Adamoos

To był chyba jeden z najbardziej nietypowych escape room jakie ostatnio odwiedziliśmy. Nie ma tutaj poczekalni, toalety ani cukierków. Na dzień dobry wita nas stary, wyglądający na opuszczony dom, z zabitymi deskami okiennicami, na których widnieje napis "Klątwa". Trzeba przyznać, że taka formuła doskonale wpisuje się w dalszą część zabawy i doskonale buduje klimat już na starcie.

Aby odczarować tytułową "Klątwę" trzeba będzie pokonać kilka mrocznych pomieszczeń oraz znaleźć część rozwiązania w plenerze. Zdecydowanie najlepszy efekt odczujemy po zmroku, z uwagi na klimat ale także jedną z zagadek, która w dzień nie wyglądałaby tak atrakcyjnie.

Pomimo doskonałego klimatu i całkiem dobrej obsługi, pokój najzwyczajniej w świecie nas zmęczył. Zagadek jest bardzo, bardzo dużo. W większości bazują one na kłódkach szyfrowych, 3 lub 4 cyfrowych, których jest tutaj ogrom. Do otwarcia niektórych elementów potrzebne są dwa kody, lub zebranie poszczególnych cyfr. Powoduje to, że jest to pokój zdecydowanie dla większych grup (naszym zdaniem 5-6 osób to minimum), które będą mogły podzielić się zadaniami. Mniejszym grupom może zwyczajnie nie wystarczyć czasu aby rozwiązać wszystkie łamigłówki.

Same zagadki są niestety najsłabszą częścią pokoju. W wielu wypadkach brakuje wskazówek jak zabrać się do rozwiązania problemu. Niektóre elementy są tak umiejscowione, że nie sposób ich zauważyć, a nawet jeśli, to nie wiadomo kompletnie co z nimi zrobić. Przykładów moglibyśmy podać co najmniej kilka, szczególnie z pierwszego pomieszczenia. Oczywiście można brać podpowiedzi, ale przecież nie o to chodzi w escape room aby obsługa podawała na tacy sposób rozwiązania lub kod do kłódki.

Ogólne nasze wrażenia po wizycie były więc bardzo mieszane. Z jednej strony napewno doskonały klimat i atmosfera. Z drugiej jednak nie mieliśmy frajdy z rozwiązywania zagadek. Z pokoju wyszliśmy zmęczeni, po 20 dodatkowych minutach i kilku kodach podanych nam wprost przez radio. Niby sukces, ale bez satysfakcji z jego osiągnięcia.

Naszym zdaniem warto popracować nie tyle nad logiką zagadek, co dostępnymi wskazówkami do nich. Na ten moment zwyczajnie ich brak lub są niezbyt logiczne. Być może trochę zmniejszy to poziom trudności pokoju, ale w obecnej wersji hardcore naprawdę nie sposób go przejść bez bardzo wielu podpowiedzi. A to trochę psuje klimat zabawy i wpływa na ogólny odbiór oraz ocenę.

Pokój raczej klasyczny, a więc przede wszystkim kłódki i sejfy. Klimat pokoju ogólnie sprawia dobre wrażenie i pasuje do scenariusza.
Jest to nowy pokój w ofercie House Escape, i o ile poprzednie pokoje oceniałem 10/10, ten zdecydowanie wymaga jeszcze dopracowania. Część zagadek nie działa jeszcze tak jak powinna, niektóre elementy potrafią się zablokować mechanicznie, a niektóre dają otworzyć jednym kluczem choć powinny dwoma XDD. Po wyeliminowaniu tych niedociągnięć może to być bardzo fajny pokój, ale chwilowo czuliśmy się trochę jak beta testerzy tego pokoju.
Również obsługa odstaje niestety bardzo mocno od standardu do którego przywykliśmy po wizytach na Łopuszańskiej, gdzie prowadzący fantastycznie prowadzili grę a po zakończonej zabawie wykonywali pamiątkową fotkę. W Al.Solidarności niestety tych elementów zabrakło. Pan z obsługi w zasadzie nie uczestniczył w zabawie, choć oczywiście był dostępny na wypadek pytań. Szkoda jednak że jego rola ograniczyła się tylko do tego.