Piotrek 1

Trudno ocenić stopień trudności pokoju, gdyż zabrakło w nim elementów. Tzw. mistrz gry nie przygotował należycie pokoju i niestety nie obyło się bez wpadek. Po dogłębnym przeszukaniu pokoju, po pół godzinie gry nagle stałyśmy w punkcie wyjścia. Mistrz gry kazał nam znaleźć [spojler] w pewnym elemencie gry (nie chcę zdradzać gdzie, by nie psuć innym zabawy, mimo naszego niezadowolenia), który przeszukałyśmy kilkakrotnie. Po chwili słyszymy hałas i na monitorze wiadomość, że potrzebny [spojler] leży przy drzwiach. Ten właściwy [spojler] znalazłyśmy w jednej z ostatnich skrzynek wraz z przyczepioną do niego śrubą - oczywiście myślałyśmy, że do czegoś ta śruba jest przydatna. Dalej tylko gorzej. Znalazłyśmy zaszyfrowaną wiadomość. Jedna z uczestniczek akurat znała [spojler[, no ale wiedziałyśmy, że nie może być tak, że ten kto nie zna to nie wyjdzie z pokoju. Zatem po wyjściu pytamy Pana jak to jest z tym szyfrem. Pan twierdził, że podpowiedź tkwiła w elemencie (oczywiście nie powiem w jakim ;)), który przeszukałyśmy na samym początku czterokrotnie wraz z naświetlaniem przez lampę UV. Zatem poprosiłyśmy o pokazanie nam tego elementu. No i wpadka kolejna. Nie ma. Pan się śmiertelnie na nas obraził, a jak już wspomniałyśmy o podrzuconym [spojler] to nie chciał nawet odpowiadać na nasze pytania, zatem zasugerowałyśmy zwrot gotówki za tak nieudaną zabawę. Pan się najeżył, oddał 50 zł (ze 119 zł) i nawet nie odpowiedział na pożegnanie. Hm. Słoma z butów. A wystarczyło podejść do nas po wszystkim, przeprosić i może zaproponować rekompensatę w postaci jakiegoś rabatu na kolejny pokój, ale lepiej było się obrazić, udawać, że nikt [spojler] nie podrzucił (dopiero po chwili się przyznał, że miało to miejsce) i że pokój był kompletny. Ech.