Żaneta T. 1

    Żaneta T. 1

    Ahoj, já jsem Żaneta T. 1. Navštívil jsem 20 únikových her. Zvu vás, abyste si prohlédli můj profil. Sledujte mě nebo mi napište zprávu a promluvte si o únikových hrách.

    Navštívené pokoje:
    20

    Plánované hry:
    64

    Úroveň:
    Skaut

    Body:
    71

    50
    71 pts
    100

    Zpět na úplný seznam recenzí

    Cela Śmierci
    Cela Śmierci

    Skazani na... ucieczkę :)

    29.09.18 | datum návštěvy: 21.06.18

    Do Celi śmierci od Enigmat Escape wybraliśmy się zachęceni opiniami o skomplikowanych i pomysłowych schowkach. Chcieliśmy się sprawdzić na tym właśnie polu, bo przeszukiwanie pomieszczeń nie sprawiało nam zazwyczaj trudności. Mimo więc oznaczenia, że to pokój dobry na pierwszy raz, potraktowaliśmy go jako wyzwanie.

    Tym razem postanowiliśmy uciekać w małżeńskim duecie i był to nasz dziesiąty pokój, więc nie zaliczaliśmy się do osob doświadczonych. Mimo to z zagadkami w pokoju poradziliśmy sobie śpiewająco, a polegliśmy na... szukaniu, oczywiście. Opinie nie są przesadzone! Zakamarki i skrytki wymyślone przez twórców pokoju naprawdę robiły duże wrażenie i wywoływały sporą satysfakcję przy ich odkrywaniu. Zwłaszcza jeden schowek, mocno kontrowersyjny, sprawił, że z uśmiechem wspominamy go do dziś.

    Sam wystrój jest surowy, lekko ascetyczny, więzienny, pomaga wczuć się w historię oraz zmotywować do szukania sposobu na ucieczkę za wszelką cenę. Zadania są różnorodne i dość proste, co sprawia, że z pokojem poradzi sobie raczej każdy, nawet bez wiekszego doświadczenia. Jednak ze względu na naprawdę wysoki poziom poukrywania przedmiotów, za co zresztą należą się brawa, nie jestem pewna, czy pokój jest rzeczywiście idealny na pierwszy raz.

    Z pokoju wyszliśmy 6 minut przed końcem, biorąc jedną podpowiedź. Właściwie ostatnie 10 minut zabawy spędziliśmy na szukaniu ostatniego niezbędnego elementu, ale był ukryty tak pomysłowo, że bez podpowiedzi byłoby z nami krucho :) Cela śmierci jest idealna dla dwójki początkujących graczy, takich, jak my. Średni poziom trudności wynika raczej z dobrze przemyślanych kryjówek, a nie z samych zagadek. Dlatego ci, którzy szukają wyzwania dla swoich szarych komórek bardziej niż dla spostrzegawczości, mogą nie być do konca usatysfakcjonowani. My na pewno wypróbujemy jeszcze kreatywność Enigmat Escape.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Střední

    Dom Strachów
    Dom Strachów

    Straszny, wręcz okropny...

    28.06.18 | datum návštěvy: 20.06.18

    Do Domu Strachów w olsztyńskim Mr Escape wybierałam się z dużą dozą nadziei. Mimo średnich opinii, miałam nadzieję, że escape room w moim ulubionym horrorowym klimacie mnie nie zawiedzie. Miał to być dla nas pierwszy pozawarszawski pokój i szczerze mówiąc byłam ciekawa, jak to wygląda w innych, mniejszych miastach. Do pokoju wybraliśmy się w cztery osoby, w tym dla jednej miała to być pierwsza okazja do zabawy w tym stylu. Dla mnie i mojego szanownego współmałżonka był to dziewiąty odwiedzony pokój.
    Pan z obsługi wyjaśnił nam pokrótce reguły gry. Wprowadził nas w historię pokoju dość chaotycznie i nie bardzo budując przy tym klimat zabawy, ale musiał podzielić swoją uwagę pomiędzy nas, a grupę ludzi, którzy w recepcji chyba obchodzili jakieś urodziny. Pierwsze rozczarowanie - na moją prośbę o dawanie podpowiedzi do gry wyłącznie na nasz sygnał, pan kategorycznie oświadczył, że podpowiedzi będą pojawiały się gdy obsługa uzna je za konieczne, gdyż taka jest "polityka firmy". Drzwi zamknęły się za nami, a już po minucie... otworzyły się same pod wpływem lekkiego naporu. Mała wpadka. Ale nic. Gramy dalej.
    A dalej nie było wcale tak różowo. Raczej czarno. I ciemno. Znaleziona latarka, która miała pomóc nam rozwiązać pierwszą zagadkę, działała bardzo słabo. Myśleliśmy, że to zabieg celowy dla podtrzymania horrorowego klimatu. Okazało się jednak, że to kolejne niedopatrzenie obsługi - bateria była zbyt słaba, żeby uruchomić drugą funkcję latarki niezbędną do pierwszej zagadki. Zagadkę rozwiązaliśmy "na czuja". Przeszliśmy dalej, a po kilku minutach dostaliśmy podpowiedź do... tej pierwszej rozwiązanej zagadki. Co więcej po kolejnych kilku dostaliśmy już dosłownie podane jej rozwiązanie. Po grze, na pytanie o tę sytuację, pan z obsługi wyjaśnił, że grającej drużyny czasami nie widzi, bo kamery są zawodne, dlatego daje popowiedzi w takim czasie, jak ma to ustalone z góry. Deprymujące.
    Sam wystrój wygląda dość dobrze, choć pokój jest troszkę zużyty. Odrywające się kawałki linoleum czy lekko naderwane elementy dekoracji może nie przeszkadzają w grze jakoś wybitnie, ale sprawiają przygnębiające wrażenie. Duża ilość lateksowych ozdób nie tworzy dla mnie klimatu horrorowego i przyznam, że większy dreszczyk emocji odczuwałam w pokojach thrillerowych, ale bardziej autentycznie udekorowanych. Ozdoby w Domu Strachów nie pozwalają zapomnieć, że jest to tylko gra. Same zagadki nie są zbyt trudne i grupa średniozaawansowana z pewnością sobie z nimi poradzi. My wyszliśmy z pokoju po 46 minutach, oczywiście z podpowiedziami, bo "taka jest polityka firmy". Najgorsze jest to, że obsługa najwyraźniej nie sprawdziła pokoju przed zabawą, a na dodatek nie jest specjalnie zainteresowana samym przebiegiem rozgrywki.
    Jedna z zagadek miała nową kombinację kodu do kłódki, ale nikt nie zadbał o zlikwidowanie starych podpowiedzi. W efekcie zrobił się misz-masz cyferkowy, a kodu nie zgadliśmy. Tym razem nachalnej podpowiedzi nie było :) Ominęliśmy zagadkę, a mimo to wyszliśmy z pokoju. Na pytanie o tę zagadkę, pan z obslugi nie dość, że sam nie potrafił odczytać kodu, a nawet go nie znał (kłódka pozostała zamknięta), to jeszcze zaniedbania nie potrafił "wziąć na klatę", zwalając winę na koleżankę, która zmieniła kod, a jemu nie powiedziała. Dziecinada!
    Podsumowując, obsługa wyposażenie pokoju i jego przygotowanie leży i kwiczy, choć zdarzają się interaktywne elementy wystroju, których nie spotkałam do tej pory nigdzie indziej, a które robią wrażenie. Na obronę dodam, że pokój nie tak do końca zasługuje na skreślenie. Jeśli właściciel o niego zadba i poprawi jakość obsługi, z pewnością wzrośnie zadowolenie z gry, a co za tym idzie, pewnie też ocena pokoju. W obecnym stanie na pewno nada sie dla mało wymagających graczy i tych, którzy lubią się troszkę wystraszyć, a nie zraża ich niedopracowanie i lekko festyniarski styl. Ale nie jestem pewna, czy jest w stanie zaszczepić miłość do escape roomów komuś, kto oczekuje rozrywki i emocji z prawdziwego zdarzenia.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 3/10

    Zákaznický servis: 2/10

    Interiér: 4/10

    Obtížnost: Střední

    Odpověď společnosti Mr Escape

    Dzień dobry Pani Żaneto,
    Dziękujemy za konstruktywną krytykę. Pani opinia jest potrzebna by wyeliminować takie błędy i niedociągnięcia jakie wystąpiły przy Państwa wizycie.
    Poczuwamy się do odpowiedzialności za zaistniałe problemy podczas zabawy i serdecznie Państwa przepraszamy. Jest nam niezmiernie przykro że tak dużo czynników zbiegło się w jednym czasie i zagwarantowało taki, a nie inny wizerunek naszego pokoju jak i lokalu. Gwarantujemy że dokonamy dodatkowego przeszkolenia personelu by takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.

    Prosimy z góry nie skreślać naszego lokalu. Z naszej strony gwarantujemy poprawę i dużo większe zaangażowanie w szkolenie obsługi. Niezmiernie byłoby nam miło gościć Państwa kolejny raz, a zarazem udowodnić że zasługujemy na lepszą opinie.
    Bardzo dziękujemy i miejmy nadzieję do zobaczenia :)
    Bezludna Wyspa
    Bezludna Wyspa

    Rozbitkowie ocaleli :)

    23.06.18 | datum návštěvy: 21.05.18

    Bezludną wyspę od FunEscape wybraliśmy ze względu na neutralny temat pokoju oraz jego wielkość. Chcieliśmy do naszego teamu dołączyć dwie kolejne osoby i zaszczepić im miłość do Escape Roomów. I choć o FunEscape usłyszeliśmy, że to firma stawiająca na ilość, a nie jakość, mieliśmy nadzieję, że będzie dobrym pokojem na pierwszy raz.
    Jedną z "nowych" była pięciolatka, która szybko się nudzi i byłam pewna obaw, o to, jak zniesie zamkniecie w pokoju. Zupełnie niepotrzebnie. Po wejściu do pokoju zobaczyliśmy bajkową scenerię, która idealnie odwzorowywała klimat wyspy.
    A na wyspie, jak to na wyspie - piasek, piasek i jeszcze raz piasek. Zatem z utrzymaniem dziecka w pokoju nie było żadnego problemu. Problem właściwie stanowiło opuszczenie wyspy. Nie takiej bezludnej, jak w tytule, bo jakieś ślady obecności człowieka tam były, a nawet pozostały wskazówki, jak się z niej wydostać. Wskazówki były dość czytelne, a zagadki średnio trudne, a mimo to skorzystaliśmy dwa razy z podpowiedzi. Obie właściwie były nam potrzebne przez nasze gapiostwo i niedostateczną spostrzegawczość, a nie podyktowane poziomem trudności łamigłówek, dlatego pokój spokojnie nadaje się dla początkujących graczy i to w każdym wieku. Stanowi to niewątpliwą zaletę dla rodziców, którzy rzadko mają okazję wyrwać się gdzieś bez pociech, a już wpadli w escaperoomowe sidła.
    Na dodatek przeznaczenie pokoju dla nawet ośmiu osób to nie żart - spokojnie mogłyby się tam pomieścić, bo pokój jest ogromny. Jednak już przy pięciu osobach miałam wrażenie, że jedna się zwyczajnie nudzi. Zagadki to dużo kłódek, szukania, troszkę kombinowania i liczenia. Właściwie ocenę ratuje ciekawa i niespotykana, a także bardzo pomysłowa zagadka manualna - za nią ogromne brawa! Jednak zabrakło mi ciekawych mechanizmów, które by nas zaskoczyły.
    Z pokoju wyszliśmy po 52 minutach, z dwiema wspomnianymi podpowiedziami. Po wyjściu porozmawialiśmy chwilę z obsługą, do której nie mam się absolutnie o co przyczepić. Na uwagę zasługuje fakt, że w FunEscape można płacić kartą, z czym nie spotkałam się do tej pory w żadnym warszawskim escape roomie. A to spore udogodnienie. A cała firma jest dość dobrze przygotowana na napływ gości - łazienki, szafki depozytowe, dystrybutor z woda. To powinno być absolutnym minimum w każdym escapie.
    Może to brak "efektu wow", a może towarzystwo (zdecydowanie nie jestem zwolennikiem chodzenia do escape roomów z dziećmi, a zwłaszcza z własnym ;) ), ale Bezludna Wyspa nie urzekła nas tak do końca. Jest poprawna, fajna, miła, ale brakuje jej tego czegoś, o czym można później dyskutować i co da się wspominać z uśmiechem na twarzy. Dla nas był to jednak udany wypad, choć zdecydowanie nie wprowadził on zamieszania na naszej prywatnej liście najlepszych escapów.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 9/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 9/10

    Obtížnost: Střední

    Grobowiec smoka
    Grobowiec smoka

    Dwaj rycerze, księżniczka i smok

    17.05.18 | datum návštěvy: 16.05.18

    O Escape Roomach usłyszałam juz dawno temu, trafiając gdzieś w odmętach internetu na opis Grobowca Smoka od Escapers. Pomyślałam, że może to być fantastyczna rozrywka. I choć przejście od myśli do czynu trochę trwało, to gdy wsiąkłam w Escape Roomy, zmierzenie się ze smokiem było tylko kwestią czasu. Odkładałam to jednak na później, żeby nabrać doświadczenia i wprawy. Wreszcie jednak nadszedł upragniony moment.
    A nadszedł dość nieoczekiwanie, bo upatrzyliśmy sobie już inny pokój na tę wyprawę, ale gdy nie mogliśmy dopasować godziny do naszych planów, zaproponowałam mojej ekipie wypad do Escapers. I choć męska część mojego teamu wyraźnie bardziej gustuje w klimatach horrorowych, obaj się zgodzili. W ten oto sposób dwaj rycerze i księżniczka w środę stawili się na Słowiczej, aby stanąć oko w oko z... przemiłym i bardzo w swoją pracę zaangażowanym panem z obsługi :) Dokonał on szybkiego wprowadzenia technicznego i fabularnego, wypytał o nasze wcześniejsze doświadczenia i zamknął za nami drzwi do zupełnie innego świata.
    Klimat i dekoracje już od pierwszej chwili w pokoju zapierają dech. Każdy element jest dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, każdy potęguje wrażenie, że znajdujemy się w dżungli, a później... To po prostu trzeba zobaczyć! Tytułowy grobowiec z jego mieszkańcem to wręcz majstersztyk! Klimat rozgrywki i wystrój pokoju zachwycił mnie do tego stopnia, że dopiero następnego dnia zaczęłam doceniać także ciekawe i doskonale wykonane łamigłówki, a nie tylko same dekoracje, które, jak wspomniał pan z obsługi, własnoręcznie zostały wykonane przez właścicieli Escapers. Było tam kilka rodzajów kłódek, szyfry, sporo przeszukiwania i zagadki zręcznościowe - każdy znalazł coś dla siebie. Wraz z tokiem gry odkrywaliśmy coraz to nowsze elementy, które na dodatek były tak doskonale zamaskowane, że zaskoczenie było pełne. Również wszechobecne latarki zostały zastąpione klimatycznymi świeczkami, które lepiej wpisały się w rozgrywkę. Doskonale do tematyki pasował też zegar odliczający czas i system podpowiedzi. A podpowiedzi się przydały, bo nasza spostrzegawczość nie była tego dnia na najwyższym poziomie. Wystarczy wspomnieć, że w pokoju można się pogubić już na samym etapie przeszukiwania - fantastycznie i pomysłowo poukrywane elementy doskonale komponowały się z otoczeniem.
    Rozpieszczeni przez nasze poprzednie przygody, także tutaj oczekiwaliśmy pełnej gamy ciekawych zagadek i dodatkowych pomieszczeń i nie zawiedliśmy się. Przeciwnie. Niektóre po prostu zaskakiwały nas w 100%! Nie dość, że miały one swoje fabularne uzasadnienie (a to duża sztuka), to jeszcze było ich tyle, że przez cały czas mieliśmy ręce pełne roboty. Wielkość pokoju oraz jego aranżacja także wymusza sporo aktywności, wiec można się nabiegać, pochodzić na kolanach i nawet niemal się znokautować o elementy dekoracji, co zdarzyło się aż dwójce z nas ;) Warto zatem być uważnym i zabrać ze sobą wygodne ubranie.
    W pokoju byliśmy już tradycyjnie we trójkę. Pokój jest jednak tak duży, że spokojnie mogło być nas tam wiecej. Mimo, iż jest dla średniozaawansowanych graczy, a my się sami do takich jeszcze nie zaliczamy (był to siódmy pokój dla dwójki z nas i czwarty dla jednego), to udało nam sie uciec 2,5 minuty przed czasem z dwiema podpowiedziami. Uciekliśmy, żeby jeszcze dobre pół godziny rozmawiać o escape roomach z panem z obsługi, który dodał kilka kolejnych punktów na naszej liście pokoi do odwiedzenia. A także, w połączeniu z doskonałym Grobowcem Smoka, sprawił, że z pewnością nie jest to nasza ostatnia wizyta w Escapers.
    Grobowiec Smoka wysoko podniósł poprzeczkę naszych oczekiwań i będzie wpływał na naszą ocenę kolejnych gier. Zdecydowanie polecamy go każdemu, kto ma już jakieś doświadczenie z Escape Roomami. A właściciele innych firm mogliby czerpać inspiracje od Escapers - w końcu jak równać, to do najlepszych.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Střední

    Złoto nazistów
    Złoto nazistów

    Nie wszystko złoto...

    25.04.18 | datum návštěvy: 25.04.18

    Jeszcze na dobre nie opadły emocje po ucieczce z Domu Mordercy, a nasza drużyna już zapragnęła nowych wrażeń. Tym razem postanowiliśmy spenetrować poniemiecki bunkier w poszukiwaniu Złota Nazistów, oczywiście od Black Cat Escape Room. I tym razem pojawiliśmy się na miejscu chwilę przed umówioną godziną, aby, już jedynie pro forma, wysłuchać krótkiego instruktażu (obsługa nas już nawet kojarzyła), po którym nastąpiło filmowe wprowadzenie w temat. Tradycyjnie już, jak w przypadku pozostałych gier, było ono krótkim dokumentem, który ładnie przybliżył nam charakter rozgrywki. I zaczęła się gra.
    A zaczęła się nietypowo, ponieważ aby z bunkra uciec, musieliśmy się najpierw do niego dostać :) A później było już tylko ciekawiej. Niektóre zagadki naprawdę szeroko otwierały nam oczy ze zdumienia, a im trudniej było coś wykombinować, tym większa satysfakcja ogarniała nas po rozwiązaniu łamigłówek. Kilka kłódek, szyfrów, troszkę map... nasz trzyosobowy zespół nie nudził się ani minuty. Przeciwnie, w pewnym momencie zacięliśmy się zupełnie i było jasne, że nie przejdziemy dalej bez podpowiedzi. Ta, podana nie wprost, wcale nie zepsuła nam dalszej zabawy i mogliśmy działać dalej.
    Niestety później jeden z mechanizmów nie zadziałał, co sprawiło, że (tym razem nie przez nasze gapiostwo) utknęliśmy z grą na dobre. Na szczęście obsługa pomogła nam ominąć tę zagadkę, po czym samodzielnie dobrnęliśmy do zakończenia. Wyszliśmy z pokoju po 55 minutach, wykorzystując jedną podpowiedź i omijając jedną niedziałającą zagadkę.
    Pokój dla trzech zgranych osób z niewielkim jeszcze doświadczeniem (szósty dla dwójki z nas, trzeci dla jednego), nie był bardzo trudny, ale zdecydowanie warto mieć już jakieś doświadczenie przystępując do poszukiwania złotych sztabek. My bawiliśmy się wspaniale, a ostatni etap rozgrywki wraz z zaskakującym zakończeniem na pewno będzie wysoko na liście naszych wspomnień escaperoomowych. Polecamy Złoto Nazistów wszystkim poszukiwaczom przygód!
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Střední

    Dom Mordercy Remastered
    Dom Mordercy Remastered

    Nas nie zabił

    21.04.18 | datum návštěvy: 18.04.18

    Gdy dałam męskiej części mojego zespołu do wyboru trzy pokoje, jednogłośnie zadecydowali, że idziemy do domu mordercy od Black Cat Escape Room. Przyznam, że i na mojej liście życzeń był on wysoko, dlatego nie protestowałam. Nasze poprzednie rewelacyjne doświadczenie z tą firmą (Sex Room) oraz lubiana tematyka nieco mocniejszych wrażeń właściwie gwarantowały, że zabawa będzie przednia.
    Standardy firmy się nie zmieniły, miła, kompetentna obsługa i szafki depozytowe to coś, czego zaczęłam już niemal oczekiwać w każdym miejscu. Tym razem Pani wyjaśniła pokrótce zasady gry i puściła nam filmik wprowadzający, stylizowany na dokument, co urealniło opowiadaną historię. I zamknęły się za nami drzwi pokoju. A tam...
    Duże brawa dla ekipy Black Cat, bo do wystroju i klimatu nie ma się jak przyczepić. Niepokojący, lecz nie przerażająco obezwładniający, więc idealny, aby nie psuć rozgrywki, a ją uatrakcyjnić. Podobnie jak w przypadku sex roomu, tutaj też spodziewać się można "mocnych" akcentów - zdjęć, muzyki, odgłosów. Dla ludzi o słabych nerwach, żołądku i nieprzyzwyczajonych do drastycznych widoków, może to być zbyt wiele. Dla nas - lekko spaczonych i odpornych - dodatkowy plus za realizm, gdyż pokój wyglądał naprawdę jak kryjówka świra-psychopaty. Niemniej nie polecam pokoju na rodzinne niedzielne przedpołudnie, czy pierwszą randkę. A wrażliwcom w ogóle radzę udać się do pobliskiego parku.
    Zagadki w pokoju nie są liniowe, dlatego moja trzyosobowa grupa bawiła się świetnie, każdy miał co robić, a burze mózgów sporo wnosiły do sprawy. Znowu mechanizmy zastosowane przez Black Cat sprawiły, że mieliśmy o czym rozmawiać jeszcze długo po wyjściu, a niektóre z nich były absolutnie unikalne. Mimo, iż pokój jest dla średniozaawansowanych, a nasze doświadczenie jest jeszcze mizerne (dla dwójki z nas był to piąty pokój, dla jednego drugi), wydostaliśmy się z niego bez żadnych podpowiedzi w 40 minut. Jego poziom oceniamy jako łatwy, ale najlepiej wybrać się do niego, gdy już wiemy, z czym to się je.
    Emocjonująca końcówka na długo pozostanie w naszej pamięci, a i podczas rozgrywki były zwroty akcji, które lekko przyspieszyły mój puls, co dodatkowo podkreśliło charakter pokoju. To, że się nie bałam, to jedynie zasługa moich wspaniałych towarzyszy - z taką obstawą każdy mógłby czuć się bezpiecznie :)
    Black Cat Escape Room jest już dla nas synonimem dobrej zabawy i bardzo wysokiej jakości. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że od wizyty w domu mordercy minęły dwa dni, a my mamy już nową rezerwację. Podobno na Dolnym Śląsku odkryto jakiś zapomniany bunkier... :)
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Easy

    Ekspedycja na Marsa
    Ekspedycja na Marsa

    Co z tym Marsem?

    20.04.18 | datum návštěvy: 16.03.18

    Ekspedycja na Marsa chodziła mi po głowie już od jakiegoś czasu, gdy więc nadarzyła się okazja, wybraliśmy się z mężem do Blue City, żeby uciec z najkrótszego w Warszawie pokoju. Sama lokalizacja - w centrum handlowym - ma sporo zalet. Można wpaść tam pomiędzy zakupami, przy okazji, albo wybierając się specjalnie do Escape Roomu zrobić po drodze zakupy. Na miejscu dobre wrażenie robi rozgadana obsługa oraz szafki depozytowe, można wejść do pokoju bez zbędnego balastu.
    Pokój jest bardzo klimatyczny, wystrój jak najbardziej pasuje do klimatu wnętrza kapsuły ratunkowej, są tam futurystyczne gadżety, ciekawe rozwiązania techniczne. Pokój wizualnie dopieszczony jest w każdym calu. Po prostu cieszy oko. System podpowiedzi super wpasowany w klimat pokoju, nie zaburza ani troszkę zabawy, sprawia wręcz, że jeszcze bardziej wczuwamy się w grę. A podpowiedzi były przydatne, oj były...
    Sama rozgrywka jest liniowa, co oznacza, że bez przejścia jednej zagadki nie rozwiążemy kolejnej. Teoretycznie. W praktyce okazało się, że jeden z mechanizmów zadziałał źle, a element, który miał nam wypaść, nie wypadł. Bez tego nie powinniśmy przejść dalej. Dlatego dziwne okazało się, że jeden z kluczyków pasuje do dwóch miejsc, a my ruszyliśmy do przodu, mimo, iż nie powinniśmy. Co dziwniejsze, obsługa nie zareagowała ani na niedziałającą zagadkę (normalnie nie pozwoliłoby to ukończyć pokoju, więc powinni natychmiast zlikwidować usterkę), a także na fakt, że jednak innym kluczem udało się nam otworzyć nie ten zamek. Duży minus. Mimo to udało się nam rozwiązać resztę zagadek, ale poczucie, że coś tu nie gra, wybiło nas z rytmu i sprawiło, że sami do końca nie rozumieliśmy, jak toczy się gra. Na koniec obsługa wyjaśniła z nami tajemnicę nieuzyskanego elementu, a także pokiwała głowami nad tym, jak udało się nam to ominąć, twierdząc, że nie powinno mieć to miejsca, ale przeprosin nie było. Choć przyznać muszę, że byli oni tak sympatyczni, że nawet po takich przebojach i udanym jednak wyjściu z pokoju, Escape Room opuściliśmy z pozytywnymi wrażeniami.
    Sam pokój nie jest trudny, zagadki (gdy działają) prowadzą za rączkę. Są zagadki logiczne, troszkę liczenia, fajne zadanie zręcznościowe. Spore urozmaicenie. W pokoju byliśmy w dwie osoby, co uważam za optymalną ilość, więcej na tak małej przestrzeni to byłby już tłok. Są też dostępne dwa poziomy trudności. Wybraliśmy łatwy, bo dla nas był to dopiero czwarty odwiedzony pokój. Nie zawiedliśmy się. Z czystym sumieniem możemy polecić ekspedycję na Marsa każdemu, kto lubi takie klimaty i chce przez chwilę pobuszować po kosmicznej szalupie. Po dopracowaniu szczegółów ten pokój na pewno będzie jednym z ciekawszych na warszawskim rynku.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 8/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Střední

    Agencja Detektywistyczna
    Agencja Detektywistyczna

    Agencja, agencja!

    20.04.18 | datum návštěvy: 07.03.18

    Nasza trzecia wizyta w Escape Roomie wymagała specjalnego uczczenia, dlatego wybraliśmy się na nią we trójkę. Wybór padł na pokój niezbyt trudny, bo dla jednego z nas była to pierwsza zabawa tego typu. Agencja detektywistyczna zaciekawiła nas, a jednocześnie wyglądała na odpowiednią, żeby zainfekować "nowego" chodzeniem do Escape Roomów.
    Na miejscu powitał nas pan z obsługi, który pokrótce wyjaśnił zasady gry. Jak dla mnie, pan dość zdystansowany, co niespecjalnie mi przeszkadzało, bo spełnił swoją funkcję. Gdy wyraźnie sobie nie radziliśmy, udzielił nam jednej podpowiedzi bez prośby, ale zrobił to dość subtelnie, więc nie zepsuło nam to zabawy.
    Sam pokój klimatem wpisuje się w moje wyobrażenie o agencji detektywistycznej. Wystrój jest ciekawy i niewymuszony, pozwala się wczuć w historię i intryguje. Znajdują się tam również przedmioty, które nie biorą udziału w rozgrywce, a sprawiają wrażenie będących tam "po coś", ale to fajne zamieszanie dodające smaczku zabawie. Do tego pewnie niezmiennie bawi obsługę kombinowanie z takim jednym, dość wyeksponowanym, a bezużytecznym elementem dekoracji ;)
    Zagadki nie są trudne, ale nad jedną, dość specyficzną, spędziliśmy troszkę czasu i wykorzystaliśmy dwie podpowiedzi, ale sami raczej nie wpadlibyśmy na rozwiązanie. Istotne jest dobre przeszukiwanie pokoju, bo wtedy można rozwiązać większość zagadek w dość szybkim czasie. A poukrywane przedmioty, mimo iż czasem na widoku, są dość pomysłowo rozmieszczone. Do dziś wspominamy z uśmiechem swoje drobne przeoczenia i błędy. Minusem jest ślad na podłodze, wskazujący działanie jednego z mechanizmów - nie ma elementu zaskoczenia. Mechanizmy działają ciekawie i choć nie powodują opadu szczęki, pozostawiają po sobie dobre wrażenie. Szkoda też, że nie ma wyraźnego odliczania czasu. Mimo, iż rzadko zerkam na zegary, tu mi tego jakoś brakowało.
    Pokój opusciliśmy około 10 minut przed końcem czasu, z dwiema podpowiedziami. Nie jest bardzo trudny, raczej średni, odpowiedni raczej dla osób, które już mają jakieś escapy na koncie. U nas zdał egzamin celująco - nowy członek naszego teamu złapał bakcyla :)
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 9/10

    Obtížnost: Střední

    Dziki Zachód
    Dziki Zachód

    No dziko... :)

    20.04.18 | datum návštěvy: 22.02.18

    Po pierwszym, bardzo udanym wypadzie do escape roomu, zdecydowanie zapragnęliśmy z mężem wiecej. Szybko powstała lista miejsc do odwiedzenia, na której jedną z pozycji był Dziki Zachód od IQuest.
    Do pokoju w stylu dzikiego zachodu wybraliśmy się z ciekawości dla wystroju, a troszkę skuszeni promocją obniżającą cenę pokoju. Po pierwszej wizycie w jednym z Escape Roomów z czołowego miejsca w rankingu, mieliśmy dość wygórowane oczekiwania zarówno w stosunku do firmy, jak i samego pokoju. Od początku rzucił się więc w oczy brak jakiejkolwiek szafki depozytowej. Niby nie jest to istotne, ale moja własna damska torebka stojąca pod ścianą w pokoju rozgrywki delikatnie psuła klimat. A klimat był nienajgorszy. Zdecydowanie można się było poczuć jak w saloonie, z barem, pianinem i portretami poszukiwanych przestępców na ścianach. A jednak mimo dość ciekawych i dopasowanych dekoracji wciąż czułam, że to stylizacja.
    Zagadki były bardzo ciekawe, zróżnicowane i wymagały sporo główkowania. Nie ogranicza się do kłódek, przeciwnie. Niektóre mechanizmy do dziś wspominam z lekkim zdziwieniem. Sama rozgrywka nie jest liniowa, a pokój na tyle duży, że spokojnie zmieściłoby się tam 3-4 graczy. We dwójkę byliśmy dość zajęci, ale dzięki temu także bardzo zaangażowani w grę.
    Jako, że była to nasza druga wizyta w Escape Roomie, brakowało nam jeszcze i obycia, i doświadczenia, aby wyjść z pokoju bez niczyjej pomocy. Skorzystaliśmy z dwóch podpowiedzi, które zostały nam udzielone na naszą wyraźną prośbę, co jest dużym plusem, bo nie psuło nam zabawy i nie zwalniało z myślenia. Jednak przy drugiej podpowiedzi "głosik z oddali" chyba wyszedł do toalety, lub na chwilę się rozkojarzył, bo mimo próśb nikt nam nie podpowiadał. Główkowaliśmy więc sami jeszcze kilka minut, a gdy ponownie poprosiliśmy o pomoc, "głosik" już był obecny. Na plus należy też zaliczyć to, że zmagaliśmy się z pokojem 7 minut dłużej niż zakładały reguły gry - dzięki uprzejmości obsługi.
    Pokój zaliczyłabym do trudnych do przejścia dla ekip bez doświadczenia - warto przed nim odwiedzić chociaż kilka innych, żeby wiedzieć, na co zwracać uwagę i wdrożyć się w działanie tego typu miejsc. Dla nas było to miło spędzone przedpołudnie, choć nie pozostawiło po sobie efektu "wow". Niemniej warto go odwiedzić w ramach ciekawostki.
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 9/10

    Zákaznický servis: 9/10

    Interiér: 9/10

    Obtížnost: Hard

    Sex Room
    Sex Room

    Nasz pierwszy raz

    16.03.18 | datum návštěvy: 14.02.18

    Gdy mój mąż w Walentynki zapowiedział, że zabiera mnie na najlepszy seks w moim życiu, nie od razu wpadłam w euforię. Lata małżeństwa i mój chłodny charakter sprawiły, że nie oczekiwałam Bóg wie czego :) Dlatego lekkim zaskoczeniem był fakt, że będzie to sex... room.
    Udaliśmy się tam we dwoje (jak na małżeński, walentynkowy seks przystało) i moje podniecenie rosło z każdą chwilą. Obsługa na informację, że jest to nasza pierwsza przygoda z escape roomem, udzieliła nam ogólnych rad dotyczących tego typu rozrywki, dlatego od razu poczuliśmy złudnie, że wiemy, z czym to się je. Przed wejściem do pokoju czekał na nas wstęp w postaci filmu, stylizowanego na dokument, co pomogło nam wczuć się w rolę detektywów mających pomóc swojemu klientowi.
    Przyznam, że po przekroczeniu progu pokoju, byłam zachwycona. Pokój wyglądał jak moje dokładne wyobrażenie miejsca pracy pani lekkich obyczajów. Pełno w nim gadżetów erotycznych, wyuzdanych zdjęć i klimatu pełnego erotyzmu. W pewnym momencie zapomniałam wręcz, że to specjalnie stworzone pomieszczenie i wczułam się w rozgrywkę do tego stopnia, że szeptałam do męża, żeby zmniejszyć ryzyko nakrycia nas przez wracającą lokatorkę :) Dość odważne elementy wystroju sprawiają, że zdecydowanie nie jest to pokój dla dzieci, a pewnie i niektórzy bardziej pruderyjni dorośli także mogliby z niego wyjść z uśmiechem zażenowania. Ale dla nas to był duży plus – twórcy włożyli w pokój sporo pracy, co widać na każdym kroku.
    Same zagadki są dość intuicyjne. Może nad niektórymi posiedzieliśmy nieco dłużej, ale wynikało to raczej z kompletnego braku doświadczenia. Po dokładnym przeszukaniu pokoju oraz kilku chwilach główkowania, krok po kroku zbliżaliśmy się do rozwiązania. Efekt nowości sprawił też, że wszystko było dla nas „wow”. Były kłódki, mechanizmy (niektore odjechane, których nie spotkaliśmy nigdzie indziej – a w tej chwili mamy już kilka escape roomów na koncie), trochę liczenia, ale nic, z czym nie poradziliby sobie początkujący gracze. Wystarczy wspomnieć, że my wyszliśmy z pokoju po 52 minutach bez żadnej podpowiedzi. Jednej zagadki nie rozwiązaliśmy, co skutkowało nieuzyskaniem podpowiedzi, ale nie była nam ona niezbędna do tego, aby w końcu wykonać wszystkie zadania.
    Pokój jest idealny na pierwszy raz, a także dla mniejszej grupy. Jak widać, można sobie z nim poradzić w parze i nie mając wcześniej żadnego obycia z tego typu rozgrywkami. Wystrój niewymuszony, robiący doskonały klimat, przyjazna i miła obsługa, która znalazła czas na pogadanie z nami i przed, i po grze. Wyszliśmy z samymi pozytywnymi odczuciami.
    Mąż lekko przesadził. Może nie był to najlepszy seks w moim życiu, ale w moim prywatnym rankingu escape roomów plasuje się w ścisłej czołówce. Sprawił, że kompletnie wsiąkliśmy w eksplorowanie kolejnych pokoi, a wysoka jakość Black Cat Escape Room przekonuje nas do powrotu do ich innych pomieszczeń. A do sex roomu pozostanie sentyment. W końcu... nie zapomina się pierwszego razu :)
    Nedávno navštívené pokoje:

    Celkové hodnocení: 10/10

    Zákaznický servis: 10/10

    Interiér: 10/10

    Obtížnost: Easy

    Ahoj, naše webové stránky používají soubory cookie, aby mohly správně fungovat všechny jejich funkce.

    Kromě těchto nezbytných souborů používáme také soubory cookie třetích stran, abychom mohli používat analytické, sociální a marketingové nástroje třetích stran. To znamená, že údaje shromážděné jejich prostřednictvím zpracovávají také poskytovatelé těchto nástrojů.

    Souhlasíte s používáním jiných souborů cookie než těch, které jsou nezbytné pro provoz stránek, jak je popsáno v našich zásadách ochrany osobních údajů?

    Nastavení souborů cookie

    Zde můžete změnit podrobné nastavení souborů cookie používaných na našich stránkách. Pokud souhlasíte s konkrétním typem souborů cookie, znamená to, že souhlasíte s tím, aby údaje jimi shromážděné byly použity správcem těchto stránek a poskytovatelem konkrétního nástroje, který používáme - jak je popsáno v našich zásadách ochrany osobních údajů.

    Tento typ souborů je nezbytný pro správné fungování našich stránek. Používají se mimo jiné pro funkce, jako je zapamatování si vybrané země uživatele, produktů v nákupním košíku nebo barevného motivu webu.

    Tyto soubory nám umožňují pochopit, jak uživatelé procházejí našimi stránkami. Jedním z takových nástrojů je Google Analytics, který nám umožňuje shromažďovat anonymní informace o počtu návštěv, používání konkrétních funkcí nebo typu uživatelských zařízení. Díky nim jsme schopni přizpůsobit stránky potřebám a možnostem různorodých uživatelů.

    Nástroje společností Google, Facebook a Seznam.cz, které shromažďují informace o uživatelích, které můžeme využít pro marketingové účely.