Był to nasz pierwszy pokój w Black Cat. Mnie osobiście przyciągnęło tu prześliczne logo z czarnym kotkiem :) Ale na wybór pokoju wpływ miało to, że bardzo lubimy mroczne klimaty ;)
Od klimatu może zacznę. Hmmm... To nie jest pokój dla wszystkich, o tym zresztą sporo osób już pisało. Żeby dobrze się tu bawić, nie można być szczególnie wrażliwym na drastyczne widoki, a za to należy mieć sporo dystansu, zarówno do siebie jak i do spraw, natury - powiedzmy - cielesnej (jeśli kogoś np. gorszy widok genitaliów, to może się poczuć tak sobie przy jednej z zagadek). Klimat jest ciężki, scenografia mocno oddziałuje na wyobraźnię - to nie jest typowe detektywistyczne szukanie higienicznego przestępcy, który ogranicza się do zastrzelenia ofiary.
Ale cóż - to jest pokój tego typu i jeśli już wiemy, na co się decydujemy i uznajemy, że to nam odpowiada, to możemy śmiało iść - pokój na pewno nie sprawi zawodu. Wypada też docenić ciężką pracę osoby lub osób, które tę makabrę przygotowały. Od razu można się zorientować, jak chorym i pokręconym typem jest morderca i aż ma się ochotę pokrzyżować plany temu... temu czemuś. ;)
Ale to z kolei nie jest proste. Ten pokój był moim dziewiątym, więc jakaś super doświadczona nie jestem, ale z tych, które odwiedziłam, był - jak dla mnie - najtrudniejszy. To oczywiście subiektywna sprawa, ale łatwo nie było. Wszystkie zagadki są generalnie spójne i logiczne, ale jest sporo tropów, które pojawiają się niekiedy po kilka jednocześnie (za co w sumie plus, bo dodatkowo komplikuje i czyni rozgrywkę bardziej interesującą). Sposób, w jaki pisane są niektóre napotykane notki, nie ułatwia zadania (to nie jest zarzut, bo to celowy zabieg i dobrze, że tak jest a nie inaczej - po prostu podkreślam wysoki poziom trudności tego pokoju :)). Ode mnie bardzo duży plus za zaskakujące rozwiązania techniczne - mnie przynajmniej zaskoczyły. Bo pokój na pierwszy rzut oka zbyt wiele nie skrywa, a już zupełnie nie spodziewałam się tu jakiejś wielkiej technologii. A tu się okazuje, że fani elektroniki znajdą tu całkiem sporo fajnych rzeczy dla siebie :)
Do tego dochodzi bardzo sympatyczna obsługa, której ewidentnie zależy. Naprawdę miło jest, gdy można pogadać o grze, omówić wszystko i poczuć się jak "zaopiekowany" gość, a nie jak klient, który niech daje forsę i znika ;) (ta druga postawa zresztą w escape roomach mi się nie zdarzyła, chyba w tym biznesie osoby z takim podejściem nie mają szans ;)). Na gości, oprócz świetnych ludzi, czeka piękna, duża i dobrze zaopatrzona w wodę i cukierki poczekalnia :)
Niestety, nie udało nam się wyjść, choć Prowadzący robił co mógł i doliczał nam czas :) Za co dzięki :)
Co mnie się osobiście nie do końca podobało, to wykorzystanie pewnych elementów związanych z religią. Nic szczególnie obraźliwego pod tym względem, ale dla niektórych osób, na przykład dla mnie, pewne rzeczy są jednak święte. No tak mam ;) Nie mogę napisać dokładnie o co mi chodzi, bo to mógłby być spoiler, ale wydaje mi się, że można było jedną rzecz zrobić trochę inaczej. Podejrzewam, że Właściciel założył, że chrześcijanie raczej do tego miejsca nie przyjdą. Przyjdą, przyjdą ;) I bardzo chętnie wrócą do kolejnych pokoi. :)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna:
9/10
Obsługa:
10/10
Klimat:
9/10
Poziom trudności:
Bardzo trudny