Wszystkie pokoje
Co to jest escape room?
Vouchery prezentowe
ER Champ
Strefa czasowa:
Hebany
Tworzymy skupiająca dwupokoleniową, różnowiekową grupę rodzinna i przyjaciół pasjonatów Escape Roomów.
Odwiedzone pokoje:
58
Pokoje na liście życzeń:
6
Poziom:
Pionier
Punkty:
164
Pi i Sigma
25.09.2025 | data wizyty: 14.09.2025
Wiarygodna opinia
Wchodzimy do pokoju i pierwsze wrażenie: "O wow, naprawdę jestem w statku kosmicznym czy w IKEA po wyprzedaży?". Ale spokojnie - ta estetyczna prostota to nie bug, to feature! Nic nie odwraca uwagi od najważniejszego: próby nieumarcia w kosmosie w ciągu 60 minut.
Wystrój na poziomie "minimalizm kosmiczny" okazał się idealny dla osób, które lubią gdy ich mózg nie jest bombardowany zbędnymi detalami podczas panikowania. Atmosfera planety Pandora była oddana tak realistycznie, że przez moment zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy założyć masek tlenowych. Awaria statku wydawała się na tyle przekonująca, że jeden z nas sprawdził, czy na pewno to tylko gra.
Fabuła to klasyk gatunku - budzisz się, nie wiesz gdzie jesteś, statek się psuje, załoga zniknęła (pewnie poszli po kawę i zagubili się w przestrzeni kosmicznej). Masz godzinę żeby nie wybuchnąć. Proste, skuteczne, stresujące - dokładnie to, po co się przychodzi!
Zagadki to same elektroniczne cacka, które mrugają, świecą i robią "biip" - czyli wszystko, czego potrzebujesz, żeby poczuć się jak prawdziwy kosmonauta. Niektóre z nich wymagały współpracy zespołowej, co oznacza, że musieliśmy przestać się kłócić i zacząć działać jak cywilizowani ludzie. Wyzwanie!
Obsługa była profesjonalna jak kontrola lotu NASA, ale dużo sympatyczniejsza. Gdy już kompletnie nie wiedzieliśmy, co robić, subtelnie nas naprowadzili bez psucia zabawy i naszego poczucia własnej wartości.
Jeśli lubicie proste, czyste przestrzenie i nie potrzebujecie statku kosmicznego dekorowanego jak choinka, żeby uwierzyć w fabułę - to pokój dla was! Pandora udowadnia, że czasem less is more, zwłaszcza gdy "more" oznaczałoby jeszcze więcej rzeczy, o które można się potknąć w ciemności podczas panikowania.
Zdecydowanie polecamy wszystkim, którzy chcą sprawdzić, czy byliby dobrymi astronautami, czy raczej powinni zostać przy ziemskich zawodach. My się dowiedzieliśmy, że nasza kariera kosmiczna kończy się już na etapie "jak otworzyć drzwi statku". Wychodzisz z pokoju z poczuciem, że gdyby naprawdę wybuchł statek, to przynajmniej miało to sens fabularnie! 🚀
Wystrój na poziomie "minimalizm kosmiczny" okazał się idealny dla osób, które lubią gdy ich mózg nie jest bombardowany zbędnymi detalami podczas panikowania. Atmosfera planety Pandora była oddana tak realistycznie, że przez moment zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy założyć masek tlenowych. Awaria statku wydawała się na tyle przekonująca, że jeden z nas sprawdził, czy na pewno to tylko gra.
Fabuła to klasyk gatunku - budzisz się, nie wiesz gdzie jesteś, statek się psuje, załoga zniknęła (pewnie poszli po kawę i zagubili się w przestrzeni kosmicznej). Masz godzinę żeby nie wybuchnąć. Proste, skuteczne, stresujące - dokładnie to, po co się przychodzi!
Zagadki to same elektroniczne cacka, które mrugają, świecą i robią "biip" - czyli wszystko, czego potrzebujesz, żeby poczuć się jak prawdziwy kosmonauta. Niektóre z nich wymagały współpracy zespołowej, co oznacza, że musieliśmy przestać się kłócić i zacząć działać jak cywilizowani ludzie. Wyzwanie!
Obsługa była profesjonalna jak kontrola lotu NASA, ale dużo sympatyczniejsza. Gdy już kompletnie nie wiedzieliśmy, co robić, subtelnie nas naprowadzili bez psucia zabawy i naszego poczucia własnej wartości.
Jeśli lubicie proste, czyste przestrzenie i nie potrzebujecie statku kosmicznego dekorowanego jak choinka, żeby uwierzyć w fabułę - to pokój dla was! Pandora udowadnia, że czasem less is more, zwłaszcza gdy "more" oznaczałoby jeszcze więcej rzeczy, o które można się potknąć w ciemności podczas panikowania.
Zdecydowanie polecamy wszystkim, którzy chcą sprawdzić, czy byliby dobrymi astronautami, czy raczej powinni zostać przy ziemskich zawodach. My się dowiedzieliśmy, że nasza kariera kosmiczna kończy się już na etapie "jak otworzyć drzwi statku". Wychodzisz z pokoju z poczuciem, że gdyby naprawdę wybuchł statek, to przynajmniej miało to sens fabularnie! 🚀
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 8/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Średni
Baczność!!!
24.09.2025 | data wizyty: 8.06.2025
Opinia archiwalna
Ludzie kochani, muszę Wam opowiedzieć o escape roomie, który kompletnie nas zmiażdżył - i to w najlepszym tego słowa znaczeniu! "Duch Wojownika" to nie jest kolejny pokój, gdzie łapiesz za klamkę i hop, jesteś na wolności. O nie, to jest prawdziwa przygoda dla twardych graczy, którzy lubią, jak im mózg pracuje na najwyższych obrotach!
Zacznę od tego, że już samo wejście to była petarda. Nie zdradzę szczegółów, ale przygotujcie się na wprowadzenie, które zwali was z nóg i jednocześnie postawi na baczność. Można śmiało powiedzieć, że nikt nas tak nie... powiedzmy delikatnie... "powitał" w żadnym escape roomie dotychczas! Od pierwszych sekund wiedzieliśmy, że to będzie jazda bez trzymanki.
Sama fabuła to coś przepięknego! Nie ma tu tanich sztuczek w stylu "znajdź klucz pod poduszką i uciekaj". Historia jest tak skonstruowana, że zadaje prawdziwe pytania o wartości, honor i to, na co jesteś gotów dla swoich przekonań.
Teraz o zagadkach - przygotujcie się, bo to będzie jazda! Ten pokój to nie spacer dla niedzielnych spacerowiczów. To wyzwanie dla ludzi, którzy mają już za sobą kilka escape roomów i myślą, że widzieli wszystko. Mylą się grubo! Te łamigłówki wymagają nie tylko dobrego wzroku, ale przede wszystkim logicznego myślenia na najwyższym poziomie. Co świetne, autorzy pamiętali też o tym, że nie wszyscy są urodzeni do siedzenia nad książkami. Niektóre zadania wymagają nie tylko główkowania, ale i odrobiny sprawności fizycznej. Dzięki temu każdy w zespole może się w czymś wykazać, nie tylko ci z najlepszymi ocenami z matematyki.
Scenografia zasługuje na osobne słowa zachwytu. Może nie ma tu efektów specjalnych z Hollywood, ale każdy detal jest przemyślany i służy opowiadanej historii. Przestrzeń jest naprawdę przestronna, więc jeśli macie problem z ciasnotą, to możecie spać spokojnie. Kiedy pojawiają się efekty specjalne, to mają swój cel i sens w całej historii - to nie są sztuczne fajerwerki tylko dla pokazania, że można.
Muszę was uczciwie ostrzec - ten pokój to zdecydowanie nie zabawa dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z escape roomami. To wyzwanie dla ludzi, którzy lubią naprawdę trudne zadania i nie boją się, że czasem trzeba będzie mocno zagłębić się w myślenie.
Nie mogę zdradzić, jak się kończy, ale powiem tylko tyle - finał was zaskoczy! To nie jest standardowe "gratulacje, udało się" tylko prawdziwe zakończenie, które zostanie z wami na długo po wyjściu z pokoju.
Wyszliśmy stamtąd z szerokimi uśmiechami, z adrenaliną buzującą w żyłach i z ogromną ochotą na natychmiastowe zarezerwowanie kolejnego pokoju. "Duch Wojownika" to jeden z tych escape roomów, o których opowiadacie znajomym jeszcze miesiącami później. To nie jest zwykła godzinna rozrywka - to prawdziwe doświadczenie, które łączy najlepsze elementy dobrego kryminału, logicznej gry i spektaklu teatralnego.
Zacznę od tego, że już samo wejście to była petarda. Nie zdradzę szczegółów, ale przygotujcie się na wprowadzenie, które zwali was z nóg i jednocześnie postawi na baczność. Można śmiało powiedzieć, że nikt nas tak nie... powiedzmy delikatnie... "powitał" w żadnym escape roomie dotychczas! Od pierwszych sekund wiedzieliśmy, że to będzie jazda bez trzymanki.
Sama fabuła to coś przepięknego! Nie ma tu tanich sztuczek w stylu "znajdź klucz pod poduszką i uciekaj". Historia jest tak skonstruowana, że zadaje prawdziwe pytania o wartości, honor i to, na co jesteś gotów dla swoich przekonań.
Teraz o zagadkach - przygotujcie się, bo to będzie jazda! Ten pokój to nie spacer dla niedzielnych spacerowiczów. To wyzwanie dla ludzi, którzy mają już za sobą kilka escape roomów i myślą, że widzieli wszystko. Mylą się grubo! Te łamigłówki wymagają nie tylko dobrego wzroku, ale przede wszystkim logicznego myślenia na najwyższym poziomie. Co świetne, autorzy pamiętali też o tym, że nie wszyscy są urodzeni do siedzenia nad książkami. Niektóre zadania wymagają nie tylko główkowania, ale i odrobiny sprawności fizycznej. Dzięki temu każdy w zespole może się w czymś wykazać, nie tylko ci z najlepszymi ocenami z matematyki.
Scenografia zasługuje na osobne słowa zachwytu. Może nie ma tu efektów specjalnych z Hollywood, ale każdy detal jest przemyślany i służy opowiadanej historii. Przestrzeń jest naprawdę przestronna, więc jeśli macie problem z ciasnotą, to możecie spać spokojnie. Kiedy pojawiają się efekty specjalne, to mają swój cel i sens w całej historii - to nie są sztuczne fajerwerki tylko dla pokazania, że można.
Muszę was uczciwie ostrzec - ten pokój to zdecydowanie nie zabawa dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z escape roomami. To wyzwanie dla ludzi, którzy lubią naprawdę trudne zadania i nie boją się, że czasem trzeba będzie mocno zagłębić się w myślenie.
Nie mogę zdradzić, jak się kończy, ale powiem tylko tyle - finał was zaskoczy! To nie jest standardowe "gratulacje, udało się" tylko prawdziwe zakończenie, które zostanie z wami na długo po wyjściu z pokoju.
Wyszliśmy stamtąd z szerokimi uśmiechami, z adrenaliną buzującą w żyłach i z ogromną ochotą na natychmiastowe zarezerwowanie kolejnego pokoju. "Duch Wojownika" to jeden z tych escape roomów, o których opowiadacie znajomym jeszcze miesiącami później. To nie jest zwykła godzinna rozrywka - to prawdziwe doświadczenie, które łączy najlepsze elementy dobrego kryminału, logicznej gry i spektaklu teatralnego.
Uciekliśmy z pokoju
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 9/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Trudny
oskarżony Borewicz
24.09.2025 | data wizyty: 8.06.2025
Opinia archiwalna
Sala Przesłuchań to miejsce, gdzie prawdziwe śledztwo zaczyna się już w momencie, gdy schodzisz do piwnicy i myślisz sobie "no to teraz albo zostanę detektywem, albo sam skończę jako podejrzany". Pokój oznaczony jako "dla ekspertów" brzmi jak ostrzeżenie przed trudnym egzaminem, ale nie dajcie się zwieść - to raczej zaproszenie na intelektualną wojnę, gdzie waszym przeciwnikiem jest nadinspektor Jarecki, który najwyraźniej postanowił zrobić wam kawał na miarę XXI wieku.
Klimat tego miejsca jest tak autentyczny, że przez chwilę zastanawiałem się, czy przypadkiem nie trafiłem na prawdziwe przesłuchanie za te wszystkie mandaty za parkowanie. Surowy wystrój sprawia, że czujesz się jak w serialu kryminalnym, tylko że zamiast odgrywać rolę detektywa, nagle okazuje się, że to ty jesteś tym podejrzanym, który musi udowodnić swoją niewinność. To trochę tak, jakby ktoś zamienił ci role w środku przedstawienia i teraz musisz improwizować, żeby nie skończyć za kratkami.
Zagadki w tym pokoju są jak good cop, bad cop - niektóre są miłe i przyjaźnie cię prowadzą za rączkę, a inne patrzą na ciebie wilkiem i każą przeszukać każdy milimetr pomieszczenia w poszukiwaniu wskazówki, która może być ukryta pod każdym możliwym przedmiotem. Po pierwszych pięciu minutach masz wrażenie, że jesteś jak detektyw Columbo, który zapomniał swoich okularów i teraz wszystko wygląda podejrzanie rozmazane. Informacji jest tyle, że można by nimi wykarmić całą komisariat, ale który kawałek układanki jest tym właściwym? To jak próba znalezienia igły w stogu siana, tyle że siano też może być tą igłą.
Mistrz gry zasługuje na medal za cierpliwość, bo prawdopodobnie musi patrzeć na dziesiątki grup, które przez pierwsze minuty biegają w kółko jak myszy w labiryncie, zastanawiając się, czy aby na pewno są w escape roomie, a nie w prawdziwym więzieniu. Jego podpowiedzi są jak dobre rady od doświadczonego kolegi - przychodzą w odpowiednim momencie i nie psują całej zabawy, tylko popchnają cię w dobrym kierunku.
Pokój reprezentuje klasyczną szkołę escape roomów, gdzie nie potrzebujesz aplikacji na telefon ani skomplikowanych elektronicznych gadżetów - wystarczy twój mózg, oczy i czasem trochę siły, żeby przekonać zacięty mechanizm, że jednak powinien współpracować. To jak powrót do korzeni, gdzie jedyną technologią, jakiej potrzebujesz, są twoje szare komórki i umiejętność logicznego myślenia.
Jedynym minusem może być to, że czasem masz wrażenie, jakbyś dostal homework z matematyki zamiast zabawy - zagadek mogłoby być więcej, zwłaszcza gdy już wchodzisz w rytm i zaczynasz czuć się jak prawdziwy detektyw. Ale może to część planu - zostawić cię z niedosytem, żeby następnym razem wrócił po więcej przygód.
Podsumowując, Sala Przesłuchań to miejsce dla tych, którzy lubią wyzwania intelektualne i nie boją się, że czasem będą musieli użyć więcej niż jednej komórki mózgowej jednocześnie. To escape room dla dorosłych, którzy pamiętają czasy, gdy gry były trudne, a satysfakcja z rozwiązania zagadki była prawdziwa. Jeśli szukasz miejsca, gdzie poczujesz się jak w kryminalnym thrillerze, a jednocześnie nie będziesz musiał martwić się o prawdziwe konsekwencje prawne, to trafiłeś idealnie.
Klimat tego miejsca jest tak autentyczny, że przez chwilę zastanawiałem się, czy przypadkiem nie trafiłem na prawdziwe przesłuchanie za te wszystkie mandaty za parkowanie. Surowy wystrój sprawia, że czujesz się jak w serialu kryminalnym, tylko że zamiast odgrywać rolę detektywa, nagle okazuje się, że to ty jesteś tym podejrzanym, który musi udowodnić swoją niewinność. To trochę tak, jakby ktoś zamienił ci role w środku przedstawienia i teraz musisz improwizować, żeby nie skończyć za kratkami.
Zagadki w tym pokoju są jak good cop, bad cop - niektóre są miłe i przyjaźnie cię prowadzą za rączkę, a inne patrzą na ciebie wilkiem i każą przeszukać każdy milimetr pomieszczenia w poszukiwaniu wskazówki, która może być ukryta pod każdym możliwym przedmiotem. Po pierwszych pięciu minutach masz wrażenie, że jesteś jak detektyw Columbo, który zapomniał swoich okularów i teraz wszystko wygląda podejrzanie rozmazane. Informacji jest tyle, że można by nimi wykarmić całą komisariat, ale który kawałek układanki jest tym właściwym? To jak próba znalezienia igły w stogu siana, tyle że siano też może być tą igłą.
Mistrz gry zasługuje na medal za cierpliwość, bo prawdopodobnie musi patrzeć na dziesiątki grup, które przez pierwsze minuty biegają w kółko jak myszy w labiryncie, zastanawiając się, czy aby na pewno są w escape roomie, a nie w prawdziwym więzieniu. Jego podpowiedzi są jak dobre rady od doświadczonego kolegi - przychodzą w odpowiednim momencie i nie psują całej zabawy, tylko popchnają cię w dobrym kierunku.
Pokój reprezentuje klasyczną szkołę escape roomów, gdzie nie potrzebujesz aplikacji na telefon ani skomplikowanych elektronicznych gadżetów - wystarczy twój mózg, oczy i czasem trochę siły, żeby przekonać zacięty mechanizm, że jednak powinien współpracować. To jak powrót do korzeni, gdzie jedyną technologią, jakiej potrzebujesz, są twoje szare komórki i umiejętność logicznego myślenia.
Jedynym minusem może być to, że czasem masz wrażenie, jakbyś dostal homework z matematyki zamiast zabawy - zagadek mogłoby być więcej, zwłaszcza gdy już wchodzisz w rytm i zaczynasz czuć się jak prawdziwy detektyw. Ale może to część planu - zostawić cię z niedosytem, żeby następnym razem wrócił po więcej przygód.
Podsumowując, Sala Przesłuchań to miejsce dla tych, którzy lubią wyzwania intelektualne i nie boją się, że czasem będą musieli użyć więcej niż jednej komórki mózgowej jednocześnie. To escape room dla dorosłych, którzy pamiętają czasy, gdy gry były trudne, a satysfakcja z rozwiązania zagadki była prawdziwa. Jeśli szukasz miejsca, gdzie poczujesz się jak w kryminalnym thrillerze, a jednocześnie nie będziesz musiał martwić się o prawdziwe konsekwencje prawne, to trafiłeś idealnie.
Uciekliśmy z pokoju
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 8/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Trudny
Warp 1,2,3....
24.09.2025 | data wizyty: 13.04.2025
Opinia archiwalna
No dobra, przyznaję - myślałem, że już widziałem wszystko w temacie kosmicznych escape roomów, ale ten pokój to totalnie inna liga! Wchodzisz do środka i BAM - jesteś na prawdziwym statku kosmicznym, nie w jakiejś tandetnej parodii z folią aluminiową przyklejoną do ścian. Tutaj każdy szczegół krzyczy "KOSMOS!" tak głośno, że sąsiedzi z innych planet by się poskarżyli. Obudziliśmy się jak prawdziwi bohaterowie sci-fi, kompletnie zdezorientowani, ale szybko okazało się, że jesteśmy ostatnimi ludźmi po Zagładzie i musimy zaszczepić życie na nowej planecie. Plot twist? Nienawidzimy ludzkości i uważamy, że ten gatunek powinien wyginąć! Genialny pomysł, bo kto z nas czasem nie ma takich myśli po przeczytaniu komentarzy w internecie, prawda? Cała fabuła płynie jak dobrze naoliwiona maszyna kosmiczna - od problemów technicznych, przez walkę o dostęp do kokpitu, aż po triumfalne dotarcie na nową planetę. Zagadki? Czysto elektroniczne, futurystyczne cacka, które sprawiają, że czujesz się jak prawdziwy kosmiczny inżynier, a nie jak ktoś, kto próbuje odgadnąć, czy ten czerwony przycisk wysadzi statek, czy tylko włączy kawę. I co najlepsze - żadnych milionów migających światełek, które zwykle zamieniają escape roomy kosmiczne w dyskotekę dla epiloptyków! Tutaj zawsze wiesz, co robić, choć niektóre zadania potrafią cię zmusić do używania mózgu na pełnych obrotach. Finał? Absolutna perfekcja - logiczny, satysfakcjonujący i taki, że wychodzisz z uśmiechem na twarzy, czując się jak bohater własnego filmu sci-fi. Ekipa zasłużuje na order za profesjonalizm i wyobraźnię, bo stworzyli coś, co jest jednocześnie piękne, mądre i cholernie zabawne. Jeśli lubisz kosmos, dobre zagadki i historie, które mają ręce i nogi, to ten pokój jest dla ciebie jak znalazł - tylko uważaj, żeby nie zakochać się w tej futurystycznej przestrzeni tak bardzo, że zapragniesz zostać na stałe!
Uciekliśmy z pokoju
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 9/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 10/10
Poziom trudności: Średni
Oldschoolowy odzział
23.09.2025 | data wizyty: 6.04.2025
Opinia archiwalna
Gratulacje, udało Wam się trafić do opuszczonego szpitala psychiatrycznego, gdzie jedyną terapią jest rozwiązywanie zagadek, a lekarze dawno temu uciekli przez okno bez klamek! Pokój "Oddział Psychiatryczny" wita Was surowym wnętrzem w stylu "jak tu było kiedyś brzydko", ale spokojnie - to część uroku tego miejsca z charakterem.
Zagadki są logiczne i nie trzeba być geniuszem, żeby je rozgryźć, choć czasem przyda się odrobina detektywistycznego oka i solidne pokombinowanie. Niektóre łamigłówki są tak sprytnie ukryte, że będziecie się zastanawiać czy to część gry, czy po prostu stary szpitalny bałagan.
Jeśli liczycie na porządne strachy i skakanie z krzesła, to lepiej poszukajcie gdzie indziej, bo ten szpital jest bardziej melancholijny niż przerażający. Poziom trudności jest na tyle przyjazny, że nawet Wasi znajomi, którzy mają problemy z otwarciem butelki, powinni sobie poradzić. Doświadczone drużyny mogą się poczuć jak na spacerze, ale czasem przecież miło jest pograć bez stresu i bez obawy, że zostaniecie na zawsze zamknięci w środku.
Pokój ma swoje lata i widać to po wnętrzach, ale ma w sobie pewien nostalgiczny urok starych czasów, kiedy escape roomy były jeszcze młode i niewinne. To jak odwiedziny u babci - może nie ma najnowszych gadżetów, ale jest krwiscie, przytulnie i można się dobrze bawić, szczególnie jeśli nie oczekujecie hologramów i sztucznej inteligencji.
Zagadki są logiczne i nie trzeba być geniuszem, żeby je rozgryźć, choć czasem przyda się odrobina detektywistycznego oka i solidne pokombinowanie. Niektóre łamigłówki są tak sprytnie ukryte, że będziecie się zastanawiać czy to część gry, czy po prostu stary szpitalny bałagan.
Jeśli liczycie na porządne strachy i skakanie z krzesła, to lepiej poszukajcie gdzie indziej, bo ten szpital jest bardziej melancholijny niż przerażający. Poziom trudności jest na tyle przyjazny, że nawet Wasi znajomi, którzy mają problemy z otwarciem butelki, powinni sobie poradzić. Doświadczone drużyny mogą się poczuć jak na spacerze, ale czasem przecież miło jest pograć bez stresu i bez obawy, że zostaniecie na zawsze zamknięci w środku.
Pokój ma swoje lata i widać to po wnętrzach, ale ma w sobie pewien nostalgiczny urok starych czasów, kiedy escape roomy były jeszcze młode i niewinne. To jak odwiedziny u babci - może nie ma najnowszych gadżetów, ale jest krwiscie, przytulnie i można się dobrze bawić, szczególnie jeśli nie oczekujecie hologramów i sztucznej inteligencji.
Uciekliśmy z pokoju
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 6/10
Obsługa: 9/10
Klimat: 7/10
Poziom trudności: Łatwy
Jo! Ho! Ho!
23.09.2025 | data wizyty: 11.05.2025
Opinia archiwalna
Jeśli marzysz o życiu pirata, ale jakoś nie stać cię na własny statek i papugę, "Kryształ przeklętych" jest właśnie dla ciebie! Ten pokój to piratska przygoda na suchym lądzie, gdzie jedyne co może cię zatopić to nadmiar wrażeń. Scenografia tak klimatyczna, że aż chce się zaśpiewać "Jo ho ho i butelka rumu" - choć spokojnie, alkoholu tam nie serwują, tylko czystą rozrywkę.
Wpadasz do opuszczonej tawerny, która wygląda jakby piraci właśnie wyszli po bułki i zaraz wrócą sprawdzić czy nikt nie grzebie w ich skarbach. Każda deska skrzypi klimatycznie, każdy rekwizyt opowiada swoją historię, a ty czujesz się jak prawdziwy łowca skarbów, który właśnie trafił na złotą żyłę. Lektor prowadzi cię przez całą przygodę niczym doświadczony bosman, budując napięcie lepiej niż najlepsze thrillery.
Zagadki niektóre są tak oczywiste jak nos na twarzy, inne wymagają takiego myślenia, że aż mózg boli - ale w tym dobrym sensie! Elektronika miesza się z tradycyjnymi kłódkami jak rum z colą, tworząc idealny koktajl rozrywkowy. A gdy już myślisz, że wszystko rozgryzłeś, nagle okazuje się, że to dopiero początek i prawdziwa przygoda czeka za rogiem.
Obsługa, to nie są zwykli pracownicy, to prawdziwi entuzjaści, którzy zarażają pozytywną energią bardziej niż piraci zarażają szkorbut! Widać, że kochają to co robią, i ta pasja jest zaraźliwa. Po godzinie spędzonej w ich towarzystwie sam masz ochotę zostać mistrzem gry i opowiadać innym o przygodach na siedmiu morzach.
Pokój dla każdego - czy jesteś doświadczonym morskim wilkiem, czy dopiero stawiasz pierwsze kroki na pokładzie escape roomów. To jak dobry rum - każdy znajdzie w nim coś dla siebie, a nikt nie wyjdzie niezadowolony!
Wpadasz do opuszczonej tawerny, która wygląda jakby piraci właśnie wyszli po bułki i zaraz wrócą sprawdzić czy nikt nie grzebie w ich skarbach. Każda deska skrzypi klimatycznie, każdy rekwizyt opowiada swoją historię, a ty czujesz się jak prawdziwy łowca skarbów, który właśnie trafił na złotą żyłę. Lektor prowadzi cię przez całą przygodę niczym doświadczony bosman, budując napięcie lepiej niż najlepsze thrillery.
Zagadki niektóre są tak oczywiste jak nos na twarzy, inne wymagają takiego myślenia, że aż mózg boli - ale w tym dobrym sensie! Elektronika miesza się z tradycyjnymi kłódkami jak rum z colą, tworząc idealny koktajl rozrywkowy. A gdy już myślisz, że wszystko rozgryzłeś, nagle okazuje się, że to dopiero początek i prawdziwa przygoda czeka za rogiem.
Obsługa, to nie są zwykli pracownicy, to prawdziwi entuzjaści, którzy zarażają pozytywną energią bardziej niż piraci zarażają szkorbut! Widać, że kochają to co robią, i ta pasja jest zaraźliwa. Po godzinie spędzonej w ich towarzystwie sam masz ochotę zostać mistrzem gry i opowiadać innym o przygodach na siedmiu morzach.
Pokój dla każdego - czy jesteś doświadczonym morskim wilkiem, czy dopiero stawiasz pierwsze kroki na pokładzie escape roomów. To jak dobry rum - każdy znajdzie w nim coś dla siebie, a nikt nie wyjdzie niezadowolony!
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 8/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Średni
Rodzinny kosmos
23.09.2025 | data wizyty: 6.04.2025
Opinia archiwalna
Ten pokój to wyjątkowo udana futurystyczna propozycja, która skutecznie przenosi graczy w świat science fiction. Minimalistyczny i ascetyczny wystrój idealnie komponuje się z tematyką, tworząc autentyczną atmosferę przyszłości, która nieprzypadkowo przywodzi na myśl kultowy "Matrix". Schludna kolorystyka i dopracowane efekty wizualne robią wrażenie od samego początku, potwierdzając że mamy do czynienia z nowoczesnym, starannie zaprojektowanym pokojem.
Szczególną uwagę zasługują innowacyjne rozwiązania techniczne - zamiast tradycyjnych kłódek zastosowano automatyczne mechanizmy, co pozwala graczom w pełni skupić się na logicznym myśleniu i kreatywnym podejściu do rozwiązywania zagadek. Dominacja elektroniki nad elementami manualnymi doskonale wpasowuje się w futurystyczny klimat i znacząco podnosi komfort oraz płynność rozgrywki.
Fabuła jest ciekawa, spójna i przedstawiona w interesujący sposób, wplatana w grę naturalnie i logicznie. Zagadki są różnorodne, przyjemnie się je rozwiązuje, a co najważniejsze - działają sprawnie i są dobrze osadzone w fabule science fiction. To rozwiązania niespotykane nigdzie indziej, co stanowi prawdziwą wartość dodaną. Jasno określony cel - zdobycie kamienia zagłady - daje graczom precyzyjny kierunek działania.
Wyjątkowo interesującym elementem jest balansowanie graczy między dwoma obozami i konieczność dokonania wyboru, który wpływa na przebieg gry. Dwa równoległe zakończenia to rozwiązanie, które rzadko spotyka się w pokojach o familijnym charakterze i pozwala graczom poczuć, że mają realny wpływ na przebieg historii. To znacznie wzbogaca narrację i dodaje głębi całemu doświadczeniu.
Pokój utrzymany jest w lekkim, familijnym klimacie, idealnie sprawdzi się zarówno dla dorosłych, jak i młodszych uczestników. To świetna propozycja dla rodzin i wszystkich osób szukających escape roomu, który łączy nowoczesną estetykę z przemyślanymi rozwiązaniami. Zdecydowanie warto odwiedzić ten wyjątkowy pokój.
Szczególną uwagę zasługują innowacyjne rozwiązania techniczne - zamiast tradycyjnych kłódek zastosowano automatyczne mechanizmy, co pozwala graczom w pełni skupić się na logicznym myśleniu i kreatywnym podejściu do rozwiązywania zagadek. Dominacja elektroniki nad elementami manualnymi doskonale wpasowuje się w futurystyczny klimat i znacząco podnosi komfort oraz płynność rozgrywki.
Fabuła jest ciekawa, spójna i przedstawiona w interesujący sposób, wplatana w grę naturalnie i logicznie. Zagadki są różnorodne, przyjemnie się je rozwiązuje, a co najważniejsze - działają sprawnie i są dobrze osadzone w fabule science fiction. To rozwiązania niespotykane nigdzie indziej, co stanowi prawdziwą wartość dodaną. Jasno określony cel - zdobycie kamienia zagłady - daje graczom precyzyjny kierunek działania.
Wyjątkowo interesującym elementem jest balansowanie graczy między dwoma obozami i konieczność dokonania wyboru, który wpływa na przebieg gry. Dwa równoległe zakończenia to rozwiązanie, które rzadko spotyka się w pokojach o familijnym charakterze i pozwala graczom poczuć, że mają realny wpływ na przebieg historii. To znacznie wzbogaca narrację i dodaje głębi całemu doświadczeniu.
Pokój utrzymany jest w lekkim, familijnym klimacie, idealnie sprawdzi się zarówno dla dorosłych, jak i młodszych uczestników. To świetna propozycja dla rodzin i wszystkich osób szukających escape roomu, który łączy nowoczesną estetykę z przemyślanymi rozwiązaniami. Zdecydowanie warto odwiedzić ten wyjątkowy pokój.
Uciekliśmy z pokoju
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 7/10
Obsługa: 9/10
Klimat: 8/10
Poziom trudności: Łatwy
Niziołki spotykają się z krasnoludami, a my z prawdziwą magią!
23.09.2025 | data wizyty: 11.05.2025
Opinia archiwalna
Od pierwszej chwili wiedzieliśmy, że trafiiliśmy w miejsce, gdzie każdy detal ma znaczenie, a pasja twórców wylewa się z każdego kąta! To pokój, który doskonale pokazuje, dlaczego Escape Time to absolutna topka wśród trójmiejskich escape roomów.
Już od samego wejścia witała nas przesympatyczna mistrzyni gry z uśmiechem od ucha do ucha, która klarownie wytłumaczyła zasady. Ale prawdziwa magia zaczęła się, gdy stanęliśmy przed drzwiami pokoju - tajemniczy jegomość z prawdziwym darem aktorskim przeniósł nas prosto do krainy niziołków. To wprowadzenie było tak autentyczne, że przez chwilę zastanawialiśmy się, czy przypadkiem nie wsiedliśmy do niewłaściwego pociągu i nie wylądowaliśmy w Shire!
Wystrój pokoju to absolutne arcydzieło - każde pomieszczenie na najwyższym poziomie, każdy szczegół dopracowany z miłością do tematu. Od wyjątkowych wrót, przez piękne dekoracje, aż po najmniejsze elementy - wszystko tworzy spójny, baśniowy świat, w którym można się zagubić na dobre. Widać, że to nie jest niskobudżetowy pokój, tylko prawdziwa inwerstycja w doświadczenie graczy. Każde kolejne pomieszczenie zaskakuje nowymi detalami i sprawia, że czujesz się jak bohater tolkienowskiej opowieści.
Zagadki są naprawdę przemyślane - elektroniczne zamiast tradycyjnych kłódek, co odświeża całą rozgrywkę. Są logiczne, intuicyjne i bardzo przyjemne w rozwiązywaniu, wymagają czasem myślenia nieszablonowego, ale nie są frustrujące. Pokój jest w większości zmechanizowany, a odkrywanie zasad działania i otwieranie kolejnych miejsc to czysta frajda. Poziom trudności jest idealny dla początkujących, ale doświadczeni gracze też znajdą.
Jeśli szukasz miejsca, gdzie możesz uciec od codzienności i poczuć się jak bohater fantasty, to trafiłeś idealnie. Szczególnie polecam tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z escape roomami - to będzie idealne wprowadzenie do tego magicznego świata!
Już od samego wejścia witała nas przesympatyczna mistrzyni gry z uśmiechem od ucha do ucha, która klarownie wytłumaczyła zasady. Ale prawdziwa magia zaczęła się, gdy stanęliśmy przed drzwiami pokoju - tajemniczy jegomość z prawdziwym darem aktorskim przeniósł nas prosto do krainy niziołków. To wprowadzenie było tak autentyczne, że przez chwilę zastanawialiśmy się, czy przypadkiem nie wsiedliśmy do niewłaściwego pociągu i nie wylądowaliśmy w Shire!
Wystrój pokoju to absolutne arcydzieło - każde pomieszczenie na najwyższym poziomie, każdy szczegół dopracowany z miłością do tematu. Od wyjątkowych wrót, przez piękne dekoracje, aż po najmniejsze elementy - wszystko tworzy spójny, baśniowy świat, w którym można się zagubić na dobre. Widać, że to nie jest niskobudżetowy pokój, tylko prawdziwa inwerstycja w doświadczenie graczy. Każde kolejne pomieszczenie zaskakuje nowymi detalami i sprawia, że czujesz się jak bohater tolkienowskiej opowieści.
Zagadki są naprawdę przemyślane - elektroniczne zamiast tradycyjnych kłódek, co odświeża całą rozgrywkę. Są logiczne, intuicyjne i bardzo przyjemne w rozwiązywaniu, wymagają czasem myślenia nieszablonowego, ale nie są frustrujące. Pokój jest w większości zmechanizowany, a odkrywanie zasad działania i otwieranie kolejnych miejsc to czysta frajda. Poziom trudności jest idealny dla początkujących, ale doświadczeni gracze też znajdą.
Jeśli szukasz miejsca, gdzie możesz uciec od codzienności i poczuć się jak bohater fantasty, to trafiłeś idealnie. Szczególnie polecam tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z escape roomami - to będzie idealne wprowadzenie do tego magicznego świata!
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 8/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Średni
Można poczuć się jak prawdziwy bohater akcji!
22.09.2025 | data wizyty: 4.12.2015
Opinia archiwalna
Od pierwszej chwili wiedziałem, że czeka nas coś wyjątkowego! Pokój robi wrażenie już od momentu wyboru ról - możliwość podziału na różne grupy to świetny pomysł, który dodaje grze dodatkowego wymiaru strategicznego i sprawia, że każda rozgrywka może być inna.
Rozmiary pokoju robią ogromne wrażenie - około 60 metrów kwadratowych to przestrzeń, w której naprawdę można się poczuć jak w prawdziwym więzieniu! Jest miejsce na eksplorację, możliwość rozejścia się i poczucia prawdziwej skali miejsca. To nie jest ciasny pokoik, ale prawdziwa arena do działania.
Klimat więzienny jest niesamowity - wystrój dopracowany, atmosfera gęsta, a zagadki świetnie wkomponowane w scenografię.
Zagadki są różnorodne i pomysłowe - od prostszych po mega skomplikowane, co oznacza, że każdy znajdzie coś dla siebie. Są oryginalne rozwiązania, które pokazują kreatywność twórców, a element współpracy między grupami dodaje grze dodatkowego napięcia i wymiaru taktycznego.
To idealna opcja dla większych grup, które chcą spróbować czegoś innego niż standardowe escape roomy. Współpraca między grupami, różne role, przestrzeń do działania i profesjonalna obsługa tworzą mix, który zapewnia świetną zabawę. Szczególnie polecam tym, którzy lubią eksperymenty i chcą poczuć się jak bohaterowie prawdziwego thrillera więziennego!
Rozmiary pokoju robią ogromne wrażenie - około 60 metrów kwadratowych to przestrzeń, w której naprawdę można się poczuć jak w prawdziwym więzieniu! Jest miejsce na eksplorację, możliwość rozejścia się i poczucia prawdziwej skali miejsca. To nie jest ciasny pokoik, ale prawdziwa arena do działania.
Klimat więzienny jest niesamowity - wystrój dopracowany, atmosfera gęsta, a zagadki świetnie wkomponowane w scenografię.
Zagadki są różnorodne i pomysłowe - od prostszych po mega skomplikowane, co oznacza, że każdy znajdzie coś dla siebie. Są oryginalne rozwiązania, które pokazują kreatywność twórców, a element współpracy między grupami dodaje grze dodatkowego napięcia i wymiaru taktycznego.
To idealna opcja dla większych grup, które chcą spróbować czegoś innego niż standardowe escape roomy. Współpraca między grupami, różne role, przestrzeń do działania i profesjonalna obsługa tworzą mix, który zapewnia świetną zabawę. Szczególnie polecam tym, którzy lubią eksperymenty i chcą poczuć się jak bohaterowie prawdziwego thrillera więziennego!
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 8/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 8/10
Poziom trudności: Średni
Trojka dzieci odkryła magię (i że jednak istnieje)!
22.09.2025 | data wizyty: 23.03.2025
Opinia archiwalna
Poszliśmy we trójkę do Komnaty Tajemnic i już od progu wiedzieliśmy, że to nie będzie zwykły escape room - to będzie teleportacja do innego świata. Scenografia była tak dopracowana, że od razu zaczelismy szukać w kieszeni różdżki. Każdy detal był na swoim miejscu - od podłogi po sufit wszystko krzyczało "MAGIA!", a my odpowiadaliśmy "OK, WIERZYMY!". Mogliśmy się rozglądać całymi minutami i ciągle znajdować nowe rzeczy, a niektóre z nich były małymi żarcikami nawiązującymi do tego, co mistrz gry mówił na początku. To było jak wielka gra w ciuciubabkę z uniwersum Harry'ego Pottera - tylko że my byliśmy z zawiązanymi oczami od zbyt dużej ilości wrażeń.
Zagadki były jak pudełko czekoladek Forresta Gumpa - nigdy nie wiesz, co ci się trafi, ale wszystko jest pyszne! Były klasyczne kłódki dla nostalgików, elektronika dla technicznych dusz i coś, co wyglądało na prawdziwą magię dla tych, którzy wciąż wierzą w cuda. Fabuła nie była po prostu "pokój o Harry'm Potterze" tylko konkretna historia z prawdziwym tematem, a my czuliśmy się jak główni bohaterowie - tylko że nikt z nas nie wyglądał jak Daniel Redcliffe. Wskazówki były wplecione w fabułę tak naturalnie, że czuliśmy się jak prawdziwi czarodzieje, którzy sami dochodzą do rozwiązania, a nie jak turyści z przewodnikiem. Środowisko zmieniało się w zależności od etapu gry - jakby pokój miał własną osobowość i postanawiał nas zaskoczyć w najmniej spodziewanych momentach.
Obsługa mistrzowskiej klasy - zamiast standardowego "jak się podobało?" zadawali pytania o konkretne zagadki i rozwiązania, jakby naprawdę chcieli poznać nasze zdanie, a nie tylko upewnić się, że nie spaliliśmy pokoju, a po grze mogliśmy z nimi pogadać o escape roomach jak ze starymi znajomymi, którzy akurat mają taką samą obsesję na punkcie łamigłówek.
Trzeba było trochę pogłówkować, pobiegać i poczarować. Nie można było tylko stać i filozofować o życiu, trzeba było działać, a my działaliśmy jak prawdziwy zespół czarodziejów - każdy miał swoje mocne strony w różnych zagadkach. Poziom immersji był tak totalny, że przez chwilę zastanawialiśmy się, czy przypadkiem nie zapisaliśmy się do Hogwartu zamiast do escape roomu.
Wyszliśmy stamtąd z uczuciem, że właśnie przeżyliśmy prawdziwą przygodę, a nie tylko rozwiązaliśmy kilka zagadek. Nasze pamiątkowe zdjęcie to najlepszy dowód - stoimy tam z różdżkami jak prawdziwi czarodzieje, otoczeni elektryzującą atmosferą magicznych błyskawic, z uśmiechami szerszymi niż u Cheshire Cat. Fioletowo-zielone światła sprawiają, że wyglądamy jak bohaterowie, którzy właśnie pokonali Voldemorta we własnej osob To jeden z tych pokoi, które zostają w pamięci na długo i sprawiają, że planujesz powrót, żeby sprawdzić inne zakończenia. Może nie byliśmy najsprytniejszymi czarodziejami w galaktyce, ale na pewno mieliśmy najlepszą zabawę.
Zagadki były jak pudełko czekoladek Forresta Gumpa - nigdy nie wiesz, co ci się trafi, ale wszystko jest pyszne! Były klasyczne kłódki dla nostalgików, elektronika dla technicznych dusz i coś, co wyglądało na prawdziwą magię dla tych, którzy wciąż wierzą w cuda. Fabuła nie była po prostu "pokój o Harry'm Potterze" tylko konkretna historia z prawdziwym tematem, a my czuliśmy się jak główni bohaterowie - tylko że nikt z nas nie wyglądał jak Daniel Redcliffe. Wskazówki były wplecione w fabułę tak naturalnie, że czuliśmy się jak prawdziwi czarodzieje, którzy sami dochodzą do rozwiązania, a nie jak turyści z przewodnikiem. Środowisko zmieniało się w zależności od etapu gry - jakby pokój miał własną osobowość i postanawiał nas zaskoczyć w najmniej spodziewanych momentach.
Obsługa mistrzowskiej klasy - zamiast standardowego "jak się podobało?" zadawali pytania o konkretne zagadki i rozwiązania, jakby naprawdę chcieli poznać nasze zdanie, a nie tylko upewnić się, że nie spaliliśmy pokoju, a po grze mogliśmy z nimi pogadać o escape roomach jak ze starymi znajomymi, którzy akurat mają taką samą obsesję na punkcie łamigłówek.
Trzeba było trochę pogłówkować, pobiegać i poczarować. Nie można było tylko stać i filozofować o życiu, trzeba było działać, a my działaliśmy jak prawdziwy zespół czarodziejów - każdy miał swoje mocne strony w różnych zagadkach. Poziom immersji był tak totalny, że przez chwilę zastanawialiśmy się, czy przypadkiem nie zapisaliśmy się do Hogwartu zamiast do escape roomu.
Wyszliśmy stamtąd z uczuciem, że właśnie przeżyliśmy prawdziwą przygodę, a nie tylko rozwiązaliśmy kilka zagadek. Nasze pamiątkowe zdjęcie to najlepszy dowód - stoimy tam z różdżkami jak prawdziwi czarodzieje, otoczeni elektryzującą atmosferą magicznych błyskawic, z uśmiechami szerszymi niż u Cheshire Cat. Fioletowo-zielone światła sprawiają, że wyglądamy jak bohaterowie, którzy właśnie pokonali Voldemorta we własnej osob To jeden z tych pokoi, które zostają w pamięci na długo i sprawiają, że planujesz powrót, żeby sprawdzić inne zakończenia. Może nie byliśmy najsprytniejszymi czarodziejami w galaktyce, ale na pewno mieliśmy najlepszą zabawę.
Uciekliśmy z pokoju
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 9/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 10/10
Poziom trudności: Średni
Strona 2
Pokaż następne