Kuoka

    Kuoka

    Hej, jestem Kuoka. W escape roomach najważniejsza jest dla mnie dobra zabawa, innowacyjność zagadek i przyjemność z ich rozwiązywania, niesztampowe rozwiązan... [більше].

    Відвідані кімнати:
    31

    Сплановані приміщення:
    3

    Рівень:
    Піонерська

    Бали:
    192

    150
    192 pts
    225
    American School Story
    American School Story

    Jakby entuzjasta LSD zrobił pokój na tripie

    27.03.24 | дата візиту: 23.03.24

    Достовірний огляд

    Na swój okrągły, trzydziesty pokój, chciałam wybrać coś wyjątkowego. Udało się, bo ASS jest zdecydowanie porąbany.

    Ten pokój albo się kocha, albo od niego odbija. Pewien użytkownik lock.me z ponad 550 zaliczonymi pokojami uważa ASS jest najlepszy w Polsce i 7. na świecie, więc trzeba to było koniecznie zweryfikować. Sporo jest też recenzji, że nie tego się ludzie spodziewali. Ja się do nich zaliczam. Bardziej się przejechałam, niż zachwyciłam.

    Byliśmy w 5 osób z doświadczeniem 30-40 pokojów. Wyszliśmy ok. 5 minut przed czasem z jedną podpowiedzią.

    Klimat

    Opinie, że klimat jest nierówny i wystrój ulega zmianie z postępem gry, są w stu procentach prawdziwe.

    ASS to tematycznie kilka pokojów w jednym, a te tematy się nie łączą. Jest tam kilka klimatów i stylów, każdy z innej parafii.

    Mamy w tle historię, wątek z początku jest i na końcu, ale po drodze mamy tyle dziwnych niepasujących miejsc, zagadek, elementów wystroju i zdarzeń z tym wątkiem niezwiązanych, że już sami nie wiemy dlaczego gdzieś jesteśmy. Jeden etap z naszej przygody do tej pory nie wiemy, czym był. Inny, najładniejszy fragment wygląda “amerykańsko”, jest świetnie wykonany, ale zupełnie nie jest tym, czym niby ma być. Jest zbiorem popkulturowych kalek wrzuconych do jednego wora z obrazem rzekomo typowej amerykańskiej szkoły. Samo wykonanie scenografii też jest nierówne: czasami w porządku, czasami dość obskurne, a pod koniec – kiczowate.

    Klimat jest tutaj budowany przede wszystkim za sprawą gry aktorskiej. Podziwiam, zadanie aktorskie jest tu wyczerpujące. Gracze też mogą być odrobinę wyczerpani i przytłoczeni, zwłaszcza że jeszcze trzeba pamiętać o rozwiązywaniu zagadek. Pewne sceny muszą się zadziać i zostać wygrane, stąd długość pokoju. Dla osób lubiących śrubować rekordy, pewnie będzie frustrujące, że muszą czekać, aż akcja potoczy się dalej.

    Jeśli chodzi o klimat, to dla mnie sama końcówka położyła to doświadczenie. Była ani zabawna, ani smaczna, raczej po prostu cringowa. To zupełnie subiektywne odczucie, więc nie obniżam za to oceny. Skoro taki był zamysł twórców, szanuję.

    Zagadki

    Zagadki były na średnim poziomie trudności. Nie było banalnych, ale nie spotkaliśmy też żadnej tak naprawdę trudnej.

    Raz wzięliśmy podpowiedź, bo nie mieliśmy pewności, czy styka nam mechanizm. Owszem, nie stykał, ale przy okazji wykryliśmy też błąd po naszej stronie. Ten największy minus techniczny wynika naszym zdaniem ze złego zaprojektowania zagadki – design jest niefortunny, sama łamigłówka ok. Inna zagadka w zupełnie innym miejscu też nie chciała załapać, więc technicznie mogło być lepiej.

    Na plus, że zadania były angażujące, chciało się je rozwiązywać.

    Plusy

    + Pokój zdecydowanie inny niż wszystkie, psychodeliczny, wyróżniający się za sprawą aktora
    + Zagadki były angażujące, a część z nich naprawdę ciekawa

    Minusy
    - Technicznie do lekkiej poprawy, elementy powinny stykać za pierwszym razem bez przesuwania, dociskania itd. Zabrało nam to kilka minut.
    - Wystrój jak z kilku różnych ER, a w każdym jest inna historia. Klimat zupełnie pomylony, ale nie w sensie “pozytywnie zakręcony”, tylko zwyczajnie niespójny
    - Niektóre zagadki łączyły się luźno z popkulturą amerykańską, jeśli już je powiązać jakkolwiek, ale na pewno nie z głównym wątkiem. Część jednak nie łączyła się z niczym, ani z tematyką, czy fabułą, ani ze sobą nawzajem
    - Końcówka zupełnie mi nie podpasowała

    Podsumowanie

    Dla mnie ASS jest pokojem na takie 6. Po prostu nie chciałam już w nim być, co wynika z subiektywnego odbioru końcówki. Cringe dla mnie przekroczył granice żenady. Ale okej – to mi się pokój nie podobał, to jest subiektywne – a założenie twórców było jakie było. To tak jakby obniżać ocenę, bo temat nie siadł. Nie dam więc szóstki tylko z tego powodu, że tak czuję. Występują natomiast także inne minusy i to przez nie moja ocena nie jest zbyt wysoka.

    Pokój, tak czy inaczej, nie jest topowy. Jego lwia część jest kompletnie z czapy. Zagadki nie są powiązane z fabułą. Pokój co chwila jest zupełnie innym filmem, w którym mamy odmienną scenografię, bohaterów, rekwizyty, motyw, fabułę i zagadki. W pewnym momencie klimat jest jak z pokoju fantasy i tylko wiedźmę tam wstawić, a fabularnie trudno powiedzieć, co to było. To nie wygląda jak fajne urozmaicenie, a bardziej jak brak ładu i składu.

    Zagadkowo jest to solidny pokój, dość uczciwy i logiczny, mający kilka zapamiętywanych łamigłówek[. Rozwiązywało się je przyjemnie. Minus za niestykające elementy, zwłaszcza jedna zagadka z tego powodu nadaje się do przeprojektowania.

    Nie porwał mnie fenomen tego pokoju. Bawiłam się dobrze tylko do końcówki, która zupełnie mi się nie podobała.

    Dla mnie to jedynie ciekawostka na escapowej mapie Wrocławia.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 7/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 6/10

    Складність: Середній

    Jumanji
    Jumanji

    Wzruszyliśmy ramionami i poszliśmy dalej

    21.03.24 | дата візиту: 18.03.24

    Достовірний огляд

    Jumanji to pokój, po którym widać jego wiek. Obecnie nie może się równać z czołówką, natomiast oferuje parę ciekawych zagadek.

    Byliśmy w ekipie 4 osób z doświadczeniem od 10 do ok. 30 pokojów. Wyszliśmy 9 minut przed czasem bez podpowiedzi, ale z interwencją.

    Klimat

    Jumanji ma bardzo wysokie oceny za klimat. Nawet wśród ostatnich opinii nie brakuje dziesiątek i komentarzy, że pokój jest dobrze dopracowany. Nie mogę się z tym zgodzić, a moja ekipa podziela to zdanie. Pokój ma dość przypadkowy niskobudżetowy wystrój, zupełnie adekwatny do wieku, czyli ponad 8 lat.

    Jednym z największych minusów była dla mnie obecność wielu wprowadzających zamęt przedmiotów, nie mających nic wspólnego z grą, z których szczególnie jeden był wstrętny. Woleliśmy go nie dotykać, a nie wiedzieliśmy, czy gra, czy nie.

    Scenografia nie zrobiła na nas wrażenia, aczkolwiek jeden element nawiązujący do filmu jest naprawdę ładnie wykonany. Przeczytałam niemal wszystkie opinie i zaspojlowałam sobie, jaki to element, więc bardzo nie polecam tego robić.

    Zagadki

    Łamigłówki w Jumanji są łatwe. Trzy z nich wymagają spostrzegawczości, same w sobie są jednak proste. Nie przepadam za utrudnianiem zagadek nie samym ich poziomem trudności, a szukajkami, ale to trochę domena starszych pokojów i tu rzeczywiście warto uważnie się rozejrzeć.

    Jedna z zagadek manualnych pozornie wymaga precyzji, ale można ten fakt kompletnie olać i zrobić ją byle jak, a nic to nie zmieni. Ogółem nie wszystkie łamigłówki są do końca udane.

    Przy jednej z zagadek konieczna była interwencja z przyczyn technicznych. MG upewniła się, że mamy prawidłową kombinację, ale i tak pewna rzecz nie chciała się otworzyć.

    Na plus fajne zakończenie z miłą niespodzianką.

    Plusy

    + Dwie-trzy naprawdę przyjemne i zapamiętywalne zagadki
    + Rozsądny przedział cenowy

    Minusy

    - Dużo przypadkowych rekwizytów niebiorących udziału w grze, w tym jeden naprawdę fuj, okropnie było to dotykać
    - Elementy biorące udział w grze też w części do wymiany
    - Kilka słabszych i niedopracowanych zagadek
    - Klimat i scenografia kiepsko się zestarzały

    Podsumowanie

    Żeby ocenianie miało jakikolwiek sens, a ranking był rankingiem i miał skalę porównawczą, musi uwzględniać przepaść między Jumanji, a poziomem obecnie otwieranych escape roomów. Opis na 6 według skali lock.me w pełni tu pasuje: pokój nie porwał nas i nie wniósł wiele do naszego escape roomowego doświadczenia, ale mimo to bawiliśmy się dobrze. Nawet ocena 5, czyli według poradnika najbardziej neutralna z możliwych byłaby adekwatna.

    Jumanji już w tej chwili znacznie odstaje od wrocławskiej topki, a z biegiem czasu będzie coraz trudniej znaleźć tu cokolwiek wyróżniającego. Na koniec dodam, że wszyscy oglądaliśmy film Jumanji i go pamiętaliśmy, ale to nie podniosło naszej oceny. W moim przypadku wręcz przeciwnie.

    Na plus, że miejsce się rozwija. Addamsowie stoją od Jumanji dużo wyżej, choć u Addamsów wiele rzeczy nie przypadło mi do gustu. Czekamy na Wonderland, który ma być podobno kilka leveli lepszy, niż Addamsowie.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 6/10

    Обслуговування клієнтів: 9/10

    Інтер'єр: 7/10

    Складність: Легко

    Obłęd
    Obłęd

    W soundtracku z horroru pobrzmiewa fałszywa nuta

    05.03.24 | дата візиту: 26.02.24

    Достовірний огляд

    Po Obłędzie spodziewałam się mrocznych sal, szpitalnych łóżek, lekarskich narzędzi (tortur), medykamentów, krat, kajdan i pasów, obskurnych pomieszczeń lepiących się od brudu, innymi słowy – aury opuszczonego psychiatryka. Te oczekiwania jednocześnie się spełniły i nie spełniły, to taki pokój Schroedingera.

    Wszystko to za sprawą klimatu, który wygrywa naprawdę różne nuty, dając w efekcie rozdźwięk. Zmiana tonu rzutowała na odczuciach dwójki moich towarzyszy i w pewien sposób obniżyła ich ocenę.

    Mnie się mimo wszystko podobało i to bardzo, a to, co szczególnie zapamiętam z Obłędu, to udział aktora. Polecam, by właśnie w takiej wersji, dostępnej w poniedziałki, zaliczyć ten ER.

    Wyszliśmy 23 minuty przed czasem bez podpowiedzi, w czteroosobowej grupie z doświadczeniem ok. 30-40 pokojów.

    Klimat

    Nie jest to horror, jednak dla osób z natury strachliwych pokój może stanowić wyzwanie. Męska połowa z naszej czwórki nastawiła się, że będzie strasznie. Obczajali wszelkie możliwe drogi, z jakich może wyskoczyć upiór. To im trochę powiązało ręce i synapsy w mózgu. Tymczasem główne źródło strachu zajmowało dużo bardziej mnie i koleżankę, co nam dwóm lepiej zbudowało klimat, ale też nieco znieczuliło na resztę strachogennych elementów, które ewentualnie miały się pojawić.

    Ostatecznie męska połowa teamu mniej doceniła panujący w pokoju nastrój i udział aktora, niż nasza damska. Stąd konkluzja, że w poniedziałki owszem, warto przychodzić, ale należy nastawić się na to, że nie każdy w równej mierze doświadczy niewątpliwych plusów z przebywania w pokoju z aktorem. Doświadczenia chłopaków pokazują z kolei, że brak aktora w pobliżu może bardziej siadać na mózg, niż jego obecność.

    Należę do rasowych boidup i nie oglądam horrorów, bo potem tydzień nie śpię, ale Obłęd był dla mnie wersją light. Nastawiłam się zgodnie z opisem, jak do thrillera. Nie towarzyszył mi strach, a dreszczyk podniecenia w związku z przygodą. Jest to więc bardzo przyjemny poziom strachu, wyczuwalny, ale nie paraliżujący. Z kolei pod koniec i ten dreszczyk zanikł.

    Największe zastrzeżenie odnośnie klimatu dotyczy jego niespójności na przestrzeni czasu. Każde z nas zauważyło pewien zgrzyt, a podczas długiej rozmowy po grze, ten argument najgłośniej odbijał się czkawką dwójce chłopaków. Wręcz rzutował na całe doświadczenie. Mnie nie przeszkadzało to tak bardzo jak im, ale przyznam, że nie podobał mi się kierunek, w jaki historia skręciła. Ta niespójność wpływa też na tło fabularne. Interpretacji, o czym była tak naprawdę historia, pojawiło się wiele, ale w założeniach twórców też o to chodziło.

    Zagadki

    Obłęd jest łatwym pokojem, ale nie banalnym. Zagadki są różnorodne, dobrze osadzone w historii i spójne z klimatem. Przy kilku zagadkach sami sobie utrudnialiśmy. A to schowaliśmy elementy potrzebne do wykonania zadania, a to logistycznie mogliśmy coś zrobić sprawniej. Mimo wszystko wyszliśmy ponad 20 minut przed czasem.

    Wydawało nam się wręcz, że z czasem może być krucho, a to wrażenie wywołała w szczególności jedna mozolna zagadka. Jest niewdzięczna i podobno tak ma być, by doprowadzić graczy do tytułowego Obłędu. To dość ryzykowne posunięcie 🙂 Ta łamigłówka podobała mi się zdecydowanie najmniej, jednak wśród pozostałych jest kilka takich, które zapamiętam i będę miło wspominać, mimo że były ogólnie niezbyt skomplikowane.

    Co najważniejsze satysfakcja z rozwiązywania zagadek jest w Obłędzie obecna. Pokój jest przyjemny i nagradza dobre rozwiązania miłymi dla oka efektami. Ogólne wrażenia mam bardzo pozytywne.

    Obsługa

    Chciałabym wyróżnić obsługę, gdyż marzy się, by do takiego poziomu, jaki prezentuje Marta, równali inni MG. Spędziła z nami po grze dużo czasu, odpowiedziała wyczerpująco na wszystkie pytania, pokazała nam cały ER ze szczegółami, porozmawiała o fabule i dodała od siebie kilka ciekawostek na temat tworzenia pokoju. Nasze doświadczenie zyskało dzięki temu jeszcze więcej głębi.

    Plusy

    + Przyjemne do rozwiązywania zagadki, powiązane z fabułą, logiczne i spójne
    + Gra aktorska (polecam wersję z aktorem w poniedziałki)
    + Ogólne wrażenie. W fabułę łatwo się wsiąka, a scenografia jest początkowo bardzo autentyczna
    + Obsługa na najwyższym poziomie
    + Umiejętnie zbudowane napięcie

    Minusy
    - Fabuła i klimat skręcają w dyskusyjną stronę, a przynajmniej u nas wywołało to żywą dyskusję
    - Bardzo dobry poziom, jednak obecnie Obłęd nie doskakuje do pokojów, którym dałam dychę

    Podsumowanie

    Z Obłędem mam trochę problem. Pod względem klimatu był nierówny, ale mimo tego, że za to obniżyłam ocenę, to i tak uważam Obłęd za jeden z najfajniejszych klimatycznie pokojów na wrocławskim rynku.

    Ostatecznie Obłęd to dla mnie solidna dziewiątka, jednak poziom obecnych nowości jest wyższy. Bawiłam się świetnie i wyszłam podekscytowana, polecam ten pokój, choć nie ląduje w moim Top 5.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 9/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 9/10

    Складність: Легко

    Cela śmierci
    Cela śmierci

    Przyjemna rozgrywka, solidny poziom

    18.02.24 | дата візиту: 14.02.24

    Достовірний огляд

    Wybraliśmy się do Celi śmierci we dwójkę, poprzednio zaliczając Zakopanych żywcem i Piratów – także we dwójkę. Cela śmierci podobała się nam zdecydowanie najbardziej spośród pokojów od Trapped.

    Spędziliśmy miły wieczór i wyszliśmy pozytywnie zaskoczeni. Była to przyjemna i płynna rozgrywka – pomijając nasze własne przeoczenia i brak double checkingu. Wyszliśmy mniej więcej równo w czasie, z drobną podpowiedzią oraz interwencją, bo się zatrzasnęliśmy jak sieroty.

    Klimat

    Spośród pokojów od Trapped, tu jest najlepszy klimat. Czujemy się rzeczywiście jak w celi śmierci. Podobnie jak w Zakopanych żywcem już od samego początku gry jesteśmy w ciekawym położeniu, co wyrożnia ten escape room.

    Wystrój nie powala na kolana, ale nie mógłby zaoferować dużo więcej, bo pasuje do surowej więziennej tematyki. Wnętrze jest proste, dość ascetyczne, ale dzięki temu wyraźnie widać, co jest zagadką. Elementy są dobrze utrzymane i ogólnie wykonanie jest na porządnym poziomie z jednym wyjątkiem. Jedyna uwaga dotycząca wystroju została przekazana obsłudze, bo odnosi się też do bezpieczeństwa, ale ma zostać naprawiona (chybotliwy element, za który chwytamy, a nie powinien się chybotać).

    Zagadki

    Poziom trudności zagadek określiłabym jako średni z tendencją ku łatwemu. Pokój nie jest przekombinowany i początkujące ekipy mogą sobie w nim poradzić.

    Nasze drobne zwiechy zawdzięczamy sobie. Trochę za bardzo sobie ufamy, a gdybyśmy sprawdzili rozwiązania po sobie wcześniej, wyszlibyśmy dużo szybciej. Warto w tym pokoju dokładnie się przyjrzeć zadaniom i wykonać je starannie.

    Wszystkie zagadki są niebanalne i dobrej jakości. Ich różnorodność jest dość duża. Przydała nam się kilkukrotnie znajomość fizyki, co stanowi dla mnie duży plus. Nie brakuje zagadek logicznych, a spostrzegawczość naprawdę odgrywa tu dużą rolę.

    Mechanizmy działają sprawnie, a przez pokój idzie się przyjemnie. W Zakopanych żywcem i Piratach zdarzało się, że coś nie działało. Tutaj nie było takich niespodzianek.

    Gra jest łatwiejsza w dwie osoby niż w trzech i więcej graczy. Dla trojga jest już więcej zagadek. Wskazówki do nich nadal są w pokoju i mogą być zmyłką jeśli gra się we dwójkę, ale dość szybko można się zorientować, że nas nie dotyczą, bo nie ma to sensu.

    Obsługa

    Osobno chciałabym docenić obsługę. Nasz Mistrz Gry dwoił się i troił, żeby pomóc wszystkim ekipom. Jego chill i sympatyczne podejście warto pochwalić. Myślę, że nawet tornado nie wytrąciłoby go z równowagi, a pilnowanie kilku ekip jest naprawdę dużym wyzwaniem. Był zaangażowany i zainteresowany naszymi wrażeniami, zamienił z nami kilka zdań po grze.

    Plusy
    + Bardzo dobra rozrywka, jeśli macie ochotę miło spędzić wieczór
    + Solidny poziom zagadek, które są ze sobą logicznie powiązane, atrakcyjne, zróżnicowane i nieliniowe
    + Dostosowanie rozgrywki do liczby graczy
    + Dobry stosunek ceny do jakości
    + Świetna obsługa

    Minusy
    - Trochę zmyłek związanych z liczbą graczy przy rozwiązywaniu zagadek
    - Można się zatrzasnąć, co się nam zdarzyło
    - Jeden z elementów do łapania równowagi się kolebie

    Podsumowanie

    Cela śmierci to escape room, do którego warto przyjść i który będziemy polecać. Doświadczeni gracze nie będą się tu nudzić, a początkujący spokojnie mogą tu zajrzeć, bo zagadki choć stanowią wyzwanie, to są do przejścia jeśli jest się starannym i uważnym.

    Zakopanym żywcem i Piratom dałam 7, a Cela śmierci zdecydowanie zasługuje na 8. Do 9 niewiele zabrakło, jednak nie jest to pokój, który trafia na naszą top listę, czy też koniecznie trzeba go odwiedzić. Nie wywołuje skrajnych emocji, ale jest po prostu bardzo dobry, zgodnie z oceną 8.

    Polecam dla wrocławian, którzy szukają w mieście solidnego ER w dobrej cenie. Dla ekip przyjeżdżających do Wroclawia na eskejpowy wyjazd, Cela śmierci pewnie nie byłaby gwoździem programu.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 8/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 9/10

    Складність: Середній

    Lochy Króla Artura
    Lochy Króla Artura

    Ten pokój ma wszystko i jest tego dużo

    12.02.24 | дата візиту: 12.02.24

    Достовірний огляд

    Dawno aż z taką ekscytacją nie czekałam na escape room. O Lochach Króla Artura słyszałam wyłącznie bardzo dobre opinie i była to najgorętsza pozycja na mojej wrocławskiej wishliście. Lochy pod wieloma względami przekroczyły moje oczekiwania – nie spodziewałam się, że wyjdę aż z takim efektem wow.

    Jest już u nas tradycją, że co roku z okazji Walentynek chodzę z narzeczonym do ER na #ERwalentynki ale tegoroczny pokój był najlepszy. Wzięliśmy znajomych i wszyscy bawiliśmy się świetnie. Długo rozmawialiśmy o tym escape roomie i wszyscy zgadzamy się, że był jednym z topowych, jakie odwiedziliśmy. Ma wiele elementów, którymi wyprzedza największą produkcję Exitów – Opuszczony Hotel.

    Byliśmy w cztery osoby z doświadczeniem ok. 10-25 escape roomów. Wyszliśmy 10 min po czasie, ale po raz pierwszy absolutnie nie popsuło mi to zabawy. Zawsze wyjście po czasie czy wzięcie podpowiedzi rujnuje mi doświadczenie, a tu nic nie było w stanie zatrzeć dobrego wrażenia.

    Klimat

    Pokój jest pode mnie, bardzo odpowiada mi tematyką. Owszem, ma swoje lata, więc obecnie zdarzają się produkcje idące pod względem wystroju o krok dalej, ale naprawdę nie jest źle. Wręcz bardziej doceniam Lochy, gdyż mimo ładnych paru lat na rynku, prezentują bardzo wysoki poziom wystroju utrzymany do końca.

    Klimat jest momentami perfekcyjny. Najbardziej efektownej części nie widać na zdjęciach na lock.me. Jestem pod wrażeniem. Nie brakuje tu zaskakujących rozwiązań scenograficznych, elementów wow i bardzo dobrej aranżacji przestrzeni (dużej przestrzeni). Nie raz i nie dwa zostaliśmy wprawieni w zdumienie. Ten pokój robi niesamowite wrażenie i na pewno długo zostanie w pamięci.

    Historia ma wyraźnie zarysowaną fabułę, która przewija się przez cały czas rozgrywki. Wprowadzenie jest angażujące, a zakończenie satysfakcjonujące.

    Zagadki

    Wow! Ile tego było! Zagadki w Lochach Króla Artura są moim zdaniem nawet lepsze, niż wystrój. Wszystkie prezentują wysoki poziom wykonania, a niektóre też wysoki poziom trudności. Trzy-cztery wyróżniają się dla mnie szczególnie. Nawiązałam już wcześniej do Opuszczonego Hotelu, gdzie zagadki nie wywołały we mnie takiego efektu wow. W Lochach są moim zdaniem lepsze. A ponadto jest ich naprawdę multum! Co myśleliśmy, że to już koniec i zbliżamy się do wyjścia, pojawiały się nowe.

    Nie brakuje opinii, że liczba zagadek w Lochach potrafi sprawić problem mniejszym grupom i trzeba sobie narzucić szybkie tempo. Wzięliśmy to pod uwagę i od razu się rozdzieliliśmy, ale i tak cali się spociliśmy. Łamigłówek jest naprawdę mnóstwo! Są nieliniowe, więc każdy z nas mógł się zająć czymś innym, a wręcz musiał. Podzielenie się (co najmniej na dwójki) jest konieczne. To dla nas duży plus, kiedy dużo się dzieje i mamy ręce pełne roboty.

    Sama liczba zagadek nie jest jedyną przeszkodą. One same w sobie są niełatwe. My wyszliśmy 10 min po czasie tak naprawdę przez jedną jedyną zagadkę, której założenie było całkiem proste, ale jej wykonanie nie ułatwiało tego zadania. Ot, wykonując ją trzeba być naprawdę spostrzegawczym.

    Spostrzegawczość sama w sobie jest szalenie istotna w tym escape roomie. Są ze trzy-cztery takie elementy, które można ot tak przeoczyć i nie ma szans bez tego pójść dalej.

    Zagadki są różnorodne, z niemal każdej dotychczas widywanej przez nas kategorii. Lochy Króla Artura są niczym przegląd po know-how łamigłówek. Mam wrażenie, że jest tu niemal wszystko. Wróciłam myślami dosłownie do dziesiątków innych escape roomów. Żadna z zagadek nie jest jednak jednakowa z tym, co już widziałam. Każda podana jest z nowym pomysłem, w świeży sposób i nie jest kopią czegoś innego. Lochy pokazały mi też kilka mechanizmów, z którymi nie miałam wcześniej do czynienia, bardzo atrakcyjnych.

    Wszystko działa sprawnie, zagadki są ze sobą logicznie połączone, choć na dopasowanie rozwiązań do siebie czasami potrzeba czasu. Większość zagadek rozwiązuje się z czystą przyjemnością. Pokój jest grywalny i ciekawie pomyślany. To wszystko sprawia, że Lochy Króla Artura lądują u mnie wysoko pod kątem osiągniętej satysfakcji. To była naprawdę uczta dla mojego escapowego serduszka. Buzia nie przestawała się uśmiechać nam wszystkim. Niebywałe jest dla mnie to, że tę wysoką satysfakcję miałam mimo przejścia pokoju po czasie.

    Każdy wykazał się w tym, co lubi. Umysły ścisłe miały pod dostatkiem zagadek logicznych, ja miałam szczególną radochę z tych zręcznościowych. Były też zagadki wymagające kooperacji, nieco bardziej abstrakcyjne łamigłówki, i zagadka sensoryczna. Wyszliśmy usatysfakcjonowani, każdy z poczuciem wykonanej misji i świadomością, że jego wkład bardzo przyczynił się do wyjścia przed czasem.

    Poziom trudności zagadek był średni z tendencją ku wysokiemu. Kilka zagadek było dla nas wyzwaniem. Byłoby nam łatwiej gdybyśmy uważali jako trzylatki, wpychając klocki do odpowiednich dziurek i rozróżniając kształty i kolory. Zdecydowanie przyda się nie być daltonistą i wyjść mentalnie z przedszkola. Ogólnie jednak bardziej mnie bawi nasz nieogar, niż cokolwiek frustruje. Bawiliśmy się świetnie.

    Plusy

    + Ogromna radość z gry. Rzadko kiedy bawię się tak dobrze w escape roomie. Przewyższył moje oczekiwania
    + Satysfakcjonujące zagadki, które są atrakcyjnie zrobione i nagradzają poprawne wykonanie ciekawymi efektami
    + Dobre osadzenie zagadek w fabule i ich logiczne powiązanie. Łatwo wpadliśmy we flow
    + Różnorodność i duża liczba łamigłówek, wręcz ogromna
    + Duża i dobrze zaaranżowana przestrzeń gry
    + Historia będąca istotną częścią gry
    + Najwyższy standard obsługi, przyjazny i zaangażowany Mistrz Gry (o ile pamiętam dobrze Marta, dziękujemy)

    Minusy

    - Jakby się bardzo mocno czepiać, fajnie byłoby odchodzić od krótkofalówki jako narzędzia podpowiedzi, gdyż to psuje immersję, zwłaszcza przy takiej tematyce. Ale pokój ma minimum 6 lat, więc to jest szczegół.

    Podsumowanie

    Piszę to z niemałym zdziwieniem, ale Lochy i Opuszczony Hotel walczą u mnie w głowie o miejsce numer 1 od Exit19.

    Owszem, Hotel ma bardziej mroczną i wciągającą fabułę, bardziej angażuje nas emocjonalnie i nastraja na działanie na wysokich tonach – przez cały czas mamy w Hotelu gęsią skórkę. W Lochach Króla Artura tego nie ma, ale to wynika po prostu z kategorii pokoju. Jest za to więcej zagadek, w dodatku lepszych, bardziej zapadających w pamięć i o wiele bardziej różnorodnych. Hotel jest zrobiony z większym rozmachem i na większej przestrzeni, ale ta różnica nie jest oszałamiająca, a wręcz powiedziałabym minimalna. Ogółem lepiej bawiłam się w Lochach i wyszłam z pokoju bardziej usatysfakcjonowana niż z Hotelu.

    #ERwalentynki
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 10/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 10/10

    Складність: Жорсткий

    Opuszczony Hotel
    Opuszczony Hotel

    Superprodukcja

    29.12.23 | дата візиту: 27.12.23

    Достовірний огляд

    Liczyłam, że Opuszczony Hotel jest konkurencją jedynie sam dla siebie i będzie niczym stek zjedzony po kanapce z salcesonem. Że w moim rankingu będzie Hotel, potem długo długo nic, a potem dopiero inne escape roomy. Tak się nie stało, deklasacji nie ma. Ale nadal jest to pokój, który po prostu trzeba odwiedzić.

    Hype był uzasadniony, w końcu to aktualnie król polskich escape roomów i ma średnią 10 mimo 165 opinii. Dlatego miałam wobec niego adekwatne oczekiwania i nie podchodziłam do niego jak do pierwszego z brzegu pokoju. Paradoksalnie to, czego mi w nim brakuje, to spektakularny efekt wow. Ktoś może powiedzieć, że cały pokój to jeden wielki efekt wow. Owszem, jest dużym, widowiskowym i udanym projektem. Ale jednak czegoś zabrakło.

    Byliśmy w 4 osoby, z doświadczeniem od 5 do 25 escape roomów. Wyszliśmy 7,5 min przed czasem.

    Klimat

    Tak jak napisałam w tytule, jest to escape roomowa superprodukcja. Widać ogrom włożonej pracy (pokój powstawał dwa lata), dbałość o detale i duży budżet. Klimat jest zbudowany perfekcyjnie, naprawdę można w niego wsiąknąć w pełni.

    Największy plus za aranżację przestrzeni i powierzchnię gry, która naprawdę może zaskoczyć (bez znaczenia jest, czy to faktyczna wielkość pokoju, czy jedynie iluzja. Odbiera się i tak iluzję). To właśnie rozmach (przestrzeń, jej projekt, wygląd, wielkość) robi tu moim zdaniem najwięcej – na tym budowana jest spektakularność tego projektu. To jeden z największych plusów Hotelu, co w połączeniu z dość długim czasem gry daje całkiem sporo zagadek. Dość dużo się tu dzieje.

    Wystrój miejscami wywołuje ciarki, jest mroczny i dobrze zrobiony. Coraz bardziej przekonuję się do straszniejszych i mroczniejszych pokojów, a Hotel jest dobrze wypośrodkowany – nieprzesadnie straszny, ale jednak niespecjalnie chcesz iść przodem albo samemu :)

    Zagadki

    Zagadki są na dobrym poziomie. Niestety tylko dobrym, a nie wybitnym.

    Największym dla mnie plusem jeśli chodzi o łamigłówki jest to, że żadna nie była nieudana, słaba, znacznie odstająca od innych. Wszystkie były naprawdę w porządku i mi się podobały. Były ponadto logiczne, oznaczone.

    Zdecydowana większość z nich jest średniej trudności, niektóre oceniam jako trudniejsze. Ta, która zajęła nam najwięcej czasu, pomieszała nam się z rozwiązaniem innej zagadki. Kolejna zwiecha wiązała się ze spostrzegawczością. Dostrzec szczegóły było ciężko przez dość duży mrok. Pasuje on do klimatu, to prawda. Ale jednak utrudnianie poziomu pokoju mrokiem to coś, od czego niektóre lepsze pokoje odchodzą i marzy mi się, żeby to się stało standardem i żeby zagadki broniły się same.

    Co do różnorodności zagadek, to niby była, ale czegoś jednak zabrakło. Poza jedną zagadką manualną, właściwie wszystkie były dość klasyczne, czy to elektroniczne, czy kłódkowe, polegające na odnalezieniu do nich kombinacji. Jednego-dwóch mechanizmów nie widziałam wcześniej, a jeden z nich można pochwalić nawet za działanie wizualnie idealnie pasujące pod klimat. Pod względem zagadek, ich zapamiętywalności, satysfakcji z ich rozwiązywania, spektakularności, różnorodności, sensoryczności, a przede wszystkim – innowacyjności i efektu wow, są pokoje, które wyprzedzają Hotel.

    Najbardziej w kwestii zagadek ukłuło mnie to, że żadna nie wywołała naprawdę dużej satysfakcji. Owszem, niektóre były naprawdę przyjemne, ciekawie zaprojektowane, bezbłędnie wykonane i miłe dla oka. Ale po takim pokoju spodziewałam się, że rozwiązanie choć kilku z nich sprawi, że zapamiętamy je ponad wszystkie inne. Że będą jeszcze bardziej angażujące, że każą nam pomyśleć w świeży sposób, że buzia nam się rozdziawi na ich widok, że powiemy wow, że coś wbije nas w fotel, że będą nam się śniły po nocach. Tymczasem najprzyjemniejsze i najbardziej satysfakcjonujące było eksplorowanie dalszej przestrzeni gry.

    Dodam, że zapamiętam z Hotelu przede wszystkim aktora, o którym czytamy w opisie, więc sama ta informacja nie jest spojlerem. Znajdzie się jednak łyżka dziegciu, którą oznaczę jako spojler: skoro mamy tak świetnie połączony z aktorem system podpowiedzi, po grzyba nam totalnie niepasująca do klimatu i psująca immersję krótkofalówka? Można jej nie wprowadzać i po prostu powiedzieć graczom, żeby w razie problemu zawołać pana kamerdynera (zadzwonić po niego, cokolwiek). To jest jednak drobna, subiektywna uwaga. Aktor podnosi ocenę za obsługę do 10. Wprowadzenie oceniłabym już niżej (zabrakło w nim odrobinę pasji, świadomej zaangażowanej narracji z uzasadnionym przecież podjaraniem “hej, mamy najlepiej oceniany pokój w Polsce, a ja aż nie mogę się doczekać, aż wam powiem jaka za tym stoi historia”).

    Plusy

    + Bardzo dobry klimat, duża dbałość o szczegóły, świetny wystrój, przez co nietrudno nam wsiąknąć w historię i realnie być w Hotelu, a nie tylko grać w grę
    + Mroczna, wciągająca historia z zarysowaną fabułą i ciekawym zakończeniem
    + Ciarki i gęsia skórka miejscami się pojawiają, ale nie paraliżują
    + Znakomicie uzupełniający grę udział aktora
    + Fajne rozwiązanie systemu podpowiedzi, ale sposób ich wywołania aż się prosi o zmianę
    + Miły upominek po grze
    + Największym plusem jest radość z eksploracji przestrzeni gry

    Minusy

    - Zagadki dobre, na równym poziomie, udane, ale spodziewałam się czegoś lepszego po najlepszym pokoju w Polsce pod względem innowacyjności łamigłówek, ich zapadalności w pamięć, ciekawych rozwiązań. To, co nie byłoby minusem w przypadku każdego innego pokoju, tutaj nim jest. Jestem tak krytyczna tylko dlatego, że to krajowa “jedynka”
    - Brak wielkich efektów wow. Jedna zagadka wywołała wrażenie “o, fajnie to zrobili”, ale poza tym najwięcej emocji pojawia się w związku z aktorem oraz eksplorowaniem przestrzeni – tej otoczki, paczuszki, w środku której szukałam tego, co jest dla mnie solą escape roomów. Hotel nie jest zbudowany na urywających dupę elementach, które na każdym kroku rozkładają nas na łopatki – jest po prostu posadowiony na solidnych podstawach: dobry, duży, długi. Jego sukcesem jest to, że solidny poziom jest prezentowany na dużej przestrzeni i w długim czasie
    - Wprowadzenie do gry mogłoby mieć odrobinę więcej pasji
    - Nie mówiliśmy o tym pokoju godzinami, nie sprawił on, że trudno było mi do końca dnia myśleć o czymkolwiek innym. Lubię bywać w escape roomach, po których nie opada uczucie ekscytacji i liczyłam na to, że po wizycie w Hotelu to subiektywne odczucie się pojawi ze zdwojoną siłą

    Podsumowanie

    Trudno nie mieć oczekiwań wobec numeru 1 w Polsce. Liczyłam, że pokój zaskoczy mnie w sposób, którego się nie spodziewam, wyjdzie poza ramy mojej wyobraźni i tego, co widziałam gdzie indziej, poczęstuje mnie zagadkami na najwyższym poziomie – a nic z tego się nie spełniło. Spodziewałam się najlepszego klimatu i najlepszych zagadek. Niestety, choć pod względem klimatu Opuszczony Hotel dowiózł, to czegoś jednak zabrakło.

    Byłam szalenie ciekawa, jak Hotel wypadnie na tle najlepszych dotychczas dla mnie w mieście Bestii Peruna czy Skrzyni Umarlaka w Poznaniu, która jest kompletnie inna, ale wyznacza trendy w innych aspektach. Hotel niestety nie zbiera najlepszych cech obu tych pokojów, nie pomnaża, nie opakowuje w złoty papierek.

    Ostatecznie stawiam Hotel na drugim miejscu, za Skrzynią Umarlaka i przed Bestiami Peruna. Skrzynia Umarlaka zdecydowanie wygrywa efektem wow, grą aktorską, osadzeniem zagadek w klimacie i fabule (mimo, że Hotel też to robi), poziomem zagadek, stopniowym rozwojem historii w czasie i przestrzeni, projektem w stu procentach w punkt pod zagadki (brak zbędnych elementów) oraz ogólnie lepszą zabawą. Miałam przez chwilkę dylemat, czy nie umieścić Bestii Peruna wyżej. Dały mi one o wiele większą satysfakcję z rozwiązywania zagadek, niż Hotel, dlatego o Bestiach rozmawialiśmy długo po grze. Były ładnie zrobione, podobnie jak Hotel i tam wiele razy poczuliśmy efekt wow. Hotel wygrywa jednak z Bestiami klimatem, mrokiem, grozą, historią, przestrzenią gry (choć Bestie Peruna były pod względem aranżacji przestrzeni przeciwnikiem nie bez szans) i co najważniejsze rozmachem całego przedsięwzięcia. Hotel względem skali to jednak blockbuster przy bardziej niszowej produkcji jaką są Bestie.

    Namawiałam swoją ekipę, by przed Hotelem rozkręcić się w innych ER-ach – zwłaszcza, że część z nas wracała do grania po przerwie, a ponadto była z nami osoba zaczynająca od zera. W okolicach Świąt poczęstowaliśmy się najlepszym prezentem i poszliśmy do Hotelu. Była to długo wyczekiwana uczta. Byłam pewna, że będę namawiać innych, by postąpili podobnie i nie odhaczali tego pokoju zbyt szybko, bo winduje on poprzeczkę konkurencji. Tymczasem odkładanie go na potem także go hypuje i pompuje banieczkę, a międzyczasie otwiera się taka Zemsta Umarlaka i podaje w wątpliwość zasadność numeru 1 dla Hotelu. Oczywiście nie dla każdego Zemsta będzie lepsza (to totalnie inny, głupkowaty i lekki klimat), ale po prostu przesuwa poziom tego, co może się znaleźć w nowoczesnych escape roomach. Zemsta prezentuje szalenie dobrą jakość, a przy tym ma w sobie coś nowego. Kto więc jeszcze nie widział Hotelu, niech nie zwleka.

    Napisałam tę recenzję krytycznie, tak jak nie napisałabym o żadnym innym escape roomie, bo ogólnopolska jedynka moim zdaniem wymaga krytycznego podejścia – od niej oczekuję więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że wizyta w Opuszczonym Hotelu jest absolutnym must have, wydarzeniem samym w sobie, niezwykłym doświadczeniem, które polecam każdemu. Co prawda nie wybija się dla mnie na wyżyny, dla których powinna powstać ocena 11, nie deklasuje innych pokojów w Polsce, a dziesiątki dla innych ER-ów wcale nie bledną przy Hotelu. To nie zmienia jednak faktu, że Hotel na swoje trzy dziesiątki absolutnie zasługuje.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 10/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 10/10

    Складність: Середній

    Piraci
    Piraci

    Warto pójść za jakiś czas

    19.11.23 | дата візиту: 15.11.23

    Достовірний огляд

    Chcemy odwiedzić wszystkie ER-y we Wrocławiu, więc na naszej liście lądują zarówno te wyżej oceniane, jak i teoretycznie słabsze i starsze. Po pokoju, który jest strażnikiem tyłów zestawienia nie oczekiwaliśmy nic. Dobre opinie to on dostawał w 2015/2016 r. Tymczasem jest przyzwoicie i w 2023 roku też można się tu dobrze bawić.

    My bawiliśmy się ok, choć jest szansa, że za niedługo inni będą się tu bawić lepiej. A to za sprawą nadchodzących zmian, na które polecam poczekać. I to w zasadzie najważniejsza informacja. Niebawem większość moich uwag może stać się nieaktualna i tak samo nic nie mówiąca jak opinie z 2015 roku.

    Klimat

    Przy okazji recenzji Zakopanych Żywcem pisałam, że Trapped najbardziej cierpi na brak klimatu całego miejsca, w tym poczekalni. Jakby stanęło w tym 2015 roku i się zasuszyło. Tymczasem nadchodzi trochę polotu i finezji…

    Powiew świeżości czeka też Piratów. O szczegółach nie powiem, niech Trapped się chwali samo. Ale właśnie ze względu na zapowiadany lifting, warto tu przyjść za jakiś czas.

    Odświeżenie się przyda, bo choć w pokoju odczuwamy piracki klimat, to delikatnie mówiąc, elementy wystroju nie pachną nowością.

    Historii jest jedynie zalążek, ale jest (i można to rozwinąć). Grę uprzyjemnia muzyka (brakowało jej graczom w innych opiniach, więc to się zmieniło). Ogólnie fajnie, że to miejsce się zmienia. Wcześniejsze negatywne opinie dotyczące małej przestrzeni gry, też mogą stać się nieaktualne.

    Zagadki

    Co do tych “kilku zagadek”, które wydają się zarzutem wcześniejszych opinii, to nie wyszło mi ich wcale za mało jak na godzinny ER. Oceniam, że adekwatnie w stosunku do ceny, która jest bardzo atrakcyjna.

    Zagadki wydały mi się trudne, szczególnie jedna była nieintuicyjna i miała trochę za dużo wszystkiego. Z tym zastrzeżeniem, że dziś nie oceniam łamigłówek jako tak trudnych jak w dniu wizyty. Drobna rezygnacja wkradła mi się raczej przez blokadę na początku gry. Nie mogliśmy ruszyć z kopyta. To zaś spowodowane było brakiem wystarczającej spostrzegawczości i determinacji w szukaniu.

    Jedna zagadka się przycina, ale na pewno zostanie to wkrótce naprawione. Ogółem mimo że przez łamigłówki nie płynęło mi się szczególnie dobrze, pokój oceniam pod ich względem ok. Niektóre były prostsze, nawet niewymagające podpowiedzi w rozwiązaniu (choć te podpowiedzi były… wszędzie). Inne zmuszały do kombinowania. Streszczając: zagadki oryginalne, na dobrym poziomie.

    Nasza dwójka z doświadczeniem ok. 25 pokojów poradziła sobie z Piratami kilka minut przed czasem, ale ominęliśmy jedną zagadkę, więc to trochę niewymierne. To ominięcie wynikało z próby wprowadzenia do kłódki kodu do innej zagadki i pomyleniu się o jeden (zadziałało).

    Plusy

    Pasujący wystrój w pirackim klimacie (do odświeżenia, ale to ma nadejść)
    Dobry stosunek ceny do jakości
    Oryginalne zagadki

    Minusy

    Można wyciągnąć z tego pokoju więcej kilkoma drobnymi zmianami, z tym że te zmiany będą, więc ten minus niebawem może zniknąć
    Część czasu w tym pokoju była dla mnie przyjemna jak tarcie twarzą po żwirze, bo przyblokowaliśmy się nieźle. Uroki liniowości
    Brak mocno wyróżniających pokój elementów, nie dobija do obecnej topki

    Podsumowanie

    W wielkim skrócie: to miejsce się zmieni, więc warto przyjść tu za jakiś czas.

    Pokój obecnie znajduje się dla mnie gdzieś pomiędzy 6 a 7, czyli “Taki pokój był całkiem przyjemnym doświadczeniem, jednak nie spotkałeś się z efektem fajerwerków i wydaje Ci się on dość przeciętny na tle innych”, a “To poprawny i przyzwoity pokój, a wizytę w nim będziesz miło wspominać”. Jest duża szansa na więcej po zmianach.

    Dobrze, że jest w tym mieście trochę tańszych ER-ów dobrych dla dwojga, nawet jeśli nie urywają pośladów. Pokoje od Trapped są w porządku wyborem na tani wypad we dwoje.

    Przyblokowaliśmy się na początku, więc potwierdzam, że ważne jest, by ten pokój dobrze zacząć (to jest najtrudniejsze), a potem jakoś to będzie. Ogólnie polecam, ale najlepiej po remoncie i nie dla całkiem początkujących.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 7/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 8/10

    Складність: Середній

    Skrytka nr 16
    Skrytka nr 16

    Szalenie dopracowany

    11.11.23 | дата візиту: 11.11.23

    Czy ktoś widział, jak biegnie króliczek ulicą?

    Skrytka to jeden z takich pokojów, po którym kompletnie nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Opis z jednej strony jest obszerny, a z drugiej mówi zaskakująco niewiele. W środku zaś czekała nas przygoda angażująca emocjonalnie i pełna akcji, na którą nic nie mogło nas przygotować. To trzeba przeżyć! Wyszliśmy pozytywnie zaskoczeni debiutem Enigmatyki.

    W Skrytce nr 16 byliśmy w 4 osoby z doświadczeniem ok. 20-35 pokojów. Wyszliśmy 27 minut przed czasem.

    Klimat

    Klimat w Skrytce, wraz z opowiadaną historią, budowanym napięciem, realnym wystrojem, rekwizytami i smaczkami jest po prostu bezbłędny.

    Najbardziej zapamiętywalna jest fabuła i związane z nią zwroty akcji, dodające dreszczyku emocji. W dodatku rozpieszcza nas przestrzeń gry i to jak ta przestrzeń jest przemyślanie zaaranżowana i okraszona fajnymi zagadkami.

    Zapał twórców wręcz wycieka z tego miejsca. Scenografia jest niezwykle dopracowana, autentyczna i niesterylna. Wszystko tutaj pasuje i buduje klarowną, angażującą fabułę. Jesteśmy uczestnikami wydarzeń i wciągamy się w historię. Pokój w stu procentach jest “thrillerem kryminalnym”, ale gdyby ktoś chciał mu przykleić łatkę “fabularny”, to by nie przestrzelił (są pokoje z kategorią “fabularny” z gorszą fabułą niż ten). Ktoś miał fajny pomysł i to da się odczuć, a my przez to bawimy się świetnie.

    Widać, że właściciele pokoju to zaangażowani ludzie (którzy teraz na działeczce zbijają rekwizyty do Białej Przepowiedni, powodzenia!. Już nie możemy się jej doczekać i na pewno wpadniemy). Równie zajarany escape roomami co oni, jest Mistrz Gry. Rzadko kiedy spotyka się osoby z tak ogromną pasją. Dało się odczuć, że nasz MG lubi swoją pracę. Po grze przeszedł z nami cały pokój i omówił go szczegółowo, zagadka po zagadce. Opowiedział, co było zmieniane (fajnie, że pokój ewoluował), zdradził, jak alternatywnie mogła wyglądać rozgrywka, odpowiedział wyczerpująco na wszystkie nasze pytania i strzelił nam sesję zdjęciową do Vogue’a. Bardzo doceniamy, kiedy ktoś tak się stara.

    Zagadki

    Brawo, brawo, brawo. Zagadkowo to jeden z moich ulubionych pokojów ever. Łamigłówki pod względem atrakcyjności są na wysokim poziomie: różnorodne i przyjemne. Musimy użyć zdolności manualnych, uruchomić różne zmysły (nie tylko wzroku), wykazać się umiejętnością współpracy w grupie i pomyśleć nieco abstrakcyjnie. Zagadki są angażujące: chce się ten pokój przechodzić i nie włącza się w nim rezygnacja. Przy tym wszystkim łamigłówki są osadzone w kryminalnym klimacie i nawiązują do tematu. Niektóre dają też fajne efekty wizualne. Część rozwiązań wymaga nieszablonowego myślenia, więc nawet dla wyjadaczy znajdą się tutaj smaczki. A początkujący wbrew pozorom mogą się tu nieźle odnaleźć, właśnie dlatego, że nie myślą szablonowo.

    Pod względem technicznym wszystkie zagadki są dobrze wykonane i oznaczone (niektóre aż za dobrze, w pokoju jest czasami wręcz łopatologicznie pokazane, co do czego). Technicznie to najwyższy poziom. Kłódeczki chodzą tak lekko, że aż się serotonina uwalnia.

    Poziom trudności zagadek to w tym przypadku kwestia dość osobliwa. Zgodnie stwierdziliśmy, że był to dla nas pokój łatwy dzięki naszemu doświadczeniu (o czym świadczy wyjście niemal pół godziny przed czasem). Natomiast nie oceniając swoją miarą, możliwie obiektywnie, powiedziałabym, że dla mniej doświadczonych jest to poziom średnio-zaawansowany.

    Plusy

    + Ciekawa fabuła, w którą zostajemy wciągnięci i bierzemy w niej udział
    + Kryminalny thriller z krwi i kości
    + Emocje grają pierwsze skrzypce
    + Zagadki na wysokim poziomie, które aż chce się rozwiązywać, a one chcą być rozwiązywane. Są angażujące, płynne, logiczne, satysfakcjonujące
    + Bardzo dopracowany wystrój
    + Zaangażowana obsługa, wychodząca o krok dalej niż w innych escape roomach

    Minusy

    - Brak

    Podsumowanie

    Bawiłam się tak dobrze, że nie chciałam tej zabawy kończyć. Bo nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go. Ale by gonić go go gonić goooo….

    Nie dziwię się, że Skrytka nr 16 zajmuje drugie miejsce we Wrocławiu. Nie znajduję minusów, które miałyby obniżyć moją ocenę. To bezapelacyjna dycha.

    Nie jest to jednak wyznaczające trendy przeżycie, po którym zbieraliśmy szczękę z podłogi. Choć bawiliśmy się świetnie, rozumiem oceny na 9. Zabrakło mi jakiegoś spektakularnego efektu wow, by ten pokój stał się moją nową jedynką w Polsce. Ale wylądował na moim podium.

    Subiektywnie, nazwa “Szajka Dillingera” byłaby o wiele bardziej emocjonalna i związana z tematem. “Skrytka nr 16” brzmi trochę tak bezpłciowo w kontekście tej historii.

    Przyjeżdżającym na wyjazd escapowy do Wrocławia, polecam pożenić odwiedzenie pokojów Escape Bus i Enigmatyki: leżą po sąsiedzku, są fenomenalne i stanowią must have we Wrocławiu.

    To trzeba przeżyć. Skrytka nr 16 to najwyższej próby pokój, jeden z lepszych we Wrocławiu.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 10/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 10/10

    Складність: Середній

    Duch Wulkanu - Człowieki w Kotle
    Duch Wulkanu - Człowieki w Kotle

    Ależ wściekła kuna!

    07.11.23 | дата візиту: 05.11.23

    W Exit19 rozpanoszyła się kuna. Strasznie wściekłe stworzenie. Duch Wulkanu był bardzo niepocieszony z jej powodu, ale przyszliśmy na pomoc. Rozwiązaliśmy garść przyjemnych zagadek, poczuliśmy tropikalny klimat i przedarliśmy się przez sporą dawkę lemurów i innych przedstawicieli afrykańskiej fauny.

    Zawędrowaliśmy do Ducha Wulkanu w cztery osoby, z doświadczeniem ok. 20-35 escape roomów. Wyszliśmy kwadrans przed czasem bez podpowiedzi, więc Duchowi nie udało się nas pożreć.

    Był to urodzinowy wypad jednego z członków ekipy, a pokój świetnie się sprawdził jako prezent-niespodzianka. To bardzo rozrywkowy, urokliwy ER, który jest jednocześnie niebanalny, a zagadki są ciekawe. Ich poziom trudności oceniam między łatwym a średnim.

    Klimat

    Pokój prezentuje się bardzo dziko – wystrój jest iście madagaskarski i nawiązuje do tematu, a przestrzeń jest skrzętnie zagospodarowana. Projekt całości jest przemyślany, a choć powierzchnia gry nie jest przesadnie wielka, to zaskakuje nas wieloma ciekawymi rozwiązaniami. Lubię, gdy w pokoju przydaje się nieco sprawności fizycznej i można się poczuć trochę jak dziecko eksplorujące zakamarki.

    Klimat jest lekki, humorystyczny i utrzymuje się od wprowadzenia aż do końca. Historia jest spójna, a zagadki wpasowują się w nią i tworzą przyjemną rozgrywkę.

    Zagadki

    Łamigłówki w Duchu Wulkanu są logiczne i przemyślane. Nic nie zgrzyta przy ich rozwiązywaniu. Po początkowym chaosie (który jest normalny w escape roomach) dość szybko orientujemy się, co do czego. Najtrudniej jest się do czegokolwiek zabrać, potem idzie już z górki.

    Zagadki nie należą do najtrudniejszych, ale rozwiązania nie przychodzą bez wysiłku. Czasami pierwsza myśl jest prawidłowa, a czasami dopiero ta druga przynosi trop. Są dobrze rozplanowane na całej przestrzeni gry i estetycznie zaprojektowane. Wymagają różnych umiejętności, w tym manualnych.

    Szczególnie podobała mi się jedna z zagadek – sekwencyjna, z szeregiem czynności do wykonania. Była bardzo interesująca i satysfakcjonująca. Zapamiętam ją na dłużej.

    [b/Plusy[/b]

    + Pokój gwarantujący dobrą zabawę, dający lekką i przyjemną rozgrywkę
    + Dobry jako przetarcie dla ekip wychodzących z pokojów dla początkujących i przechodzących do tych dla średnio zaawansowanych
    + Idealny fillerek podczas wypadu escape roomowego do Wrocławia między cięższymi i mroczniejszymi pokojami
    + Kilka ciekawych zagadek, szczególnie jedna zapadająca w pamięć
    + Egzotyczny ogoniasty klimat

    Minusy

    - Jest to pokój spełniający wszystkie kryteria na 9. Nie ma minusów, po prostu ER na dychę są jednak oczko wyżej jeśli chodzi o poziom.


    Podsumowanie

    Bawiliśmy się świetnie i byliśmy usatysfakcjonowani z rozgrywki. Minęła nam bardzo szybko, ale zaoferowała kilka smaczków.

    Duch Wulkanu to solidna pozycja bez większych minusów. To nie jest pokój zmieniający escapowy rynek w Polsce, tak jak te na dychę, ale zdecydowanie jest wart odwiedzenia.

    Szczególnie polecam go na 2 lub 3 osoby. Nam w czwórkę było miejscami ciasnawo. Osoby z zaledwie kilkoma pokojami na koncie powinny sobie poradzić z Duchem Wulkanu, choć zagadki są niebanalne i trzeba przy nich pogłówkować.
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 9/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 10/10

    Складність: Легко

    Rastamobil
    Rastamobil

    Obłędny pokój! Przeżywaliśmy go długo po wyjściu

    29.10.23 | дата візиту: 28.10.23

    Absolutnie genialny pokój lądujący w mojej topce, przezabawny i solidnie wykonany. Spędziliśmy tam fantastyczny czas, a wizytę będziemy wspominać długo.

    Byliśmy w 4 osoby: dla mnie to około 20 pokój, dla kolegów odpowiednio szósty, czwarty i drugi. Większość z nas była więc początkująca. Wyszliśmy 17 minut przed czasem bez podpowiedzi.

    Klimat

    Humor, to właśnie to, co wyróżnia Rastamobil na tle innych pokojów. Śmiejemy się właściwie jeszcze zanim zaczniemy grę.

    Samo wprowadzenie do przygody jest niezwykle klimatyczne. Informację o dokładnej lokalizacji kryjówki Bobbiego dostajemy nie od razu, żeby gliny się nie pokapowały. Do dziupli nie da się wejść z przypadku. Miejscówka jest ukryta – i to jak! Jest zakamuflowana w odjazdowy sposób.

    Wszystkie szczegóły misji przekazuje nam ziomek Bobbiego, który jest najlepszą osobą, jaką można sobie wyobrazić w tym miejscu.

    W Rastamobilu jest po prostu odlotowo. To inny pokój, niż inne i dziwny, ale w najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Cała dostępna przestrzeń jest przemyślanie zaaranżowana i zapełniona nawiązującymi do tematu rekwizytami. Na pozór to zbieranina trochę pokręconych akcesoriów, które jednak w pełni oddają klimat nory miłośnika pewnej zielonej roślinki, a przede wszystkim biorą udział w grze.

    Specyficzny, konopny klimat, jest autentyczny w stu procentach i prawdziwy w każdym calu. Buduje go znakomity Mistrz Gry i oryginalny pomysł (ta tematyka w połączeniu z tak zaaranżowaną przestrzenią gry tworzą niezapomniany duet). Jednak tym, co najbardziej podkręca klimat, jest wszechobecny humor, a także zagadki.

    Zagadki

    Rzadko się zdarza, by klimat i zagadki nie były rozdzielnymi kategoriami. Tutaj są nierozłączne. Zagadki po prostu budują klimat i są w nim osadzone w pełni.

    Nie tylko wszystkie łamigłówki są w klimacie, ale w większości są po prostu zabawne. Dodatkowo zrealizowane są na wysokim poziomie. W kwestii technicznej: dobrze wykonane, spójne, działające i świetnie oznaczone. W kwestii ich rozwiązywania: angażujące, przyjemne, intrygujące, wywołujące salwy śmiechu, a czasem zmuszające nas do świrowania pawiana.

    Dwie rzeczy warto szczególnie podkreślić. Pokój wymaga dobrej współpracy, ale jest ona czystą przyjemnością. Zagadki polegające na kooperacji to jedne z moich ulubionych w tym escape roomie.

    Druga rzecz to wieloetapowość zagadek. By osiągnąć pewne efekty, musimy wykonać sekwencję łamigłówek. Mamy jasność, w którym etapie tego procesu się znajdujemy, co pozwala nam się bardzo dobrze odnaleźć. Klarowność jest znakiem rozpoznawczym nowoczesnych dobrych escape roomów i tutaj twórcy wiedzą, o co chodzi. Zagadki mają bronić się same. Konieczność domyślania się co do czego i co się właśnie zdarzyło/otworzyło, nie jest wyznacznikiem fajności – wręcz przeciwnie.

    Za łamigłówki należy się Rastamobilowi największy plus. Są zaskakująco przemyślane, niebanalne, wciągające i zrobione z jajem. A końcówka wymiata.

    Zagadki oceniam jako średniej trudności. Jest ich sporo, dlatego czasu na rozwiązanie przewidziano całkiem dużo. Mniej doświadczone osoby w ekipie także sobie radziły w równym stopniu co ja. Polecam pokój na 4 osoby, bo wpada się wtedy w fajny nastrój większą grupą i łatwiej się wyrobić w czasie.

    Plusy

    + Klimat budowany jeszcze przed rozpoczęciem gry
    + Świetny Mistrz Gry, najodpowiedniejsza osoba do tej roli
    + Humor!
    + Wzorowe zagadki. Zabawne, zaciekawiające, logiczne, powiązane z fabułą, jasno oznaczone, niesztampowe
    + Najprzyjemniejsza kooperacyjna część rozgrywki, z jaką miałam do czynienia. Kreatywna, zabawna i zapamiętywalna
    + Spójna, angażująca fabuła, z wprowadzeniem na długo przed grą i odjazdowym zakończeniem

    Minusy

    - Naprawdę brak. Pokój ląduje wysoko w topce

    Podsumowanie

    Z opisu wiemy, że wchodzimy do tajnej skrytki naszego ziomka, miłośnika maryśki – a mimo że to już mówi całkiem sporo, to i tak zaskakuje nas masa elementów.

    W paru momentach wszyscy śmialiśmy się w głos. Tylko w jednym innym escape roomie bawiłam się tak dobrze i była to Zemsta Umarlaka w Poznaniu, gdzie także zagadki były nierozerwalne z humorem i klimatem i oba te pokoje stanowią dla mnie absolutny top.

    Wizyta w Rastamobilu to najlepszy prezent, jaki mógł się nam trafić. W wyniku losowych okoliczności wizytę w Porwanym Samolocie nam odwołano i zaproponowano odwiedzenie Rastamobilu. Wielki plus za to, że taka propozycja padła, a dodatkowo otrzymaliśmy zniżkę na odwiedzenie Porwanego Samolotu w innym terminie. Ukłony za profesjonalną obsługę.

    Słowo dla tych, którzy nie lubią tematyki jarania zioła. Myślę, że nikt się od niego nie odbije. Tu liczą się przede wszystkim zagadki i choć tematyka jest wszechobecna, to jest mimo wszystko nienachalna. Pokój nie jest prymitywny i impertynencki, wręcz przeciwnie. Serwuje nam humor memiczny, prosty, ale nie prostacki. Warto. Ranking mówi sam za siebie.

    To więcej niż escape room – to fajna przygoda, którą jesteśmy bardzo (he he) zajarani i będziemy polecać (ale adresu miejscówki nikomu nie sprzedamy).
    Нещодавно відвідані кімнати:

    Загальний рейтинг: 10/10

    Обслуговування клієнтів: 10/10

    Інтер'єр: 10/10

    Складність: Середній

    Сторінка 1

    Показати далі

    Привіт, наш веб-сайт використовує файли cookie, щоб усі його функції працювали належним чином.

    На додаток до необхідних, ми також використовуємо сторонні файли cookie, щоб ми могли використовувати сторонні аналітичні, соціальні медіа або маркетингові інструменти. Це означає, що дані, зібрані за їх допомогою, також обробляються постачальниками цих інструментів.

    Чи даєте ви згоду на використання файлів cookie, крім тих, які необхідні для роботи сайту, як описано в нашій політиці конфіденційності?

    Налаштування файлів cookie

    Тут ви можете змінити детальні налаштування файлів cookie, які використовуються на нашому сайті. Якщо ви погоджуєтеся на певний тип файлів cookie, це означає, що ви погоджуєтеся з тим, що дані, зібрані ними, будуть використовуватися адміністратором цього сайту, а також постачальником конкретного інструменту, який ми використовуємо - як описано в нашій політиці конфіденційності.

    Цей тип файлів необхідний для належного функціонування нашого сайту. Вони використовуються, зокрема, для таких функцій, як запам'ятовування браузером обраної користувачем країни, товарів у кошику або колірної теми сайту.

    Ці файли дозволяють нам зрозуміти, як користувачі пересуваються нашим сайтом. Одним з таких інструментів є Google Analytics, який дозволяє нам збирати анонімну інформацію про кількість відвідувань, використання певних функцій або тип користувацьких пристроїв. Завдяки їм ми можемо адаптувати сайт до потреб і можливостей різних користувачів.

    Інструменти Google і Facebook, які збирають інформацію про користувачів, яку ми можемо використовувати в маркетингових цілях.