, a potem odległy grzmot. Kilka dużych, acz leniwych kropel deszczu już ląduje na chodniku. W takich okolicznościach przyrody docieramy na miejsce i jesteśmy gotowi, aby stawić czoła pewnej klątwie, która dotyka każdego, kto odważy się zajrzeć na tajemniczą wyspę i zdecyduje się sięgnąć po pewien skarb...

    Nasz mistrz gry okazał się bardzo przystępną osobą, ze sporym poczuciem humoru. Już samo jego rozpoczęcie wprowadziło nas w odpowiedni klimat. I tak w pogodni za "dziadkową" legendą trafiliśmy na pewną tajemniczą wyspę, z drobną rzeczą uzyskaną od mistrza. Co zastaliśmy na miejscu? Piasek! Bardzo nieszablonowe zagadki, które zmuszają do wysilania szarych komórek. I w sumie to nasz wybór, bo można sobie przed zabawą wybrać jeden z trzech dostępnych poziomów trudności. Plus wersję dla lubiących się nieco bardziej bać.

    My wybraliśmy najtrudniejszą opcję i... nie obyło się bez kilku podpowiedzi. I nie dlatego, że nie domyśliliśmy się, co należy zrobić, tylko sekwencje miejscami okazały się naprawdę wymagające. Zagadki czasami są mocno nieszablonowe i choć bawiłem się świetnie, tak muszę przyznać że jest tu zagadka, która troszeczkę nie pasuje do samotnej wyspy, ale rozwiązanie (matematyczne) dało nam sporą satysfakcję.

    Tu każdy ma coś do roboty, choć w sumie zagadek nie ma tak dużo, jakby wskazywał na to rozmiar miejsca. Niewątpliwie za to łamigłówki mają swoją ciągłość, więc nie ma mowy, aby się tutaj pogubić i kilka razy przyszło nam się zaskoczyć pozytywnie (choć jedno przejście można zauważyć od razu, kolejne zaś już nie jest tak oczywiste i jest świetne ustylizowane...). Zwłaszcza, że tu trzeba użyć nie tylko zmysłu wzroku i dotyku, ale też zapachu i słuchu...

    Udało nam się pokonać pokój, choć przekroczyliśmy czas o całe trzy minuty. Frajda z odkrycia tajemnicy jest jednak ogromna, zwłaszcza że to nie koniec tej historii. Dobra wiadomość dla tych, którzy wyprawę na wyspę ma już za sobą - kontynuacja klątwy podobno już wkrótce! Nie możemy się doczekać.

    Było bardziej wymagająco ze względu na nieszablonowe zagadki, ale to zawsze na plus. Był klimat i czysta frajda. No to może były jakieś minusy?

    Wspomniana zagadka troszeczkę nie pasuje do konwencji miejsca, a i namalowana na płótnie okolica raziła taniością i leniwym wykonaniem. Co mocno dziwi, gdyż reszta wystroju była naprawdę "w klimacie". No i ten wszechobecny piasek. Nadal mi trzeszczy w butach...
    Lost zagubieni? Lost zagubieni?

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Trudny

    Strona 3

    Pokaż następne

    Hej, nasza strona wykorzystuje pliki cookies aby jej wszystkie funkcje mogły poprawnie działać.

    Poza tymi niezbędnymi, wykorzystujemy też pliki cookies podmitów trzecich abyśmy mogli korzystać z zewnętrznych narzędzi analitycznych, społecznościowych czy marketingowych. To oznacza że dane zbierane za ich pomocą są przetwarzane też przez dostawców tych narzędzi.

    Czy wyrażasz zgodę na używanie plików cookies innych niż niezbędne do działania strony, zgodnie z naszą polityką prywatności?

    Ustawienia plików cookie

    Tutaj możesz zmienić szczegółowe ustawienia dotyczące plików cookies stosowanych na naszej stronie. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies określonego typu, oznacza to, że zgadzasz się, aby dane przez nie zebrane były wykorzystywane przez administratora tej strony, a także dostawcę konkretnego narzędzia, z którego korzystamy - zgodnie z opisem w naszej polityce prywatności.

    Ten rodzaj plików jest niezbędny do poprawnego funkcjonowania naszej strony. Wykorzystywane są między innymi przy takich funkcjach jak zapamiętywanie przez przeglądarkę wybranego przez użytkownika kraju, produktów w koszyku czy motywu kolorystycznego strony.

    Te pliki pozwalają nam zrozumieć, jak użytkownicy poruszają się po naszej stronie. Jednym z takich narzędzi jest Google Analytics, który pozwala nam zbierać anonimowe informacje o liczbie wejść, korzystaniu z konkretnych funkcji czy rodzaju urządzeń użytkowników. Dzięki nim jesteśmy w stanie dostosować stronę do potrzeb i możliwości różnorodnych użytkowników.

    Narzędzia Google, Facebook i Seznam.cz zbierające informacje o użytkownikach, które możemy wykorzystywać do celów marketingowych.