edytaszulc92

Temat piramid wyszedł w Bydgoszczy jak grzyby po deszczu, jednak każda z nich ma swój niesamowity urok. Był to nasz pierwszy pokój o tej tematyce (ponieważ jeszcze wtedy nie było innego:) i od razu poczuliśmy klimat przygody. Choć Władca Nilu niechętnie odkrywał przed nami kolejne tajemnice, to udało nam się wydostać z piramidy. Różnorodność zagadek godna podziwu, jak zresztą cały wystrój. Zapomina się totalnie, że to tylko dekoracja i środek Bydgoszczy:)
Najlepszy pokój tej firmy!

Mieliśmy do czynienia z różnym przedstawieniem cyrków, jednak ten zrobił na nas ogromne wrażenie. Choć zagadki nie były zbyt skomplikowane, to jednak klimat tak nas przejął, że w pewnym momentach ciężko było się skupić na połączeniu dwóch połówek w całość. Myślę, że jest to najlepszy pokój tej firmy pod względem wystroju i pomysłowości zagadek. Oprócz zwykłego sposobu podpowiedzi jest zastosowany bardzo nietypowy system ułatwiający rozwiązywanie zagadek, co nadało jeszcze bardziej prawdziwości tego miejsca:)

Rewelacyjnie urządzony nie tylko pokój, ale i lobby. Oczekując na swoją kole, zaczęliśmy się nawet zastanawiać czy już przypadkiem gra się nie zaczęła:) Mistrz gry w sposób płynny wprowadził nas w klimat pokoju. W środku istny armagedon. Na szczęście dzięki naszym super mocom (oraz bluzie założoną specjalnie na tę okazję), udało nam się powstrzymać moce zła. Zagadki zróżnicowane i nie da się nudzić!
Choć w naszej drużynie był tylko jeden fan superbohaterów, to wszystkim udzielił się klimat:)
Czekamy na kolejne pokoje tej firmy!

Ogromny podziw dla budowniczych tego pokoju! Warto pójść większą ekipą by podziwiać kunszt wykonania dekoracji. Przez 60 minut kompletnie straciliśmy kontakt z rzeczywistością - historia pochłonęła nas do ostatnich minut! Rewelacyjne, nowatorskie rozwiązania zagadek. Choć o mały włos zostalibyśmy na wieki w piramidzie, dzięki sile naszej przyjaźni udało nam się wydostać. Po raz kolejny ekipa Wyjścia Awaryjnego pokazała, że w przygodówkach nie ma sobie równych. Brawo i czekam na więcej!

Pokój już na samym wejściu zapiera dech w piersiach. Czuliśmy jak w prawdziwej łodzi podwodnej. Zagadki świetnie zróżnicowane. Każdy z naszej drużyny mógł się wykazać, choć nie obyło się bez pomocy wspaniałej obsługi. Polecam nie tylko fanów kapitana Nemo;)

Pokój nas zaskoczył, ponieważ myśleliśmy, ze skarby będą ukryte w jakimś drugim pomieszczeniu a tu nic. Wystrój ascetyczny, ale zagadki naprawdę trudne do odnalezienia. Gdyby nie Mistrz Gry to nie zdołalibyśmy wyjść z tego pokoju.

Ten pokój to najlepszy w jakim kiedykolwiek byłam. Już samo wprowadzenie uświadamia tobie, że wcale nie chcesz tutaj być i wcale nie chcesz wyjść z tej miłej poczekalni, w której są cukierki i woda. A jednak nie masz wyjścia. TO pcha cię i zaprasza do zabawy. Nie miałam styczności z tą książką i historią, ale wiedziałam, że nie będzie to miły spacerek po mieście Derry. TO wciąż tam było i co najgorsze miało mojego bratanka Georga. Choć strach towarzyszył na każdym kroku to musiałam znać prawdę. Ciężko było się skupić na odnajdywaniu zagadek, gdy twoim jedynym źródłem światła jest dogasająca latarka i od czasu do czasu "pomagał" ci Klaun Pennywise.
I chociaż wyszliśmy z tego pokoju to Mistrz Gry wcale nie był pewny czy udało na się zabić raz na zawsze klauna...i my również poczuliśmy niepewność czy rzeczywiście nam się udało.... Cóż może przekonamy się za 27 lat....albo przekonają się kolejni śmiałkowie, którzy spróbują zapuścić się w kanały Derry.
Ten pokój wywarł na mnie ogromne wrażenie, a największe aktorskie zdolności Mistrza Gry, który genialnie wprowadził, pokierował i zakończył tę historię. Dzięki temu pokojowi chciałam poznać książkę, która była inspiracją i teraz każdy element tej układanki jeszcze lepiej pasuje.
Kto się boi klaunów, po tym pokoju na pewno będzie się ich bał jeszcze bardziej:)

Po wizycie w "Coś" byliśmy przygotowani by stoczyć walkę z czymś lub kimś co zamieszkało w "Murder house". Od samego momentu właściciel zadbał o wprowadzenie do klimatu. No i później narastające napięcie, gdy każdego po kolei gdzieś wyprowadzał... Na całe szczęście okazało się, że jesteśmy cali w jednym pokoju, problem w tym, że wszyscy byliśmy zakłuci... A zegar tykał. Udało nam się wydostać z potrzasku i wtedy nerwowe przeszukiwanie pokoju, z ograniczoną widocznością. Kolejne zagadki, kolejne pomieszczenia i szanse na wyjście z tego cało znikało. A do tego ciągła obecność kogoś, kogo wcale nie zapraszaliśmy do zabawy... Wystrój, nastrój i zagadki super. Były chwilę grozy, ale przetrwaliśmy:)

Każdy ma dziadka, lecz nie każdy miał taką szopę. Czego w niej nie było! I niestety większość z tych rzeczy nie brała czynnego udziału w zabawie, co utrudniało znalezienie tych odpowiednich, ale dzięki niezwykłemu sposobowi podpowiedzi, udało nam się je odnaleźć i poukładać w odpowiednie miejsce. Co zaskoczyło nas w poznańskich ER to brak monitora z czasem, który w bydgoskich ER to chleb powszedni, ale uważam, że takie rozwiązanie bardzo dobrze działa na psychikę. Nie widzisz czasu to się nim nie stresujesz. Zagadki są naprawdę dobrze przemyślane, a sekret jaki dziadek skrywał przeszedł nasze najśmielsze wyobrażenia. Finał genialny. Brawo dla właściciela. Oby więcej takich ER!

Pchanie się w tarapaty to nasza specjalność, dlatego pokój egzorcysty musiał być przez nas odwiedzony. Weszliśmy pełni niepokoju, a tu się okazało, że najpierw trzeba sobie ten pokój otworzyć jakimś sposobem. Na szczęście pomogła nam osoba opętana... i dzięki niej mogliśmy kontynuować zabawę. Przez całą grę towarzyszyły nam odgłosy małej dziewczynki, które wraz z genialnym wystrojem pokoju dawały uczuje niepokoju. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy zdani tylko na siebie i swoje zdolności, które w tym czasie nie były zbyt rozwinięte, gdyż był to nasz 2 pokój. Tak się przejęliśmy całym klimatem i szukaniem wskazówek, że nie zauważyliśmy, że od 10 min mamy w ręku klucz do głównych drzwi:) Dopiero podpowiedź na ekranie uświadomiła nam, że mamy klucz do wolności:)