Dom Mordercy Remastered

Seryjni mordercy to temat rzeka. Jednych fascynują, innych przerażają. Horrory uwielbiam, a na wizytę w takie miejsce nie trzeba było mnie dwa razy namawiać. I było warto. Miejsce ma ciężki, duszny klimat. Wolałbym tam nie trafić w towarzystwie jakiegoś nieciekawego jegomościa…

Czworo śmiałków udało się do domu pewnego amatora kocich masek, aby zbadać sprawę zaginięcia pewnej kobiety. Cóż, już po przekroczeniu progu rudery ma się przeczucie, że szanse na odnalezienie jej żywej są wyjątkowo mikre, na dodatek samemu pakując się w nieliche tarapaty. Lokal jest wyjątkowo obskurny, wypełniony po brzegi zagadkami, które są bardzo pomysłowe. Mamy tu sporo kłódek, ale nie brakuje też elektroniki, a wszystko to oczywiście w tematyce pokoju. Część zagadek była też nieliniowa, co zapewniało każdemu coś do roboty. Część jest też unikalna względem tego, co do tej pory widziałem.

Jest tu ponuro, a klimat moim zdaniem zakręca w kierunku slasherów, takich jak Wrong Turn czy Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną. Wszystko w pokoju wpływa idealnie na immersję, wzbudzając momentami niepokój. I o ile uczucie strachu nie uderzyło mnie tu ani razu, tak nasze drugie połówki zareagowały odpowiednio na pewne niespodzianki, jakie przygotowali twórcy miejsca. Bawiliśmy się świetnie.

Niemniej muszę jednak stwierdzić, że po wizycie w Muzeum okultyzmu Państwa Warren czy tym bardziej, w Ślepej Furii, pokój z oferty Black Cat nie robi AŻ tak wielkiego wrażenia jak zapewne zrobi na początkowych graczach. Jest klimatyczny, to trzeba przyznać, ale nie miałem już takiego wrażenia: „WOW! Coś unikatowego”. Może też na tę opinię wpłynął fakt, że zakończyliśmy zwycięsko rozgrywkę po 38 minutach i dużo mocniej skupiłem się na zadaniach, niż wczuwaniu w atmosferę. I trochę żałuję, bo warto wycisnąć jak najwięcej z tych oferowanych 70 minut...

Wybraliśmy wersję gry Makabra, z aktorem, jak oznajmiała ikonka rezerwacji. I szczerze: dziwią mnie peany w niektórych opiniach nad aktorstwem tutejszych pracowników. Nie da się określić jakości czyjejś gry aktorskiej po kilku(nastu)sekundowej roli (chyba że my trafiliśmy na taką wersję scenariusza – oby nie ze względu na opóźnienie ze strony firmy...). To tak jakbym rozpływał się nad angażem dziecka w jasełkach, gdzie ma ono do wypowiedzenia dosłownie jedną kwestię i znika zaraz po ze sceny. Jasne, aktor zapewnia niezły smaczek, ale tylko jako niuans.

Reasumując: fajna scenografia i rekwizyty, świetne zagadki i lepka atmosfera. A po wszystkim miła rozmowa z mistrzem gry. Czego chcieć więcej? Może troszkę lepszej organizacji samej firmy, bo akurat tego dnia mieli gorszy okres.

Przyjechałyśmy specjalnie z Olsztyna. Słyszałyśmy dużo pozytywnych opinii i same chciałyśmy przetestować. Bardzo miła obsługa. sam pokój w sobie robi mega wrażenie jeżeli chodzi o całą estetykę, zagadki są świetne, moim zdaniem idealnie dobrane do poziomu pokoju. Nie ma się totalnie do czego przyczepić. Naszym zdaniem najlepszy escape room w jakim byłyśmy, a trochę już przeszłyśmy. Pozdrawiamy Mary i dziękujemy za pomoc, wprowadzenie nas w klimat pokoju, jak i wspólne fotki!!!

W Domu mordercy trzeba się mieć na baczności. Co i rusz coś na nas wyskakuje lub spada, a wszystko w akompaniamencie krzyków poprzednich ofiar. Klimat jest tu dopracowany w każdym szczególe, co zdecydowania sprawia, że napięcie thrillera czuć przez cały czas.
Zagadki raczej proste, ale nie prostackie. Są dobrze wpasowane w całość scenariusza, niektóre nawet wzbudziły lekki niesmak, co jeszcze dodatkowo spotęgowało klimat grozy.
Sam Black Cat ma teraz fantastyczne lokum - z dużymi drewnianymi stołami, szafą z planszówkami i możliwością zamówienia kawki - byłam pod wielkim wrażeniem, wcześniejsza lokalizacje się dot ego nie umywała.
Polecam gorąco!

Jak się można było spodziewać po odwiedzinach w jednym ER nasza grupa czuła niedosyt oraz wewnętrzną potrzebę przeżycia kolejnej przygody. Stan ten sprawił, że postanowiliśmy odwiedzić "Dom mordercy" w Black Cat o dostępnej jeszcze tego dnia (prawie) godzinie - czyli o północy. Pomimo moich westchnień i argumentów (naprawdę dobrych!) zostałem przegłosowany i zdecydowaliśmy się na wersję gry bez aktora (Ech...).
Po przybyciu na miejsce, z wielkim acz chyba nie zaplanowanym wejściem, zajęła się nami Lidka (serdecznie pozdrawiamy). Świetne i sprawne wprowadzenie oraz dbałość o naszą grupę pozwoliły nam bez większych obrażeń (prawie zostałem znokautowany przez drzwi do "Powstania Warszawskiego" - co pokazuje, że zawsze należy uważać na historię!) dostać się do naszego pokoju zagadek. Po przekroczeniu progu znaleźliśmy się w całkiem innym świecie. Wystrój (choć godzi w moje poczucie estetyki), efekty, zagadki i zadania sprawiły, że atmosferę dało się wręcz kroić nożem, a pomimo braku aktora i tak człowiek co jakiś czas zerkał przez ramię by sprawdzić czy aby na pewno nikogo za nami nie ma. Nieliniowość i zastosowane rozwiązania sprawiają, że pokój wyróżnia się na tle innych ER o podobnej tematyce. Naprawdę ma się wrażenie przebywania w miejscu zbrodni... Dla nas trudność zagadek była na średnim poziomie, co pozwalało nam, bez podpowiedzi, dobrze się bawić, płynnie przechodząc przez całość tajemnicy. Może i Ty się zdecydujesz?...

Ten pokój robi mega wrażenie od samego powitania przez mistrza gry. Robert jest w Black Cat z powołania! Od momentu spotkania z nim targają nami przeróżne emocje, od 'co to za typek' po 'jak on śmie, wychodzę stąd' i wiele innych! Właściwy człowiek na właściwym miejscu, nawet jego długie patrzenie w oczy powoduje, że czujemy jakby ktoś patrzył nam prosto w duszę i widział wszystkie nasze grzechy :)

Sam pokój jest świetnie zrobiony, wystrój, dekoracje, odgłosy, gra świateł, wszystko dopracowane ze szczegółami! Nie raz gasło światło, odpalał się ciąg dalszy historii, a ja chowałam się za innymi osobami, bojąc się co wydarzy się dalej :) Zagadki są różnorodne, kłódki, mechanizmy, elektryka, wszystko super współgra z klimatem. Przy kilku cieszyłam się, że byliśmy ekipą 5 osób, bo to nie ja rozwiązywałam je, a dla mnie były lekko obrzydliwe, ale ja jestem nadwrażliwa na takie rzeczy :)

Moim zdaniem warto pójść na grę z aktorem, jest niezły dreszczyk, ale w razie jakby ktoś w trakcie miał dość strachu to można zrezygnować z tego dodatkowego dreszczyku, a naprawdę pokój warto skończyć.

Co dla mnie mogłoby jeszcze bardziej podkręcić ten świetny pokój:
- większy mrok i dodanie latarek, latarki moim zdaniem dodatkowo podkręcają strach
- w ostatnim pokoju zamiast mówić, że udało nam się i mamy wrócić do pierwszego pokoju, fajnie jakbyśmy dostali jakąś rzecz, której potrzebujemy do pierwszego pokoju, przykładowo dodatkowa kłódka w pierwszym pokoju a w ostatnim pokoju klucz lub kod do niej
- przy wersji brutal aktor mógłby pojawiać się częściej, przykładowo co jakiś czas walnąć w drzwi czy ściany lub po cichu otworzyć drzwi i zajrzeć do nas w masce

Warszawa dzień 2. Z samego rana odwiedziliśmy firmę Black Cat Escape Room żeby spróbować sił we wszystkich pięciu ich pokojach zagadek. Jako pierwszy z nich wybraliśmy Dom Mordercy i jak się finalnie okazało był to najlepszy wybór jakiego mogliśmy dokonać. Nie przez to, że ten eskejp był najłatwiejszy spośród wszystkich czy też jakoś fabularnie wtedy wszystko lepiej pasuje ale chodzi o osobę Mistrza Gry -  Roberta.
Zrobił tak fenomenalne wrażenie, że nie byliśmy do końca pewni czy na pewno chcemy wejść do środka i czy to co nas tam czeka to jest zabawa w Escpae Room czy jednak prawdziwe spotkanie z psychopatą.
A po rozpoczęciu gry było równie dobrze jak podczas wprowadzenia a napięcie i sama fabuła rozkręcały się z każdą rozwiązywaną zagadka i z każdym poznawanym sekretem tego miejsca.
Wystrój mocno surowy, dopracowany i klimatyczny, zagadki nie przekombinowane, logiczne i zróżnicowane. Nic dodać nic ująć - Escape Room kompletny.

Rewelacja. Tak realistyczny! Świetna fabuła. Każda zagadka oparta na innym mechaniźmie. Najlepszy escape room w jakim byłam, a byłam w wielu. Rewelacyjne wprowadzenie (i zakończenie!!!) Szymona. Chłopak potrafi wprowadzić w klimat ;-) Dzięki Szymon - uratowałeś mnie też przed alergią na kocurka.

Polecam. Wracamy do Was w przyszłym tyg!!!

Działo się!!! Byliśmy w cztery osoby i każdym miał co robić. Trzeba skupić się na czytaniu i wyciąganiu wniosków. Skończyliśmy o pólnocy, więc robi wrażenie.

Bardzo fajny i ciekawy escape room, emocje jedyne w swoim rodzaju! Polecam dla osób, które poza rozwiązywaniem zagadek lubią poczuć dreszczyk emocji. Sympatyczna obsługa, w szczególności pan Bartek:) dziękujemy i napewno wrócimy ponownie!:)))

Zacznijmy od tego, że wprowadzenie do pokoju słabe. Dostaliśmy kartki z kilkoma zdaniami na temat sytuacji, w której się znaleźliśmy.... i tyle.
Sam pokój widać, że ma swoje lata, ale zrobiony jest fajnie. Przez czerwoną poświatę naszych latarek ciężko było rozróżnić kłódki techniczne (które miały być czerwone). Wystrój pokoju jednak pozostanie w mojej pamięci - szczególnie [spojler]. Jak dla mojej grupy były one klimatyczne i ciekawe, jednak nie wszystkich grupom mogą się one podobać, ponieważ [spojler]. Zakończenie pokoju jest dosyć zaskakujące.
Jak na thriller czegoś mi tu zabrakło. Może jakiejś interakcji z Mistrzem Gry?
Pokój bardzo odważny i nie wszystkim może przypaść do gustu.