Z roku na rok escape roomy rozwijają się coraz bardziej. Nowe rozwiązania, pomysły na wystrój czy zagospodarowanie przestrzeni. Idąc do tego pokoju spodziewaliśmy się czegoś podobnego. Spotkaliśmy się jednak z tradycyjnym pokojem, czy to pod względem wystroju czy samych zagadek. Nie jest to oczywiście nic złego, są gracze, którzy są miłośnikami tego typu pokojów. Ja akurat do tego grona nie należę. Spotykamy się to głównie z rozwiązaniami, że zagadka daje nam kod do otwarcia kolejnej części rozgrywki. Jednak są one słabo wpasowane w fabułe, do tego bardzo często nieintuicyjne. Elementy wystroju czuć, że zostały wykorzystane „po taniości” co psuje miejscami immersję. Chciałbym również zaznaczyć, że wystrój bywa niebezpieczny, na co warto zwrócić uwagę i to naprawić, żeby nikomu nie stała się krzywda-Zagadka z zaworami i wystający ostry kawałek gwoździa. Wracając do uczucia popsutej immersji, to jedna z zagadek, podczas której jesteśmy zdani na działanie pewnej maszyny, nie jest błędoodporna. Podczas rozwiązywania owej zagadki, nastąpiła sytuacja, której sami już nie mogliśmy naprawić i wymagała ona interwencji mistrza gry z wkrętarką. Niestety popełnienie tego błędu było na tyle łatwe, że nie wyobrażam sobie dnia, gdzie co druga grupa nie będzie wymagała interwencji otwierania zagadki wkrętarką. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w nowych pokojach zagadek!!!!
Zgniłą wisienką na tym torcie jest tragiczna obsługa mistrza gry, jeśli to można nazwać obsługą. Po pierwsze osoba nie ma pojęcia jakie zasady panują w firmie w której pracuje. Jedno z nas miało urodziny w dniu rozgrywki, zaznaczyliśmy to przed płatnością i zostaliśmy policzeni bez urodzinowej zniżki. Wprowadzenie, polegało głównie na pokazaniu nam naklejki, która ma pokazywać których rzeczy mamy nie dotykać i jak wygląda przycisk paniki. Żadnej informacji o tym co w pokoju możemy znaleźć i na co warto zwrócić uwagę, miałem wrażenie jakby to było na tak zwane „odwal się”. Na zakończenie dostajemy na ekranie „Gratulacje, możecie wyjść”, gdzie musimy sami sobie otworzyć drzwi PANIC BUTTONEM i podejść do „recepcji” gdzie dostajemy jedyne „udało się” od prowadzącego rozgrywkę. Brak nawiązania jakiejkolwiek rozmowy o naszych odczuciach. Zdecydowanie najgorsza obsługa gracza z jaką kiedykolwiek się spotkałem podczas wizyty w Escape Roomie, co tylko pogorszyło nasze wrażenia. Mam nadzieję na poprawę obsługi w tej firmie i liczę na to, że kolejne pokoje firmy Quest Hunt wyciągną pewne lekcje i zaprezentują nam coś za co warto będzie wystawić pozytywną opinię :)
Overall rating:
3/10
Customer service:
1/10
Interior:
3/10
Difficulty:
Medium