grabek11989

    grabek11989

    Początkujący amator 'pokojowych' przygód, z preferencją na tematykę horroru i thriller.

    Odwiedzone pokoje:
    36

    Pokoje na liście życzeń:
    6

    Poziom:
    Globtroter

    Punkty:
    250

    0
    0

    Wróć do pełnej listy opinii

    Escape room - Katakumby
    Katakumby

    #5 Co znajdziesz, zagłębiając się w mrok?

    12.07.2023 | data wizyty: 12.07.2023

    Wiarygodna opinia

    Pierwszy z trzech ER tego dnia. Troje chętnych, kolejno 15, 32 i 34 lata. Niepozorne, warszawskie podwórko i bardzo miła obsługa, z mistrzem gry na czele. Małe ostrzeżenie o pracach na korytarzu, które mogą wpłynąć na imersję, ale nic takiego się nie dzieje. Jest za to klimat, który uderza z mocą kilku kiloton... Lubię jak pokój ma za sobą pewną historię. Tu mamy Francję w XVIII wieku. Niejaki Lord Destre przejął władzę, a ślad po członkach rodu królewskiego prowadzi do katakumb pod posiadłością jegomościa. Chętnych na zbadanie spawy nie brakuje. Tak lądujecie w tym miejscu...

    Jeżeli miałbym wybierać ten jeden, jedyny ER w Warszawie to musiałbym chwilę pomyśleć. Uwzględniając sam klimat, 'Katakumby' walczyły by z 'Muzeum okultyzmu...' i 'Postaniem Warszawskim' i wszystkie te pokoje dostały by ode mnie 100/10 za nawał pracy, jaki wpakowano w dekorację wnętrza. Tyle, że 'Katakumby' dały mi odczuć coś czego, nie odczułem w wymienionych dwóch. Pal licho, byłem dosłownie w katakumbach. Czaszki, świece, szkielety, półmrok. Totalny sztos. Jakbym zszedł do prawdziwego miejsca pochówku.

    Zagadki? Brak kłódek, sama elektronika. Na ogromny plus za rodzaje łamigłówek, jakie są stawiane na drodze do tajemnicy i wyjścia. W takiej grupce byłem po raz pierwszy i wymagało to pewnego dotarcia, przez co już pierwsza, w zasadzie prosta zagadka, wymagała od nas wytężenia szarych komórek, bo każdy miał inne koncepcje (i niestety wymagało to pomocy w formie podpowiedzi). Nieco później też trafiła się taka, z którą spędziliśmy więcej czasu niż zamierzaliśmy (tak do końca nie wiem czy to nasze braki w zgraniu, czy jakiś problem techniczny, tu też padło kilka podpowiedzi pod rząd, bo próbowaliśmy zgodnie z instrukcją, a nie wychodziło to za bardzo - udało się za to przypadkiem...). Fakt, przez resztę miejscówki przebrnęliśmy sprintem i finalnie zakończyliśmy przygodę parę minut przed czasem. A dało by się nawet w pół godziny krócej, jestem o tym przekonany, bo zagadki były w miarę proste.

    Tylko czy przy tak klimatycznym wystroju warto się śpieszyć? Cieszyłem się dosłownie każdą chwilą, obserwując jakość wykonania poszczególnych elementów i po kilku godzinach nadal jestem pod wrażeniem kunsztu tego miejsca. I pomimo tych dwóch zagadek, reszta jest intuicyjna. Trzeba troszkę zapamiętać parę szczegółów, ale na skali trudności stawiał bym pokój raczej dla początkujących/średnio-zaawansowanych osób. Na pewno miejsce zostaje w pamięci na dłuższy czas. To ten przypadek, że aż żal, iż już tę przygodę ma się za sobą i zazdrości tym, co się tam wybierają! Na ten moment to dla mnie nr 1 w Warszawie.

    Ps. Strefa spoilerów.

    Na początku jesteśmy prowadzi przez mistrza gry poprzez pokoje, przez co można sobie popsuć pierwsze wrażenia przez podglądactwo. Ja trzymałem powieki zamknięte, ale reszta nie za bardzo. Przydało by się zgasić na początku światło lub nawet nałożyć na głowę jakieś płócienne worki (to wzmogło by klimacik, oj tak). Fajna, choć prosta zagadka z nagrobkiem. Zaraz potem, w komnacie z urnami, akcja rodem z filmu z Indianą Jonesem. Sztos, szybko domyśliłem się rozwiązania, ale miny moich współgraczy jak szukają w pośpiechu rozwiązania, bezcenne. Ostatni pokój jest świetny, zwłaszcza z tym elementem obrotowym. No i w końcówce na chwilę wpada aktor, nieco podwyższając tętno swoją 'grą'. Mega frajda.
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Escape room - Tajemnica świątyni Majów
    Tajemnica świątyni Majów

    #6 W zastępstwie za pewnego kultowego, filmowego archeologa...

    12.07.2023 | data wizyty: 12.07.2023

    Wiarygodna opinia

    Trójka ochotników-studentów dostała zadanie od profesora. Pod jego nieobecność trzeba zająć się sprawą pewnej egzotycznej figurki. Tyle, że ten profesor to sam Indiana Jones, więc i zagadka pewnie będzie odpowiednio odjechana. I była...

    Początek przytłacza. Dosłownie, bo ilość zagadek na metr przestrzenny potrafi przerazić. Nie wymaga to co prawda skoordynowanych prac całej grupy (przynajmniej na początku), bo pokój jest zagospodarowany bardzo porządnie i każdy coś znajdzie dla siebie, bo różnorodność zagadek jest imponująca. Na tyle dużo, że nie za bardzo zwraca się uwagę na to, co robi reszta. A warto byłoby to robić, bo zagadki są świetne/pomysłowe. Pokój wymaga od uczestnika zabawy maksimum zaangażowania i dużej dozy spostrzegawczości.

    Mamy tu trochę elektroniki, ale też są obecne staroświeckie kłódki. Co natomiast z klimatem? Na początku go nie za bardzo czuć, bo i jak emocjonujące może być lokum profesorka uniwersyteckiego? Troszkę przeszkadza w tym też wspomniana ilość zagadek. Na szczęście nieco dalej klimacik się pojawia, choć trwa to względem rozciągniętego początku zdecydowanie za krótko. Szkoda tylko, że końcówka pozostawia nas z małym uczuciem niedosytu. Całość kończy się szybko i nieco anty-klimatycznie.

    Tego dnia dla moich dwóch ochotników w przemierzaniu escape roomów (15 i 32 lata, mła 34) przygotowałem wyprawę do trzech miejscówek. 'Tajemnica świątyni Majów' była druga w kolejce i miało być średnio-zaawansowanie. Tymczasem czekało nas większe wyzwanie niżeli w następnym ER pt. 'Kim jest Max Winckler'. Potrzebowaliśmy kilku dobrych podpowiedzi, już nie mówiąc, że jedną zagadkę próbowaliśmy rozwiązać w sposób, który wywołał rozbawienie u opiekunki. Może to też fakt, że nieco dalej światło było słabsze i zapoznanie się z rekwizytami było nieco utrudnione.

    Co do naszej opiekunki - Oliwia jest super. Czuć jej zaangażowanie i profesjonalizm. Podczas rozgrywki kilka razy nam pomagała, ale tylko w przypadku, kiedy tego chcieliśmy. Plus też za 'poczekalnię' Mysterious Room. Wizualnie super miejscówka. Reasumując, zabawa przednia i godna polecenia, aczkolwiek na pewno skierowana do bardziej doświadczonych uczestników. Choć w więcej niż trzy osoby bym jej nie polecał. Może być ciasno.

    PS. Strefa spoilerów

    Zagadki poszeregowane według tablic żywiołów są bardzo zróżnicowane, ale wymagają skoordynowania, ze względu na pewne symbole, jakie trzeba zebrać, aby rozwikłać rebus na biurku. Sam pomysł - sztos, światowa liga. Gorzej z ich ilością, po trzeba patrzeć dosłownie w każdy kąt. Jeżeli komuś coś nie idzie, to trzeba za nim powtarzać, a to strata czasu, więc nieliniowość potrafi być zarówno zaletą, jak i wadą. Tym bardziej, że dalej - już w dżungli, tych łamigłówek jest tyle co kot napłakał. Mniej światła też wpływa na trudność rozgrywki i w pewnym momencie zagadka z linami omal nas nie przerosła, bo z odczytaniem mapy było średnio. Sama świątynia - super. Tylko, że kończy się ekspresem.
    #6 W zastępstwie za pewnego kultowego, filmowego archeologa...
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Bardzo trudny

    Escape room - Kim jest Max Winckler?
    Kim jest Max Winckler?

    #7 Kraina marzeń/koszmarów sennych. Tylko czyichś...

    12.07.2023 | data wizyty: 12.07.2023

    Wiarygodna opinia

    Czy zastanawialiście się kiedyś, jak by to było, gdyby po położeniu się spać, nie moglibyście się obudzić, a jedyną drogą do wyjścia okazałoby się zagłębienie w sen? I w takiej właśnie stylistyce przyjdzie Wam się zmierzyć z czarem tego pokoju. 'Kim jest Max Winckler' był dla mojego trzyosobowego zespołu trzecim escape roomem tego dnia i miał być tym najbardziej wymagającym. Jak nam poszło?

    Przez początek przebrnęliśmy zaiste piorunem, aby nieco przyhamować w końcówce, a jedna z zagadek zajęła nam nieco więcej czasu. Ale to w sumie nasza wina, bo zakładam, że tym bardziej 'manualnie' sprawniejszym śmiałkom pójdzie lepiej/szybciej. W efekcie wyszliśmy dwie minuty po czasie, ale i tak ubawiliśmy się setnie. No i nie obyło się bez podpowiedzi, niestety w aż trzech przypadkach, w dalszej części przygody, ale jak się okazało - rozwiązania mieliśmy dobre, tyle że źle zastosowane...

    Pokój ma klimat, przenoszący nas na godzinę do XIX-wiecznej Łodzi, co jest wyraźnie czuć i absolutnie nic nie wytrąca z wczucia w sytuację. Aż się chciało zostać tam znacznie dłużej, bo dekorację robią świetną robotę. Mamy tu też miszmasz elektroniki z kłódkami, co osobiście preferuję. Jeżeli spodziewacie się, że pokój czerpie coś ze słuchowiska, z którego autorzy zaczerpnęli temat na miejscówkę, to rozwiewam wątpliwości. Jest tu obecne tylko nazwisko i nazwa miasta.

    Czy pokój zgodnie z wytycznymi jest rzeczywiście dla doświadczonych? Niektóre zagadki wymagają więcej uwagi, ale ich trudność polega bardziej na tym, że są abstrakcyjne, jak to wynika z koncepcji i w żaden sposób nie są ze sobą powiązane, choć ja uważam je za mocno intuicyjne. Już znacznie więcej kłopotów sprawiła nam 'Tajemnica świątyni Majów', którą co prawda ukończyliśmy na chwilę przed upływem czasu, zresztą tegoż samego organizatora, ale tam padło sporo podpowiedzi.

    Z tego miejsca pozdrawiamy też panią Oliwię, bo fajnie się nami zaopiekowała. Widać, że bardzo dobrze czuje się w tej pracy i wsadza w nią serducho. Pełna profeska. Zresztą same biuro jest bardzo przyjemne dla oka, a estetyka to mocna strona Mysterious Room. Na pewno jeszcze wrócimy w to miejsce. I tylko żałuję, że nie zdążyłem cyknąć fotki, bo rekwizyty w pokoju są zacne.

    Na siłę mogę doczepić się tylko do jednego. Zakończenie jest nieco zaskakujące, na zasadzie 'jak to, już?', bo po pewnej wizualizacji spodziewałem się jeszcze jednej, finalnej zagadki. A tu bang, the end.

    Ps. Strefa spoilerów!

    Zagadki zagadkami, ale kostki używane wielokrotnie na potrzeby pokoju są super pomysłem. Użycie piórek też jest świetne. Nasza mina po otworzeniu jednych drzwi na końcu - bezcenna, bo tam była lita ściana. Aż się prosi o więcej takich 'sennych' zabiegów. No i ta nieszczęsna zabawa z 'wędką'. Tu traciłem cierpliwość.
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Escape room - Przeklęta wyspa
    Przeklęta wyspa

    Lost zagubieni?

    18.06.2023 | data wizyty: 18.06.2023

    Wiarygodna opinia

    Błysk, a potem odległy grzmot. Kilka dużych, acz leniwych kropel deszczu już ląduje na chodniku. W takich okolicznościach przyrody docieramy na miejsce i jesteśmy gotowi, aby stawić czoła pewnej klątwie, która dotyka każdego, kto odważy się zajrzeć na tajemniczą wyspę i zdecyduje się sięgnąć po pewien skarb...

    Nasz mistrz gry okazał się bardzo przystępną osobą, ze sporym poczuciem humoru. Już samo jego rozpoczęcie wprowadziło nas w odpowiedni klimat. I tak w pogodni za "dziadkową" legendą trafiliśmy na pewną tajemniczą wyspę, z drobną rzeczą uzyskaną od mistrza. Co zastaliśmy na miejscu? Piasek! Bardzo nieszablonowe zagadki, które zmuszają do wysilania szarych komórek. I w sumie to nasz wybór, bo można sobie przed zabawą wybrać jeden z trzech dostępnych poziomów trudności. Plus wersję dla lubiących się nieco bardziej bać.

    My wybraliśmy najtrudniejszą opcję i... nie obyło się bez kilku podpowiedzi. I nie dlatego, że nie domyśliliśmy się, co należy zrobić, tylko sekwencje miejscami okazały się naprawdę wymagające. Zagadki czasami są mocno nieszablonowe i choć bawiłem się świetnie, tak muszę przyznać że jest tu zagadka, która troszeczkę nie pasuje do samotnej wyspy, ale rozwiązanie (matematyczne) dało nam sporą satysfakcję.

    Tu każdy ma coś do roboty, choć w sumie zagadek nie ma tak dużo, jakby wskazywał na to rozmiar miejsca. Niewątpliwie za to łamigłówki mają swoją ciągłość, więc nie ma mowy, aby się tutaj pogubić i kilka razy przyszło nam się zaskoczyć pozytywnie (choć jedno przejście można zauważyć od razu, kolejne zaś już nie jest tak oczywiste i jest świetne ustylizowane...). Zwłaszcza, że tu trzeba użyć nie tylko zmysłu wzroku i dotyku, ale też zapachu i słuchu...

    Udało nam się pokonać pokój, choć przekroczyliśmy czas o całe trzy minuty. Frajda z odkrycia tajemnicy jest jednak ogromna, zwłaszcza że to nie koniec tej historii. Dobra wiadomość dla tych, którzy wyprawę na wyspę ma już za sobą - kontynuacja klątwy podobno już wkrótce! Nie możemy się doczekać.

    Było bardziej wymagająco ze względu na nieszablonowe zagadki, ale to zawsze na plus. Był klimat i czysta frajda. No to może były jakieś minusy?

    Wspomniana zagadka troszeczkę nie pasuje do konwencji miejsca, a i namalowana na płótnie okolica raziła taniością i leniwym wykonaniem. Co mocno dziwi, gdyż reszta wystroju była naprawdę "w klimacie". No i ten wszechobecny piasek. Nadal mi trzeszczy w butach...
    Lost zagubieni?
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Powstanie Warszawskie
    Powstanie Warszawskie

    Wybierzmy się w przeszłość...

    4.06.2023 | data wizyty: 4.06.2023

    Wiarygodna opinia

    Jeżeli zastanawiacie się jak to by było, gdybyście mieli okazję cofnąć się w czasie, tak "Powstanie Warszawskie" powinno dać każdemu chociażby minimalne "wyczucie" okresu II wojny światowej. Już pierwszy pokój zalewa gracza klimatem, a ilość zagadek na metr kwadratowy potrafi początkowo przyprawić o zawrót głowy.

    Zagadki są logiczne i miejscami dosyć zaskakujące, wystrój "świata" mocno wzmaga wczucie w grę, a czas leci jak szalony, kiedy próbujecie sprostać zadaniu jakie przeciw Wam postawiono. A zadanie to nie proste. Trzeba się gdzieś dostać i coś zapoczątkować...

    Będąc zdecydowanie na świeżo po rozgrywce nadal przywołuje w pamięci poszczególne sekwencje i na pewno wrażenie robi końcówka (kompletny sztos, nawet bym go wydłużył...) , gdzie przyjdzie się trochę pogimnastkować.

    Zatem weźcie sobie do serca poradę co do doboru ciuchów, bo przyjdzie się tym "mocniej" zaangażowanym nieźle pobrudzić, zwłaszcza w pierwszej sekcji "kucanej". Nie zachęcam też do brania piwa na miejsce gry, bo zdecydowanie zabawa wymaga więcej zaangażowania niżeli niedzielny popijanie trunku.

    Moja grupa jest raczej mocno początkująca (ja sam za sobą cztery podobne rozgrywki, reszta po jednej), więc zagadki okazały się w kilku przypadkach całkiem trudne, co było wyczuwalne i nie obyło się bez kilku podpowiedzi (ależ mnie to bolało, bo w dwóch przypadkach natrafiliśmy co prawda na zagadkę, ale w skutek pomyłek w obliczeniach trzeba było sprawdzać je jeszcze raz...). Tym bardziej każda kolejna szybko rozwiązana zagadka dawała nam sporą frajdę.

    Mistrzowie gry. Czy to ten Pan zdający na briefing, czy prowadząca nas mistrzyni byli na wysokim poziomie. Zwłaszcza ta druga nie była nachalna z podpowiedaniem, a każde porady były krótkie i zwięźle. Fajnie też, że mimo przekroczenia o kilka minut czasu gry, organizatorzy pozwolili nam na zakończenie rozgrywki. Dziękujemy serdecznie.

    Finalnie zarówno ja, jak i moja grupa, jesteśmy zachwyceni i z pewnością w najbliższym czasie wrócimy jeszcze raz do Black Cat Escape Room po więcej. A i polecam tutejsze piwo do nabycia w recepcji. Czarny Kot. Dwa smaki. Smacznego.
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Muzeum okultyzmu Państwa Warren
    Muzeum okultyzmu Państwa Warren

    Nastrojowy diabeł

    25.05.2023 | data wizyty: 21.05.2023

    Wiarygodna opinia

    Mając za sobą małe doświadczenie z warszawskimi horror house'ami, postanowiłem zaciągnąć kompletnie zielonych przyjaciół wraz z moją połówką, do kolejnego 'pokoju' o tematyce grozy, dla 'doświadczonych' graczy, aby nieco podbić imersję. Na chybił trafił wybraliśmy tę miejscówkę. I żebym tak trafiał kiedyś w totka, bo "Muzeum okultyzmu..." to strzał w dziesiątkę.

    Uniwersum Obecności lubię i choć filmy oglądałem już jakiś czas temu, to miałem nadzieję, że jakakolwiek wiedza wyniesiona z kina nie przeszkodzi nam w odbiorze przygotowanej tu zabawy. I niepotrzebnie się martwiłem. Jest tu cała masa smaczków dla fana franczyzy. Jest też fantastyczny klimat i mistrz gry, który naprawdę świetnie wczuł się w rolę. Bez kilku podpowiedzi się co prawda nie obyło, ale nie były one podane wprost, czasami będąc okraszonymi nawet dowcipem jeżeli zrobiliśmy coś wybitnie nielogicznego.

    Zagadki są fajne i uważam je za wyważone w punkt, choć nie ukrywam, że pewna "dźwiękowa atrakcja" skutecznie rozprasza przy jednym z zadań, które nomen omen również polegało na dźwięku. Reszta otoczenia spełniała swoje zadanie aż za bardzo.

    Niemniej nawiązania do filmu, czy okultystyczna otoczka zrobiły swoje. Pewien "aspekt" z kontynuacji filmu, który pojawia się od czasu do czasu w pokojach też skutecznie podnosi krew, zwłaszcza kiedy pojawia się, szybko opuszczając pokój lub udając wystrój... Miodzio. No i udało się dotrwać do końca.

    Za tydzień wybieramy się na kolejną taką zabawę, co tylko świadczy o tym, iż poziom "Muzeum..." jest fantastyczny, na tyle aby zachęcić początkujących do dalszych wojaży.
    Nastrojowy diabeł
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Hej, nasza strona wykorzystuje pliki cookies aby jej wszystkie funkcje mogły poprawnie działać.

    Poza tymi niezbędnymi, wykorzystujemy też pliki cookies podmitów trzecich abyśmy mogli korzystać z zewnętrznych narzędzi analitycznych, społecznościowych czy marketingowych. To oznacza że dane zbierane za ich pomocą są przetwarzane też przez dostawców tych narzędzi.

    Czy wyrażasz zgodę na używanie plików cookies innych niż niezbędne do działania strony, zgodnie z naszą polityką prywatności?

    Ustawienia plików cookie

    Tutaj możesz zmienić szczegółowe ustawienia dotyczące plików cookies stosowanych na naszej stronie. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies określonego typu, oznacza to, że zgadzasz się, aby dane przez nie zebrane były wykorzystywane przez administratora tej strony, a także dostawcę konkretnego narzędzia, z którego korzystamy - zgodnie z opisem w naszej polityce prywatności.

    Ten rodzaj plików jest niezbędny do poprawnego funkcjonowania naszej strony. Wykorzystywane są między innymi przy takich funkcjach jak zapamiętywanie przez przeglądarkę wybranego przez użytkownika kraju, produktów w koszyku czy motywu kolorystycznego strony.

    Te pliki pozwalają nam zrozumieć, jak użytkownicy poruszają się po naszej stronie. Jednym z takich narzędzi jest Google Analytics, który pozwala nam zbierać anonimowe informacje o liczbie wejść, korzystaniu z konkretnych funkcji czy rodzaju urządzeń użytkowników. Dzięki nim jesteśmy w stanie dostosować stronę do potrzeb i możliwości różnorodnych użytkowników.

    Narzędzia Google, Facebook i Seznam.cz zbierające informacje o użytkownikach, które możemy wykorzystywać do celów marketingowych.