Krzysztof  Z.

    Krzysztof Z.

    Po 4-letniej przerwie wracam do escapowania! Aktualnie mam lekko ponad 100 pokojów, więc czuję się już dosyć kompetentny w tym co piszę :) Lockme wprowadził... [więcej]

    Odwiedzone pokoje:
    122

    Pokoje na liście życzeń:
    0

    Poziom:
    Przewodnik

    Punkty:
    372

    0
    0

    Wróć do pełnej listy opinii

    Escape room - Operacja: Metro
    Operacja: Metro

    Brudno, mrocznie, wyśmienicie!

    10.10.2024 | data wizyty: 26.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Chociaż na stacjach metra ludzie szybko zajmują miejsca, to same stacje nie są zwykle zbyt zajmujące. Bydgoskie metro przeczy tej regule, bo dzieje się w nim wizualnie sporo, a sama aranżacja wnętrza jakoś mi tak żywo przypomina kultową scenę walki z pierwszego Matrixa, co zawsze jest plusem. W środku jest brudno i niepokojąco, a gdyby powietrze nie było tak sterylne, to na pewno byłoby przesiąknięte swojskimi nutami wyschniętego moczu, starych kebabów i szczurzych bobków. I może to dziwnie o mnie świadczy, ale uważam, że jest to naprawdę piękny pokój! Twórcy perfekcyjnie odtworzyli urbexowe klimaty — każdy metr Metra jest usiany jakimiś ciekawostkami, a człowiek wpada w ten nieczysty klimat po samą głowę, niczym moneta wrzucona do szamba. To prawdziwa sztuka stworzyć tak realistyczne podziemia na piętrze kamienicy, mistrz Splinter byłby dumny!

    Zagadki:

    Jako człowiek bywały jeździłem wszystkimi obiema liniami metra w Polsce i może dlatego odnalazłem się w tym pokoju o wiele lepiej niż zwykle. Pomimo mnogości rozpraszaczy wizualnych szliśmy do przodu równo jak Pendolino i w zasadzie żadna zagadka nas na dłużej nie zatrzymała. Pokój oferuje pewną nieliniowość, więc przygoda każdego członka drużyny może podążać nieco innymi torami, ale w razie problemów zawsze można skoncentrować siły w jednym punkcie. Łamigłówki są świetne i wszystkie są tak niesamowicie mocno obleczone w atmosferę, że prawie się nam koło rąk formowały cumulonimbusy. Redukując wszystkie myśli do trzech przymiotników: jest tu solidnie, świetnie i emocjonująco :)

    Wrażenia:

    Twórcy budowali napięcie przez całą rozgrywkę niczym piętrowy tort weselny, a finał jest na nim wisienką wielkości arbuza. Trzeba się było wykazać nie lada odwagą twórczą, by się zdecydować na taki zabieg, ale było warto, bo tętno podskoczyło nam przy nim, jakby ktoś nam wlał Red Bulla do espresso. Zakończenie jest niesamowite, dynamiczne i perfekcyjnie zrealizowane. Majstersztyk!

    Ogólnie:

    "Operacja: Metro" drążyła w mojej głowie niezły tunel od momentu naszej ucieczki i ostatecznie stwierdzam, że pokój wjeżdża do mojego top 5. Klimat mnie uderzył po serduchu, zagadki się niesamowicie podobały, a przeżycia w środku zapamiętam na długo. Jeżeli będziecie kiedyś w bydgoskiej metropolii, to szczerze polecam chociaż raz się przejechać!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Superheroom
    Superheroom

    Faktycznie super :)

    24.09.2024 | data wizyty: 26.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    W środku czeka na nas ogromna, luksusowa przestrzeń witająca nas czerwonym dywanem pod stopami, kryształowym żyrandolem nad głową, greckimi kolumnami z... A nie, moment, chwila, to dopiero firmowa poczekalnia. Trzeba przyznać, że siedziba Mr Lock prezentuje się świetnie już po przekroczeniu progu, gdyż wystrój "recepcji" przypomina lobby w prestiżowym nowojorskim biurowcu, a tak świetnie się składa, że i nasza przygoda ma się dziać na 75. piętrze takiego budynku. Pomyślałbym, że próba stworzenia chylącego się ku zagładzie drapacza chmur w małej kamienicy jest zadaniem równie niewykonalnym, co zapakowanie rosomaka do pojemnika śniadaniowego, ale Twórcy jakimś nadprzyrodzonym cudem dali sobie radę z tym niedorzecznym zadaniem. Architektura pokoju właściwego jest tak genialna, że Frank Lloyd Wright mógłby robić notatki, a wnętrze jest pełne nawiązań do różnych superbohaterskich osobników. Piąteczka!

    Zagadki:

    Wyzwania są zróżnicowane, a prawie każde nawiązuje do jakiegoś superbohatera i jego mocy. Nie będę ukrywać, nie jestem tutaj ekspertem i po fikuśnym stroju nie potrafię w pełni stwierdzić czy mam do czynienia z Czarną Panterą, Zieloną Latarnią czy Mandarynkową Stonogą — w odbiorze łamigłówek ta wiedza na szczęście nie jest potrzebna. Zagadki trzymają poziom wysoki jak piętro, na którym się znajdujemy, a zastosowane efekty wydają się chwilami kompletnie nadprzyrodzone. Troszeczkę tylko miałem wrażenie, że pułap nieco obniżyliśmy na sam koniec, bo chociaż wnętrze cały czas wyglądało bosko, to ostatnie wyzwania jakoś tak wydawały mi się już nieco mniej kreatywne. Ale to taki opad z 250 metrów na 240, więc wysokość cały czas jest na tyle duża, by tonąć w adrenalinie.

    Wrażenia:

    Nasza Mistrzyni Gry emanowała tak potężną aurą pozytywnej energii i entuzjazmu, że prawie osiągnęła poziom Super Saiyanina drugiego stopnia ;-) Zawsze mnie cieszy gdy osoby nadzorujące rozgrywkę mają z tego równie dużą radochę, co my, a w tym przypadku było to wybitnie czuć zarówno przed, jak i po rozgrywce! A jakby jeszcze nie było wystarczająco miło, to po grze dostaliśmy ucieczkowy odpowiednik kieliszka z cytrynówką na odchodne, czyli minizagadkę do rozwiązania. I to wszystko, przypomnę, w poczekalni wyglądającej jak francuska ambasada. Wrażenia pozapokojowe to prawdziwy sztos, brawo Wy!

    Ogólnie:

    Mr Lock brzmi jak porządny marvelowy antagonista, więc nie może dziwić, że Superheroom jest niesamowicie udaną pozycją. Jest to pokój z dosyć rzadką tematyką, fantastycznym wystrojem i wieloma okazjami do wyrwania odgłosu "Wow!" prosto z Waszych tchawic. Pozycja definitywnie warta odwiedzenia!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Escape room - Szkoła Magii - pierwszy rok
    Szkoła Magii - pierwszy rok

    Niby pierwszy rok, a dzieje się jak na magisterce!

    24.09.2024 | data wizyty: 26.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Szkoła Magii to pozycja osadzona w świecie Hogwartu, ale bynajmniej nie potterowa, gdyż tym razem nasz słynny okularnik w pokoju nie występuje. Wow, to oznacza, że w końcu reszta roku ma szansę się w czymś wykazać! Nasza przygoda jest jednak tak hermetycznie zamknięta wśród licznych nawiązań do książek i filmów z Harrym, że wszelkie ślady naszego indywidualizmu zostały stłamszone i już kompletnie zapomniałem, o jaką stawkę walczyliśmy. Może ktoś we mnie łupnął Obliviate, gdy tam byłem? Na pewno jednak przypominam sobie pierwszorzędny wystrój, świetne wprowadzenie do pokoju i naprawdę niesamowitą architekturę środka — wszelcy miłośnicy tego świata będą tutaj naprawdę oczarowani!

    Zagadki:

    Wierność klimatyczna i wyzwanie intelektualne zostały tutaj zmieszane i przetopione w jedną zwartą masę, z której Twórcy zaczęli formować świetne łamigłówki — nawet jeżeli dana zagadka jakoś Wam nie przypadnie do gustu, to sam sposób ich wykonania powinien być wystarczająco satysfakcjonujący, by sprawiać frajdę. Jedynie ich umiejscowienie jest chwilami nieco niefortunne, bo nad niektórymi rzeczami mogły pracować maksymalnie dwie osoby, w dodatku przytulone do siebie jak bliźniaki syjamskie. Rekompensuje to spora liczba zagadek, więc raczej każdy członek drużyny będzie mieć okazję zabłysnąć.

    Poziom trudności w większości wypadków wydawał się całkiem przyjemny i dobrze wyważony, chociaż było jedno diaboliczna zagwozdka, która zatrzymała nas na dłużej. Przez 20 minut, pomimo wysiłków całej ekipy, nie mogliśmy jej ruszyć z miejsca, zupełnie jakby to nie była łamigłówka, tylko jakiś spasiony nosorożec, który zasnął na naszych kluczach do samochodu. Ostatecznie znalazł się na nią sposób, ale chyba to doświadczenie mi wystarczy, by troszeczkę podbić ocenę w odpowiedniej rubryczce ;-)

    Wrażenia:

    Pokój zapamiętam za pewną dosyć powszechną rzecz w escape roomach, czyli Tę, Której Nazwy Nie Wolno Wymawiać, Aby Nie Było Spoilerów. Ten element został zrealizowany tak genialnie i kreatywnie, że chyba jeszcze się nie spotkałem z niczym równie profesjonalnie zrobionym w całej swojej ucieczkowej karierze. No i więcej nie napiszę — sami musicie wejść, by zobaczyć czy chodzi o 30-metrową statuę Voldemorta, wysoką jakość siedzeń w poczekalniowych kanapach czy może jeszcze o coś innego.

    Ogólnie:

    To mój siódmy Potterscape w karierze i bałem się nieco, że wszelkiego rodzaju różdżki oraz zaklęcia straciły swoją moc zadziwiania i będą miały już dla mnie urok sylwestrowych korsarzy. Nic jednak bardziej mylnego! Szkoła Magii to prawdziwy achtung, ogromna mina wypełniona masą ekscytacji i zabawy, gotowa Was naprawdę unieść w powietrze. Dla wszystkich niemugolskich osobników powinna być to pozycja obowiązkowa w mieście!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Morskie Opowieści
    Morskie Opowieści

    Na trzeźwo też można opowiadać!

    16.09.2024 | data wizyty: 25.08.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Zostaliśmy pojmani, zniewoleni i rzuceni pod pokład jakiejś starej łajby, ściśnięci ze sobą w ciasnej przestrzeni niczym przesyłki z Temu. Cel naszej podróży jest nieznany, zdrowie nietęgie, a perspektywy niewesołe. Innymi słowy, trzeba stąd spływać!

    Może to tak nie wygląda, ale fabuła jest dosyć mocno rozwinięta (ba, nawet doczekała się prequelu!), a chwilami pokój staje się wręcz zbyt rozgadany. Sam wstępniak zdawał się trwać niezliczone eony, ale to zapewne była dylatacja czasu spowodowana niecierpliwością i chęcią eksploracji otoczenia. Wokół nas panuje drewienko, opresyjna atmosfera i mocny półmrok, a świetnie wyposażone wnętrze sprawia, że bardzo łatwo jest się zanurzyć w świat morskiej fikcji — chociaż nie obraziłbym się za kilka dodatkowych źródeł światła. W niektórych momentach już próbowałem się uczyć echolokacji, by sobie pomóc w dostrzeganiu niektórych elementów, ale niestety, półtony z jedenastej oktawy cały czas mi nie wychodzą. W każdym razie klimacik to solidna dyszka!

    Zagadki:

    Chociaż pokój wziął nazwę od szanty, której refren sugeruje, że pewien poziom nabzdryngolenia mógłby być tu wskazany, to jednak do środka wkroczyliśmy w stanie relatywnej trzeźwości. Być może dlatego większość wyzwań wydawała się dosyć prosta, a jedyną podpowiedź wzięliśmy celem wyjaśnienia drobnej usterki technicznej. I tak jak morskie opowieści są pełne dygresji, przekleństw, wzmianek i beknięć, tak i ten pokój pozwala na nieliniowe podchodzenie do zadań — podział obowiązków wyszedł nam naturalnie, a droga do celu była usiana frajdą i zadowoleniem :)

    Wrażenia:

    Ach, to jedno wyzwanie... Po rozwiązaniu tej zagadki gęby nam się rozdziawiły tak, że wyglądaliśmy jak kolonia małży. Legendarny efekt "WOW" jest tutaj w pełni osiągnięty tym jednym momentem, ale i tak spokojnie mogę dodać z jedną czy dwie chwile, gdzie się bawiliśmy wyśmienicie. Pewne wyzwanie nawet pokonaliśmy w niesamowicie ambitny i niepotrzebny sposób, podczas gdy wystarczyło jedynie się nieco bliżej przypatrzeć sytuacji, ale niczego nie żałujemy! Posługując się norrisową metaforą: czasem więcej satysfakcji daje otworzenie drzwi kopniakiem z półobrotu niż zwykłe zajrzenie pod wycieraczkę.

    Ogólnie:

    Ostatni raz Wyjście Awaryjne odwiedziłem w 2017 roku, ale widać, że firma cały czas rozwija swoje umiejętności w dostarczaniu niezapomnianych wspomnień. Morskie opowieści są świetną, dopracowaną i nowoczesną pozycją, więc wszystkim chętnym piratom polecam wbić się do firmy i dokonać abordażu na ten pokój! Oczywiście z rezerwacją ;)
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Escape room - Lochy Króla Artura
    Lochy Króla Artura

    Lochy pełne szlochów

    11.09.2024 | data wizyty: 20.07.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Pomimo tytułowej obietnicy, tematyką pokoju nie jest wcale trzoda chlewna, lecz mroczna intryga, w ramach której musimy uciec z więzienia, by móc udowodnić naszą niewinność. Nasz średniowieczny Prison Break będzie odbywać się, tradycyjnie, na ogromnej przestrzeni, bo wiadomo, że Exit19 ma wykupione więcej powierzchni użytkowej Wrocławia niż wszystkie Żabki razem wzięte ;-) Równie oczywistym faktem jest niesamowita dbałość o szczegóły, przepych wystroju i wiele zaskakujących elementów — jak zawsze będzie co podziwiać i będzie na co patrzeć!

    Zagadki:

    Kreatywne, fajne, obleczone w klimat i porozrzucane na takiej przestrzeni, że na wejściu powinni nam dawać hulajnogi elektryczne do sprawnego poruszania się po wnętrzu. Łamigłówek znajdziemy naprawdę dużo, a pokój jest nieliniowy jak drzewo binarne, więc spokojnie cztery osoby na raz będą mogły być zaabsorbowane pracą. Może też się zdarzyć, że będziecie się błąkać z małym naręczem różnych zdobytych przedmiotów niczym złomiarz po chodnikach porannego miasta, bo Lochy z radością dostarczają różnego rodzaju materiały do zagadek, lecz nie zawsze jest łatwo powiedzieć, gdzie one mogą być użyte. Za to jak już się uda wydedukować rozwiązanie, to jesteśmy zwykle nagrodzeni jakimś świetnym efektem, więc "WOW" będzie wykrzykiwane niejeden raz!

    Wrażenia:

    Życie to nie jest fantasy, niestety. Myślałem, że nasza dwuosobowa ekipa da sobie radę z każdym wyzwaniem, a przygoda będzie przypominać film akcji; mieliśmy rozwiązywać z łatwością problemy, rzucając przy okazji jakimiś żartobliwymi tekstami i wkurzając się na swoje różnice w poglądach, by pod koniec rozgrywki wytworzyć wzajemny szacunek, utrzymujący się przez kolejne parę sequeli. No więc... Pupa. Lochy nas po prostu przerosły, a liczba zagadek spadła na nas jak stado antylop na Simbę. Jest to pozycja bardzo dobra, ale mnogość wyzwań sprawia, że poziom trudności dla dwóch osób jest po prostu wyrzucony w kosmos i orbituje gdzieś w okolicach pasa Kuipera. Podpowiedzi na szczęście przychodziły w porę, a nasza Mistrzyni pozwoliła nam na dosyć znaczne przedłużenie gry, tak więc szczerze dziękujemy:) A potencjalnym duetom radzę dobrać jeszcze kilku śmiałków — spokojnie, wszyscy się zmieszczą i na pewno będą mieć co robić!

    Ogólnie:

    Jak to w Exit19 - wspaniale przygotowana pozycja, pełna świetnego klimatu, dobrze zrobionych zagadek i naprawdę królewskich bajerów wizualnych. Wnętrze jest wypełnione zabawą jak brzuch szlachcica dziczyzną, nudy się tu nie zazna. Weźcie dobrą ekipę i śmiało ruszajcie na zamek, bo naprawdę warto!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Wonderland
    Wonderland

    Wonderland, WOWderland

    11.09.2024 | data wizyty: 20.07.2024

    Klimat:

    Najpierw Jumanji, później Rodzina Addamsów, teraz Wonderland... Za każdym razem, gdy odwiedzam HURRY UP Twórcy podbijają stawkę z wprawą doświadczonego pokerzysty i zaskakują coraz bardziej. Tym razem mieli w ręku piątkę królowych kier; kombinację może niesłychaną i noszącą znamiona szaleństwa, ale zdecydowanie nie do pokonania, czyli tak jak ten pokój! Po niesamowitym wstępniaku potrzebowaliśmy jakichś czterech attosekund, by uznać, że czeka nas naprawdę niesamowita przygoda, a im dłużej przebywaliśmy w magicznym świecie Krainy Czarów, tym gałki oczne bardziej nam rosły od nadmiaru bodźców wizualnych. Pokój jest P-R-Z-E-P-I-Ę-K-N-Y, a wszelkiego rodzaju nawiązania do wiadomego źródła zostały świetnie dobrane. Fabuła jest szalona, ale zakończona z całkiem fajnym przytupem, a pokój serwuje niespodzianki niczym Iga Świątek torpedo-piłki. Pokój z pewnością wbije się do niejednego top 5!

    Zagadki:

    Wesołe, różnorodne, kreatywne i raczej dosyć proste. Największym wyzwaniem jest zlokalizowanie zagadek wśród bardzo drobiazgowo udekorowanego wnętrza, bo to jak szukanie pojedynczego źdźbła jęczmienia na polu pszenicy — zabieg może możliwy do wykonania, ale wymagający nadludzkiej umiejętności koncentracji i pełnego skupienia się na zadaniu. Gdy już łamigłówkę uda się namierzyć, to jej rozwiązywanie jest najczystszą esencją frajdy, jaką można znaleźć w escapach, a liczba wyzwań sprawia, że zapewne każdy członek drużyny będzie się czuł spełniony i przydatny. Jest świetnie, jest przyjemnie, jest efekt WOW, no po prostu bomba!

    Wrażenia:

    Do Wonderlandu wybraliśmy się w duecie, gdyż wierzyliśmy, że pewnego rodzaju doświadczenie w uciekaniu i wrodzone pokłady geniuszu w zupełności nam wystarczą. Oh, sweet summer child... W praktyce to chyba łatwiej byłoby nam w dwójkę przebić się przez całą obronę Realu Madryt niż przez ten pokój. Połączenie sporej powierzchni i dobrze ukrytych zagadek sprawiło, że nasze moce obliczeniowo-skojarzeniowe były po prostu za małe i nasza rozgrywka przypominała odpalanie Hogwart's Legacy na Amidze 500. Na szczęście Mistrzyni Gry się nad nami zlitowała i dorzuciła naprawdę szczodrą porcję minut do naszej puli, za co serdecznie dziękujemy :)

    Ogólnie:

    Genialna pozycja, stworzona z miłością do escape roomów, dopieszczona w najdrobniejszym detalu i dająca niesamowicie dużo radości. Poziom wykonania jest na najwyższej półce i może spokojnie dotrzymywać kroku topowym pozycjom w kraju. Jeżeli tylko macie ze sobą w miarę liczną ekipę, to jest to dla Was miejsce obowiązkowe we Wrocławiu!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Escape room - Kuźnia Krasnoluda
    Kuźnia Krasnoluda

    Brody, łuki i biżuteria

    19.07.2024 | data wizyty: 31.05.2024

    Klimat:

    Myślę, że mam sobie nieco z krasnoluda — jestem posiadaczem sporej brody, uwielbiam narzekanie oraz nie stronię od ciężkiej, niewdzięcznej pracy, czego dowodem jest to, że wykuwam właśnie swoją setną recenzję na lockme. Nic więc dziwnego, że w tym pokoju od razu się poczułem niczym w swoim nowym, górskim domu! Wnętrze jest udekorowane pięknie niczym sypialnia w IKEA, oświetlenie jest piękne niczym dział z żarówkami w Leroy Merlin, a nawiązań do Władcy Pierścieni jest więcej niż palet w Biedronce. Ten tytuł jest w pełni wyposażony w atmosferę fantasy i powinien ucieszyć każdego fana Tolkiena, chociaż, jak zawsze, żadna wiedza o świecie Śródziemia nie jest potrzebna. Piąteczka!


    Zagadki:

    Kuźnia naprawdę przetestuje czy ogniwa łączące grupę są odpowiednio silne, bo umiejętności współpracy będą kluczowe. Zagęszczenie zagadek na niewielkiej przestrzeni jest niesamowicie wysokie i porównywalne z ilością hulajnóg na miejskich chodnikach, a wszystko odbywa się w mocnych okowach narracyjnych. System podpowiedzi jest klasykiem Escape Me: nasze poczynania były okraszone komentarzami Gandalfa z playbacku, co jest rozwiązaniem mocno klimatycznym, ale też mało elastycznym. W naszym przypadku po rozwiązaniu pewnej zagadki nie zauważyliśmy efektu naszych działań, a nasz "pomocny" czarodziej cały czas próbował nas pokierować z powrotem do rozwiązanej części, powtarzając w kółko te same teksty, przerywając rozmowy i w ogóle zachowując się jak pijany wujek na weselu. W pewnej chwili już mu chciałem pokazać pewien krasnoludzki gest, ale w końcu odkryliśmy brakujący element, a Gandalf był już resztę rozgrywki całkiem pomocny. Ogólnie było bardzo dobrze: różnorodnie, zabawnie i satysfakcjonująco.

    Wrażenia:

    Czasami człowiek próbuje uciec z wnętrza, a czasem wnętrze próbuje uciec z człowieka. Tak, tak, nadeszła pora, by pochwalić toaletę w Escape Me. Jasny gwint, takich luksusów to chyba jeszcze w żadnej firmie uciekinierskiej nie widziałem. Człowiek przez lata się przyzwyczaił, że przygotowania pęcherzowe następują często w warunkach iście postapokaliptycznych, gdzie potrzeby się często załatwiało wśród mopów, wiaderek, gołych ścian i ogólnego brudu. Przy takim porównaniu toaleta w Escape Me jest po prostu 5-gwiazdkowa — w środku brakowało chyba tylko gramofonu grającego Mozarta i pana w garniturze podającego papierowe ręczniczki. No po prostu chapeau bas! Może się wydawać dziwne, że się skupiłem na tym akcencie pobytu w firmie, ale każdy doświadczony escapowicz z pewnością przyzna, że jest to bardzo ważna część każdej udanej ucieczki, prawda?

    Ogólnie:

    Jak widać mamy do czynienia z bardzo dobrą jakością doświadczeń, zarówno w pokoju, jak i poza nim ;-) Kuźnia jest bardzo solidną pozycją, z fajnymi zagadkami, przystępną ceną i sympatyczną załogą, więc nie zostaje mi nic innego, tylko szczerze polecić wizytę!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Sectum Sempra
    Sectum Sempra

    Przydałby się nam Felix Felicis...

    12.07.2024 | data wizyty: 30.05.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Wprowadzenie do pokoju jest bardziej magiczne niż romantyczny wieczór w Paryżu z Davidem Copperfieldem, a potem robi się tylko lepiej! Wnętrze jest ogromne i wypełnione po sam sufit tyloma czarodziejskimi artykułami, że przypomina magazyn Amazona w Hogsmeade tuż przed świętami. Zarówno fabuła, jak i wystrój, spokojnie zasługują na najwyższą notę, bo widać, że Twórcy solidnie przyłożyli się do roboty.

    Zagadki:

    Nie wiem, co było dla mnie trudniejsze do odnalezienia: pierwsza zagadka w Sectum Semprze czy sens życia w gimnazjum. Przez pierwszy kwadrans tylko lataliśmy po środku i odbijaliśmy się od ścian niczym gołębie w betoniarce, rozpaczliwie próbując znaleźć start przygody, który ostatecznie okazał się dla nas niemożliwy do zlokalizowania bez podpowiedzi. Potem ruszyliśmy z miejsca tylko po to, by znów się zblokować parę przystanków dalej, niczym ekspres IC w letnie wakacje. Oczywiście winą może być nasze niezgulstwo, lecz wydaje mi się, że część zagadek raczej stawia na statystykę niż logikę — jeżeli w pokoju znajduje się osiem czy dziesięć zapalczywych rąk, frenetycznie przeczesujących każdą szczelinę, to w końcu któraś z nich znajdzie drogę do celu. W przypadku naszego duetu taka strategia nie miała szansy powodzenia i przy 2-3 wyzwaniach dotkliwie odczuwałem mały brak logicznej spójności pomiędzy kolejnymi zagadkami. Natomiast każda z nich była bardzo solidnie wykonana i dostarczała satysfakcji przy rozwiązywaniu, więc ogólnie nie powinno to nikomu przeszkadzać:)

    Wrażenia:

    Poza rekordową frustracją na samym początku reszta rozgrywki odbywała się całkiem satysfakcjonująco. Pokój dostarcza wiele niekonwencjonalnych zagadek i ma w zanadrzu pakiet niespodzianek, więc wychodząc ze środka, mordki w grupie powinny prezentować pełne zadowolenie. Dodatkowa pochwała należy się za prezent pożegnalny, gdyż takie rzeczy zawsze zostawiają miłe wrażenie po rozgrywce, a są, niestety, bardzo rzadkie w dzisiejszych czasach.

    Ogólnie:

    Jak to przy magicznych eskapadach — jest fajnie, wesoło i nieco chaotycznie. Sectum Sempra bardzo dobrze miksuje ze sobą wszystkie ingrediencje z przepisu na dobrą zabawę i jest w pełni godna polecenia. Polecam ten pokój szczególnie większym grupom, bo inaczej może zaboleć zarówno portfel, jak i głowa!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Okręt podwodny
    Okręt podwodny

    Zapuszkowani!

    13.06.2024 | data wizyty: 30.05.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Otwieranie puszek to dla mnie nic nowego, bo wszyscy przecież wiedzą, że dieta typowego szczecinianina składa się w 90% z paprykarza. Problem następuje wtedy, gdy znajdujemy się w danej puszce pod wodą i dosłownie sięgnęliśmy dna, a wiedzą o nawigacji okrętami podwodnymi dorównujemy średnio rozgarniętemu przegrzebkowi. Po samym wstępie fabularnym widać, że pokój chce nas rzucić na głęboką wodę, ale jeżeli chodzi o część wizualną, to ciągle jesteśmy w strefie przybrzeżnej — przestrzeń jest co prawda niewielka, ale za to jasna, całkiem przytulna i dobrze oddająca realia sytuacji. Można się spokojnie zanurzyć w klimat!

    Zagadki:

    Na początku poszliśmy do przodu niczym wystrzelone torpedy, gdyż naszą drogę do celu wyznaczały świetnie przygotowane łamigłówki, które rozwiązywaliśmy z nadprzyrodzoną prędkością. Komplikacje się pojawiły, gdy w pewnym momencie opanowało nas uczucie towarzyszące zwykle młodym ludziom wchodzącym na rynek pracy — znaleźliśmy się przed istnym oceanem możliwości, ale bez większych wskazówek, za co konkretnie się zabrać. Pokój od razu zrobił się trudniejszy i ambitniejszy, gdy wyzwanie nie było podstawiane pod nos jak schabowe u babci, tylko trzeba było samemu je zlokalizować na podstawie sensu fabularnego i powieściowej logiki. Twórcy nie przesadzają: jest to pozycja faktycznie zaawansowana, dosyć wymagająca… i zdecydowanie godna polecenia dla wszystkich. Zagadki są wykonane pieczołowicie, świetnie osadzone w klimacie, a ich rozwiązywanie sprawia więcej satysfakcji niż otwarcie konserwy rybnej bez ran ciętych dłoni.

    Wrażenia:

    Lokalizacja firmy i moment wejścia do niej są niebanalnym doświadczeniem, bo bunkier, do którego schodzimy, przywołuje z pamięci wszystkie obejrzane horrory, thrillery oraz filmy edukacyjne o panach obiecujących kotki w piwnicy. Na szczęście w środku, zamiast Jigsawa albo innego Cthulhu, czaiła się tylko bardzo miła Mistrzyni Gry, z którą można było jeszcze zamienić sporo słów o escapowych doświadczeniach. Umiejscowienie firmy jest tak genialne, że w połączeniu z pozytywnymi doświadczeniami w pokoju, z radością odwiedzę kolejne pozycje Podziemnej Pułapki. Lokalizacja jest niesamowicie atmosferyczna i jestem pewien, że zostało to wykorzystane w pozostałych "produkcjach" tej firmy :)

    Ogólnie:

    Znalazłbym kilka rzeczy, o które można się tu przyczepić, bo jestem człowiekiem o sercu równie nieczułym i twardym, co tyłek zawodowego dżokeja, ale nie ulega wątpliwości, że Okręt Podwodny jest bardzo dobrą pozycją. Mamy tu pierwszorzędne wyzwanie zagadkowe połączone z fajną fabułą, którego przejście sprawiło nam wiele radości. Jeżeli nie boicie się wyzwań, to śmiało próbujcie sił, gdyż zdecydowanie warto!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 9/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Escape room - Zasypani
    Zasypani

    Spokój, sielanka i nostalgia

    3.06.2024 | data wizyty: 25.05.2024

    Wiarygodna opinia

    Klimat:

    Rok 2018 to były piękne czasy. Świat się nie bał jeszcze pandemii, ja byłem bliżej trzydziestki niż czterdziestki, duża Coca-Cola kosztowała niecałego piątaka, a o cenie benzyny pisać nawet nie będę, by komuś z żalu serduszko nie stanęło. W tym wspaniałym roku też po raz pierwszy odwiedziłem "Zasypanych". Pokoik zrobił na mnie wtedy miłe wrażenie swoją atmosferą, sielankową jak pejzaż Boba Rossa, gdzie w niewielką przestrzeń udało się zmieścić góralską chatkę oraz niezły wycinek zasypanej śniegiem góry. Fabuła była równie prosta, co ówczesne życie i można ją podsumować w czterech słowach: „shit happened — get out!”. I tak naprawdę nic więcej nie trzeba było, by się bawić pierwszorzędnie. Teraz sześć lat minęło od mojego pierwszego wejścia i... kurczę, ciągle jest tu fajnie! „Zasypani” są jak mamut zakonserwowany w lodowym kokonie — pomimo upływu lat jest to świetne zachowany okaz z poprzedniej ery i zdecydowanie warto go obejrzeć, choćby z czystej ciekawości.

    Zagadki:

    Różnorodne, ciekawe i idealne dla nieco mniej zaawansowanych graczy. W trakcie ostatniej wyprawy pełniłem tylko funkcję bierną, sprowadzająca się do zajmowania przestrzeni, obserwowania innych przy pracy i bycia ogólnie nieprzydatnym, czyli coś jak poseł w trakcie drugiego roku swojej kadencji. W duecie, który „nadzorowałem”, była osoba kompletnie niedoświadczona, ale bardzo szybko weszła w rytm i wszystkie zagadki poleciały gładko jak lód po teflonie. Ta pozycja wydaje się być idealnym polem do stawiania pierwszych kroków w świecie escapów, więc jak ktoś chce zacząć przygodę z uciekaniem w Szczecinie, to lepiej wybrać nie można :)


    Wrażenia:

    Pokój jest jak latimeria, żywa skamieniałość, która przetrwała jakimś cudem wszystkie niedogodności środowiska, by w niezmienionym stanie cieszyć oko, bawić kolejne pokolenia uciekinierów i dostarczać nadal tyle ekscytacji, że człowiek na samo wspomnienie o nim nie potrafi dobrze dokończyć zaczętej metafory. Cieszę się, że ESC Room ciągle istnieje, dba należycie o swój repertuar i niezmiennie zapewnia wysoką jakość doświadczeń. Obsługa przemiła, poczekalnia wygodna, pokoje dobre, czego chcieć więcej od firmy?


    Ogólnie:

    Na przemyślenia odnośnie "Zasypanych" potrzebowałem więcej czasu niż Michał Anioł na pomalowanie Kaplicy Sykstyńskiej, ale po trzech wizytach mogę stwierdzić z naprawdę dużym przekonaniem, że ten tytuł wciąż jest całkiem dobry. Jasne, można się przyczepić do paru rzeczy, a jego blask na dzisiejszym rynku już nieco przygasł, ale nadal jest to pokoik przeuroczy i zrobiony z uczuciem. Pozycja idealna dla wszystkich początkujących i jedna z najlepszych w Szczecinie. Polecam!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 8/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 9/10

    Poziom trudności: Łatwy

    Strona 2

    Pokaż następne

    Hej, nasza strona wykorzystuje pliki cookies aby jej wszystkie funkcje mogły poprawnie działać.

    Poza tymi niezbędnymi, wykorzystujemy też pliki cookies podmitów trzecich abyśmy mogli korzystać z zewnętrznych narzędzi analitycznych, społecznościowych czy marketingowych. To oznacza że dane zbierane za ich pomocą są przetwarzane też przez dostawców tych narzędzi.

    Czy wyrażasz zgodę na używanie plików cookies innych niż niezbędne do działania strony, zgodnie z naszą polityką prywatności?

    Ustawienia plików cookie

    Tutaj możesz zmienić szczegółowe ustawienia dotyczące plików cookies stosowanych na naszej stronie. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies określonego typu, oznacza to, że zgadzasz się, aby dane przez nie zebrane były wykorzystywane przez administratora tej strony, a także dostawcę konkretnego narzędzia, z którego korzystamy - zgodnie z opisem w naszej polityce prywatności.

    Ten rodzaj plików jest niezbędny do poprawnego funkcjonowania naszej strony. Wykorzystywane są między innymi przy takich funkcjach jak zapamiętywanie przez przeglądarkę wybranego przez użytkownika kraju, produktów w koszyku czy motywu kolorystycznego strony.

    Te pliki pozwalają nam zrozumieć, jak użytkownicy poruszają się po naszej stronie. Jednym z takich narzędzi jest Google Analytics, który pozwala nam zbierać anonimowe informacje o liczbie wejść, korzystaniu z konkretnych funkcji czy rodzaju urządzeń użytkowników. Dzięki nim jesteśmy w stanie dostosować stronę do potrzeb i możliwości różnorodnych użytkowników.

    Narzędzia Google, Facebook i Seznam.cz zbierające informacje o użytkownikach, które możemy wykorzystywać do celów marketingowych.