Kiwi

Najlepszą częścią pokoju był jego wystrój – rzeczywiście bardzo dobrze dopracowany i nadający klimat. Jednak wygląd pokoju to nie wszystko.
Odwiedziliśmy pokój w 6 osób. Pomimo tak dużego pokoju nie wykorzystuje on swojego potencjału i nie jest wcale odpowiedni dla takiej grupy, z powodu za małej ilości źródeł światła i zagadek. Podczas gdy kilka osób rozwiązywało problemy i zwiedzało pokój reszta się nudziła :(
Pokój o takiej tematyce i wystroju aż prosi się o dużo nowoczesnych rozwiązań, a my odnieśliśmy wrażenie, że to co było przedstawione jako nowoczesna technika było uruchamiame ręcznie przez osobę obserwującą przez kamery :(
Wprowadzenie roli trochę urozmaica pokój, ale ich sens w rozwiązywaniu zagadek nie był znaczący. Rekwizyty związane z tymi rolami były często bezużyteczne i tylko utrudniały rozgrywkę.
Dodatkowe zadania, które nie są konieczne do wykonania zostawiają po sobie niedosyt. Tym bardziej, że w naszym przypadku błąd wykonany na początku gry sprawił, że nie byliśmy w stanie wykonać tego zadania.
Tak, jak zazwyczaj w escape roomach osoby wprowadzające nas do gry są sympatyczne i dodają nastroju, tak tutaj obsługa nie była zbytnio entuzjastyczna.
W trakcie gry dostawaliśmy też podpowiedzi bez prośby o nie. Niektóre z nich rzeczywiście były przydatne, jak utknęliśmy w miejscu bez pomysłu, ale inne psuły zabawę.
Pokój wykorzystujący motyw z filmu powinien również być mu wierny. W naszym przypadku znajomość filmów sprawiła, że część z nas podświadomie nie chciała wykonać niezbędnych rzeczy, ponieważ zgodnie z filmem miałyby one dla nas negatywne konsekwencje. Nie było to problemem dla części z nas, którzy filmu nie oglądali i ogólem mam wrażenie, że nie trzeba znać filmu, aby pójść do tego pokoju.
Innym problemem było to, że czasem w obawie, że coś jest częścią instalacji, baliśmy się czegoś przeszukać.
Też chcielibyśmy uprzedzić osoby, które mają na przykład problemy z kolanami, że w pokoju trzeba w pewnym momencie chodzić na czworaka/czołgać się.