Ta pozycja jest jak konsola od Nintendo — niby niewielka rozmiarami, ale potrafi naprawdę wciągnąć! Historia, od wprowadzenia do zakończenia, jest bardzo dobrze zrobiona i ociekającą klimatem jak szaszłyk tłuszczykiem. Wystrój świetny, z ogromną ilością klimatycznych akcentów. Chociaż może być ciasno, to jest to do wybaczenia, bo ciężko oczekiwać pasaży handlowych w starożytnej świątyni. Za atmosferę piąteczka!
Zagadki:
Ciekawostka jest taka, że pokój oferuje trzy poziomy trudności. Nasz duecik na stepach wschodnich nie żyje; Kozakami nie jesteśmy i zdajemy sobie sprawę, że w dwie osoby nie zawsze jest łatwo, więc planowaliśmy wziąć poziom średni. Ale nasz główny Mistrz Gry, niczym Grima Gadzi Język, przekonał nas, że jesteśmy mądrzy, wspaniali, że damy sobie radę... No i się zgodziliśmy ;) I ta zagadka z trzeciego poziomu, to chyba nam wypełniła połowę czasu rozgrywki, bo przy innych wyglądała jak świeżo zaktualizowana Enigma. To było tak, jakbyśmy w szkolnym turnieju karate mieli się zmierzyć najpierw z Filipkiem z 1c, potem z Natką z 2a, a na koniec z Jormundem Krwawym, Miażdżycielem Krtani. Pozwolę sobie na małą rekonstrukcję wydarzeń.
Pokój. Wnętrze. My, dwójka w miarę doświadczonych ludzi, stajemy przed Zagadką. Myślimy, myślimy, coś próbujemy, niezbyt nam idzie. Mistrzyni Gry daje nam podpowiedź. Ok, zmiana koncepcji, działamy… Kicha. Kolejna prośba o pomoc. O, już rozumiemy. Hmm, ale czegoś brakuje… Dopytujemy. Ups, jednak nie rozumiemy. Coś niemrawo działamy dalej, ale oczy mamy jak owce na wypasie. Czas ucieka. Pani tłumaczy nam wszystko bardzo cierpliwie, ale transkrypt rozmowy robi się powoli grubszy niż Stary Testament. Mamy kolejny pomysł. E-e, jest jeszcze głupszy niż ostatnio. W "dyspozytorni" głos przejmuje drugi Mistrz Gry, bo najwyraźniej szanse przejścia przez nas tej misji są mniej więcej takie, jak to, że na filmie katastroficznym załoga złożona z makaków zdoła wylądować wahadłowcem. MG powtarza cierpliwie instrukcje. My słuchamy, próbujemy ogarnąć. Kolejna próba... Znowu pudło. Nasze ciała zaczynają przybierać pozycje embrionalne. Po drugiej stronie wyobrażam sobie, że MG-owie pewnie już tak facepalmują, że przechodnie na ulicy myślą, że ktoś puszcza Safri Duo. Pan tłumaczy dalej z cierpliwością godną mistrza zen. My słuchamy i beczymy. W końcu po krótkiej lekcji "Majowie for dummies" coś nam zaskakuje. Trzy kwadranse później jakoś ostatecznie udało się ten problem rozwiązać, ale było to okupione trudem, ciężką pracą po obu stronach drzwi i sporym uszczerbkiem na naszej godności.
Może sytuację nieco udramatyzowalem, ale chciałem podkreślić, że "trójka" spełnia swoje zadanie i jest zdecydowanie wyzwaniem :) Poza tym jednym challengem, reszta poszła całkiem płynnie. Zagadki były fajne, logiczne, wpasowane niesamowicie w klimat. Można polecać!
Wrażenia:
Mistrz Gry był jednym z tych złotych ludzi, którzy sprawiają, że rozmowy wstępne i pożegnalne stają się jednymi z najlepszych wspomnień w firmie. Niesamowicie pozytywna postać, której charyzma wypełniała całą poczekalnię. Wprowadzenie do pokoju jest przyjemne i kreatywne, zakończenie fajnie domknięte, a cała rozgrywka jest przykładem na to, że w tym biznesie nie trzeba mieć milionowego budżetu, by wyczarować coś niesamowitego!
Ogólnie:
Zamek Zagadek w Wiśle wspominam dosyć kiepsko, więc nie ukrywam, że do Chaty Tajemnic podchodziłem ze sporą ostrożnością — w końcu nie dość, że obie miejscowości są górskie i turystyczne, to nawet nazwy firm wyglądają jak swoje synonimy. Jednak Chata kompletnie dominuje konkurencję, a Złoto Majów jest bardzo dobrą pozycją nawet w skali ogólnopolskiej. Jak widać po długości recenzji, wrażenia są mocno pozytywne, a to jest przecież najcenniejsze w escapach. Polecam serdecznie i pozdrawiam!
Ciekawy pokój w góralskim klimacie. Jak na thriller przystało, przyda się odrobina odwagi. Kombinowania też jest sporo, bo zagadki zróżnicowane. Obsługa fajna i miły prezent na koniec pobytu w Chacie tajemnic.
To nasz drugi pokój w Chacie Tajemnic w Szczyrku (a czwarty ogólnie) - po Szkole Magii byliśmy bardzo zadowoleni, a i tutaj się nie zawiedliśmy :)
Poziom zagadek zróżnicowany, ale nie było jakoś bardzo trudno. Klimat super! Nadal jednak zastanawiam się, czy aby na pewno jest to pokój do odwiedzenia z najmłodszymi, bo chociaż nie ma tu aktorów, to jednak wystrój zawiera dość... Makabryczne elementy 😅
Całość wykonana bardzo dobrze i sporo elementów na niewielkiej przestrzeni - niektóre zagadki były dla nas zupełną nowością.
Polecamy - my na pewno wybierzemy się do kolejnego ER w tej lokalizacji 🙂
Mieliśmy brak doświadczenia w escape roomach, ale zaryzykowaliśmy i wybraliśmy na pierwszy pokój Chatę Górala. Wprowadzenie do pokoju i wytłumaczenie zasad było dla nas bardzo zrozumiałe, a prośba o niezamykanie drzwi na klucz zostało uszanowane. Kiedy weszliśmy do pokoju od razu poczuliśmy klimat zaznaczony w fabule, człowiek naprawdę się czuje jak w chacie górala. Zagadki spójne logicznie, chociaż trochę podpowiedzi się przydało, ze względu na nasz brak doświadczenia. Udało nam się przejść pokój w wyznaczonym czasie i bawiliśmy się świetnie