Z opisu pokój zapowiada się super, wchodzimy i widzimy również coś pięknego. Ale później czujemy duży niedosyt. Wiele rzeczy niedopowiedzianych, niepasujących lub do bardzo różnej interpretacji. Zagadki nie są tak dopracowane, jak w innych pokojach. Obsługa każe przeczytać kartkę i to tyle jako wstęp. Pierwszy raz poczuliśmy, że nie zajęto się nami należycie. Dodatkowo zaraz za drzwiami słyszymy dokładnie rozmowy innych grup, co trochę rozprasza.
Wyszliśmy dobre 10 minut przed końcem czasu. Pokój był po prostu łatwy. Klimat trzyma, chyba jedna zagadka była trudniejsza, ale bardziej przez nasze niedopatrzenie, niż poziom trudności jej samej. Ogólnie polecam na same początki z Escape Roomami, dla osób już trochę bardziej zaawansowanych - odradzam ze względu na poziom łatwości. :)
Poczynając śmiałe założenie, że miałabym komuś polecać pokoje Let Me Out w kolejności od najłatwiejszego, do najtrudniejszego, Kraina Czarów byłaby najlepsza na początek. Nie prezentuje ona poziomu obecnych nowości, ale z drugiej strony nie sprawi, że ktoś poprzysięgnie sobie, iż jego stopa już nigdy więcej nie postanie w escape roomie.
Stare grzechy Let Me Out mają się dobrze. Historia w zasadzie nie istnieje, wprowadzenia brak, a obsługa jest głównie homeopatyczna. Pod tym względem wszystkie pokoje firmy prezentują równy poziom.
Klimat
Pokój na pierwszy rzut oka próbuje być całkiem jary, jak taka babcia, co farbuje włosy na różowo i stara się być młodzieżowa, ale efekt jest, jaki jest. Wygląda to skromnie i umownie. Potencjał jest niewykorzystany, niektóre elementy wystroju w ogóle nie grają, a zagospodarowanie przestrzeni mogłoby być lepsze. Nawiązania do tematu są powierzchowne. Motyw Alicji w Krainie Czarów dobrze ogrywa pokój Wonderland – i to jest poziom, jaki powinien być dziś standardem. Tam zarówno wystrój jak i historia są niczym dosłownie z innej bajki. Warto jednak podkreślić, że Kraina Czarów jest o połowę tańsza od Wonderlandu (o tyle dobrze).
Zagadki
Łamigłówki są dość proste, tak jak obiecano. Odnaleźliśmy w nich i logikę, a nawet różnorodność.
Zagadki nie wciągnęły nas bez reszty. Odhaczyliśmy je z przyjemnością, ale bez większych emocji. Minusem jest też to, że łamigłówki i klucze do nich nie są zgodnie oznaczone.
Jedno z zadań jest dość monotonne i można je skrócić o 2/3, bo zwyczajnie zabiera czas, a nie testuje nowych umiejętności. W starej wersji pokoju tej zagadki nie było. Śmiem twierdzić, że to właśnie przez nią, rekord wynoszący 15 minut, jest dziś fizycznie niemożliwy do pobicia. Gdy dopytywaliśmy obsługę o tę konkretną zagadkę, okazało się, że Mistrz Gry chyba też pierwszy raz widział ten pokój.
Plusy
+ Przyjemna rozgrywka dla osób szukających łatwego pokoju
+ Zagadki z adekwatnym do opisu poziomem trudności, logiczne, nawet różnorodne
Minusy
- Słaby klimat i umowna scenografia
- Brak polotu i czegoś wyróżniającego
- Przepaść w stosunku do obecnej topki
- Tytuł pokoju jest co najwyżej pretekstem do wystroju, a nie bazą do historii w tle – żadna fabuła się tam nie toczy
- Oznaczenia przy zagadkach nie do końca są powiązane z ich rozwiązaniami
Podsumowanie
Jest to prosty i lekki pokój bez historii, który nie wyróżnia się znacznie żadnym z elementów.
Zastanawiałam się nad oceną 7, gdyż Kraina Czarów jest pokojem sprawnym i na tyle schludnym, że pod kątem estetyki i ogólnego przeżycia przewyższa wrocławskie ER-y, którym dałam szóstki, takie jak Piraci, czy Chatka Wiedźmy.
Z drugiej strony, zarówno poziom obsługi, jak i historii są tutaj tak znikome, że aż trudno brać je na poważnie. Tymczasem nawet w najsłabszym jak dla mnie wrocławskim escape roomie – Pokoju Babci, była fabuła z twistem i dobra obsługa.
Pokój magiczny, aczkolwiek przyjemny i na moje oko prosty. Wystrój nie dla każdego, sama fabuła jest w porządku - zdecydowanie można zabrać tam najmłodszych i wspólnymi siłami spróbować wydostać się z pokoju. Zagadki nie sprawiają problemu, rozgrywka przebiega gładko i przyjemnie.