Uwaga: Podczas rezerwacji w polu "Komentarz" prosimy o podanie imion wszystkich uczestników ;)
Srebrzysto-niebieska łuna formująca świetlistą postać to efe...
[více]
2-6 lidí
75 minut
Fantasy
střední obtížnost
220 recenze
Polsko: 78. místo
Gdaňsk: 8. místo
8
.7
8,7/10
Zákaznický servis:
9,6/10
Interiér:
9,7/10
Obtížnost podle hráčů:
Střední
Počet recenzí:
220
Bardzo fajne wprowadzenie do gry :) Sam pokój urządzony i przemyślony w każdym calu, bawiliśmy się naprawdę super, to jeden z lepszych pokój w tym temacie.
Pokój, w którym naprawdę czuć magię! Widać ją zarówno w wystroju, jak i w zagadkach. Jeśli więc chcecie poczuć się, jak prawdziwy czarodziej, to wpadajcie koniecznie :)
Świetny pokój, nie za łatwy ale też nie za trudny ;) Wszystko dopracowane, bardzo klimatycznie zrobione, jedyny mankament to powolność wykonywania kilku zadań. Polecam iść w 4 osoby, ja byłam w 3osobowej ekipie i tej jednej osoby ciągle nam gdzieś brakowało. Czapki z głów dla par, którym udało się wyjść przed końcem czasu! Niemniej jest to chyba najlepszy pokój, w jakim byłam. Wielkie podziękowania dla mistrza gry, który pomógł nam zrobić urodzinowy klimat!
Rewelacyjny pokój, ale to dzięki mega aktorskiej grze prowadzącej. Super wprowadziła w nastrój pokoju. Pokój bardzo dobrze, zrobiony. Zagadki przemyślane.
Bardzo klimatyczny pokój, z nieco prostszymi zagadkami :) myślę, że w sam raz dla osób, które mają już nieco doświadczenia. Dla fanów Hogwartu - Gdański must have :)
Harry Potter czyli jeden z częściej wybieranych motywów na Escape Roomy stał się także tematem najnowszego pokoju od Escape Time.
Myślałem, że po odwiedzeniu tak wielu eskejpów w tej tematyce mało co mnie jeszcze zaskoczy ale na szczęście mocno się pomyliłem.
Wszystko zaczynając od genialnego wprowadzenia, dzięki któremu wczuwamy się w klimat po wystrój i zagadki jest na najwyższym poziomie. A do tego spora ilość "smaczków", które doceni każdy fan Harrego Pottera.
Poziom trudności według mnie nie jest wysoki, bowiem będąc w dwie osoby wyszliśmy ze sporym zapasem czasu a nie spieszyliśmy się, bo trzeba było nacieszyć oko tym co nas otaczało.
Jest! w końcu i do nas dotarł list z informacją o przyjęciu nas do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Escape Time. Będąc dziećmi wyglądaliśmy go całymi latami. Bezskutecznie. Okazało się, że sowa, która miała je nam dostarczyć lata temu po drodze zabłądziła, a poza tym zgubiła list, skubaniec miał na imię Errol! Co się odwlecze to nie uciecze - przejrzano listy klas i nazwiska uczniów z ostatniego ćwierćwiecza i po odkryciu braku naszej obecności wyjaśniono sprawę i ponownie listy wysłano. Tym razem dotarły!
Stawiliśmy się w szkole w umówionym dniu, przydzielono nas do Domów (ja Gryffindor [d-uuuuh!] a Darka do Hufflepuff [w sumie też d-uuuh!]). Czekamy na pierwsze zajęcia, ma przyjść po nas Prefekt i zaprowadzić na zajęcia, ale miał coś jeszcze do ogarnięcia więc zostawili nas w małej komnacie czekalnej. Nawiasem mówiąc odradzam wizytę w toaletach - jakichś duch okularnicy siedzi w rurze odpływowej, jęczy, stęka, wścieka się i chlapie wodą z kibla! no i po rurach coś łazi... coś dużego... Wracając. Po małej chwili oczekiwania do komnaty czekalnej wparowała energicznie... Pani Prefekt Ravenclaw! dacie wiarę? tak na nią patrzę i zdaje mi się, że już ją kiedyś spotkaliśmy, ale nie potrafiłem sobie przypomnieć gdzie... mniejsza. Pani Prefekt była energiczna, a jednak konkretna i rzeczowa, chociaż trochę się obawiałem jak wywijała różdżką, bałem się oberwać jakimś przypadkowym zaklęciem, ale widać jej zdolności magiczne były przez nią opanowane. Nie mieliśmy do czynienia w końcu z amatorką, a Panią Prefekt! po wyjaśnieniu zasad obowiązujących w klasach, odprowadziła nas pod drzwi klasy gdzie miały się odbyć nasze pierwsze zajęcia i wiecie co? Pani Prefekt miała taki autorytet, że nawet schody nie robiły żadnych numerów. Zanim weszliśmy upewniła się, że znamy podstawowe zaklęcia. Mój niepokój wzbudziło jej pytanie o możliwość wyczarowania przez nas Patronusa... przecież pierwszoroczni w życiu nie są w stanie posługiwać się tak zaawansowaną magią! przecież używa się jej przeciwko Dementorom, a przecież byliśmy w Hogwarcie [filia w Gdańsku, ale zawsze], a Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi.. na pewno czytała to w "Krótkiej historii Hogwartu". No nic, zaczynamy! nie mogliśmy poznać jeszcze tajemnego wejścia do tajemnej sali, w której miały się odbyć nasze zajęcia, więc użyliśmy świstoklika - tylko czemu kazano nam zamknąć oczy i trzymać się za barki? nie wiem.. może żeby nie zwrócić śniadania po drodze..?
Dokładnego przebiegu zajęć niestety nie możemy wam zdradzić nawet gdybyśmy chcieli - zostało na nas rzucone zaklęcie Fideliusa, więc sami rozumiecie... W końcu to Hogwart, musi dbać o swoje tajniki i sekrety. Jednak jest parę rzeczy, które możemy wam zdradzić bez łamania tajemnicy, a jakby co - Fidelius stoi na straży.
Po pierwsze, wszystko co słyszeliście o Hogwarcie i tych konkretnych zajęciach to najprawdziwsza prawda! wszelkie te wnętrza, obicia jak ze snu, mury przesiąknięte historią i tradycją, stare meble ledwo zdolne udźwignąć opasłe tomiska skrywające istne arkana, obrazy na ścianach żyjące własnym życiem, gadające przedmioty, wyjące mandragory, runy, smoki, tłuczki i wijące się korytarze - to wszystko najprawdziwsza prawda! a może to wszystko czary czarowane przez założycieli filii Hogwartu w Gdańsku? bo chyba właśnie najprawdziwszych czarów potrzeba by stworzyć tak piękną rzeczywistość! no właśnie - rzeczywistość? a może to wszystko działo się tylko w naszej głowie? a choćby nawet, to czy to oznacza, że nie wydarzyło się naprawdę?
W Hogwarcie każdy kto potrzebuje pomocy zawsze ją otrzyma. To nie są puste słowa. Od samego początku gotowość niesienie jej nam zgłaszał pewien "dobry duszek", którego tożsamości Fidelius nie pozwala nam odsłonić. Ale bez obaw - pracuje tam na pełny etat więc pewnie i wam pomoże, a uwierzcie nam, współpraca z nim tylko utwierdzała nas w przekonaniu o miejscu, w którym się znajdowaliśmy.
Okazało się też, że pytanie o zdolność wyczarowania Patronusa nie było bezpodstawne, natomiast z góry mówię, że użycie go wcale nie było to tak oczywiste i przewidywalne jak możecie sobie w pierwszym momencie pomyśleć - przyjdźcie i sami się przekonajcie. Więcej powiedzieć nie mogę - Fidelius.
Po skończonych zajęciach, w celu odprowadzenia nas do naszych dormitoriów, odebrała nas Pani Prefekt Ravenclaw i okazało się, że i Ona kojarzyła nasze twarze. I wtedy obu stronom wszystko się rozjaśniło - spotkaliśmy się dokładnie rok wcześniej, w chatce pewnej Guślarki. Mieliśmy wtedy sporządzić jakiś eliksir, antidotum na panoszącą się zarazę. Może dlatego w pierwszych kilku zdaniach, gdy tłumaczyła nam zasady dla pierwszorocznych, zaznaczyła, że zajęcia z eliksirów zaczynają się na drugim roku? tak podświadomie? W ogóle co ona tam robiła wtedy? czy zaczynała studia magicznych arkan u wiejskiej Guślarki, która skierowała Ją potem z rekomendacją do Hogwartu? a może właśnie była tak zdolna, że dano jej możliwość studiów nad tak ciężką dziedziną magii? w sumie, doświadczając jej energii, charyzmy, konkretnej osobowości, oba warianty wydają się tłumaczyć co tam wtedy robiła, ale jak było naprawdę? cóż.. nie zdążyliśmy zapytać. W każdym razie nie możemy się doczekać zajęć z Eliksirów w tej samej szkole, ale najpierw trzeba będzie uzbierać na czesne.. ale warto! za taki wysoki poziom edukacji, warto! każdą złotówkę! ["-5 galeonów! -a dla brata...? -10 galeonów!"] Solidna praca, solidny standard, wymaga i wart jest solidnych pieniędzy.
Dlaczego zatem żałujemy, że po wszystkim nie zostało na nas rzucone zaklęcie obliviate? Bo chcielibyśmy móc przeżyć to jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze...