Uwielbiam escape roomy z fabułą, której nie trzeba wymyślać, bo ona tam jest i czeka. W sumie to nie ma drugiego takiego escape roomu w Polsce, gdzie historia budynku jest aż taką kopalnią inspiracji, jak w Transmigracji.
Dla mnie to był must have wyjazdu na Śląsk, nie tylko przez obecność w topce, ale właśnie przez wciągający opis o niemieckiej drukarni. Wszyscy jednak odczuliśmy, że potencjał został niestety pogrzebany.
Klimat
Piękny prezent od losu w postaci budynku o arcyciekawej historii, w naszej opinii nie został w pełni wykorzystany, tak jak pozwalałyby na to środki w dzisiejszych czasach.
Nawiązania do drukarni oraz naszej misji czujemy jedynie na początku. Potem te elementy się rozmywają i na końcówkę starają się wrócić, ale szkoda, że po niespójnej tematycznie środkowej części z dość przypadkowym wystrojem. Dostajemy dużą przestrzeń ze sporą liczbą zagadek, które jednak nie tworzą spójnej fabuły. Dobrze zrozumieliśmy zamysł, wiemy, o co chodziło, ale mimo to środkowa część według nas się nie broni.
Zagadki
Łamigłówki oceniam jako średniej trudności. Z jednej strony poradziliśmy sobie z nimi w 66/100 minut bez podpowiedzi, ale z drugiej było kilka nieszablonowych, mogących zawiesić na dłużej. Zagadki są w większości złożone, wieloetapowe i na dobrym poziomie.
Warto wspomnieć o trudnej i czasochłonnej zagadce manualnej. Lubię wyzwania manualne, a i tak zmęczyłam się przez mechanizm każący robić wszystko od nowa.
Plusy
+ Zagadki na dobrym poziomie, logiczne i stawiające wyzwanie
+ Spora różnorodność zadań
Minusy
- Niewykorzystany potencjał historii tego miejsca
- Środkowa część zagadek nie opowiada fabuły, stoją bardziej w jej oderwaniu
Podsumowanie
To mogła być perełka z najlepszym klimatem w Polsce. Można się tego uczciwie spodziewać na podstawie wieku, średniej ocen i miejsca w rankingu. Zabrakło jednak sporo do poziomu śląskiej jedynki, Cichej Nocy, zwłaszcza pod kątem wystroju oraz spójności zagadek z historią.
Transmigracji według nas daleko jest do dziesiątki, ale jest dobrym pokojem – długim, pełnym ciekawych zagadek. Można się tu dobrze bawić (przyda się wygodny strój). Liczymy w przyszłości na jeszcze więcej od Escape Graala.
Podchodziliśmy do tego pokoju jak do jeża i to jeszcze takiego starego i dziwnego, którego inne jeże nie rozumieją. Szczególnie mąż miał w sobie rezerwę – bo miał to być pokój mocno specyficzny. Tymczasem to sympatyczny, całkiem normalny jeż.
Klimat
Nie podchodzimy do pokojów z uprzedzeniem, ale że tym razem nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, bo książki nie czytaliśmy, a i nie za bardzo mieliśmy ochotę. Nadal nie mamy, ale nie musimy nic czytać, bo obsługa wyjaśniła nam całą fabułę. Przydało się to, bo pokój sam w sobie nie opowiada jej jakoś doskonale.
Futuryzmu tu jak na lekarstwo i to we wszelkich warstwach poza historią w tle, bowiem jest to pokój, który można najprościej opisać jako klasyczny.
Zagadki
Fabułę pamiętamy średnio, ale zagadki – bardzo dobrze. Niektóre nas zaskoczyły, bo podobnych nigdzie nie widzieliśmy. Jedna była w moim mniemaniu nieudana i obiecująca trochę większą złożoność, niż naprawdę była. Ogółem jednak wysoko oceniamy zagadki nie tylko w Ubiku, ale we wszystkich odwiedzonych przez nas śląskich pokojach. Są zupełnie inne niż wrocławskie, czy poznańskie.
Plusy
+ Kilka naprawdę ciekawych, wyróżniających się łamigłówek
+ Jeden efekt wow robi wrażenie nawet dziś, a pokój ma swoje lata
Minusy
- Jeśli ktoś spodziewa się nie wiadomo jakiego futuryzmu, tu go nie znajdzie
- Pokój zwyczajnie zaczyna odstawać z racji wieku
Podsumowanie
Dziś pokój futurystyczny musiałby co najmniej zabrać nas na Marsa i jednocześnie robić budyń, żeby z miejsca nie zostać zdyskwalifikowany jako staroć. To chyba najtrudniejsza kategoria do zrealizowania, bo się człowiek spodziewa kosmicznych cudów na kiju. Trzeba jednak mieć na uwadzę, że te parę lat temu Ubik bronił się tak, jak mógł. Doceniam więc tym bardziej efekt wow w postaci przebłysku myśli technologicznej, to miły akcent.
Podsumowując, dziś o futuryzmie w Ubiku możemy mówić w warstwie historii, a scenografię przez grzeczność pominąć. Ale to nie znaczy, że źle się bawiliśmy. Wręcz przeciwnie. Jak się okazuje, przynajmniej dla części z nas, przez to, że pokój był bardziej klasyczny, okazał się bardziej zjadliwy.
Po pokoju widać już upływ czasu. Na szczęście wszystkie mechanizmy działają sprawnie, za co zdecydowanie plus.
Klimat pokoju jest bardziej retro niż futurystyczny. Myślę, że nawet w czasach, kiedy powstał, ciężko było coś takiego kojarzyć z sci-fi.
Fabuła zapowiadała ciekawą podróż, ale skończyło się na przejściu przez ER bez poczucia, że te rzeczy, które nam opowiedziano, naprawdę się wydarzyły.
Największym plusem pokoju są zagadki, bo widać, że twórcy postarali się, żeby były mocno zróżnicowane i często wymagające bardziej, niż się na początku wydawało. Szczególnie jedna zagadka nas zatrzymała na dłużej.
Na pewno warto podkreślić, że - mimo wszystko - twórcy postarali się, żeby pokój był ciekawym przeżyciem. Natomiast nie mogę nie wspomnieć, że dziś już po prostu wymaga się więcej spójności na linii klimat - fabuła - zagadki.
ER warty odwiedzenia, ale nie będzie to tak futurystyczne przeżycie jak sugeruje opis...
Początek ER obiecywał przygodę dobrze osadzoną w fabule. Z czasem wyszło jednak trochę inaczej...
Klimat pokoju na początku dobrze pasował do historii. Pierwsze pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy, było naprawdę dobrze zrobione. Natomiast im dalej w las, tym mniej nie tylko spójności z fabułą, ale też spójności wystroju pomieszczeń w ogóle. Były próby utrzymania klimatu, ale całość jednak trochę się rozjechała.
Podobnie rzecz się ma z fabułą. Niby wiadomo było, po co tam jesteśmy, ale z czasem to się jakoś rozmyło. Myślę, że wystrój trochę nie pomagał.
Zagadki były dobrze zrobione. Momentami musieliśmy się sporo natrudzić. Jest tutaj, oprócz wielu zagadek na myślenie, kilka takich manualnych. Myślę więc, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Pokój ten ma naprawdę spory potencjał na coś więcej, gdyby tylko mocniej dopasował wystrój do fabuły i mocniej tę fabułę podkreślił.
Bawiłem się dobrze. Uważam, że ten ER jest wymagający. Mimo pewnych braków, jest to solidna porcja rozrywki.
"Zbliżyła się ku niemu, cofając jednocześnie; był to trudny manewr, który jedynie pani Frick była w stanie wykonać. Opanowanie go zajęło jej chyba ze sto lat."
Lubię pokoje inspirowane książkami lub filmami, po wizycie w UBIKU wylądowałem w bibliotece aby poznać dalsze losy bohaterów tego statku kosmicznego. :D Fabuła escapu opiera się na książce, jednak nie wymagana jest jej znajomość - wszystko co potrzeba dowiadujemy się na miejscu.
Sam pokój wypadł trochu słabiej niż Transmigracja, jednak są elementy, które nas zaskoczyły. Zagadki przeróżnego typy, raczej proste i logiczne do rozwiązania - tylko w jednej potrzebowaliśmy pomocy. Pokój nie jest liniowy więc można się podzielić zadaniami.
Pan z obsługi - widać, ze pasjonat i lubi to co robi. Czekamy na nowe pokoje!