Kuoka

    Kuoka

    Hej, jestem Kuoka. W escape roomach szukam czegoś, co je wyróżnia na tle innych. Najważniejsza jest dla mnie dobra zabawa, innowacyjność i wysoki poziom wyko... [více]

    Navštívené pokoje:
    34

    Plánované místnosti:
    2

    Úroveň:
    Průkopník

    Body:
    192

    150
    192 pts
    225
    Prison Escape
    Prison Escape

    Bardzo dobry i trudny test komunikacji

    22.04.24 | datum návštěvy: 19.04.24

    Spośród wszystkich pokojów od Exit19 po tym miałam najmniejsze oczekiwania, zwłaszcza jeśli chodzi o wystrój. Rzeczywiście, nie jest on najpiękniejszy i nie broni się scenografią, a zagadkami, które są trudne i w miarę satysfakcjonujące.

    Byliśmy w grupie 4-osobowej z doświadczeniem od 10 do ok. 35 pokojów. Wyszliśmy minutę przed końcem z jedną podpowiedzią.

    Klimat

    Wystrój jest więzienny, adekwatny do tematyki i mało urozmaicony. Wprowadzająca historia nie jest w żaden sposób rozwijana. To po prostu pokój “uwolnij się i wyjdź”. W ostatecznej ocenie to klimat jest tutaj najsłabszym ogniwem, a wpływ na obniżenie oceny ma w znacznej mierze jego powierzchnia. Dziś pokoje typu cube są trochę rozczarowujące.

    Zagadki

    Byłam w 8 na 12 pokojów Exitów i tu są jedne z najtrudniejszych łamigłówek od tej firmy. Pokój stawia na współpracę i bez dobrej komunikacji się z niego nie wyjdzie. Bardzo lubię zagadki kooperacyjne, a tutaj są wyłącznie takie.

    Zaangażowanie graczy w rozwiązywanie zagadek jest nierówne. Nawet przy dwóch osobach jedna jest bardziej zarobiona. Tak się złożyło, że u nas to najtrudniejsze zadanie miał najmniej doświadczony gracz. Dał radę, ale warto wiedzieć, że doświadczenie się tutaj przydaje.

    Przeszkadzała mi monotonia rozwiązań – kłódka na kłódce. W dodatku wiele jest identycznych – na czterocyfrowy szyfr. To aż się prosi o urozmaicenie. Nie jest to w żadnej mierze innowacyjny pokój, nie ma spektakularnych efektów i elementów wow.

    Zgodzę się z jedną z opinii, że odczuwalny jest brak wspólnej zagadki pod koniec.

    Plusy

    + Logiczne i uczciwe łamigłówki
    + Dobrze testuje komunikację

    Minusy

    - Klimat, wystrój i ograniczona przestrzeń
    - Monotonność rozwiązań i brak efektów wow
    - Fabuły i historii równie dobrze mogłoby nie być
    - Dość przeciętne odczucia po wyjściu, nie pozostał w głowie na długo

    Podsumowanie

    Prison Escape pod względem nacisku na współpracę najbardziej przypomina Zakopanych Żywcem. Można te pokoje spokojnie porównać, jeśli chodzi o założenia. Propozycja od Trapped jest jednak dla początkujących, a ta od Exitów zdecydowanie dla zaawansowanych.

    Teoretycznie można zaliczyć Prison Escape w 3 lub 4 osoby, tak jak my, ale lepiej iść tutaj gadatliwą dwójką niż analizującą w milczeniu czwórką. Większa liczba osób nie musi być atutem. Sprawna komunikacja między dwójką graczy wystarczy.

    Polecam doświadczonym parom. Dobry na randkę dla eskejpowych wyjadaczy jako świetnie ćwiczenie komunikacji na trudnym poziomie.
    Bardzo dobry i trudny test komunikacji Bardzo dobry i trudny test komunikacji
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 7/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 6/10

    Obtížnost: Hard

    Dom pogrzebowy
    Dom pogrzebowy

    Porządny, ze zróżnicowanymi zagadkami

    19.04.24 | datum návštěvy: 13.04.24

    Důvěryhodná recenze

    Po wizycie w fenomenalnej Zielonej Mili i przerwie na ochłonięcie, przyszła pora na Dom pogrzebowy, który miał ogromnie trudne zadanie wywrzeć na nas jakiekolwiek wrażenie po takim przedstawieniu. Trudno ukryć, że między Domem pogrzebowym a Zieloną Milą czy Zemstą Umarlaka jest już spora przepaść.

    Nasza 4-osobowa ekipa ma doświadczenie ok. 30-40 ER. Wyszliśmy 22 minuty przed czasem bez podpowiedzi.

    Klimat

    Wchodząc do Domu pogrzebowego klimat uderzył mnie od progu i szybko w niego weszłam, choć myślami byłam jeszcze w Zielonej Mili. Są urny, trumny, krzyże, wszystko to, co się w takim miejscu musi znajdować. Zaaranżowanie tej przestrzeni musiało przebiegać naprawdę osobliwie. Już wyobrażam sobie, jak musiało wyglądać kupno “rekwizytów”.

    Jest też parę elementów, których się nie spodziewaliśmy. Udało się je zmieścić na dość ograniczonej przestrzeni, która ostatecznie jest minusem. Spodziewaliśmy się, że przed nami sporo zagadek, a tymczasem dość szybko przyszedł koniec zabawy.

    Zagadki

    Zagadki w Domu pogrzebowym były na poziomie łatwym, ale nie banalnym. Niedoświadczonym może być ciężej skojarzyć pewne rzeczy, więc zaznaczam poziom średni, ale na spokojnie do wszystkiego można dojść będąc uważnym.

    Lubię spotykać nowe mechanizmy oraz świeże spojrzenie na stare pomysły. Pozytywnie zaskoczyłam się, że było tu sporo nowości, zwłaszcza że chwilę wcześniej w Zielonej Mili też było ich mnóstwo. Sądziliśmy, że po tym przez długi czas nic nas nie zaskoczy, a jednak.

    Podobało mi się to, że wychodziliśmy poza ramy rozwiązywania zagadek, do których byliśmy przyzwyczajeni. Są kreatywne i przyjemnie się je rozwiązuje.

    Plusy

    + Nieszablonowe, kreatywne zagadki i ciekawe rozwiązania
    + Łamigłówki dobrze oznaczone, uczciwe i logiczne
    + Klimat na dobrym poziomie

    Minusy

    - Brak efektu wow, który pozwoliłoby dać mu dziesiątkę w dobie obecnych nowości
    - Dość naciągana fabuła. Zbudowanie tła z twistem fabularnym i dopieszczonego zakończenia byłoby wskazane
    - Pokój jest dość niewielki i krótki

    Podsumowanie

    Wyszliśmy z poczuciem niedosytu (pokój za krótki, minął nam za szybko), ale mogło to być spowodowane kontrastem z długą Zieloną Milą. Mimo wszystko jest to grywalny, dobry pokój, wart odwiedzenia go. Trafił do mojego poznańskiego Top 5, ale jednak nie jest na poziomie obecnych pokojów na dychę. Z rok, dwa lata temu zasługiwałby na wyższą ocenę, ale rynek się wyraźnie zmienia. Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie, a chociażby Zielonej Mili co zielonomilskie.

    Był to dla mnie drugi wyjazd eskejpowy do Poznania i po raz kolejny namieszał w mojej topce. Styl firmy Fun4Brain szalenie przypadł mi do gustu, zwłaszcza jeśli chodzi o różnorodność zagadek. Z pewnością odwiedzimy kiedyś Sekret dziadka.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 8/10

    Zákaznický servis: 9/10

    Interiér: 9/10

    Obtížnost: Střední

    Zielona Mila
    Zielona Mila

    Fenomenalny

    19.04.24 | datum návštěvy: 13.04.24

    Důvěryhodná recenze

    Dawno nie byłam w tak dobrym pokoju. Owacje na stojąco należą mu się za rewelacyjne nawiązania do książki i filmu oraz pierwszorzędne zagadki.

    Byliśmy ekipą 4-osobową z doświadczeniem 30-40 pokojów. Wyszliśmy 30 minut przed czasem bez podpowiedzi.

    Klimat

    Spodziewaliśmy się pokoju nawiązującego do książki i filmu, ale to jest wręcz majstersztyk. Nie polecam iść do Zielonej Mili bez (nade wszystko) obejrzenia filmu, do którego jest tu wiele efektywnych nawiązań oddanych 1:1. Pewne rzeczy wywołały u mnie szczery zachwyt i wzruszenie. Spośród tych spektakularnych efektów wow, jeden spodobał mi się szczególnie.

    Mistrzyni Gry świetnie wprowadziła nas w klimat już od wejścia, dzięki czemu poczuliśmy się bohaterami historii. W roli trzymał nas wystrój na bardzo wysokim poziomie – choć zmienny, to spójny. Stylizacja pokoju jest mocno obyczajowa i realistyczną, więc nic nas z niej nie wybija.

    Zielona Mila to długi i forsowny pokój. Podczas wyjazdów escape roomowych polecam go zaliczać na świeżo. My wyszliśmy pół godziny przed czasem, a ja i tak czułam się jak Chopin po koncercie. Albo koń po westernie. Jak Chopin po koncercie na koniu po westernie.

    Zagadki

    Wow! Naprawdę WOW! Zielona Mila to mój nowy ulubiony pokój pod względem zagadek. Jest wiele ER, w których łamigłówki wywołały na mnie duże wrażenie (m.in. Bestie Peruna, Zemsta Umarlaka, czy Rastamobil), ale Zielona Mila przebija je wszystkie.

    • Przyjemność z rozwiązywania zagadek jest wielka. Są kreatywne, satysfakcjonujące, zrobione z mrugnięciem oka, nagradzają spektakularnymi efektami

    • Pokój jest długi, a zagadek wiele – nie ma przy tym dwóch podobnych. Ich różnorodność jest największa spośród pokojów, jakie widziałam

    • Są łamigłówki logiczne, zręcznościowe, sensoryczne, mnemotechniczne, językowe, komunikacyjne, obrazkowe, kooperacyjne i wiele więcej

    • Jakość wykonania zagadek zasługuje na najwyższe uznanie. Wszystkie mechanizmy działają jak marzenie

    • Każdy z naszej czwórki był zaangażowany cały czas. Absolutnie nikt się nie nudził ani przez sekundę. Zagadki wymagają współpracy
    • Kompletnie nie ma znaczenia, że to pokój liniowy

    • Wszystkie zagadki są logiczne, intuicyjne, bezbłędnie uargumentowane, dobrze oznaczone. Po prostu uczciwe

    • Dla nas pokój był łatwy, wyszliśmy 30 minut przed czasem, kilka minut od tablicy rekordów. Oznaczam poziom średni, gdyż nie ma tu banalnych zagadek. Prawie za każdym razem to nie pierwsza, a druga nasza myśl była słuszna



    Plusy

    + Fenomenalne osadzenie w fabule filmu Zielona Mila, pełno easter eggów, także humorystycznych
    + Wiele elementów wow, w dodatku różnorodnych, zarówno w warstwie fabularnej, scenograficznej, jak i w spektakularnych mechanizmach zagadek
    + Ogrom pracy włożony w scenografię i rekwizyty (jeden mnie wprost powalił)
    + Rozbudowana, rozległa i różnorodnie urządzona przestrzeń, ale w każdym momencie spójna
    + Niezwykle dobre łamigłówki wymagające szerokiego zestawu umiejętności, każdy znajdzie coś dla siebie
    + Innowacyjność zagadek: wielu nie widziałam nigdzie indziej
    + Duża liczba zagadek (około 30) i długi czas gry
    + Największy plus: zagadki bronią się same. Są uczciwe, logiczne, bez żałosnych zabiegów sztucznie je utrudniających jak szukajki w pupie, niepotrzebny mrok, niejasne efekty. Żadnego “domyśl się, co się otworzyło”
    + Mistrzyni Gry świetnie zbudowała nam klimat, a po grze poświęciła na rozmowę z nami ponad pół godziny i była szczerze zainteresowana opiniami

    Minusy

    - Brak minusów. Z pełnym przekonaniem

    Podsumowanie

    Po wyjściu dłuuugo o tym pokoju rozmawialiśmy i dla nas wszystkich ląduje na podium. Zielona Mila to absolutny must have. Jest dla mnie zdecydowanie lepsza niż Opuszczony Hotel, który przy niej trąci myszką.

    Mam dylemat z miejscem pierwszym. Na tę chwilę Zemsta Umarlaka i Zielona Mila są dla mnie #1 ex aequo. Oba są fenomenalne, a że są od siebie różne o 180 stopni to trudno je porównać.

    Siódemka, która gdzieś w opiniach się trafiła, to nieporozumienie. Ten pokój to w każdym wymiarze wzorowo wykonany projekt, wyznaczający trendy, wykonany z dbałością o najmniejsze szczegóły. Ma najlepsze nawiązania do filmu, jakie widziałam i najlepsze zagadki, jakie widziałam. Ma też jedne z najlepszych efektów wow i scenografię.

    To momentami łapiące za serce doświadczenie, ale to ogromny plus, że pokój jest w stanie wywołać emocje. Ściska w gardle poprzez nawiązaniu do filmu, więc naprawdę polecam obejrzeć najpierw film.

    Przyjedźcie z drugiego końca Polski dla tego jednego pokoju. To znaczy przy okazji odwiedźcie też koniecznie Zemstę Umarlaka :) Ale dla samej Zielonej Mili jest warto.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Střední

    Midnight Killer MK II
    Midnight Killer MK II

    Nie do końca fair sobie z nami pogrywał

    30.03.24 | datum návštěvy: 23.03.24

    To najtrudniejszy pokój we Wrocławiu, który już nie oferuje tej najtrudniejszej wersji na lock.me, a jedynie taką dla średnio zaawansowanych. Powodem było zbyt wiele rezerwacji od grup początkujących, które były w stanie przejść tylko 20-30% pokoju.

    Jak się ładnie poprosi, rezerwacja trudnego poziomu jest możliwa za pośrednictwem kontaktu mailowego. Byliśmy pierwszą grupą od 2022 roku, która wzięła poziom trudny.

    Uznaliśmy, że nie po to idziemy do najtrudniejszego pokoju w mieście, żeby brać wersję dla średnio zaawansowanych, bo to się mija z celem. Jak mamy ginąć, to z honorem.

    Byliśmy grupą 5 osób z doświadczeniem 30-40 pokojów w wersji trudnej. Wyszliśmy, gdyż zależało na tym nam i Mistrzowi Gry 😀 Chciał nam pewnie pokazać końcówkę pokoju i nie ma się co dziwić, jest naprawdę super. Wyszliśmy jednak w czasie dla średnio-zaawansowanych, czyli 90 min, a nie trudnym (70 min) i nie obyło się bez podpowiedzi (chyba czterech), więc nie przeszliśmy pokoju.

    Wersja trudna ma jedną zagadkę więcej i 20 minut na rozwiązanie mniej.

    Klimat

    Wystrój jest w pełni poprawny i pasujący do tematyki. Nie ma tu makiety smoka ziejącej ogniem i statku kosmicznego, bo to nie tego typu pokój. Nie ma co się nad tym za bardzo pochylać.

    Fabuła się rozwija i jest logiczna. Zagadki są spójne z fabułą, co jest bardzo dużym plusem. Historia jest dość mroczna, natomiast pokój nie jest straszny.

    Na uwagę zasługuje fakt, jak pokój jest zadbany i solidnie wykonany. Widać, że jest czysty, schludny, sprawnie działający i zaopiekowany. Marzy mi się, żeby w innych ER takie dbanie o detale było standardem. Niektóre pokoje konkurencji jak się rozwaliły, tak leżą – scenografia się sypie, rekwizyty lepią się od brudu, a zagadki nie działają. W Midnight Killerze nie do pomyślenia. Pozytywne zaskoczenie, jak ładny jest to pokój.

    Zagadki

    Zagadki w Midnight Killerze są ogółem trudne i bardzo trudne.

    Jedna jest szczególnie trudna, sekwencyjna i bardzo ładnie wkomponowana w fabułę. Wszystko do niej prowadzi. Podobało nam się, że wszystko, co się działo wcześniej w pokoju, zmierzało tak właściwie do wykonania tej jednej zagadki, ponadto sensownie zbudowanej fabularnie. Prostej w egzekucji, ale trudnej w odnalezieniu do niej kombinacji (także jeśli chodzi o samozaparcie). Nam tego samozaparcia w przechodzenie całego procesu już pod koniec zabrakło i byliśmy zwyczajnie zmęczeni, chociaż wpadliśmy na rozwiązanie. W tym momencie MG nam je po prostu podał, byśmy zaoszczędzili na czasie i mogli podziwiać super końcówkę.

    Tu zaczyna się fragment, gdzie tłumaczę tytuł recenzji. Otóż dyskutowaliśmy dłuuuuuuuugo i uznaliśmy, że pokój ostatecznie był trochę nie fair i zagadki nie do końca były uczciwe, choć tuż po wyjściu mówiłam co innego.

    Jedna podpowiedź dotyczyła tego, byśmy wykonali czynność, której byśmy się nie domyślili. Nie było żadnego sygnału, czy podpowiedzi, że to jest możliwe, ale co ważniejsze – że dopiero w tym momencie coś nam to da, co przyznał MG. Innymi słowy, de facto była konieczność przeszukania w pewnym momencie całego pokoju od nowa, by odkryć, że akurat teraz można coś zrobić.

    Na rozwiązanie innej zagadki, co przyznał MG, wpadały tylko początkujące ekipy i kompletnie się temu nie dziwimy. Doświadczeni już pewnych rzeczy w pokojach po prostu nie robią, bo wiadomo, że tego się na pewno nie robi. A tu trzeba. Tylko jak się tego domyślić? Ponownie – nie było na to logicznego naprowadzenia. Pomogłoby tylko połączenie konieczności bardzo dokładnego przeszukiwania z chęcią demolowania i myśleniem “nie powinienem tego robić, ale ****”. My nie musieliśmy tej zagadki wykonywać, bo ją ominęliśmy, gdyż pewna rzecz nam się w trakcie popsuła. Nie będę podpowiadać, jak to zepsuć, bo to spojler.

    Inna podpowiedź też była nam dana odnośnie elementu, którego doświadczone ekipy nie ruszają. Nie mam na myśli wtykania palców do kontaktu czy naciskania panic buttona dla rekreacji, ale to prawie coś na tym poziomie.

    Ponadto zagadki były rzeczywiście uczciwe i wymagające, niektóre do bólu logiczne, inne bardziej abstrakcyjne. Ich oryginalność to największy plus MK II i warto ją podkreślić. Ten pokój cierpi na braki w kilku aspektach, natomiast niektóre zagadki były niepodobne nawet odrobinę do wcześniej przeze mnie widzianych. To chyba najbardziej unikatowy pokój, jaki mam na koncie.

    Jeśli chodzi o nielubiane przez nas sztuczne podnoszenie poziomu trudności takimi zabiegami jak szukajki, nieoczywiste efekty, że coś się otworzyło, że coś można zrobić, a także mrok i brak latarek, to tutaj niestety pokój nie obył się bez grzechu. Innymi słowy, nie przejdzie stwierdzenie, że zagadki bronią się same.

    Myślę, że grupa początkująca, ale logicznie myśląca i niezmanierowana innymi pokojami, próbująca absolutnie wszystkiego, bo “a może tak trzeba”, ma szansę sobie tu dać radę. Jest tu tyle oryginalnych zagadek, że ja nie odczułam, aby doświadczenie nam jakoś mocno pomogło.

    Plusy

    + Pokój wzorowo zadbany i schludny
    + Świetna, bardzo zaangażowana obsługa
    + Najbardziej oryginalne zagadki spośród 30 ER, w jakich byłam
    + Cena jak za barszcz
    + Możliwość rezerwacji dla dowolnej liczby osób i zmiany w ostatniej chwili

    Minusy

    - Niestety, niektóre zagadki były nieumotywowane. Szczególnie dwie – trzeba było próbować w tym pokoju robić dosłownie wszystko, żeby wpaść na to, że się da.
    - Niektóre rozwiązania wymagały robienia rzeczy, za które z innych pokojów moglibyśmy wylecieć z łatką “tych państwa już nie wpuszczamy”

    Podsumowanie

    Najchętniej przegadalibyśmy z MG godzinę o tym pokoju, bo mamy mnóstwo feedbacku, pytań i ogólnie ekscytacji. I tak poświęcił nam czas, za co jesteśmy wdzięczni (spieszył się), ale jeszcze nam mało.

    Jeśli chodzi o samą trudność, to inne pokoje we Wrocławiu są łatwiejsze. Najtrudniejsze dotąd dla mnie Bestie Peruna czy Zdrada w Breslau również, choć są uczciwsze. W MK II trudność wynika w kilku momentach z konieczności zrobienia rzeczy wykraczających poza logikę, a wkraczających na przeszukiwanie i wykonywanie pozornie dziwnych czynności.

    Nie polecam MK II grupom całkiem świeżym, ale doświadczenie to tutaj na pewno nie wszystko, a czasami wręcz przeszkadza. Obsługa sugeruje minimum 20 pokojów rozegrania, a prawda jest taka, że zagadki są tak oryginalne, że doświadczenie i w 50 pokojach może nie pomóc, jeśli ktoś będzie bazował tylko na tym, że coś już widział. Z drugiej strony na pewne rzeczy może wpaść tylko ktoś kompletnie zielony.

    Jesteśmy bardzo zadowoleni, że mimo podpowiedzi i przekroczenia czasu, było nam dane poznać całość i uczestniczyć w końcówce. Pokój sprawił, że bardzo długo o nim rozmawialiśmy i choć mamy uwagi, to do tego miejsca chętnie wrócimy na dalszy ciąg Midnight Killera.

    Dla mnie MK II to unikat i jeden z lepszych pokojów we Wrocławiu, a na ocenie zaważają te zagadki, które opisałam jako nie do końca uczciwe.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 8/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 9/10

    Obtížnost: Velmi těžké

    American School Story
    American School Story

    Jakby entuzjasta LSD zrobił pokój na tripie

    27.03.24 | datum návštěvy: 23.03.24

    Důvěryhodná recenze

    Na swój okrągły, trzydziesty pokój, chciałam wybrać coś wyjątkowego. Udało się, bo ASS jest zdecydowanie porąbany.

    Ten pokój albo się kocha, albo od niego odbija. Pewien użytkownik lock.me z ponad 550 zaliczonymi pokojami uważa ASS jest najlepszy w Polsce i 7. na świecie, więc trzeba to było koniecznie zweryfikować. Sporo jest też recenzji, że nie tego się ludzie spodziewali. Ja się do nich zaliczam. Bardziej się przejechałam, niż zachwyciłam.

    Byliśmy w 5 osób z doświadczeniem 30-40 pokojów. Wyszliśmy ok. 5 minut przed czasem z jedną podpowiedzią.

    Klimat

    Opinie, że klimat jest nierówny i wystrój ulega zmianie z postępem gry, są w stu procentach prawdziwe.

    ASS to tematycznie kilka pokojów w jednym, a te tematy się nie łączą. Jest tam kilka klimatów i stylów, każdy z innej parafii.

    Mamy w tle historię, wątek z początku jest i na końcu, ale po drodze mamy tyle dziwnych niepasujących miejsc, zagadek, elementów wystroju i zdarzeń z tym wątkiem niezwiązanych, że już sami nie wiemy dlaczego gdzieś jesteśmy. Jeden etap z naszej przygody do tej pory nie wiemy, czym był. Inny, najładniejszy fragment wygląda “amerykańsko”, jest świetnie wykonany, ale zupełnie nie jest tym, czym niby ma być. Jest zbiorem popkulturowych kalek wrzuconych do jednego wora z obrazem rzekomo typowej amerykańskiej szkoły. Samo wykonanie scenografii też jest nierówne: czasami w porządku, czasami dość obskurne, a pod koniec – kiczowate.

    Klimat jest tutaj budowany przede wszystkim za sprawą gry aktorskiej. Podziwiam, zadanie aktorskie jest tu wyczerpujące. Gracze też mogą być odrobinę wyczerpani i przytłoczeni, zwłaszcza że jeszcze trzeba pamiętać o rozwiązywaniu zagadek. Pewne sceny muszą się zadziać i zostać wygrane, stąd długość pokoju. Dla osób lubiących śrubować rekordy, pewnie będzie frustrujące, że muszą czekać, aż akcja potoczy się dalej.

    Jeśli chodzi o klimat, to dla mnie sama końcówka położyła to doświadczenie. Była ani zabawna, ani smaczna, raczej po prostu cringowa. To zupełnie subiektywne odczucie, więc nie obniżam za to oceny. Skoro taki był zamysł twórców, szanuję.

    Zagadki

    Zagadki były na średnim poziomie trudności. Nie było banalnych, ale nie spotkaliśmy też żadnej tak naprawdę trudnej.

    Raz wzięliśmy podpowiedź, bo nie mieliśmy pewności, czy styka nam mechanizm. Owszem, nie stykał, ale przy okazji wykryliśmy też błąd po naszej stronie. Ten największy minus techniczny wynika naszym zdaniem ze złego zaprojektowania zagadki – design jest niefortunny, sama łamigłówka ok. Inna zagadka w zupełnie innym miejscu też nie chciała załapać, więc technicznie mogło być lepiej.

    Na plus, że zadania były angażujące, chciało się je rozwiązywać.

    Plusy

    + Pokój zdecydowanie inny niż wszystkie, psychodeliczny, wyróżniający się za sprawą aktora
    + Zagadki były angażujące, a część z nich naprawdę ciekawa

    Minusy
    - Technicznie do lekkiej poprawy, elementy powinny stykać za pierwszym razem bez przesuwania, dociskania itd. Zabrało nam to kilka minut.
    - Wystrój jak z kilku różnych ER, a w każdym jest inna historia. Klimat zupełnie pomylony, ale nie w sensie “pozytywnie zakręcony”, tylko zwyczajnie niespójny
    - Niektóre zagadki łączyły się luźno z popkulturą amerykańską, jeśli już je powiązać jakkolwiek, ale na pewno nie z głównym wątkiem. Część jednak nie łączyła się z niczym, ani z tematyką, czy fabułą, ani ze sobą nawzajem
    - Końcówka zupełnie mi nie podpasowała

    Podsumowanie

    Dla mnie ASS jest pokojem na takie 6. Po prostu nie chciałam już w nim być, co wynika z subiektywnego odbioru końcówki. Cringe dla mnie przekroczył granice żenady. Ale okej – to mi się pokój nie podobał, to jest subiektywne – a założenie twórców było jakie było. To tak jakby obniżać ocenę, bo temat nie siadł. Nie dam więc szóstki tylko z tego powodu, że tak czuję. Występują natomiast także inne minusy i to przez nie moja ocena nie jest zbyt wysoka.

    Pokój, tak czy inaczej, nie jest topowy. Jego lwia część jest kompletnie z czapy. Zagadki nie są powiązane z fabułą. Pokój co chwila jest zupełnie innym filmem, w którym mamy odmienną scenografię, bohaterów, rekwizyty, motyw, fabułę i zagadki. W pewnym momencie klimat jest jak z pokoju fantasy i tylko wiedźmę tam wstawić, a fabularnie trudno powiedzieć, co to było. To nie wygląda jak fajne urozmaicenie, a bardziej jak brak ładu i składu.

    Zagadkowo jest to solidny pokój, dość uczciwy i logiczny, mający kilka zapamiętywanych łamigłówek[. Rozwiązywało się je przyjemnie. Minus za niestykające elementy, zwłaszcza jedna zagadka z tego powodu nadaje się do przeprojektowania.

    Nie porwał mnie fenomen tego pokoju. Bawiłam się dobrze tylko do końcówki, która zupełnie mi się nie podobała.

    Dla mnie to jedynie ciekawostka na escapowej mapie Wrocławia.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 7/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 6/10

    Obtížnost: Střední

    Jumanji
    Jumanji

    Wzruszyliśmy ramionami i poszliśmy dalej

    21.03.24 | datum návštěvy: 18.03.24

    Důvěryhodná recenze

    Jumanji to pokój, po którym widać jego wiek. Obecnie nie może się równać z czołówką, natomiast oferuje parę ciekawych zagadek.

    Byliśmy w ekipie 4 osób z doświadczeniem od 10 do ok. 30 pokojów. Wyszliśmy 9 minut przed czasem bez podpowiedzi, ale z interwencją.

    Klimat

    Jumanji ma bardzo wysokie oceny za klimat. Nawet wśród ostatnich opinii nie brakuje dziesiątek i komentarzy, że pokój jest dobrze dopracowany. Nie mogę się z tym zgodzić, a moja ekipa podziela to zdanie. Pokój ma dość przypadkowy niskobudżetowy wystrój, zupełnie adekwatny do wieku, czyli ponad 8 lat.

    Jednym z największych minusów była dla mnie obecność wielu wprowadzających zamęt przedmiotów, nie mających nic wspólnego z grą, z których szczególnie jeden był wstrętny. Woleliśmy go nie dotykać, a nie wiedzieliśmy, czy gra, czy nie.

    Scenografia nie zrobiła na nas wrażenia, aczkolwiek jeden element nawiązujący do filmu jest naprawdę ładnie wykonany. Przeczytałam niemal wszystkie opinie i zaspojlowałam sobie, jaki to element, więc bardzo nie polecam tego robić.

    Zagadki

    Łamigłówki w Jumanji są łatwe. Trzy z nich wymagają spostrzegawczości, same w sobie są jednak proste. Nie przepadam za utrudnianiem zagadek nie samym ich poziomem trudności, a szukajkami, ale to trochę domena starszych pokojów i tu rzeczywiście warto uważnie się rozejrzeć.

    Jedna z zagadek manualnych pozornie wymaga precyzji, ale można ten fakt kompletnie olać i zrobić ją byle jak, a nic to nie zmieni. Ogółem nie wszystkie łamigłówki są do końca udane.

    Przy jednej z zagadek konieczna była interwencja z przyczyn technicznych. MG upewniła się, że mamy prawidłową kombinację, ale i tak pewna rzecz nie chciała się otworzyć.

    Na plus fajne zakończenie z miłą niespodzianką.

    Plusy

    + Dwie-trzy naprawdę przyjemne i zapamiętywalne zagadki
    + Rozsądny przedział cenowy

    Minusy

    - Dużo przypadkowych rekwizytów niebiorących udziału w grze, w tym jeden naprawdę fuj, okropnie było to dotykać
    - Elementy biorące udział w grze też w części do wymiany
    - Kilka słabszych i niedopracowanych zagadek
    - Klimat i scenografia kiepsko się zestarzały

    Podsumowanie

    Żeby ocenianie miało jakikolwiek sens, a ranking był rankingiem i miał skalę porównawczą, musi uwzględniać przepaść między Jumanji, a poziomem obecnie otwieranych escape roomów. Opis na 6 według skali lock.me w pełni tu pasuje: pokój nie porwał nas i nie wniósł wiele do naszego escape roomowego doświadczenia, ale mimo to bawiliśmy się dobrze. Nawet ocena 5, czyli według poradnika najbardziej neutralna z możliwych byłaby adekwatna.

    Jumanji już w tej chwili znacznie odstaje od wrocławskiej topki, a z biegiem czasu będzie coraz trudniej znaleźć tu cokolwiek wyróżniającego. Na koniec dodam, że wszyscy oglądaliśmy film Jumanji i go pamiętaliśmy, ale to nie podniosło naszej oceny. W moim przypadku wręcz przeciwnie.

    Na plus, że miejsce się rozwija. Addamsowie stoją od Jumanji dużo wyżej, choć u Addamsów wiele rzeczy nie przypadło mi do gustu. Czekamy na Wonderland, który ma być podobno kilka leveli lepszy, niż Addamsowie.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 6/10

    Zákaznický servis: 9/10

    Interiér: 7/10

    Obtížnost: Easy

    Obłęd
    Obłęd

    W soundtracku z horroru pobrzmiewa fałszywa nuta

    05.03.24 | datum návštěvy: 26.02.24

    Důvěryhodná recenze

    Po Obłędzie spodziewałam się mrocznych sal, szpitalnych łóżek, lekarskich narzędzi (tortur), medykamentów, krat, kajdan i pasów, obskurnych pomieszczeń lepiących się od brudu, innymi słowy – aury opuszczonego psychiatryka. Te oczekiwania jednocześnie się spełniły i nie spełniły, to taki pokój Schroedingera.

    Wszystko to za sprawą klimatu, który wygrywa naprawdę różne nuty, dając w efekcie rozdźwięk. Zmiana tonu rzutowała na odczuciach dwójki moich towarzyszy i w pewien sposób obniżyła ich ocenę.

    Mnie się mimo wszystko podobało i to bardzo, a to, co szczególnie zapamiętam z Obłędu, to udział aktora. Polecam, by właśnie w takiej wersji, dostępnej w poniedziałki, zaliczyć ten ER.

    Wyszliśmy 23 minuty przed czasem bez podpowiedzi, w czteroosobowej grupie z doświadczeniem ok. 30-40 pokojów.

    Klimat

    Nie jest to horror, jednak dla osób z natury strachliwych pokój może stanowić wyzwanie. Męska połowa z naszej czwórki nastawiła się, że będzie strasznie. Obczajali wszelkie możliwe drogi, z jakich może wyskoczyć upiór. To im trochę powiązało ręce i synapsy w mózgu. Tymczasem główne źródło strachu zajmowało dużo bardziej mnie i koleżankę, co nam dwóm lepiej zbudowało klimat, ale też nieco znieczuliło na resztę strachogennych elementów, które ewentualnie miały się pojawić.

    Ostatecznie męska połowa teamu mniej doceniła panujący w pokoju nastrój i udział aktora, niż nasza damska. Stąd konkluzja, że w poniedziałki owszem, warto przychodzić, ale należy nastawić się na to, że nie każdy w równej mierze doświadczy niewątpliwych plusów z przebywania w pokoju z aktorem. Doświadczenia chłopaków pokazują z kolei, że brak aktora w pobliżu może bardziej siadać na mózg, niż jego obecność.

    Należę do rasowych boidup i nie oglądam horrorów, bo potem tydzień nie śpię, ale Obłęd był dla mnie wersją light. Nastawiłam się zgodnie z opisem, jak do thrillera. Nie towarzyszył mi strach, a dreszczyk podniecenia w związku z przygodą. Jest to więc bardzo przyjemny poziom strachu, wyczuwalny, ale nie paraliżujący. Z kolei pod koniec i ten dreszczyk zanikł.

    Największe zastrzeżenie odnośnie klimatu dotyczy jego niespójności na przestrzeni czasu. Każde z nas zauważyło pewien zgrzyt, a podczas długiej rozmowy po grze, ten argument najgłośniej odbijał się czkawką dwójce chłopaków. Wręcz rzutował na całe doświadczenie. Mnie nie przeszkadzało to tak bardzo jak im, ale przyznam, że nie podobał mi się kierunek, w jaki historia skręciła. Ta niespójność wpływa też na tło fabularne. Interpretacji, o czym była tak naprawdę historia, pojawiło się wiele, ale w założeniach twórców też o to chodziło.

    Zagadki

    Obłęd jest łatwym pokojem, ale nie banalnym. Zagadki są różnorodne, dobrze osadzone w historii i spójne z klimatem. Przy kilku zagadkach sami sobie utrudnialiśmy. A to schowaliśmy elementy potrzebne do wykonania zadania, a to logistycznie mogliśmy coś zrobić sprawniej. Mimo wszystko wyszliśmy ponad 20 minut przed czasem.

    Wydawało nam się wręcz, że z czasem może być krucho, a to wrażenie wywołała w szczególności jedna mozolna zagadka. Jest niewdzięczna i podobno tak ma być, by doprowadzić graczy do tytułowego Obłędu. To dość ryzykowne posunięcie 🙂 Ta łamigłówka podobała mi się zdecydowanie najmniej, jednak wśród pozostałych jest kilka takich, które zapamiętam i będę miło wspominać, mimo że były ogólnie niezbyt skomplikowane.

    Co najważniejsze satysfakcja z rozwiązywania zagadek jest w Obłędzie obecna. Pokój jest przyjemny i nagradza dobre rozwiązania miłymi dla oka efektami. Ogólne wrażenia mam bardzo pozytywne.

    Obsługa

    Chciałabym wyróżnić obsługę, gdyż marzy się, by do takiego poziomu, jaki prezentuje Marta, równali inni MG. Spędziła z nami po grze dużo czasu, odpowiedziała wyczerpująco na wszystkie pytania, pokazała nam cały ER ze szczegółami, porozmawiała o fabule i dodała od siebie kilka ciekawostek na temat tworzenia pokoju. Nasze doświadczenie zyskało dzięki temu jeszcze więcej głębi.

    Plusy

    + Przyjemne do rozwiązywania zagadki, powiązane z fabułą, logiczne i spójne
    + Gra aktorska (polecam wersję z aktorem w poniedziałki)
    + Ogólne wrażenie. W fabułę łatwo się wsiąka, a scenografia jest początkowo bardzo autentyczna
    + Obsługa na najwyższym poziomie
    + Umiejętnie zbudowane napięcie

    Minusy
    - Fabuła i klimat skręcają w dyskusyjną stronę, a przynajmniej u nas wywołało to żywą dyskusję
    - Bardzo dobry poziom, jednak obecnie Obłęd nie doskakuje do pokojów, którym dałam dychę

    Podsumowanie

    Z Obłędem mam trochę problem. Pod względem klimatu był nierówny, ale mimo tego, że za to obniżyłam ocenę, to i tak uważam Obłęd za jeden z najfajniejszych klimatycznie pokojów na wrocławskim rynku.

    Ostatecznie Obłęd to dla mnie solidna dziewiątka, jednak poziom obecnych nowości jest wyższy. Bawiłam się świetnie i wyszłam podekscytowana, polecam ten pokój, choć nie ląduje w moim Top 5.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 9/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 9/10

    Obtížnost: Easy

    Cela śmierci
    Cela śmierci

    Przyjemna rozgrywka, solidny poziom

    18.02.24 | datum návštěvy: 14.02.24

    Důvěryhodná recenze

    Wybraliśmy się do Celi śmierci we dwójkę, poprzednio zaliczając Zakopanych żywcem i Piratów – także we dwójkę. Cela śmierci podobała się nam zdecydowanie najbardziej spośród pokojów od Trapped.

    Spędziliśmy miły wieczór i wyszliśmy pozytywnie zaskoczeni. Była to przyjemna i płynna rozgrywka – pomijając nasze własne przeoczenia i brak double checkingu. Wyszliśmy mniej więcej równo w czasie, z drobną podpowiedzią oraz interwencją, bo się zatrzasnęliśmy jak sieroty.

    Klimat

    Spośród pokojów od Trapped, tu jest najlepszy klimat. Czujemy się rzeczywiście jak w celi śmierci. Podobnie jak w Zakopanych żywcem już od samego początku gry jesteśmy w ciekawym położeniu, co wyrożnia ten escape room.

    Wystrój nie powala na kolana, ale nie mógłby zaoferować dużo więcej, bo pasuje do surowej więziennej tematyki. Wnętrze jest proste, dość ascetyczne, ale dzięki temu wyraźnie widać, co jest zagadką. Elementy są dobrze utrzymane i ogólnie wykonanie jest na porządnym poziomie z jednym wyjątkiem. Jedyna uwaga dotycząca wystroju została przekazana obsłudze, bo odnosi się też do bezpieczeństwa, ale ma zostać naprawiona (chybotliwy element, za który chwytamy, a nie powinien się chybotać).

    Zagadki

    Poziom trudności zagadek określiłabym jako średni z tendencją ku łatwemu. Pokój nie jest przekombinowany i początkujące ekipy mogą sobie w nim poradzić.

    Nasze drobne zwiechy zawdzięczamy sobie. Trochę za bardzo sobie ufamy, a gdybyśmy sprawdzili rozwiązania po sobie wcześniej, wyszlibyśmy dużo szybciej. Warto w tym pokoju dokładnie się przyjrzeć zadaniom i wykonać je starannie.

    Wszystkie zagadki są niebanalne i dobrej jakości. Ich różnorodność jest dość duża. Przydała nam się kilkukrotnie znajomość fizyki, co stanowi dla mnie duży plus. Nie brakuje zagadek logicznych, a spostrzegawczość naprawdę odgrywa tu dużą rolę.

    Mechanizmy działają sprawnie, a przez pokój idzie się przyjemnie. W Zakopanych żywcem i Piratach zdarzało się, że coś nie działało. Tutaj nie było takich niespodzianek.

    Gra jest łatwiejsza w dwie osoby niż w trzech i więcej graczy. Dla trojga jest już więcej zagadek. Wskazówki do nich nadal są w pokoju i mogą być zmyłką jeśli gra się we dwójkę, ale dość szybko można się zorientować, że nas nie dotyczą, bo nie ma to sensu.

    Obsługa

    Osobno chciałabym docenić obsługę. Nasz Mistrz Gry dwoił się i troił, żeby pomóc wszystkim ekipom. Jego chill i sympatyczne podejście warto pochwalić. Myślę, że nawet tornado nie wytrąciłoby go z równowagi, a pilnowanie kilku ekip jest naprawdę dużym wyzwaniem. Był zaangażowany i zainteresowany naszymi wrażeniami, zamienił z nami kilka zdań po grze.

    Plusy
    + Bardzo dobra rozrywka, jeśli macie ochotę miło spędzić wieczór
    + Solidny poziom zagadek, które są ze sobą logicznie powiązane, atrakcyjne, zróżnicowane i nieliniowe
    + Dostosowanie rozgrywki do liczby graczy
    + Dobry stosunek ceny do jakości
    + Świetna obsługa

    Minusy
    - Trochę zmyłek związanych z liczbą graczy przy rozwiązywaniu zagadek
    - Można się zatrzasnąć, co się nam zdarzyło
    - Jeden z elementów do łapania równowagi się kolebie

    Podsumowanie

    Cela śmierci to escape room, do którego warto przyjść i który będziemy polecać. Doświadczeni gracze nie będą się tu nudzić, a początkujący spokojnie mogą tu zajrzeć, bo zagadki choć stanowią wyzwanie, to są do przejścia jeśli jest się starannym i uważnym.

    Zakopanym żywcem i Piratom dałam 7, a Cela śmierci zdecydowanie zasługuje na 8. Do 9 niewiele zabrakło, jednak nie jest to pokój, który trafia na naszą top listę, czy też koniecznie trzeba go odwiedzić. Nie wywołuje skrajnych emocji, ale jest po prostu bardzo dobry, zgodnie z oceną 8.

    Polecam dla wrocławian, którzy szukają w mieście solidnego ER w dobrej cenie. Dla ekip przyjeżdżających do Wroclawia na eskejpowy wyjazd, Cela śmierci pewnie nie byłaby gwoździem programu.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 8/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 9/10

    Obtížnost: Střední

    Lochy Króla Artura
    Lochy Króla Artura

    Ten pokój ma wszystko i jest tego dużo

    12.02.24 | datum návštěvy: 12.02.24

    Důvěryhodná recenze

    Dawno aż z taką ekscytacją nie czekałam na escape room. O Lochach Króla Artura słyszałam wyłącznie bardzo dobre opinie i była to najgorętsza pozycja na mojej wrocławskiej wishliście. Lochy pod wieloma względami przekroczyły moje oczekiwania – nie spodziewałam się, że wyjdę aż z takim efektem wow.

    Jest już u nas tradycją, że co roku z okazji Walentynek chodzę z narzeczonym do ER na #ERwalentynki ale tegoroczny pokój był najlepszy. Wzięliśmy znajomych i wszyscy bawiliśmy się świetnie. Długo rozmawialiśmy o tym escape roomie i wszyscy zgadzamy się, że był jednym z topowych, jakie odwiedziliśmy. Ma wiele elementów, którymi wyprzedza największą produkcję Exitów – Opuszczony Hotel.

    Byliśmy w cztery osoby z doświadczeniem ok. 10-25 escape roomów. Wyszliśmy 10 min po czasie, ale po raz pierwszy absolutnie nie popsuło mi to zabawy. Zawsze wyjście po czasie czy wzięcie podpowiedzi rujnuje mi doświadczenie, a tu nic nie było w stanie zatrzeć dobrego wrażenia.

    Klimat

    Pokój jest pode mnie, bardzo odpowiada mi tematyką. Owszem, ma swoje lata, więc obecnie zdarzają się produkcje idące pod względem wystroju o krok dalej, ale naprawdę nie jest źle. Wręcz bardziej doceniam Lochy, gdyż mimo ładnych paru lat na rynku, prezentują bardzo wysoki poziom wystroju utrzymany do końca.

    Klimat jest momentami perfekcyjny. Najbardziej efektownej części nie widać na zdjęciach na lock.me. Jestem pod wrażeniem. Nie brakuje tu zaskakujących rozwiązań scenograficznych, elementów wow i bardzo dobrej aranżacji przestrzeni (dużej przestrzeni). Nie raz i nie dwa zostaliśmy wprawieni w zdumienie. Ten pokój robi niesamowite wrażenie i na pewno długo zostanie w pamięci.

    Historia ma wyraźnie zarysowaną fabułę, która przewija się przez cały czas rozgrywki. Wprowadzenie jest angażujące, a zakończenie satysfakcjonujące.

    Zagadki

    Wow! Ile tego było! Zagadki w Lochach Króla Artura są moim zdaniem nawet lepsze, niż wystrój. Wszystkie prezentują wysoki poziom wykonania, a niektóre też wysoki poziom trudności. Trzy-cztery wyróżniają się dla mnie szczególnie. Nawiązałam już wcześniej do Opuszczonego Hotelu, gdzie zagadki nie wywołały we mnie takiego efektu wow. W Lochach są moim zdaniem lepsze. A ponadto jest ich naprawdę multum! Co myśleliśmy, że to już koniec i zbliżamy się do wyjścia, pojawiały się nowe.

    Nie brakuje opinii, że liczba zagadek w Lochach potrafi sprawić problem mniejszym grupom i trzeba sobie narzucić szybkie tempo. Wzięliśmy to pod uwagę i od razu się rozdzieliliśmy, ale i tak cali się spociliśmy. Łamigłówek jest naprawdę mnóstwo! Są nieliniowe, więc każdy z nas mógł się zająć czymś innym, a wręcz musiał. Podzielenie się (co najmniej na dwójki) jest konieczne. To dla nas duży plus, kiedy dużo się dzieje i mamy ręce pełne roboty.

    Sama liczba zagadek nie jest jedyną przeszkodą. One same w sobie są niełatwe. My wyszliśmy 10 min po czasie tak naprawdę przez jedną jedyną zagadkę, której założenie było całkiem proste, ale jej wykonanie nie ułatwiało tego zadania. Ot, wykonując ją trzeba być naprawdę spostrzegawczym.

    Spostrzegawczość sama w sobie jest szalenie istotna w tym escape roomie. Są ze trzy-cztery takie elementy, które można ot tak przeoczyć i nie ma szans bez tego pójść dalej.

    Zagadki są różnorodne, z niemal każdej dotychczas widywanej przez nas kategorii. Lochy Króla Artura są niczym przegląd po know-how łamigłówek. Mam wrażenie, że jest tu niemal wszystko. Wróciłam myślami dosłownie do dziesiątków innych escape roomów. Żadna z zagadek nie jest jednak jednakowa z tym, co już widziałam. Każda podana jest z nowym pomysłem, w świeży sposób i nie jest kopią czegoś innego. Lochy pokazały mi też kilka mechanizmów, z którymi nie miałam wcześniej do czynienia, bardzo atrakcyjnych.

    Wszystko działa sprawnie, zagadki są ze sobą logicznie połączone, choć na dopasowanie rozwiązań do siebie czasami potrzeba czasu. Większość zagadek rozwiązuje się z czystą przyjemnością. Pokój jest grywalny i ciekawie pomyślany. To wszystko sprawia, że Lochy Króla Artura lądują u mnie wysoko pod kątem osiągniętej satysfakcji. To była naprawdę uczta dla mojego escapowego serduszka. Buzia nie przestawała się uśmiechać nam wszystkim. Niebywałe jest dla mnie to, że tę wysoką satysfakcję miałam mimo przejścia pokoju po czasie.

    Każdy wykazał się w tym, co lubi. Umysły ścisłe miały pod dostatkiem zagadek logicznych, ja miałam szczególną radochę z tych zręcznościowych. Były też zagadki wymagające kooperacji, nieco bardziej abstrakcyjne łamigłówki, i zagadka sensoryczna. Wyszliśmy usatysfakcjonowani, każdy z poczuciem wykonanej misji i świadomością, że jego wkład bardzo przyczynił się do wyjścia przed czasem.

    Poziom trudności zagadek był średni z tendencją ku wysokiemu. Kilka zagadek było dla nas wyzwaniem. Byłoby nam łatwiej gdybyśmy uważali jako trzylatki, wpychając klocki do odpowiednich dziurek i rozróżniając kształty i kolory. Zdecydowanie przyda się nie być daltonistą i wyjść mentalnie z przedszkola. Ogólnie jednak bardziej mnie bawi nasz nieogar, niż cokolwiek frustruje. Bawiliśmy się świetnie.

    Plusy

    + Ogromna radość z gry. Rzadko kiedy bawię się tak dobrze w escape roomie. Przewyższył moje oczekiwania
    + Satysfakcjonujące zagadki, które są atrakcyjnie zrobione i nagradzają poprawne wykonanie ciekawymi efektami
    + Dobre osadzenie zagadek w fabule i ich logiczne powiązanie. Łatwo wpadliśmy we flow
    + Różnorodność i duża liczba łamigłówek, wręcz ogromna
    + Duża i dobrze zaaranżowana przestrzeń gry
    + Historia będąca istotną częścią gry
    + Najwyższy standard obsługi, przyjazny i zaangażowany Mistrz Gry (o ile pamiętam dobrze Marta, dziękujemy)

    Minusy

    - Jakby się bardzo mocno czepiać, fajnie byłoby odchodzić od krótkofalówki jako narzędzia podpowiedzi, gdyż to psuje immersję, zwłaszcza przy takiej tematyce. Ale pokój ma minimum 6 lat, więc to jest szczegół.

    Podsumowanie

    Piszę to z niemałym zdziwieniem, ale Lochy i Opuszczony Hotel walczą u mnie w głowie o miejsce numer 1 od Exit19.

    Owszem, Hotel ma bardziej mroczną i wciągającą fabułę, bardziej angażuje nas emocjonalnie i nastraja na działanie na wysokich tonach – przez cały czas mamy w Hotelu gęsią skórkę. W Lochach Króla Artura tego nie ma, ale to wynika po prostu z kategorii pokoju. Jest za to więcej zagadek, w dodatku lepszych, bardziej zapadających w pamięć i o wiele bardziej różnorodnych. Hotel jest zrobiony z większym rozmachem i na większej przestrzeni, ale ta różnica nie jest oszałamiająca, a wręcz powiedziałabym minimalna. Ogółem lepiej bawiłam się w Lochach i wyszłam z pokoju bardziej usatysfakcjonowana niż z Hotelu.

    #ERwalentynki
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Hard

    Opuszczony Hotel
    Opuszczony Hotel

    Superprodukcja

    29.12.23 | datum návštěvy: 27.12.23

    Důvěryhodná recenze

    Liczyłam, że Opuszczony Hotel jest konkurencją jedynie sam dla siebie i będzie niczym stek zjedzony po kanapce z salcesonem. Że w moim rankingu będzie Hotel, potem długo długo nic, a potem dopiero inne escape roomy. Tak się nie stało, deklasacji nie ma. Ale nadal jest to pokój, który po prostu trzeba odwiedzić.

    Hype był uzasadniony, w końcu to aktualnie król polskich escape roomów i ma średnią 10 mimo 165 opinii. Dlatego miałam wobec niego adekwatne oczekiwania i nie podchodziłam do niego jak do pierwszego z brzegu pokoju. Paradoksalnie to, czego mi w nim brakuje, to spektakularny efekt wow. Ktoś może powiedzieć, że cały pokój to jeden wielki efekt wow. Owszem, jest dużym, widowiskowym i udanym projektem. Ale jednak czegoś zabrakło.

    Byliśmy w 4 osoby, z doświadczeniem od 5 do 25 escape roomów. Wyszliśmy 7,5 min przed czasem.

    Klimat

    Tak jak napisałam w tytule, jest to escape roomowa superprodukcja. Widać ogrom włożonej pracy (pokój powstawał dwa lata), dbałość o detale i duży budżet. Klimat jest zbudowany perfekcyjnie, naprawdę można w niego wsiąknąć w pełni.

    Największy plus za aranżację przestrzeni i powierzchnię gry, która naprawdę może zaskoczyć (bez znaczenia jest, czy to faktyczna wielkość pokoju, czy jedynie iluzja. Odbiera się i tak iluzję). To właśnie rozmach (przestrzeń, jej projekt, wygląd, wielkość) robi tu moim zdaniem najwięcej – na tym budowana jest spektakularność tego projektu. To jeden z największych plusów Hotelu, co w połączeniu z dość długim czasem gry daje całkiem sporo zagadek. Dość dużo się tu dzieje.

    Wystrój miejscami wywołuje ciarki, jest mroczny i dobrze zrobiony. Coraz bardziej przekonuję się do straszniejszych i mroczniejszych pokojów, a Hotel jest dobrze wypośrodkowany – nieprzesadnie straszny, ale jednak niespecjalnie chcesz iść przodem albo samemu :)

    Zagadki

    Zagadki są na dobrym poziomie. Niestety tylko dobrym, a nie wybitnym.

    Największym dla mnie plusem jeśli chodzi o łamigłówki jest to, że żadna nie była nieudana, słaba, znacznie odstająca od innych. Wszystkie były naprawdę w porządku i mi się podobały. Były ponadto logiczne, oznaczone.

    Zdecydowana większość z nich jest średniej trudności, niektóre oceniam jako trudniejsze. Ta, która zajęła nam najwięcej czasu, pomieszała nam się z rozwiązaniem innej zagadki. Kolejna zwiecha wiązała się ze spostrzegawczością. Dostrzec szczegóły było ciężko przez dość duży mrok. Pasuje on do klimatu, to prawda. Ale jednak utrudnianie poziomu pokoju mrokiem to coś, od czego niektóre lepsze pokoje odchodzą i marzy mi się, żeby to się stało standardem i żeby zagadki broniły się same.

    Co do różnorodności zagadek, to niby była, ale czegoś jednak zabrakło. Poza jedną zagadką manualną, właściwie wszystkie były dość klasyczne, czy to elektroniczne, czy kłódkowe, polegające na odnalezieniu do nich kombinacji. Jednego-dwóch mechanizmów nie widziałam wcześniej, a jeden z nich można pochwalić nawet za działanie wizualnie idealnie pasujące pod klimat. Pod względem zagadek, ich zapamiętywalności, satysfakcji z ich rozwiązywania, spektakularności, różnorodności, sensoryczności, a przede wszystkim – innowacyjności i efektu wow, są pokoje, które wyprzedzają Hotel.

    Najbardziej w kwestii zagadek ukłuło mnie to, że żadna nie wywołała naprawdę dużej satysfakcji. Owszem, niektóre były naprawdę przyjemne, ciekawie zaprojektowane, bezbłędnie wykonane i miłe dla oka. Ale po takim pokoju spodziewałam się, że rozwiązanie choć kilku z nich sprawi, że zapamiętamy je ponad wszystkie inne. Że będą jeszcze bardziej angażujące, że każą nam pomyśleć w świeży sposób, że buzia nam się rozdziawi na ich widok, że powiemy wow, że coś wbije nas w fotel, że będą nam się śniły po nocach. Tymczasem najprzyjemniejsze i najbardziej satysfakcjonujące było eksplorowanie dalszej przestrzeni gry.

    Dodam, że zapamiętam z Hotelu przede wszystkim aktora, o którym czytamy w opisie, więc sama ta informacja nie jest spojlerem. Znajdzie się jednak łyżka dziegciu, którą oznaczę jako spojler: skoro mamy tak świetnie połączony z aktorem system podpowiedzi, po grzyba nam totalnie niepasująca do klimatu i psująca immersję krótkofalówka? Można jej nie wprowadzać i po prostu powiedzieć graczom, żeby w razie problemu zawołać pana kamerdynera (zadzwonić po niego, cokolwiek). To jest jednak drobna, subiektywna uwaga. Aktor podnosi ocenę za obsługę do 10. Wprowadzenie oceniłabym już niżej (zabrakło w nim odrobinę pasji, świadomej zaangażowanej narracji z uzasadnionym przecież podjaraniem “hej, mamy najlepiej oceniany pokój w Polsce, a ja aż nie mogę się doczekać, aż wam powiem jaka za tym stoi historia”).

    Plusy

    + Bardzo dobry klimat, duża dbałość o szczegóły, świetny wystrój, przez co nietrudno nam wsiąknąć w historię i realnie być w Hotelu, a nie tylko grać w grę
    + Mroczna, wciągająca historia z zarysowaną fabułą i ciekawym zakończeniem
    + Ciarki i gęsia skórka miejscami się pojawiają, ale nie paraliżują
    + Znakomicie uzupełniający grę udział aktora
    + Fajne rozwiązanie systemu podpowiedzi, ale sposób ich wywołania aż się prosi o zmianę
    + Miły upominek po grze
    + Największym plusem jest radość z eksploracji przestrzeni gry

    Minusy

    - Zagadki dobre, na równym poziomie, udane, ale spodziewałam się czegoś lepszego po najlepszym pokoju w Polsce pod względem innowacyjności łamigłówek, ich zapadalności w pamięć, ciekawych rozwiązań. To, co nie byłoby minusem w przypadku każdego innego pokoju, tutaj nim jest. Jestem tak krytyczna tylko dlatego, że to krajowa “jedynka”
    - Brak wielkich efektów wow. Jedna zagadka wywołała wrażenie “o, fajnie to zrobili”, ale poza tym najwięcej emocji pojawia się w związku z aktorem oraz eksplorowaniem przestrzeni – tej otoczki, paczuszki, w środku której szukałam tego, co jest dla mnie solą escape roomów. Hotel nie jest zbudowany na urywających dupę elementach, które na każdym kroku rozkładają nas na łopatki – jest po prostu posadowiony na solidnych podstawach: dobry, duży, długi. Jego sukcesem jest to, że solidny poziom jest prezentowany na dużej przestrzeni i w długim czasie
    - Wprowadzenie do gry mogłoby mieć odrobinę więcej pasji
    - Nie mówiliśmy o tym pokoju godzinami, nie sprawił on, że trudno było mi do końca dnia myśleć o czymkolwiek innym. Lubię bywać w escape roomach, po których nie opada uczucie ekscytacji i liczyłam na to, że po wizycie w Hotelu to subiektywne odczucie się pojawi ze zdwojoną siłą

    Podsumowanie

    Trudno nie mieć oczekiwań wobec numeru 1 w Polsce. Liczyłam, że pokój zaskoczy mnie w sposób, którego się nie spodziewam, wyjdzie poza ramy mojej wyobraźni i tego, co widziałam gdzie indziej, poczęstuje mnie zagadkami na najwyższym poziomie – a nic z tego się nie spełniło. Spodziewałam się najlepszego klimatu i najlepszych zagadek. Niestety, choć pod względem klimatu Opuszczony Hotel dowiózł, to czegoś jednak zabrakło.

    Byłam szalenie ciekawa, jak Hotel wypadnie na tle najlepszych dotychczas dla mnie w mieście Bestii Peruna czy Skrzyni Umarlaka w Poznaniu, która jest kompletnie inna, ale wyznacza trendy w innych aspektach. Hotel niestety nie zbiera najlepszych cech obu tych pokojów, nie pomnaża, nie opakowuje w złoty papierek.

    Ostatecznie stawiam Hotel na drugim miejscu, za Skrzynią Umarlaka i przed Bestiami Peruna. Skrzynia Umarlaka zdecydowanie wygrywa efektem wow, grą aktorską, osadzeniem zagadek w klimacie i fabule (mimo, że Hotel też to robi), poziomem zagadek, stopniowym rozwojem historii w czasie i przestrzeni, projektem w stu procentach w punkt pod zagadki (brak zbędnych elementów) oraz ogólnie lepszą zabawą. Miałam przez chwilkę dylemat, czy nie umieścić Bestii Peruna wyżej. Dały mi one o wiele większą satysfakcję z rozwiązywania zagadek, niż Hotel, dlatego o Bestiach rozmawialiśmy długo po grze. Były ładnie zrobione, podobnie jak Hotel i tam wiele razy poczuliśmy efekt wow. Hotel wygrywa jednak z Bestiami klimatem, mrokiem, grozą, historią, przestrzenią gry (choć Bestie Peruna były pod względem aranżacji przestrzeni przeciwnikiem nie bez szans) i co najważniejsze rozmachem całego przedsięwzięcia. Hotel względem skali to jednak blockbuster przy bardziej niszowej produkcji jaką są Bestie.

    Namawiałam swoją ekipę, by przed Hotelem rozkręcić się w innych ER-ach – zwłaszcza, że część z nas wracała do grania po przerwie, a ponadto była z nami osoba zaczynająca od zera. W okolicach Świąt poczęstowaliśmy się najlepszym prezentem i poszliśmy do Hotelu. Była to długo wyczekiwana uczta. Byłam pewna, że będę namawiać innych, by postąpili podobnie i nie odhaczali tego pokoju zbyt szybko, bo winduje on poprzeczkę konkurencji. Tymczasem odkładanie go na potem także go hypuje i pompuje banieczkę, a międzyczasie otwiera się taka Zemsta Umarlaka i podaje w wątpliwość zasadność numeru 1 dla Hotelu. Oczywiście nie dla każdego Zemsta będzie lepsza (to totalnie inny, głupkowaty i lekki klimat), ale po prostu przesuwa poziom tego, co może się znaleźć w nowoczesnych escape roomach. Zemsta prezentuje szalenie dobrą jakość, a przy tym ma w sobie coś nowego. Kto więc jeszcze nie widział Hotelu, niech nie zwleka.

    Napisałam tę recenzję krytycznie, tak jak nie napisałabym o żadnym innym escape roomie, bo ogólnopolska jedynka moim zdaniem wymaga krytycznego podejścia – od niej oczekuję więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że wizyta w Opuszczonym Hotelu jest absolutnym must have, wydarzeniem samym w sobie, niezwykłym doświadczeniem, które polecam każdemu. Co prawda nie wybija się dla mnie na wyżyny, dla których powinna powstać ocena 11, nie deklasuje innych pokojów w Polsce, a dziesiątki dla innych ER-ów wcale nie bledną przy Hotelu. To nie zmienia jednak faktu, że Hotel na swoje trzy dziesiątki absolutnie zasługuje.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Střední

    Strana 1

    Zobrazit další

    Ahoj, naše webové stránky používají soubory cookie, aby mohly správně fungovat všechny jejich funkce.

    Kromě těchto nezbytných souborů používáme také soubory cookie třetích stran, abychom mohli používat analytické, sociální a marketingové nástroje třetích stran. To znamená, že údaje shromážděné jejich prostřednictvím zpracovávají také poskytovatelé těchto nástrojů.

    Souhlasíte s používáním jiných souborů cookie než těch, které jsou nezbytné pro provoz stránek, jak je popsáno v našich zásadách ochrany osobních údajů?

    Nastavení souborů cookie

    Zde můžete změnit podrobné nastavení souborů cookie používaných na našich stránkách. Pokud souhlasíte s konkrétním typem souborů cookie, znamená to, že souhlasíte s tím, aby údaje jimi shromážděné byly použity správcem těchto stránek a poskytovatelem konkrétního nástroje, který používáme - jak je popsáno v našich zásadách ochrany osobních údajů.

    Tento typ souborů je nezbytný pro správné fungování našich stránek. Používají se mimo jiné pro funkce, jako je zapamatování si vybrané země uživatele, produktů v nákupním košíku nebo barevného motivu webu.

    Tyto soubory nám umožňují pochopit, jak uživatelé procházejí našimi stránkami. Jedním z takových nástrojů je Google Analytics, který nám umožňuje shromažďovat anonymní informace o počtu návštěv, používání konkrétních funkcí nebo typu uživatelských zařízení. Díky nim jsme schopni přizpůsobit stránky potřebám a možnostem různorodých uživatelů.

    Nástroje společností Google a Facebook, které shromažďují informace o uživatelích, které můžeme použít pro marketingové účely.