Leszek St

Pierwsze wrażenie jest takie, że wizytę w Nautiliusie ciężko oceniać z perspektywy większości escape roomów. Jeżeli ktoś spodziewa się, że idąc do nowego, 90-minutowego pokoju będzie miał do rozwiązania tonę zagadek, to może się rozczarować. Nie oznacza to oczywiście, że jest źle.. jest po prostu inaczej :)
Dużym plusem pokoju jest wystrój, można się czepiać zbyt dużych i nowoczesnych przycisków, ale ogólne wrażenie łodzi podwodnej jest świetne.
Jeśli chodzi o zagadki, to właściwie nie znajdziemy ich tu wiele.. Niestety (przynajmniej dla naszej grupy) pokój jest praktycznie całkowicie liniowy, dodatkowo fabuła gry praktycznie cały czas prowadzi od jednego do drugiego punktu i przy 3 osobach niektóre rzeczy były trochę nudne, bo jedna mogła się tylko przyglądać. Zagadki są proste, nasze główne wątpliwości dotyczyły jedynie tego, czy wszystko na pewno robimy tak jak należy. Na minus fakt, że niektóre zadania wykonujemy więcej raz.. Przyjmuje tłumaczenie, że ma to podłoże fabularne, ale mimo wszystko nie jest to super fajne. Ogólnie po wyjściu mieliśmy wrażenie, że wzięliśmy udział bardziej w interaktywnej zabawie niż typowym escape roomie ;)

Na koniec obsługa - na początek lekkie zaskoczenie, to było chyba najkrótsze wprowadzenie w całej naszej kilkuletniej przygodzie z ER :) Po zabawie rozmowa była już dłuższa, Mistrz Gry chętnie wysłuchał naszych uwag i odpowiedział na pytania co jak i dlaczego :)

Kraków bardzo długo kazał czekać na premierę nowego pokoju, ale po wizycie w Starym sklepie z zabawkami można stwierdzić, że było warto :)

Sic Mundus stworzył pokój o bardzo ciekawej historii i zagadkami, które świetnie wpisują w klimat. Nie ma tu żmudnego szukania kodów czy kłódek, jest natomiast kilka na prawdę fajnych rozwiązań. Pokój ma też interesujący układ.. najtrudniejsze zagadki dostajemy na samym początku , nawet mimo dość sporego doświadczenia mieliśmy początkowo problem z ich rozwiązaniem.. Jednak im dalej tym lepiej i wszystkie puzzle wpadały już w odpowiednie miejsca ;)
W tym miejscu trzeba też wspomnieć o lekkim (dla bardziej strachliwych, pewnie nawet więcej niż lekkim) klimacie grozy, który towarzyszy nam przez dużą część przygody.

Jak na krakowskie realia pokój jest rewelacyjny, nie będzie to może top w Polsce, ale to naprawdę solidna propozycja :) Mam nadzieję, że niebawem doczekamy się w tym miejscu kolejnych pokoi!

Co do samego pokoju, to ciekawostką i lekkim zaskoczeniem jest fakt, że naszym zadaniem nie jest wyjście z niego, a otwarcie jak największej liczby skrytek i wyciągnięcie scenariuszy ;) Całość pokoju jest oczywiście nieliniowa, więc każdy członek ekipy będzie miał co robić. Zadania są zróżnicowane, niektóre wymagają spostrzegawczości i dokładnego szukania, inne więcej myślenia i kombinowania. Nasz końcowy wynik to 15 znalezionych scenariuszy, podobno nie najgorzej, chociaż niedosyt pozostał, bo przy odrobinie uwagi mogliśmy spokojnie rozwiązać 3-4 zagadki więcej :)
Klimat, fabuła i osoba Mistrza Gry też zdecydowanie na duży plus :) Jedyny mały minus to dla mnie olbrzymia ilość kłódek.. rozumiem, że nie jest to najnowszy pokój, ale szkoda, że chociaż część z zagadek nie jest bardziej "elektroniczna".
Na koniec małe wyjaśnienie oceny trudności: dla 2 osób pokój będzie trudny głownie ze względu na ilość wszystkiego co trzeba przejrzeć/przetworzyć. W większej grupie pewnie oceniłbym jako średni. W każdym przypadku jednak warto mieć już na koncie jakieś wcześniejsze wizyty w ER.

W ciepłe niedzielne popołudnie, jako 3 osobowa ekipa doświadczonych kosmonautów wystartowaliśmy na planetę.. kto by pamiętał nazwę, aby zdobyć coś o równie trudniej nazwie :)))
Ale po kolei:
Zostaliśmy powitani przez bardzo miłą Panią z obsługi, szybkie szkolenie, wprowadzenie do fabuły (tu akurat szkoda, że jest to tylko plik dzwiękowy, a nie np jakiś filmik odtwarzany już w pokoju) i do dzieła... Po przekroczeniu progu pokoju przenosimy się, a jakże, na prawdziwy statek kosmiczny. Wszędzie mnóstwo elektroniki, migających swiateł, ekranów itd. Wystrój jest zdecydowanie wielkim plusem tego pokoju (podobnie zresztą jak i w I części).
Zagadki są nieliniowe, bardzo klimatyczne i tworzą logiczną całość. Część z nich jest prosta i na rozwiązanie można wpaść od razu, część wymaga trochę .(czasem trochę więcej) myślenia i kombinowania Jedynym minusem jest samo zakończenie pokoju, gdzie przez chwilę nie wiadomo, czy to już na prawdę koniec, czy trzeba zrobić coś jeszcze.
Ogólnie pokój to takie mocne 9/10 i jest to zdecydowanie czołówka krakowskiej mapy ERowej :)

Do pokoju trafiliśmy - przyszliśmy zagrać w Protokół Chimera, jednak po wcześniej grupie coś nie działało, więc obsługa (tutaj bardzo gorące pozdrowienia dla Pań które nas powitały - zazdroszczę takiej energii w piątkowy wieczór w pracy :D ) zaproponowała grę w Anatomii Zbrodni.

Rozgrywka była ok, pomimo faktu, że zabrakło nam kilku minut na jej dokończenie. Wmawiamy sobie, że to dlatego, że byliśmy w 2 osoby i mieliśmy długą przerwę :D Zagadki są bardzo różne, niektóre bardzo proste, niektóre trudniejsze a niektóre trochę upierdliwe :) Ale jest to zapewne kwestia gustu, my akurat wolimy bardziej elektroniczne pokoje :) To też taki mały zarzut, jak już kilka osób wcześniej wspomniało, po wizycie w kilku świetnych pokojach z 2019 roku Anatomia wydaję się lekko przestarzała. Co oczywiście nie znaczy, że nie można się w niej dobrze bawić.
Ostatecznie wyszliśmy zadowoleni z zabawy w ER, ale zdecydowanie zabrakło jakiegoś WOW, żeby ten pokój pozostał na dłużej w naszej pamięci.

Zachęceni bardzo pozytywnymi opiniami na temat drugiej części przygód Sherlocka, pomimo tego, że pierwsza część na pewno nie trafiła do naszej osobistej topki, postanowiliśmy udać się tam osobiście i skonfrontować oceny z rzeczywistością. To była zdecydowanie dobra decyzja!
Pierwszym plusem jest wystrój - wchodzimy do pokoju i czujemy się jak na prawdziwym dworcu! Dalej jest już tylko lepiej i ciekawiej. W pokoju tym widać ogrom pracy włożony w jego zaprojektowanie i zbudowanie. Dużą zaletą, jest to, że większość elementów nie jest tylko dekoracją, ale faktycznie częścią gry, co dodaje zabawie dodatkowego smaczku.
To co najważniejsze, czyli zagadki również stoją na wysokim poziomie. Niektóre rozwiązania i mechanizmy są zaskakujące, niektóre dość proste, ale całość fajnie się ze sobą łączy i doskonale pasuje do tematu rozgrywki. Bardzo podobało nam się również, to, że część pojedynczych zagadek służy potem do rozwiązania kolejnej, co dodatkowo buduje klimat rozgrywki.
Dla naszej trójki (mamy za sobą naście ucieczek) pokój okazał się średnio trudny. Wyszliśmy w ok. 47 minut, z jedną podpowiedzią, więc w sumie rezultat całkiem dobry :)

Podsumowując, w pracy ekipy z Sharelocka widać niesamowity postęp w stosunku do ich pierwszego pokoju i podobnie jak większość poprzedników recenzujących ten pokój- czekamy na część III :)

Na spotkanie z Doktorem Dżumy udaliśmy w pewne ciepłe wrześniowe popołudnie, jednak radość z pięknego słonecznego dnia szybko minęła, gdy tylko przekroczyliśmy próg jego laboratorium.. :D

Dużym plusem pokoju jest super klimatyczne rozpoczęcie zabawy, świetnie buduje klimat strasznego laboratorium. Wrażenia potęguje steampunkowy wystrój i początkowe poczucie "niczego nie wiem", ponieważ rozglądając się po pokoju z początku nie wiadomo co jest dekoracją a co faktycznie może się przydać :)
Gdy mija początkowy chaos i udaje się opanować sytuację zabawa zaczyna nabierać rumieńców. Zagadki są dość nietypowe, świetnie wpasowują się w fabułę pokoju i są doskonale dopasowane do wystroju wnętrza. Poziom zagadek jest średni, w kierunku trudnego. Wymagają one zarówno myślenia jak i spostrzegawczości i umiejętnej pracy w grupie. Bez tego ciężko będzie się odnaleźć. Całość zdecydowanie warta jest polecenia, szkoda tylko, że tak szybko się kończy, bo liczyliśmy, że zagadek będzie jeszcze trochę więcej (co wcale nie oznacza, że jest ich mało!)

Jedynym małym zgrzytem był zacięty mechanizm w jednej z zagadek, który wymagał interwencji Pani z obsługi. Zdarza się, na szczęście nie miało to żadnego wpływu na naszą rozgrywkę.

Polecamy!

Nowy pokój na krakowskiej scenie to świetna okazja, żeby wybrać się do er.. Zwłaszcza jeżeli jego twórcą jest ekipa, która na koncie ma już fajne pokoje, które przypadły nam do gustu.

Nowy pokój jest bardzo przyjazny. Wszystko jeszcze pachnie nowością, nic się nie zacina idzie płynnie i sprawnie :) Ciekawy i bardzo różnorodny wystrój. W niektórych miejscach można by jeszcze popracować nad zmiana oświetlenia (trochę dodać, a gdzieniegdzie może trochę zabrać dla wzmocnienia klimatu).
Zagadek jest dużo, w zdecydowanej większości prostych (albo nawet zbyt prostych). Jednak jedna z nich jest na prawdę dużym zaskoczeniem :D Byliśmy w pokoju w 3 osoby i myślę, że to optymalna ilość. W 4 będzie już ciasno i może zacząć robić się nudno :) Ogólnie pokój można określić jako średnio trudny, nawet w kierunku łatwiejszego niż trudniejszego. Wydaje mi się, że poradzą z nim sobie nawet początkujące grupy, ale dla doświadczonych też z pewnością będzie dobrą zabawą :)

Na koniec (co nie znaczy, że najmniej ważna) obsługa. Jak to zwykle w Escape Landzie było miło i profesjonalnie :) Ponieważ pokój cały czas jest jeszcze na etapie dopracowywania po grze wymieniliśmy z Mistrzem Gry kilka uwag odnośnie jego działania i zagadek :) Mam nadzieję, że w jakimś małym stopniu uda nam się również przyłożyć do tego, że Sprawa nr 666 będzie się pięła w górę krakowskiego rankingu.


Zdecydowanie warto! Jedyna uwaga - poza samym tematem ciężko ten pokój nazwać thrillerem. Może opis "przygodowy" lepiej odda jego wnętrze :)

Przy okazji wizyty w Warszawie postanowiliśmy udać się do cyrku.. Bardzo specyficznego cyrku :)
Cyrk Dziwadeł był naszym szczęśliwym, trzynastym pokojem, a jednocześnie pierwszym, z którego uciekaliśmy tylko we dwójkę. Patrząc na komentarze i dość wysoko oceniony przez odwiedzających poziom trudności, trochę obawialiśmy się czy uda nam się z niego wyjść, jednak rzeczywistość okazała się dla nas w miarę łaskawa. Jednak od początku - na wstępie powitał nas bardzo miły Pan z obsługi, rzeczowo wprowadził w zasady oraz historię pokoju po czym nie pozostało nam nic innego jak udać się do wnętrza.
Po przekroczeniu drzwi wita nas skąpo oświetlone pomieszczenie i klimatyczna mroczna muzyczka wydobywająca się z głośnika.. Czas leci, a my po kolei staramy się rozwiązywać zagadki. Te są bardzo zróżnicowane, od zwykłych kłódek, po ciekawe rozwiązania mechaniczne. Wszystko świetnie wpisuje się w klimat historii i otoczenie. Nic nie jest tu włożone na siłę i w trakcie zabawy na prawdę możemy się poczuć tak jakbyś byli na zapleczu prawdziwego cyrku. Całość wspomagana jest przez ciekawie rozwiązany system odmierzania czasu i podpowiedzi! Bomba :D
Pokój uważamy za średnio trudny, wprawdzie potrzebowaliśmy 2 czy 3 podpowiedzi, ale duże zacięcie przyszło dopiero pod sam koniec zabawy i wynikało głównie z naszego gapiostwa, a nie poziomu skomplikowania zagadki. Ostatecznie udało nam się wyjść przed czasem:)
Cyrk Dziwadeł zdecydowanie trafi do naszego TOP3, a wręcz jest bardzo mocnym kandydatem do wskoczenia na pierwsze miejsce w naszym osobistym rankingu :D Zdecydowanie warto!! :)

Laboratorium Rzeźnika było pierwszym pokojem do którego udaliśmy się 4-osobowym składem, w tym jedna osoba zupełnie "świeża" dla której był to ERowy debiut.
Pokój juz od wejścia robi dobre wrażenie, a dla osób o słabszych nerwach, nawet bardzo "dobre" :D

Wystrój pokoju bardzo dobrze oddaje klimat horroru, dość oszczędne oświetlenie fajnie dobrane elementy wystroju, całość na prawdę pozwala poczuć się jakbyśmy byli więźniami jakiegoś szalonego rzeźnika :))

Zagadki są logiczne i średnio trudne. My przycięliśmy się przez własne niedopatrzenie, na szczęście podpowiedź obsługi szybko naprowadziła nas na właściwe tory.

Ogólnie pokój oceniamy wysoko, wydaje mi się że jest świetnym wyborem dla tych, którzy zaczynają swoją zabawę z ER, na pewno nie zagubią się tutaj w gąszczu bardzo skomplikowanych zagadek i będą mogli cieszyć się zarówno pokonywaniem kolejnych problemów jak i klimatem samej fabuły :)