Joisana (Zagadkowcy)

Pokój wyjątkowo łatwy, wyszliśmy w mniej niż pół godziny. Niemniej, ma swój urok :) Zagadki są całkiem fajne, tylko jest ich mało.

Bardzo widać, że właściciele zajmują się prowadzeniem escape roomu dorywczo - mają też hotel. W piratach nie ma żadnych porywających rozwiązań technicznych, przy wejściu brakuje jakiegokolwiek wprowadzenia. Nie ma poczekalni, trzeba czekać na dworze. Gdy wydostaliśmy się z pokoju, nikogo z obsługi nie było, a kiedy znaleźliśmy prowadzącą grę, była bardzo zdziwiona, że już uciekliśmy xD

Z drugiej strony, właściciele są bardzo mili i pozwolili nam zostawić u siebie bagaże (inaczej musielibyśmy je parę godzin taszczyć po Mielnie). Dziękujemy! :)

Odwiedziny w tym pokoju są bardzo tanie (na miejscu okazało się, że nawet tańsze niż było podane na ulotce reklamowej).

Ocena ogólna odwzorowuje jakość escape roomu (która pozostawia sporo do życzenia na tle konkurencji), ale jeśli nie macie zbyt wywindowanych oczekiwań, to będziecie się tu i tak super bawić.

Pokój na mocną czwórkę - taki typowy dobry escape room. Nie jest zbyt strasznie (straszą wyskakujące znienacka straszaki i pojedyncze elementy wystroju), nie jest też zbytnio w klimacie Piły. Jeśli zależy Wam na tych rzeczach, lepszym wyborem będzie Jigsaw u konkurencji.

Zagadki nam się podobały i bardzo dobrze się bawiliśmy! Lokalizacja jest super - trafiliśmy tutaj przez przypadek, zwiedzając poznański Rynek.

Pokój genialny, polecamy z całego serca! :D Gra była czystą przyjemnością od początku do końca.

Jesteśmy fanami Gry o Tron i poszliśmy tutaj zaraz po zrobieniu sobie maratonu siódmego sezonu. Miłośnicy Pieśni Lodu i Ognia będą usatysfakcjonowani, chociaż trzeba zaznaczyć, że to, co tu się dzieje to bardzo twórcza reinterpretacja tego dzieła :D (Dlatego obniżam za klimat - ma jednak mało wspólnego z oryginalnym GoT).

Nazwa escape'u jest zwodnicza, bo pokój nie ma nic wspólnego ze smokami. Powinien się nazywać Gra o Tron. Może chodziło o prawa autorskie?

Pokój jest bardzo łatwy. Mimo że byliśmy tylko we dwójkę, wyszliśmy grubo przed czasem i zastanawiam się, co tutaj może robić więcej osób (wydaje się, że dla 4, a co dopiero 6 osób zagadek będzie za mało).

Obsługa - jak zwykle w Uwięzionych - była bardzo sympatyczna i bez zarzutu.

Już któryś raz z zaskoczeniem przekonujemy się, że również w mniejszych miastach są bardzo dobre escape roomy.

Pokój jest łatwy, przeznaczony dla początkujących grup.

Na pochwałę zasługują tutaj przede wszystkim bardzo fajne zagadki, które od początku do końca idealnie wpasowywały się w tematykę pokoju. Logiczne i spójne, nie odstają poziomem od warszawskiego standardu, a wymuszają na graczach przełamanie pewnych schematów w myśleniu. Kilka razy nas zaskoczyły. Niektóre da się obejść lub dotrzeć do rozwiązania na inny sposób niż zamierzony.

Wystrój jest ładny i dopracowany, występują nawiązania do Majów, jednak raziła nas duża liczba zbyt współczesnych, niepasujących do fabuły elementów.

Właściciel był bardzo wygadany. Rankiem w dniu rozgrywki dostaliśmy od niego maila z przypomnieniem o grze i krótkim wstępem, co rzadko się zdarza.

----------------------------------------------------------------------
Zapraszamy na naszego bloga:

zagadkowcy.wordpress.com

(znajdziecie tam pełną recenzję tego pokoju i wielu innych escape roomów, a także dużo fajnych zagadek! :D )

Pokój całkiem ciekawy, zagadki niesamowicie wpasowane w tematykę! :D (to największy plus tego miejsca) Jedna z łamigłówek mi się bardzo, bardzo spodobała.

Klimat surowy, dekoracji nie ma wiele, ale w wypadku opuszczonego hotelu to pasuje. Mam drobne zastrzeżenia do obsługi i tego, że jedna zagadka nie działała jak należy, co trochę opóźniło nasze wyjście.

Jeśli miałabym wskazać palcem reprezentatywny escape room - wskazałabym ten. Sherlocked posiada wszystkie cechy klasycznego ER-u. Znajdziemy tu trochę kłódek, trochę elektroniki, całkiem-całkiem klimat, gdzieś w tle rys fabularny, a także sympatyczną obsługę. Wystrój nawiązuje do postaci Sherlocka (raczej w jego współczesnej wersji znanej z BBC niż wiktoriańskiej). Każdego fana ucieszą rekwizyty nawiązujące do naszego uwielbianego detektywa i związanych z nim osób.

W 5-stopniowej skali bez wahania przyznaję ocenę 4. To fajny, solidny pokój, zagadki są logiczne, chociaż łatwo dają się obejść (co tutaj nie jest minusem, nam sprawiło satysfakcję domyślenie się paru rzeczy wcześniej, niż przewidywał scenariusz). Na tle konkurencji escape room nie wyróżnia się jednak ani nowatorskimi pomysłami, ani spektakularnymi realizacjami.

Pokój bardzo łatwy i przyjemny - poszliśmy tylko we dwoje i nie było problemu z wydostaniem się sporo przed czasem.

Pokój na wysokim poziomie. Bardzo ciekawe zagadki i rekwizyty - w tym najdziwniejsza kłódka, jaką w życiu widziałam. Podobała mi się spójność pokoju, brak niepasujących do historii elementów wystroju. ER był dobrze przemyślany i logiczny.

Obniżam pół gwiazdki za brak efektu wow i zaskoczeń, które urozmaiciłyby rozgrywkę.

Gdy będzie więcej pokojów, na pewno jeszcze wpadniemy :)

1. KOMUNIKACJA TO PODSTAWA

Dopiero w tym pokoju przekonaliśmy się, co oznacza to sformułowanie! Tutaj jeśli nie umiecie wyrażać się ściśle i uważnie słuchać drugiej osoby, nic nie zdziałacie. To jest fantastyczny pokój dla par i wszystkich osób, które uważają, że rozumieją się bez słów z drugim człowiekiem :D Choćby dlatego warto trumny odwiedzić - poćwiczenie umiejętności komunikacyjnych bezcenne.


2. TRUMNY

- Duszno?

Na pewno nie zabraknie wam powietrza, trumny mają dobrą wentylację.

- Ciemno?

Tylko na początku.

- Ciasno?

Nie. Spokojnie można się nawet obrócić w trumnie, jak jest się szczupłym.

- Strasznie?

Znacznie mniej, niż się spodziewałam. W sumie tylko na samym początku czułam się trochę dziwnie, potem było zabawnie. Jesteśmy z chłopakiem zamknięci w ciemnych skrzyniach, rozwiązujemy zagadki, czy można sobie wyobrazić lepszą randkę? :D


3. ZAGADKI

Jest tylko jedna zagadka, ale zawierająca wiele, wiele zagadek składowych.

Plusy:
- do niektórych rozwiązań można dojść na różne sposoby
- zagadki mocno w tematyce tajemnych stowarzyszeń
- bardzo trudno!

Minusy:
- niepotrzebne zmyłki
- kulejąca czasem logika

Mamy zastrzeżenie do nieprawidłowego użycia symbolu matematycznego. Oboje jesteśmy na/po studiach ścisłych i bardzo nas to raziło, utrudniło też wpadnięcie na rozwiązanie.

Osoby siedzące w tematyce tajnych stowarzyszeń będą miały łatwiej, szybciej pewne rzeczy skojarzą, mogąc wykorzystać zewnętrzną wiedzę.


4. ROZWIĄZANIA TECHNICZNE, WYSTRÓJ

Dwie surowe drewniane skrzynia z narysowanymi rzeczami i kilkoma rekwizytami. To był z pewnością najbardziej ubogi wystrój, jaki kiedykolwiek widzieliśmy :D


5. WARTO IŚĆ?

TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK! Gra tutaj była naprawdę ciekawym doświadczeniem. Dla osób szukających nowych wrażeń - must go! Cieszę się, że powstają takie oryginalne pokoje, oby więcej takich!

Przechodziliśmy ten ER w trybie wyścig - dziesięcioro znajomych, po pięć osób w każdym pokoju.

Rywalizacja pomiędzy grupami to cudny pomysł! &3 Ścigamy się, kto pierwszy wyjdzie. Na bieżąco można śledzić postęp drugiej drużyny i nasz własny dzięki paskowi postępu nad drzwiami - genialne w swojej prostocie rozwiązanie techniczne, nigdzie jeszcze takiego nie widzieliśmy. Oprócz tego dostępne są przeróżne przeszkadzajki dla drugiej grupy! Ale emocje! :D

Zagadki są wciągające, zdecydowanie na poziomie. Wpasowane w klimat. Wystrój mógłby być bardziej dopracowany, za mało mi przypominał więzienie - moglibyście dać kraty w oknach, bardziej wiarygodne zabezpieczenia itp.

Reszta rzeczy bez zarzutu - miła obsługa, przyjemna poczekalnia, jest wszystko jak należy :)

Pokój trudny: w pięć osób wyszliśmy wprawdzie sporo przed czasem, ale w mniej byłoby chyba ciężko.

Tutaj nam się nie podobało.

Zawiniły błędy ludzkie - dwie zagadki nie działały jak należy. Na to można by oczywiście przymknąć oko. Jednak w połączeniu z panią z obsługi, która przez jakieś 10 minut twierdziła, że wszystko jest w porządku, tylko my nie umiemy czytać, zasypywała niechcianymi podpowiedziami (prosiliśmy o podpowiedzi na nasze życzenie), przez kolejne pięć minut uczepiła się naszego przejęzyczenia, a po wyjściu z pokoju próbowała nas dalej przekonywać do swoich racji, naginając fakty i ignorując nasze uwagi - cóż, wyszliśmy poirytowani i chyba pierwszy raz w życiu żałowaliśmy pieniędzy wydanych na escape room.

Szkoda, bo sam pokój był całkiem fajny, a winę za niedziałanie zagadek można wytknąć wyłącznie obsłudze, w najmniejszym stopniu nie twórcy (twórcom?) pokoju.

Ciekawostka: tego pokoju naprawdę nie ma! Na drzwiach w FunEscape jest napisane, do jakich pokojów prowadzą, tego nie znajdziecie! ;)