Włóczykij

Wprowadzenie do pokoju było nieco zagmatwane, wystrój nie zrobił na mnie większego wrażenia (co wcale nie oznacza, że jest zły), a w roomie, nie znalazłam raczej nic, co by zaskoczyło czy utkwiło na dłużej w pamięci.

Mimo, że pokój ma już swoje lata, to wszystkie mechanizmy i kłódki działają bez zarzutu. Zagadki o średnim stopniu trudności. Spotkamy się tutaj z klasycznymi kłódkami, łamigłówkami logicznymi, zadaniami manualnymi oraz odrobiną elektroniki.

Innowacją, której nie spotkałam jeszcze w żadnym pokoju było to, że na bieżąco można było śledzić postępy w rozwiązanych zagadkach, a co za tym idzie, jaką część pokoju mamy już za sobą. Na plus również odpowiednio wkomponowany w miejsce w jakim się znajdujemy, system podpowiedzi.

Pisząc ostatnią recenzje muszę także wspomnieć o przystępnej cenie za zabawę w No Exit Room. Co prawda właściciele, w porównaniu do innych, mało rozmowni, ale uśmiechnięci i życzliwi. No i na koniec bardzo miło nas zaskoczyli ;)

Podsumowując, "Łódź podwodna" to pokój, który w tej firmie najmniej przypadł mi do gustu, ale jest całkiem grywalny. Może to po prostu nie moja tematyka, a wielbicielom steampunkowych, podmorskich klimatów bardziej się spodoba.

Wystrój pokoju jest surowy, zawiera stosunkowo dość małą ilość rekwizytów, za to w większości pasujących do kaplicy. Tło dźwiękowe całkiem fajnie wkomponowane w scenariusz, natomiast efekty świetlne można byłoby trochę dopracować. Mimo mrocznych klimatów, roomu nie zaliczyłabym raczej do horroru.

Zagadki proste i średnio zaawansowane, oparte w dużym stopniu na przeszukiwaniu pokoju (zwłaszcza jeden przedmiot jest mega dobrze ukryty, ale można ominąć system i rozwiązać tę łamigłówkę w trochę inny sposób). Oprócz spostrzegawczości przyda się trochę logicznego myślenia, umiejętność łączenia faktów, współpraca między graczami oraz zdolności manualne, a nawet muzyczne.

Nie podobało mi się natomiast, że kilka rzeczy, które znajdujemy, nie grają. Rozumiem, że mogą one należeć do wystroju, ale - moim zdaniem - niepotrzebnie są ukryte, bo potem przed wyjściem z pokoju bardzo chciałoby się ich użyć, a jednak nie ma gdzie i pozostaje pewien niedosyt.

Obsługa ok :)

Ps. Dużą zaletą pokoju jest interesujący i niespotykany pomysł na sposób odmierzania czasu połączony z oświetleniem oraz "ofiarą".

Upiorny Teatrzyk Lalek to najnowsza i według mnie najlepsza propozycja firmy No Exit Room. Tematyka pokoju jest interesująca i niespotykana, a twórcy całkiem fajnie wkomponowali w nią zagadki związane z fabułą.

Duży plus za aranżacje przestrzeni, taki room pokazuje, że również stosunkowo niewielkie pomieszczenie można ciekawie i dobrze zagospodarować.

Wystrój pokoju jest trochę mroczny (ale nie straszny) i starannie dopracowany, wszystkie urządzenia i rekwizyty pasują do wnętrza w jakim się znajdujemy. Gra świateł oraz dźwięków dodatkowo buduje, a momentami wzmacnia nastrój grozy.

Różnego rodzaju zagadki (raczej dość proste, ale nie do końca oczywiste) doskonale wypełniają czas i nie pozwalają ani przez moment się nudzić. Można sprawdzić się w roli reżysera, operatora świateł lub aktora, a nawet... widza - to już zależy od tego, kto co lubi ;)

W niedzielne popołudnie postanowiłyśmy odwiedzić No Exit Room. Przywitał nas sympatyczny właściciel z... Kotem ;) Już na początku zaznaczę, że obsługa jest miła, życzliwa i pozytywnie zakręcona.

Po krótkim wstępie udałyśmy się do małej, klimatycznej pracowni. Efekty świetlne i dźwięki wydobywające się ze starego radia potęgowały nastrój. Ale czy aby na pewno była to pracownia artystyczna? Oprócz sztalug, pędzli, farb, dzieł sztuki, znalazłyśmy tam inne, mniej lub bardziej bezpieczne przedmioty.

Zagadki są proste, ale ciekawe i logiczne, w dużym stopniu oparte na przeszukiwaniu pokoju. Znajdzie się tutaj również trochę zadań manualnych, trochę kłódek i nieco elektroniki. Room jest idealny dla uciekinierów stawiających swoje pierwsze kroki w świecie ER, ale i bardziej doświadczone ekipy może ta łatwość zagadek trochę zgubić, jeżeli będą chciały przekombinować.

Mimo, że wyszłyśmy praktycznie w połowie przewidzianego czasu, to bawiłyśmy się naprawdę świetnie. Zresztą co tu dużo pisać, sami się przekonajcie jak wiele tajemnic i interesujących zagadek może kryć pozornie zwykła pracownia artystyczna.

Nadeszła chwila na ostatni pokój jaki odwiedziliśmy w czasie naszej jednodniowej eskapady do katowickich ER. I muszę przyznać, że było to fantastyczne zakończenie wypadu do Quest Cage.

"Reaktor" to jeden z niewielu roomów, w którym wraz z przebiegiem gry można, a wręcz nawet trzeba, rozkręcać- nie tylko się... ;)

Pokój ma ciekawy wystrój i klimat, jest nieliniowy, zawiera zadania manualne, elektronike, a także klasyczne kłódki. Zagadki są zróżnicowane nie tylko pod względem rodzaju, ale także ze względu na stopień trudności. Dzięki temu gra toczy się płynnie i sprawnie. Zagadek nie jest dużo, ale są czasochłonne, niektóre z nich wymagają współpracy. Wszystko jest logiczne i spójne, związane z fabułą.

Obsługa bez zarzutu- profesjonalna, otwarta, życzliwa, dlatego ponownie zostawiam dla nich 10 gwiazdek.

Podsumowując, myślę, że pokój szczególnie może zauroczyć majsterkowiczów, mimo to każdy powinien go odwiedzić. Jest on inny, niebanalny i wyjątkowy na swój sposób ;)

"Łódź podwodną" odwiedziliśmy w piątkę i nie ukrywam, że było nam ciasnawo, dlatego już na początku pokój polecam trzem, maksymalnie czterem osobom.
Na pierwszy rzut oka room może wydawać się pusty i ubogi, mimo to jest dosyć klimatyczny. Widać, że przeszedł już swoje i gościł mnóstwo uciekinierów, jednak wchodząc do "łodzi" możemy zobaczyć (i oczywiście wykorzystać) kilka urządzeń, które faktycznie można spotkać na łodziach. Ster, sonar, pulpit z guzikami, peryskop- dzięki temu jeszcze bardziej możemy poczuć się jak załoga wysłana na tajną misję ;)
Fabuła jest dla mnie istotnym elementem dobrej zabawy w ER. Tak jak w pozostałych pokojach tej firmy, tak również w "Łodzi Podwodnej" świetnego wprowadzenia i fabuły przewijajacej się w trakcie gry nie zabrakło.
Zagadki pomysłowe i logiczne, niektóre rozwiązania nie do końca oczywiste i zaskakujące. Pokój jest nieliniowy. Przyda się w nim spostrzegawczość, dobra komunikacja oraz współpraca.
Poza jedną zagadką, która się zacinała i zabrała nam trochę czasu (i nerwów ;)) gra przebiegała płynnie i dynamicznie.
Obsługa jak zawsze na 10 z plusem ;)

"Piekło Hazardzisty" to najnowsza propozycja firmy Quest Cage. Klimat i wystrój pokoju świetnie odzwierciedla klub- karty, papierosowy dym, kobiety, alkohol ;) Widać, że twórcy pokoju zadbali nawet o najdrobniejsze detale i włożyli w room nie tylko wiele środków finansowych, ale i kawałek serca.
Znajdziemy tu dość dużo zagadek logicznych i matematycznych, trochę kłódek i zadań manualnych, nie zabrakło również elektroniki. Wszystko związane z tematyką.
Pokój odwiedziliśmy we czwórkę, jest on nieliniowy, dlatego nikt z ekipy się nie nudził i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Udało nam się wyjść przed czasem, jednak poziom określam jako trudny.
Znajomość zasad gier hazardowych nie jest tutaj wymagana, ale zdecydowanie ułatwia zabawę i pomaga zaoszczędzić czas, ponieważ nie trzeba ich czytać przed każdą zagadką. I tutaj będzie jedna gwiazdka mniej z mojej strony, właśnie za zbyt dużą ilość tekstu do czytania. Jeżeli ktoś nie orientuje się w grach typu poker, blackjack itp. to może go trochę zmęczyć czy znudzić studiowanie "instrukcji". (Pokój był stworzony pod mistrzostwa PolandEscape, więc może dlatego ma tyle zagadek logiczno-matematycznych). Duży plus natomiast za ciekawy, niestandardowy sposób udzielania podpowiedzi.
Obsługa fantastyczna - profesjonalna, otwarta na wszelkie uwagi, rozmowy, wymianę doświadczeń.
Jeżeli ktoś zastawia się nad rezerwacja pokoju, to zapewniam, że naprawdę warto ;)
Ps. Pamiętajcie tylko, gdzie siedzi krupier :p

"Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel..."- nie dać się złapać!
Pokój Moriarty sp. z o.o. jest prawdziwą gratką dla wielbicieli Sherlock'a (ale i nie tylko) i na pewno zasłużenie znajduje się na pierwszym miejscu w rankingu Lockme.
Wprowadzenie świetne, zupełne przeciwieństwo standardowych, przydługawych i nudnawych wstępów. Obsługa fantastyczna- profesjonalna, życzliwa, uśmiechnięta, od razu znaleźliśmy wspólny język i gdyby nie napięty grafik pokoi, pogadalibyśmy pewnie znacznie dłużej. Dla chłopaka, który nas wprowadzał, zdecydowanie 11/10 (masz chłopie talent do takich rzeczy i widać, że lubisz to, co robisz ;)).
Wystrój roomu petarda, idealnie pasuje do zwyczajnie niezwyczajnego mieszkania detektywa. Zadania są różnego rodzaju, od zagadek logicznych, poprzez zadania manualne, no i oczywiście nie zabrakło również elektroniki. Wiele zaskakujących rozwiązań. Wszystko fajnie łączyło się w całość, tworząc fabułę.
Dużo by się chciało jeszcze napisać, ale żeby nie spojlerować powiem tylko, że jest to pozycja obowiązkowa w Katowicach i jeden z najlepszych pokoi w jakich do tej pory byłam (a mam ich już grubo ponad 50).
Pokój jest po prostu
FE-NO-ME-NAL-NY!
Szczerze polecam :)

Po trzy i pół godzinnej drodze dotarłam wreszcie do Quest Cage, a tutaj na "dzień dobry"... zamykają człowieka na strychu :-P
Ale tak na serio i od początku. Już na wstępie przywitał nas bardzo sympatyczny, uśmiechnięty i wygadany chłopak. Wprowadzenie było niekonwencjonalne i pozwoliło wkręcić się w fabułę. Otrzymaliśmy kilka wskazówek i pozwoliliśmy zamknąć się na strychu szaleńca.
Wystrój pokoju całkiem niezły, dobrze dobrane rekwizyty i mrok stworzyły fajny klimat z nutką grozy (chociaż moim zdaniem mogłoby być nieco jaśniej, albo przynajmniej latarki mocniej świecące). Zagadki zróżnicowane, pomysłowe, niektóre dosyć trudne i wymagające. Mały minus za zbyt dużą ilość zagadek matematycznych. Nie jestem fanką matematyki, ale wspólnie z chłopakami, (których królowa nauk jest mocną stroną i lubią zadania matematyczne) stwierdziliśmy, że taka ilość była ciut nudna i trochę męcząca. Ten pokój jest, według mnie, najsłabszą propozycją Quest Cage, ale w kolejnych pokojach było już tylko lepiej ;)

Odwiedzając we wakacje Escape Land wiedziałam, że na pewno wrócę do tej firmy i z niecierpliwością czekałam na otwarcie nowego pokoju. No i się doczekałam! :)
Tym razem jako dziennikarze udaliśmy się do przeklętego domu, aby zdobyć odpowiednie dowody i pomóc uniewinnić ojca Grzegorza oskarżonego o spowodowanie śmierci dziewczynki. Wszystko poszło zgodnie z planem, a my, oprócz satysfakcji, otrzymaliśmy propozycje pracy w gazecie krakowskiej ;)
Pokój jest dopracowany, z dbałością nawet o małe szczególiki. Rekwizyty, podkład muzyczny, gra świateł- to wszystko sprawia, że room jest bardzo klimatyczny. Wraz z przebiegiem gry rośnie nastrój grozy, ale nie jest to horror, więc nawet osoby nie lubiące się bać będą mogły dobrze się tutaj bawić. Zagadki przemyślane, zwiazane z fabułą, o średnim stopniu trudności (niektóre proste, a nad niektórymi trzeba trochę dłużej przysiąść). Kilka rozwiązań niestandardowych i zaskakujących.
Obsługa jak zawsze niezawodna, uśmiechnięta i profesjonalna. Chociaż nie mieliśmy zbyt wiele czasu, udało nam się zamienić kilka zdań oraz w przyspieszonym tempie omówić pokój i jego zagadki. Polecam Sprawę nr 666 i... czekam na otwarcie kolejnego pokoju ?