Krzysztof  Z.

    Krzysztof Z.

    Po 4-letniej przerwie wracam do escapowania! Aktualnie mam lekko ponad 100 pokojów, więc czuję się już dosyć kompetentny w tym co piszę :) Lockme wprowadził... [więcej]

    Odwiedzone pokoje:
    122

    Pokoje na liście życzeń:
    0

    Poziom:
    Przewodnik

    Punkty:
    372

    0
    0
    Escape room - Szaman
    Szaman

    Po prostu dobry escape ;)

    9.02.2025 | data wizyty: 10.11.2024

    Opinia archiwalna

    Klimat:

    Pomyślałby ktoś, że jeżeli będziemy mieć kiedykolwiek potrzebę uciec z lasu, to wystarczy wybrać dowolny kierunek, po czym iść do przodu aż się nie natkniemy na przejawy cywilizacji, zazwyczaj przyjmujące postać Żabki. W pokoju Szamana ta metoda nie ma szansy powodzenia, zapewne z powodu jakiejś mrocznej magii. Fabuła jest typowo "ucieczkowa" i nie ma potrzeby jej analizowania, za to wystrój jest całkiem ok. Mamy liczne nawiązania do kultury afrykańskiej, całkiem bogate ozdoby, a chociaż pełnego zanurzenia w klimat tutaj nie osiągniemy, to wystarczy tego, by chociaż wejść w ten świat po kolana.

    Zagadki:

    Raczej z gatunku tych prostszych, co było idealne dla nieco zmęczonej grupy dwuosobowej. Większość z nich jest bardzo czytelnie oznaczona, więc gracz przemierza rozgrywkę, niczym zatwardziały podróżnik prowadzony GPS-em. Rozwiązywało się je naprawdę sympatycznie i chociaż może zabrakło tu jakiejś petardy wrażeniowej, to satysfakcją z dobrze sporządzonych łamigłówek była dla nas wystarczająca.

    Wrażenia:

    W pewnym momencie rozgrywki można się było lekko przestraszyć, co sprawiło, że z moją Dziewczyną odbyliśmy małą debatę na temat "straszków" w escapach, które nie mają oznaczeń o straszeniu. Dla mnie było to w porządku, dla Dziewczyny nie, a decyzję końcową pozostawiam Tobie, Droga Osobo Czytająca.

    Ogólnie:

    Sympatyczny pokój, o którym nie można napisać zbyt wiele, bo jego największą wadą jest brak wielu zalet. Zdecydowanie jest to pozytywna przygoda, która nie powinna nikogo pozostawić w złym humorze. Polecam :)
    Uciekliśmy z pokoju
    Pokój odwiedzony z:
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 9/10

    Klimat: 8/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Escape room - Stacja Fobos
    Stacja Fobos

    Mocno niedoceniony!

    9.02.2025 | data wizyty: 10.11.2024

    Opinia archiwalna

    Klimat:

    Po przybyciu na miejsce nie miałem zbyt wygórowanych oczekiwań, a nic przed rozgrywką nie wskazywało na to, by coś się miało zmienić. Kamienica, w której się znajduje Stacja, mogłaby już robić jako atrakcja dla wielbicieli urbeksów, a drzwi do pokoju wyglądały, jakby za nimi czaiła się kanciapa stróża nocnego... Oczami wyobraźni już widziałem wnętrze otapetowane folią aluminiową i aparaturę kosmiczną zrobioną z babcinego durszlaka. A w środku niespodzianka! Dostaliśmy niesamowity, futurystyczny wystrój, ze ścianami pełnymi dziwnych symboli i światełek, wykonany tak realistyczne, że się trochę poczułem, jakbym był wrzucony do wnętrza procesora. Na dodatek, chociaż wstępniak od Mistrza Gry był dosyć apatyczny, to cała historia jest przedstawiona całkiem fajnie, sensownie i z całkiem satysfakcjonującym finałem. Poziom wizualno-fabularny jest naprawdę kosmicznie wysoki!


    Zagadki:

    Początek rozgrywki przygniata nas ogromem opcji niczym porządne menu w restauracji. Wszędzie czają się na nas wyzwania intelektualne, ale metodę i kolejność ich rozwiązywania musimy w zasadzie wydedukować sami, co od razu mocno podbija poziom trudności. Za to wszystkie są cudownie i kreatywnie zrobione, a nagrodą za ich rozwiązanie będą liczne efekty "Wow". Z tego co czytałem, wielu graczy narzeka na jedną zagadkę, która w ich opowieściach najwyraźniej wymaga tyle czasu i precyzji, co operacja na otwartym sercu, ale wydaje mi się to być mocno zdemonizowane. Jasne, trochę minut nam tam również zeszło i nie jest to najłatwiejsze z wyzwań, ale czasu na ucieczkę wystarczyło naszemu duetowi w zupełności.

    Wrażenia:

    Pokój ma opinię średnio-dobrego, ale dla mnie był bliski perfekcji, bo się okazał być wspaniałą mieszaniną widowiskowości, trudności i narracji. Trochę tylko bolą słabe wrażenia pozapokojowe, bo jakoś tak było w poczekalni wyjątkowo smutno jak na escape room — może to ta paskudna listopadowa aura? W każdym razie przydałby się nieco żywszy wstęp, może jakieś fajne fotki na zakończenie, coś, co by nieco ożywiło wrażenia w trakcie pobytu w firmie.

    Ogólnie:

    Cudowna niespodzianka i idealne odzwierciedlenie niełatwego tematu sci-fi w przestrzeni zamkniętej. Pokój wymagający, ale również dużo oferujący. Wspaniała uczta intelektualna, która zostawi nas w poczuciu sytości na cały kolejny kwartał. Polecam serdecznie!
    Uciekliśmy z pokoju
    Pokój odwiedzony z:
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 8/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Piracka Tawerna
    Piracka Tawerna

    Satysfakcja z móżdżenia!

    11.01.2025 | data wizyty: 13.10.2024

    Klimat:

    Escape room z finału mistrzostw, w dodatku prequel do bardzo dobrych Morskich Opowieści? Musieliśmy się tu wybrać! Tawerna jak to tawerna, duża nie jest, ale adaptacja wnętrza znajduje się na poziomie mistrzowskim — gdyby nie podejrzany brak spoconych brodaczy oraz rozlanego piwska, to bym pewnie zasiadł do stołu i czekał na osobę kelnerską. Wszystko jest wykonane z niesamowitą troską o detale i sprawia, że można się całkiem oderwać od codzienności.

    Co do historii? Meh. Fajnie, że Tawerna i Opowieści są w pewien sposób połączone, ale fabuła była typowo escapowa i w pamięci na dłużej nie zagościła. Ogólnie jest to pozycja bardziej nastawiona na zagadki niż na fabułę i nie ma w tym nic złego, bo swój cel realizuje w 100%.

    Zagadki:

    Podpasowały nam jak dobry kebab po mocno alkoholowym wieczorze! Słowo daję, dawno nie miałem takiej satysfakcji z rozwiązywania łamigłówek — po jednej z nich aż zacząłem głośno emitować w przestrzeń przechwałki odnośnie swojego geniuszu, machając łapami jak King Bruce Lee Karate Mistrz. Fakt, nasz duet miał niesamowity flow, a całą rozgrywkę zakończyliśmy z jedną, drobną podpowiedzią, ale trzeba też pochwalić Twórców pokoju. Wnętrze jest naszpikowane zagadkami jak rosyjska ambasada podsłuchami, a małe rozmiary i nieliniowość sprawiają, że gracze cały czas pozostają w trybie zadaniowym. W dodatku trudność jest świetnie wykalibrowana (choć raczej pod bardziej doświadczone osoby), wykonanie piękne, a efekty całkiem sympatyczne. Czego chcieć więcej?

    Wrażenia:

    Bardzo porządna porcja dobrych zagadek, która nam dała na resztę dnia intelektualnego powera. Oczywiście, po raz trzeci trzeba pochwalić naszą Mistrzynię Gry — trzy pokoje w dwóch różnych lokalizacjach, rozłożone na cały weekend, a Pani Gabrysia jakimś cudem była z nami przy wszystkich! Nie wiem do tej pory, jak to się stało, ale wspólny selfiak i pozdrowienia się należały :)

    Ogólnie:

    Pokój ma pierwszorzędny wystrój i wspaniałe zagadki, więc czemu daję tylko 9/10? A no bo zabrakło pewnego "umf!", dobicia, czegoś w stylu wisienki na torcie, srogiego wykrzyknika na końcu zdania czy też darmowego kubka do kupna samochodu — po prostu czegoś specjalnego, co by zmieniło escape bardzo dobry w escape legendarny. Jest to troszkę inna pozycja od tych zwykle oferowanych przez Wyjście Awaryjne, ale cały czas godna polecenia. Jeżeli macie ochotę na nieco potężniejsze wyzwanie, to będzie dla Was idealna!
    Pokój odwiedzony z:
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Cela nr 4
    Cela nr 4

    Podstarzały areszt

    7.01.2025 | data wizyty: 12.10.2024

    Klimat:

    Tematyka penitencjarna to świetna kategoria dla escape roomu, bo wiadomo, że wszyscy są zawsze wsadzani za niewinność i potężna fabuła nie jest tu potrzebna. Niestety, wystrój wnętrza też potężny nie jest, bo wieloletnia detrakcja pokoju sprawiła, że wiele powierzchni jest po prostu brzydkich i wyniszczonych, co skutecznie osłabia możliwość wczucia się w klimat. Dla niektórych graczy policyjny wystrój (nawet taki przypominający komisariat w Puńsku) będzie plusikiem, lecz dla większości będzie to tylko przeciętna wizualnie pozycja i nawet nie pomoże tu myślenie, że to celowy zabieg mający na celu odwzorowanie lichego budżetu polskich służb porządkowych.

    Zagadki:

    Łamigłówki okazały się być kreatywne i satysfakcjonujące, a także fajnie wpisujące się w policyjne realia. I tak jak nieraz na komendach bywa, także tutaj nie wszystko działało poprawnie — nieubłagany postęp czasu zebrał swoje żniwa w postaci przejrzystości niektórych wskazówek oraz funkcjonalności dwóch zagadek. Trochę szkoda, bo wygląda na to, że Cela jest już utrzymywana wyłącznie paliatywnie i remontu się pewnie nie doczeka, co w rezultacie sprawia, że na tle innych pozycji Wyjścia Awaryjnego odstaje bardziej niż Stephen Hawking na zjeździe kulturystów.

    Wrażenia:

    Cela zaskoczyła kilka razy pozytywnie kreatywnością zagadek, a parę razy rozczarowała ich stanem. Nie było źle, nie było wybitnie, było po prostu dobrze. Nasza Mistrzyni Gry, Pani Gabrysia, była zdecydowanie najfajniejszym elementem przygody z pokojem i po dwóch grach na Jagiellońskiej całkiem fajnie się nam gadało — pozdrawiamy serdecznie!

    Ogólnie:

    Escape room podstarzały, zarówno pod kątem wystrojowym, jak i architektonicznym. Niczym mnie nie wkurzył, niczym też nie zafascynował, ale tak jak z zasuszonej cytryny można wycisnąć jeszcze kilka kropelek do herbatki, tak i tutaj możemy jeszcze przeżyć kilka radosnych chwil. Jeżeli jednak pierwszy raz planujecie się wybrać do Wyjścia Awaryjnego, to polecam wybrać jakąkolwiek inną pozycję, a Celę zostawić sobie na czarną godzinę.
    Pokój odwiedzony z:
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 7/10

    Obsługa: 9/10

    Klimat: 7/10

    Poziom trudności: Średni

    Escape room - Plan na włam
    Plan na włam

    Staruszek z wigorem

    6.01.2025 | data wizyty: 12.10.2024

    Klimat:

    W tym momencie ten pokój ma pod sobą więcej komentarzy niż typowy artykuł o nowych cenach Drwala w Macu, więc się ograniczę do minimum. Pokój zaskoczył mnie mocno swoją aranżacją i to w ten przyjemniejszy sposób — w środku okazało się być ładnie i kreatywnie, chociaż oczywiście większość elementów jest bardziej wytarta niż bieżniki moich butów po dwóch sezonach. Jeżeli przymkniemy mocno oczy na wysłużenie elementów i nieco dziką fabułę, to czeka nas naprawdę świetna zabawa!

    Zagadki:

    Ponieważ ta pozycja ma z 10 lat, to mój umysł usadowił ją chronologicznie gdzieś za czasów Gierka i byłem przygotowany na zagadki zabezpieczone zardzewiałymi kłódkami, ewentualnie jakimś milicjantem. Nic bardziej mylnego! Pokój posiada naprawdę sporo opcji elektronicznych i umiejętnie je przeplata z tymi bardziej analogowymi, tworząc rozgrywkowy dywan, po którym można kroczyć z pełną satysfakcją. Już samo wejście do pokoju jest bardzo fajnym i kreatywnym momentem, a kolejne minuty cały czas utrzymują wysoki poziom. Jest dobrze!

    Wrażenia:

    Siedziba z Jagiellońskiej, w porównaniu z tą z Placu Teatralnego, wygląda jak tartak przy Luwrze, ale fajnie było zobaczyć, gdzie jedna z moich ulubionych firm w Polsce zaczynała swoją historię. Najważniejsze, że było miło i sympatycznie, a nasza Mistrzyni Gry znakomicie się nami zaopiekowała :)

    Ogólnie:

    Trochę jak znalezienie Contry na jakiejś zakurzonej konsoli — czasami fajnie wrócić do innej dekady, bo można się nadal bawić wyśmienicie, a jednocześnie nieco powspominać. Plan na Włam jest już prawdziwym escapowym seniorem, ale to taki dziadek, w którym dalej istnieją ogromne pokłady energii i potrafiący naprawdę rozruszać imprezę. Są w mieście lepsze pozycje, ale nikt rozczarowany wyjść tutaj nie powinien!
    Pokój odwiedzony z:
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Średni

    Escape room - Krasnoludy
    Krasnoludy

    Wielka pozycja o małych istotach

    27.11.2024 | data wizyty: 29.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Pokój wprowadza nas w swoje wnętrze powoli i delikatnie, by następnie nas otoczyć swoją niesamowitą atmosferą i pochłonąć niczym ameba na polowaniu. Moment wejścia jest naprawdę magiczny i efektowny, a środek wyjątkowo gustownie urządzony; swojski jak skansen na Mazurach, a jednocześnie pogmatwany jak dworzec w Poznaniu. Pomimo że wcielamy się w coś typu średniowiecznej drużyny SWAT, mającej na celu odzyskanie skradzionego skarbu, to cała rozgrywka odbywa się spokojnie i na totalnym chilloucie. Innymi słowy: jest miło, przytulnie i wesoło!

    Zagadki:

    Opatulone w atmosferę baśni i bajek niczym brzdąc śpiący w łóżeczku w zimowy poranek — ich rozwiązywanie było czystą przyjemnością, która jednocześnie dodawała kolorów rozgrywce i rzucała nieco więcej światła na to, co się wyprawia w życiu domowym krasnali. Nie kojarzę, by którakolwiek łamigłówka wymagała od nas jakichś przejawów wyjątkowego geniuszu, a część była wręcz na tyle oczywista, że się praktycznie rozwiązywały same. Pokój oceniam więc na niezbyt wysoki pod względem trudności, co ma sens, bo i krasnoludy ze wzrostu nie słyną.

    Wrażenia:

    Było "Hmm...", było "Wow!", było "Awww...", a potem poszliśmy na escapowe burgery w budce pod firmą, więc było też "Mmm!". Innymi słowy, gardła wydały całą gamę pozytywnych dźwięków, co sugeruje ponadprzeciętne zadowolenie z przygody!

    Ogólnie:

    Przesympatyczna pozycja, wykonana z ogromną starannością i posiadająca naprawdę potężny arsenał przyjemnych niespodzianek. Na dodatek z niesamowicie sielankowym klimatem, do którego nawet najbardziej wojowniczy rodzice z internetowych komentarzy nie będą w stanie się przyczepić. Krasnoludy to pozycja uniwersalnie dobra, przeznaczona dla ludzi w każdym wieku. Hej ho, hej ho, rezerwujta!
    Uciekliśmy z pokoju
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Escape room - Zemsta Umarlaka
    Zemsta Umarlaka

    Najwspanialsza przygoda, jaką można sobie wyobrazić!

    25.11.2024 | data wizyty: 28.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Atmosfera pokoju uderza nas zaraz po otworzeniu drzwi niczym salwa z armaty, a później, jak u Hitchcocka: napięcie tylko rośnie. Samo wysłuchanie wstępniaka do pokoju jest niemałym wydarzeniem, a zapytanie się o drogę do toalety, to już w ogóle wyzwanie dla śmiałków powyżej 10. poziomu w uciekaniu. DreamScape się nie cacka z klientami i jeżeli chcieliście przygody, to będziecie ją mieć! I na posolonego jeżowca, JAKA TO JEST WSPANIAŁA PRZYGODA!!! Mógłbym pisać o pięknie wykonanym wnętrzu i zjawiskowych efektach, bo to też godne ze trzech akapitów, ale to historia zasługuje na szczególną pochwałę, gdyż jest to najlepsza fabuła, jaką przeżyłem w jakimkolwiek escape roomie! Świetnie skomponowana, wartka, wesoła, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji... Można kompletnie zapomnieć o jakiejkolwiek rzeczywistości i poczuć się jak na teatralnej scenie pirackiego show, z tą różnicą, że dzieciaki z pierwszego rzędu nie mogą na nas pluć naślinionymi kulkami z papieru. Ten pokój Was wyrwie z ziemi, zakręci w powietrzu, a potem wbije w ziemię, jakby wykonywał fatality prosto na Waszym serduchu. Jest GENIALNIE!

    Zagadki:

    Większość wyzwań wydawała się relatywnie prosta — Umarlak proponuje nam przede wszystkim świetną zabawę połączoną z ciekawymi efektami zamiast satysfakcji z rozwiązywania nadmiernie skomplikowanych zagadek. Chwilami wręcz przerwa między jedną stymulacją intelektualną a drugą potrafi być dłuższa niż blok reklamowy na TVN-ie, bo pokój albo nie podsuwa nam zagadek, albo zbyt szybko podsuwa ich rozwiązania. Co też nie jest niczym złym, bo choć łepetyna może odpocząć, to ręce, serca i gałki oczne będą pracować na pełnych obrotach. Jest to po prostu inny rodzaj wyzwania, gdzie do wielu rzeczy podchodzi się bardziej humanistycznie niż matematycznie.

    Wrażenia:

    Pozytywnych momentów było więcej niż bąbelków w szampanie, ale są chwile, gdy pokój wylewa na nas całą winnicę radosnych emocji. Efekt "WOW" został tutaj uzyskany, pobity, a następnie zostawiony w tyle jak biegnący student za tramwajem! To, co się tutaj dzieje jest po prostu niemożliwe do opisania bez użycia soczystych, acz gustownych, wulgaryzmów, które należycie by wyraziły poziom ekscytacji tą pozycją w prawdziwie polski sposób. No trzeba to zobaczyć samemu i już!

    Ogólnie:

    W mojej głowie ten pokój bił się o top 1 z wrocławskim Opuszczonym Hotelem niczym Godzilla z King Kongiem, ale ostatecznie Zemsta Umarlaka zwyciężyła przez nokaut techniczny i jest dla mnie aktualnym Mistrzem. Dlaczego? Bo by wystraszyć kogoś nie trzeba wiele, ot, wystarczy machnąć ręką przed nosem albo pokazać rachunek za prąd po kolejnej podwyżce cen. A rozśmieszenie kogoś, to jednak rzecz dosyć skomplikowana, więc dokonanie tego w tak porządny sposób jest naprawdę mocno imponujące. W tym pokoju bawiliśmy się niesamowicie, czując, że nabywamy przepiękne wspomnienia na całe lata. Zemsta Umarlaka jest pozycją obowiązkową dla każdego podróżującego fana escape roomów, a wszystkim ludziom uwikłanym w pracę nad nią należą się owacje na stojąco!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Escape room - W cieniu piramid
    W cieniu piramid

    Epicka przygoda!

    11.11.2024 | data wizyty: 28.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Wystrój odhacza wszystkie punkty na liście niezbędnego wyposażenia grobowca faraona: są kamienne ściany, hieroglify, pułapki, no i oczywiście posągi bogów ze zwierzęcymi głowami, bo wiadomo, że przedstawiciele egipskiego panteonu wyglądają jak typowe ludzi LEGO w dłoniach kreatywnego ośmiolatka. Mamy także całkiem satysfakcjonująca warstwę fabularną, gdyż zaczynamy od drobnego rekonesansu na terytorium wroga, a kończymy przygodą godną Indiany Jonesa. Co prawda w obozie, który inwigilujemy, pracują uczciwie archeolodzy, ale ponieważ są to naziści, to wszystkie chwyty dozwolone — możemy skorzystać z owoców ich pracy, zabrać skarb sprzed nosa, narysować faka na murze, a i tak cały czas będziemy zajmować stanowisko wyższości moralnej. Oczywiście po drodze do skarbu napotkamy więcej przeszkód niż na zakupach w Biedronce, więc emocji będzie dużo!

    Zagadki:

    Wszystkie wyzwania są wspaniale wykonane i jakoś tak żywo przypominają wszystkie zaawansowane mechanizmy obronne starożytnych budowli, jakie się nieraz widziało na filmach przygodowych. Trudność została zbalansowana idealnie niczym waga Ozyrysa i żadna łamigłówka nie wydawała się przesadnie skomplikowana, a wszelkie przestoje raczej wiązały się z brakiem spostrzegawczości niż z jakąś diaboliczną zagadką. Takie rozwiązywanie uwielbiam najbardziej!

    Wrażenia:

    Przygoda toczyła się jak po sznurku, ale jej końcówka to wydarzenie, które z tego sznurka robi śmiercionośną kusarigamę. Finał jest bardziej epicki niż „Iliada” i dopóki Wyjście Awaryjne nie dostanie np. zezwolenia na detonację materiałów wybuchowych w trakcie gry, to ten moment pozostanie bezspornie moim ulubionym wśród wszystkich pozycji tej firmy. Efekt "WOW" gwarantowany, a piramida z pewnością będzie tkwić w pamięci jeszcze długie godziny po wyjściu!

    Ogólnie:

    Przepiękny wystrój, bardzo dobra otoczka fabularna, zagadki bardzo dobrze wpasowane w historyczne realia, a na dodatek przy finale pokój wymiata bardziej niż Artur Baranowski w "Jednym z dziesięciu". Pozycja obligatoryjna w Bydgoszczy!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Escape room - Koszmarna Willa - Tylko umarli nie kłamią
    Koszmarna Willa - Tylko umarli nie kłamią

    ACH, TEN MOMENT!

    11.11.2024 | data wizyty: 27.08.2024

    Klimat:

    Roleplaying w escape roomach zwykle wygląda tak, że każdy gracz otrzymuje jakiś przedmiot powiązany z jego rolą, a minutę po wejściu wszystkie fanty i tak są zbierane w jedną totemiczną kupę na środku pokoju. Koszmarna Willa oferowała nam zupełnie inne podejście; każdy z nas dostał swoją indywidualną, szczegółową historię, po czym weszliśmy do środka i... wszystkie życiorysy również zebraliśmy w jedną totemiczną kupę na środku pokoju. Tak więc wstępniakowa obietnica wyszła równie dobrze, co wata ze starej poduszki, ale na szczęście Autorzy mieli dla nas jeszcze trochę niespodzianek i aspekt RPG ostatecznie zdaje egzamin. Wiadomo, to wciąż escape room, więc nie musimy rzucać dwudziestościanami ani nosić podręczników grubości mikrofalówki, ale jeżeli chcecie mieć jakiegoś twista fabularnego, to jest to jedna z lepszych pozycji na rynku.

    Zagadki:

    Pokój jest wystrojony klasycznie i mamy tu sporo babcinych rekwizytów, więc również tradycyjnych kłódek znajdziemy więcej niż potasu w bananie. Ale nie tylko, bo Willa jest prawdziwym przekrojem przez historię polskich escapów i posiada wszystko: od tradycyjnych rozwiązań, przez elektroniczne cudeńka, aż do prawdziwego festiwalu kreatywności, jakim jest finał. I jak to w polskiej historii bywa, czekało nas też kilka gorszych momentów. Błąd techniczny sprawił, że odblokowaliśmy sobie jakiegoś fast passa i dwie zagadki po prostu ominęliśmy, za to inna usterka sprawiła, że siedzieliśmy nad rozwiązanym wyzwaniem stanowczo za długo. Ogólnie poziom był całkiem satysfakcjonujący, ale jakość wykonania zagadek była nierówna jak szlak na Orlą Perć.

    Wrażenia:

    No więc element startowy RPG był rozczarowujący, wygląd pokoju przeciętny, zagadki całkiem ok, trochę problemów technicznych... Szykował się kolejny pokojowy średniak, ale z czasem rozrywka zaczęła nabierać rumieńców, po czym na koniec Twórcy dowalili taką petardę, że Car-bomba wyglądała przy tym jak kapiszon. W-O-W. To, co się tam zadziało, jest GENIALNE i jest jednym z najmocniejszych escapowych wspomnień, jakie posiadam! Ten pokój jest jak Breaking Bad — warto przeczekać przez nieco nudniejsze sceny dla absolutnie niewiarygodnego finału. Pomimo wszystkich mankamentów pokoju zastanawiałem się, czy nie dać nawet mu oceny 10/10, bo ten jeden moment był jak dożylne podanie endorfin, no ale dwa miesiące odpoczynku, medytacji i wewnętrznego wyciszenia pozwoliły na wystawienie trochę bardziej obiektywnej opinii.

    Ogólnie:

    To jeden z tych pokojów, gdzie pamięta się ten jeden, jedyny moment, który potem promieniuje echem przez całą czasoprzestrzeń niczym ślady Wielkiego Wybuchu. Ach, TEN MOMENT. To było świetne, to było genialne, to było tak niesamowicie kreatywne, że chyba będę stać przy potykaczu na rynku i rozdawać ulotki OPEN THE DOOR przypadkowym przechodniom, robiąc niemałą konkurencję Świadkom Jehowy. Polecam wszystkim!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 8/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Escape room - Zapomniany sierociniec
    Zapomniany sierociniec

    Sierociniec nie do zapomnienia!

    10.10.2024 | data wizyty: 27.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Zapuściliśmy się w opuszczony budynek dla opuszczonych dzieci, ot tak, dla hecy, bo jesteśmy większe hardkory niż ekipa od Scooby-Doo. Szybko się dowiedzieliśmy, że metody wychowawcze dyrektora placówki nie zostałyby zaaprobowane przez supernianię, a w środku działo się coś mrocznego. Zbadaliśmy sprawę, znaleźliśmy jej rozwiązanie i… fabularnie trochę pozostał niedosyt, bo w pewnym momencie oczekiwałem soczystego steka emocji, a zamiast tego dostałem kawałek wyschniętego kabanosa. Tragedii nie ma, też idzie to przełknąć, ale oczekiwało się czegoś mocniejszego.

    No dobra, ale jakbym oczekiwał dobrej narracji, to bym oglądał dokumenty z Czubówną, a nie chodził po escapach, więc lećmy dalej. Pokój jest bardzo realistycznie wykonany, a mroczna atmosfera łączy się często z dosyć ostrym humorem, który nam osobiście przypadł do gustu i wywołał kilka salw mocnego śmiechu. Ale wiecie, to trochę jak ten jeden żart, który uwielbiacie prywatnie opowiadać znajomym, ale po opowiedzeniu go w pracy szef Was wysyła do działu kadr, jednocześnie umawiając wizytę u psychologa oraz egzorcysty — dużo zależy od danej ekipy i podejrzewam, że niektórym grupom może ta tematyka nie podpasować. Ogólnie klimacik jest fajny, w powietrzu panuje lekka groza, a chociaż samo wnętrze za bardzo nie straszy, to oferuje definitywnie ciekawe doświadczenia.

    Zagadki:

    Trudność wahała się od prozaicznych zgadywanek do prawdziwych molochów kombinacyjno-dedukcyjnych. Jedne łamigłówki ujmowały kreatywnością, a drugie, chociaż bardzo klimatyczne, zdawały się być obdarte z jakiegokolwiek polotu i pełniły chyba tylko funkcję zapychaczy czasowych. Na szczęście ta druga grupa jest nieliczna, a różnorodność tematyczna sprawia, że sierociniec z pewnością nikogo nie znudzi. Większość zagadek naprawdę mocno zapada w pamięci i dostarcza mega emocji, więc chociaż ogólny poziom nieco chwilami faluje, to robi się z tego po prostu przyjemny roller coaster ;)

    Wrażenia:

    Mieszanina kreatywnych zagadek i ciętego humoru stwarza naprawdę duży potencjał do szalonych momentów, a Sierociniec potrafi polecieć po bandzie lepiej niż Tony Hawk. Dodatkowo Twórcy zaoferowali dosyć ciekawą możliwość pozostawienia po sobie w pokoju czegoś więcej niż bałaganu i przepoconego powietrza. Bardzo fajny i sympatyczny pomysł, którego jeszcze w żadnym pokoju nie napotkałem!

    Ogólnie:

    Doświadczenie w uciekaniu sprawia, że uczepiłem się tego biednego bidula i szukam w nim jakiejkolwiek skazy, niczym chirurg plastyczny, który chce naciągnąć pacjenta na dodatkowy lifting, bo zbliża się rata za Ferrari. Należy jednak pamiętać, że Zapomniany Sierociniec jest bardzo mocną pozycją, która z pewnością nie będzie łatwa do zapomnienia. Tradycyjnie: najlepiej sprawdźcie sami!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Strona 1

    Pokaż następne

    Hej, nasza strona wykorzystuje pliki cookies aby jej wszystkie funkcje mogły poprawnie działać.

    Poza tymi niezbędnymi, wykorzystujemy też pliki cookies podmitów trzecich abyśmy mogli korzystać z zewnętrznych narzędzi analitycznych, społecznościowych czy marketingowych. To oznacza że dane zbierane za ich pomocą są przetwarzane też przez dostawców tych narzędzi.

    Czy wyrażasz zgodę na używanie plików cookies innych niż niezbędne do działania strony, zgodnie z naszą polityką prywatności?

    Ustawienia plików cookie

    Tutaj możesz zmienić szczegółowe ustawienia dotyczące plików cookies stosowanych na naszej stronie. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies określonego typu, oznacza to, że zgadzasz się, aby dane przez nie zebrane były wykorzystywane przez administratora tej strony, a także dostawcę konkretnego narzędzia, z którego korzystamy - zgodnie z opisem w naszej polityce prywatności.

    Ten rodzaj plików jest niezbędny do poprawnego funkcjonowania naszej strony. Wykorzystywane są między innymi przy takich funkcjach jak zapamiętywanie przez przeglądarkę wybranego przez użytkownika kraju, produktów w koszyku czy motywu kolorystycznego strony.

    Te pliki pozwalają nam zrozumieć, jak użytkownicy poruszają się po naszej stronie. Jednym z takich narzędzi jest Google Analytics, który pozwala nam zbierać anonimowe informacje o liczbie wejść, korzystaniu z konkretnych funkcji czy rodzaju urządzeń użytkowników. Dzięki nim jesteśmy w stanie dostosować stronę do potrzeb i możliwości różnorodnych użytkowników.

    Narzędzia Google, Facebook i Seznam.cz zbierające informacje o użytkownikach, które możemy wykorzystywać do celów marketingowych.