Wszystkie pokoje
Co to jest escape room?
Vouchery prezentowe
ER Champ
Strefa czasowa:
wanat8
Hej, jestem wanat8. Mam na swoim koncie 30 odwiedzonych escape roomów. Zapraszam do przeglądania mojego profilu. Dodaj mnie do obserwowanych lub napisz wiadomość aby porozmawiać o escape roomach.
Odwiedzone pokoje:
30
Pokoje na liście życzeń:
0
Poziom:
Skaut
Punkty:
80
Bombowa akcja
9.03.2018 | data wizyty: 3.04.2017
„Antyterroryści” był ostatnim z pokoi, który został nam do odwiedzenia u ekipy Escape Land. Po fajnym „Laboratorium rzeźnika” i bardzo fajnym „Koszmarze z ulicy Długiej” liczyliśmy na utrzymanie dobrego poziomu – i na pewno się nie zawiedliśmy :)
Wystrój pokoju jest dosyć prosty, choć nie brakuje w nim przedmiotów nawiązujących do klimatu antyterrorystów, zamachów i filmów akcji. W tym miejscu widać trochę, ze pokój ma już swoje lata – zapełniono go gadżetami nawiązującymi do tematu, ale jednak wystrój i zagadki nie są ze sobą w pełni połączone, jak ma to miejsce w nowszych pokojach. Niemniej, nie psuje to wcale zabawy :)
Jeśli chodzi o same zagadki, to twórcom pokoju nie można odmówić kreatywności – zwłaszcza, jeśli chodzi o wykorzystanie rozmaitych gadżetów, dzięki którym mogliśmy się poczuć jak prawdziwi antyterroryści. Łamigłówki były zróżnicowane i pomysłowe, choć nie zawsze było oczywiste, które rozwiązanie należy połączyć z daną kłódką czy rozwiązaniem – w wielu przypadkach musieliśmy się po prostu sugerować liczbą cyfr potrzebnych do otwarcia kłódki itd.
Obsługa, tak jak i poprzednio, stała na najwyższym poziomie – zostaliśmy fachowo wprowadzeni w klimat pokoju, omówiliśmy wszystkie rozwiązania i elementy, a wszystko przebiegło w bardzo miłej atmosferze.
Podsumowując, „Antyterroryści” to naprawdę dobra propozycja – pomimo kilku wymienionych mankamentów, bawiliśmy świetnie i dobry humor nie opuszczał nas na długo po wyjściu z pokoju. Zdecydowanie miejsce warte odwiedzenia, zwłaszcza dla grup mniej zaawansowanych i wszystkich tych, którym przypadły do gustu inne ER w Escape Landzie :)
Wystrój pokoju jest dosyć prosty, choć nie brakuje w nim przedmiotów nawiązujących do klimatu antyterrorystów, zamachów i filmów akcji. W tym miejscu widać trochę, ze pokój ma już swoje lata – zapełniono go gadżetami nawiązującymi do tematu, ale jednak wystrój i zagadki nie są ze sobą w pełni połączone, jak ma to miejsce w nowszych pokojach. Niemniej, nie psuje to wcale zabawy :)
Jeśli chodzi o same zagadki, to twórcom pokoju nie można odmówić kreatywności – zwłaszcza, jeśli chodzi o wykorzystanie rozmaitych gadżetów, dzięki którym mogliśmy się poczuć jak prawdziwi antyterroryści. Łamigłówki były zróżnicowane i pomysłowe, choć nie zawsze było oczywiste, które rozwiązanie należy połączyć z daną kłódką czy rozwiązaniem – w wielu przypadkach musieliśmy się po prostu sugerować liczbą cyfr potrzebnych do otwarcia kłódki itd.
Obsługa, tak jak i poprzednio, stała na najwyższym poziomie – zostaliśmy fachowo wprowadzeni w klimat pokoju, omówiliśmy wszystkie rozwiązania i elementy, a wszystko przebiegło w bardzo miłej atmosferze.
Podsumowując, „Antyterroryści” to naprawdę dobra propozycja – pomimo kilku wymienionych mankamentów, bawiliśmy świetnie i dobry humor nie opuszczał nas na długo po wyjściu z pokoju. Zdecydowanie miejsce warte odwiedzenia, zwłaszcza dla grup mniej zaawansowanych i wszystkich tych, którym przypadły do gustu inne ER w Escape Landzie :)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 9/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Średni
Sam na sam z Hannibalem
28.02.2018 | data wizyty: 17.02.2018
„Cela Hannibala Lectera” była naszym drugim pokojem od ekipy „It’s a trap” – po całkiem dobrym „Gabinecie Al Capone” – ale tym razem uciekaliśmy we dwójkę, zamiast w tradycyjnej dla nas ekipie 4-osobowej.
Na wstępnie warto zaznaczyć, że ograniczenie do max. 2 graczy jest w tym pokoju jak najbardziej słuszne z uwagi na niewielką przestrzeń – w celi faktycznie jest dość ciasno i przedostanie się do niektórych potrzebnych miejsc i elementów wymaga przeciskania się i czołgania. Na szczęście przed rozpoczęciem odsiadki zostajemy wyposażeni w więzienne drelichy – które świetnie spełniają rolę zarówno pod względem klimatycznym, jak i praktycznym :)
Sam wystrój został przygotowany starannie i klimatycznie, nie zabrakło nawiązań do tytułowego bohatera i „Milczenia owiec”. Cała cela była przy tym bardzo ciemna – co można z jednej strony uznać za element budowania klimatu i dodatkowe utrudnienie przy rozwiazywaniu zagadek, choć nam trochę przeszkadzało. Da się jednak zauważyć, że pokój nie należy do ER „najnowszej generacji” – widać to było przede wszystkim w zastosowanych rozwiązaniach. Zadania miały charakter analogowy i większość opierała się na bardzo zbliżonych założeniach, wiec zabrakło trochę różnorodności. Łamigłówki były przy tym uporządkowane liniowo – co jest jednak zrozumiałe przy tak małej przestrzeni. Właścicielka ER, podobnie jak poprzednim razem, zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie :)
Podsumowując, „Cela Hannibala” jest całkiem ciekawą, choć raczej nie obowiązkową pozycją na mapie krakowskich ER. Jest to przy tym jedna z nielicznych propozycji przygotowanych stricte pod 1 lub 2 graczy, dlatego może okazać się dobrym rozwiązaniem dla osób, które preferują grę w mniejszym zespole lub dopiero zaczynają swoją przygodę z taką formą zabawy. No i dodatkowa przyjemność dla wszystkich fanów kanibala-geniusza :)
Na wstępnie warto zaznaczyć, że ograniczenie do max. 2 graczy jest w tym pokoju jak najbardziej słuszne z uwagi na niewielką przestrzeń – w celi faktycznie jest dość ciasno i przedostanie się do niektórych potrzebnych miejsc i elementów wymaga przeciskania się i czołgania. Na szczęście przed rozpoczęciem odsiadki zostajemy wyposażeni w więzienne drelichy – które świetnie spełniają rolę zarówno pod względem klimatycznym, jak i praktycznym :)
Sam wystrój został przygotowany starannie i klimatycznie, nie zabrakło nawiązań do tytułowego bohatera i „Milczenia owiec”. Cała cela była przy tym bardzo ciemna – co można z jednej strony uznać za element budowania klimatu i dodatkowe utrudnienie przy rozwiazywaniu zagadek, choć nam trochę przeszkadzało. Da się jednak zauważyć, że pokój nie należy do ER „najnowszej generacji” – widać to było przede wszystkim w zastosowanych rozwiązaniach. Zadania miały charakter analogowy i większość opierała się na bardzo zbliżonych założeniach, wiec zabrakło trochę różnorodności. Łamigłówki były przy tym uporządkowane liniowo – co jest jednak zrozumiałe przy tak małej przestrzeni. Właścicielka ER, podobnie jak poprzednim razem, zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie :)
Podsumowując, „Cela Hannibala” jest całkiem ciekawą, choć raczej nie obowiązkową pozycją na mapie krakowskich ER. Jest to przy tym jedna z nielicznych propozycji przygotowanych stricte pod 1 lub 2 graczy, dlatego może okazać się dobrym rozwiązaniem dla osób, które preferują grę w mniejszym zespole lub dopiero zaczynają swoją przygodę z taką formą zabawy. No i dodatkowa przyjemność dla wszystkich fanów kanibala-geniusza :)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 7/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 7/10
Poziom trudności: Łatwy
Akcja na Baker Street
5.02.2018 | data wizyty: 3.02.2018
Moriarty Sp. Zoo. był pierwszym pokojem, który odwiedziliśmy poza rodzinnym Krakowem. Drugie miejsce w Polsce i gąszcz doskonałych opinii obiecywały świetną zabawę – ale wizyta w tym pokoju od Quest Cage z łatwością przebiła nasze oczekiwania!
Przede wszystkim niesamowite wrażenie robi rozmach pokoju – zaadaptowano na jego potrzeby dużą część wolnostojącego domu, co pozwoliło na stworzenie dużego obszaru gry i licznych, bardzo efektownych przejść. W parze z dużą powierzchnią szła też klimatyczna, dobrze przygotowana scenografia. Wszystkie elementy fajnie nawiązywały do motywu przewodniego i wpisywały się w ciekawą fabułę zabawy.
Zagadki także wyróżniała duża różnorodność – pojawiały się zagadki typowo logiczne, manualne i wymagające spostrzegawczości i dokładnego przeszukiwania pokoju. Pojawiły się rozwiązania analogowe i elektronika, w tym ciekawe pomysły, których nie spotkaliśmy do tej pory w innych ER. Poziom trudności był momentami dość wysoki, choć wszystkie łamigłówki były spójne i logiczne. Co istotne, znaczna ich część wymagała współpracy, a nieliniowych charakter angażował całą grupę do zabawy.
Obsługa również stała na bardzo wysokim poziomie – obsługujący nas Pan był bardzo sympatyczny i widać było prawdziwe zaangażowanie. Zrobiło to na nas tym większe wrażenie, że był pracownikiem firmy, a nie jej współwłaścicielem, ale mimo to czuć było „rodzinną” atmosferę ekipy Quest Cage.
Podsumowując, Moriarty Sp. Zoo. to znakomity, kompletny pokój – nie znaleźliśmy w nim żadnych mankamentów i bez dwóch zdań był wart specjalnej wycieczki do innego miasta. To doskonała rozrywka –zwłaszcza dla większych i trochę bardziej doświadczonych grup - z racji rozmiarów, dłuższego czasu gry i poziomu zagadek. Zdecydowanie polecam! Sami nie możemy się doczekać kolejnej wizyty w następnych pokojach od Quest Cage :)
Przede wszystkim niesamowite wrażenie robi rozmach pokoju – zaadaptowano na jego potrzeby dużą część wolnostojącego domu, co pozwoliło na stworzenie dużego obszaru gry i licznych, bardzo efektownych przejść. W parze z dużą powierzchnią szła też klimatyczna, dobrze przygotowana scenografia. Wszystkie elementy fajnie nawiązywały do motywu przewodniego i wpisywały się w ciekawą fabułę zabawy.
Zagadki także wyróżniała duża różnorodność – pojawiały się zagadki typowo logiczne, manualne i wymagające spostrzegawczości i dokładnego przeszukiwania pokoju. Pojawiły się rozwiązania analogowe i elektronika, w tym ciekawe pomysły, których nie spotkaliśmy do tej pory w innych ER. Poziom trudności był momentami dość wysoki, choć wszystkie łamigłówki były spójne i logiczne. Co istotne, znaczna ich część wymagała współpracy, a nieliniowych charakter angażował całą grupę do zabawy.
Obsługa również stała na bardzo wysokim poziomie – obsługujący nas Pan był bardzo sympatyczny i widać było prawdziwe zaangażowanie. Zrobiło to na nas tym większe wrażenie, że był pracownikiem firmy, a nie jej współwłaścicielem, ale mimo to czuć było „rodzinną” atmosferę ekipy Quest Cage.
Podsumowując, Moriarty Sp. Zoo. to znakomity, kompletny pokój – nie znaleźliśmy w nim żadnych mankamentów i bez dwóch zdań był wart specjalnej wycieczki do innego miasta. To doskonała rozrywka –zwłaszcza dla większych i trochę bardziej doświadczonych grup - z racji rozmiarów, dłuższego czasu gry i poziomu zagadek. Zdecydowanie polecam! Sami nie możemy się doczekać kolejnej wizyty w następnych pokojach od Quest Cage :)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 10/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 10/10
Poziom trudności: Trudny
W mołdawskiej kopalni
22.01.2018 | data wizyty: 20.01.2018
"W grocie króla gór" to pokój, do którego podchodziliśmy z mieszanymi uczuciami i pewną ostrożnością - z jednej strony słyszeliśmy dużo pozytywnych opinii i polecań w innych pokojach, ale z drugiej nie byliśmy zbyt zadowoleni z pierwszej wizyty w Lock n Roll (pokój z motywem Harrego Pottera). Ale wizyta w mołdawskich kopalniach zdecydowanie zrehabilitowała w naszych oczach ekipę z Łobzowskiej! :)
Przede wszystkim autorzy zadbali o bardzo szczegółowy wystrój - klimat tajemniczej jaskini, w której śpi pradawna istota został oddany perfekcyjnie. Na korzyść zadziałała scenografia, oświetlenie i muzyka - same zagadki też zostały bardzo zgrabnie wpisane tak w fabułę, jak i w klimat.
Same zadania, choć miały liniowy charakter, były mocno zróżnicowane. Znalazły się i bardziej tradycyjne, analogowe rozwiązania i ciekawie zastosowana elektronika - w tym kilka pomysłowych zagadek, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Zadania, przyjemne i angażujące, były przy tym dosyć łatwe - naszej 4-osobowej grupie uporanie się z wszystkimi zajęło około pół godziny. Dlatego pokój sprawdzi się idealnie dla grup początkujących albo dwójki graczy - przy 4 uczestnikach zabawy faktycznie może być momentami ciasno (jednak wąskie przejścia również wpisywały się w koncepcję opuszczonej kopalni).
Do obsługującego nas Pana również nie mamy żadnych większych zastrzeżeń - choć niestety nie znalazł dla nas zbyt wiele czasu po zabawie.
Podsumowując, "W grocie króla gór" to mocna pozycja na mapie krakowskich ER - z całą pewnością godna polecenia mniej doświadczonym grupom, choć bardziej obeznani gracze też docenią kreatywne rozwiązania :)
Przede wszystkim autorzy zadbali o bardzo szczegółowy wystrój - klimat tajemniczej jaskini, w której śpi pradawna istota został oddany perfekcyjnie. Na korzyść zadziałała scenografia, oświetlenie i muzyka - same zagadki też zostały bardzo zgrabnie wpisane tak w fabułę, jak i w klimat.
Same zadania, choć miały liniowy charakter, były mocno zróżnicowane. Znalazły się i bardziej tradycyjne, analogowe rozwiązania i ciekawie zastosowana elektronika - w tym kilka pomysłowych zagadek, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Zadania, przyjemne i angażujące, były przy tym dosyć łatwe - naszej 4-osobowej grupie uporanie się z wszystkimi zajęło około pół godziny. Dlatego pokój sprawdzi się idealnie dla grup początkujących albo dwójki graczy - przy 4 uczestnikach zabawy faktycznie może być momentami ciasno (jednak wąskie przejścia również wpisywały się w koncepcję opuszczonej kopalni).
Do obsługującego nas Pana również nie mamy żadnych większych zastrzeżeń - choć niestety nie znalazł dla nas zbyt wiele czasu po zabawie.
Podsumowując, "W grocie króla gór" to mocna pozycja na mapie krakowskich ER - z całą pewnością godna polecenia mniej doświadczonym grupom, choć bardziej obeznani gracze też docenią kreatywne rozwiązania :)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 10/10
Obsługa: 8/10
Klimat: 10/10
Poziom trudności: Łatwy
Shawshank na żywo
13.12.2017 | data wizyty: 9.12.2017
Skazani to już trzeci pokój od Kryptotexu, jaki mieliśmy okazję odwiedzić. Po Nocnym Marku, który był naszym pierwszym pokojem i sprawił że wkręciliśmy się w ER oraz Uprowadzonej, która okazała się sporym zgrzytem, czekaliśmy na kolejny pokój z dużymi nadziejami, ale i lekką niepewnością. Ostatecznie Skazani pokazali, że Kryptotex zdecydowanie daje radę :)
Jak można wnosić z nazwy pokoju i jego opisu na stronie, istotnym źródłem inspiracji dla twórców byli "Skazani na Shawshank". Faktycznie, nawiązania do książki i filmu znajdują się niemal na każdym kroku i każdy fan tego tytułu na pewno będzie cieszył się z kolejnych smaczków. Tworzy to naprawdę fajny klimat, budujący niepowtarzalną, więzienną atmosferę. Jedynym fabularnym ale może być pewna niespójność. Mieliśmy wrażenie, że z roli dziennikarzy (którą nadał nam dość oszczędny wstęp), w trakcie pokoju dość płynnie przeszliśmy do ucieczki jako więźniowie... Nie psuło to nam w większym stopniu zabawy, ale może warto by w przyszłości nieco rozjaśnić sytuację.
Przygotowane przez twórców zagadki były mocno zróżnicowane i angażujące. Pomimo, iż praktycznie cała gra miała charakter liniowy, nie zdarzyły się momenty, w których ktoś w naszej drużynie by się nudził. Pojawiły się zarówno ciekawe rozwiązania elektroniczne (te zdecydowanie przeważały), jak i zadania bardziej analogowe, jak klasyczne kłódki na kody i kluczyki. Od strony technicznej wszystkie łamigłówki działały bez zarzutu, a do tego doskonale wpisywały się w klimat pokoju. Trzeba przy tym pamiętać, że Skazani to faktycznie pokój o niższym poziomie trudności i bardziej zaawansowane grupy nie spotkają tu raczej wymagających wyzwań.
Od strony obsługi wszystko odbyło się również w porządku, a wszystkie wątpliwości zostały rozwiane :)
Ostatecznie, Skazani to pokój zdecydowanie warty odwiedzenia. Pomimo dość łatwych zadań bawiliśmy się w nim świetnie :) ER będzie doskonałym wyborem zarówno dla początkujących grup, które dopiero zakochują się w tej formie zabawy, jak i wszystkich graczy ceniących dobrze zrobione i klimatyczne pokoje :) Dla fanów Skazanych na Shawshank - pozycja obowiązkowa!
Jak można wnosić z nazwy pokoju i jego opisu na stronie, istotnym źródłem inspiracji dla twórców byli "Skazani na Shawshank". Faktycznie, nawiązania do książki i filmu znajdują się niemal na każdym kroku i każdy fan tego tytułu na pewno będzie cieszył się z kolejnych smaczków. Tworzy to naprawdę fajny klimat, budujący niepowtarzalną, więzienną atmosferę. Jedynym fabularnym ale może być pewna niespójność. Mieliśmy wrażenie, że z roli dziennikarzy (którą nadał nam dość oszczędny wstęp), w trakcie pokoju dość płynnie przeszliśmy do ucieczki jako więźniowie... Nie psuło to nam w większym stopniu zabawy, ale może warto by w przyszłości nieco rozjaśnić sytuację.
Przygotowane przez twórców zagadki były mocno zróżnicowane i angażujące. Pomimo, iż praktycznie cała gra miała charakter liniowy, nie zdarzyły się momenty, w których ktoś w naszej drużynie by się nudził. Pojawiły się zarówno ciekawe rozwiązania elektroniczne (te zdecydowanie przeważały), jak i zadania bardziej analogowe, jak klasyczne kłódki na kody i kluczyki. Od strony technicznej wszystkie łamigłówki działały bez zarzutu, a do tego doskonale wpisywały się w klimat pokoju. Trzeba przy tym pamiętać, że Skazani to faktycznie pokój o niższym poziomie trudności i bardziej zaawansowane grupy nie spotkają tu raczej wymagających wyzwań.
Od strony obsługi wszystko odbyło się również w porządku, a wszystkie wątpliwości zostały rozwiane :)
Ostatecznie, Skazani to pokój zdecydowanie warty odwiedzenia. Pomimo dość łatwych zadań bawiliśmy się w nim świetnie :) ER będzie doskonałym wyborem zarówno dla początkujących grup, które dopiero zakochują się w tej formie zabawy, jak i wszystkich graczy ceniących dobrze zrobione i klimatyczne pokoje :) Dla fanów Skazanych na Shawshank - pozycja obowiązkowa!
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 10/10
Obsługa: 8/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Łatwy
Sharelcok Holmes w Krakowie - akt I
19.11.2017 | data wizyty: 11.11.2017
Wizyta w pokoju Sharelock - ucieczka z więzienia, była dla nas małym jubileuszem - 15 pokojem naszej ekipy. Połączenie opowieści o słynnym detektywie z historią Krakowa zapowiadało się bardzo intrygująco - zwłaszcza, że jeszcze przed grą twórcy zadbali o budowanie klimatu w mailu potwierdzającym rezerwację.
Nietypowe zacznę od kwestii obsługi. Pan Mateusz z którym mieliśmy tam do czynienia jest chyba najfajniejszym gościem, jakiego spotkaliśmy podczas którychkolwiek odwiedzin! :D Szczególne podziękowania należą się za to, że część naszej ekipy miała problemy z dotarciem na czas, ale koniec końców udało się wszystko załatwić po naszej myśli.
Sam pokój jest z założenie częścią większej fabuły, rozłożonej na kilka etapów - to bardzo ciekawy pomysł, z którym nie spotkaliśmy się do tej pory. W związku z tym, przed rozpoczęciem zabawy mieliśmy do obejrzenia filmik wprowadzający całą historię - który niestety dosyć się dłużył.
Klimat pokoju - w tym wypadku aresztu z lat 30-tych, został bardzo fajnie odwzorowany, ze sporą ilością tematycznych elementów. Zagadki były nieliniowe, pojawiły się zarówno klasyczne kłodki, elektronika jak i zadania manualne. O ile zagadki logiczne były dość ciekawe (i umiarkowanie trudne), to pewnym zgrzytem okazały się dla nas zagadki manualne. Pierwsza z nich jest dość rozbudowana i zajmuje sporo czasu - mogąc przysporzyć przy tym trochę frustracji, która niestety przekłada się potem na kolejne zadania. Niemniej, bardziej zręcznym grupom zapewne przypadną one do gustu.
Bardzo pozytywnym elementem, dobrze wpływającym na budowanie całej historii, było "zadanie domowe" -[spoiler] i rozwiązać zagadkę prowadzącą do drugiego pokoju - na którego otwarcie teraz czekamy :)
Podsumowując, Ucieczka z więzienia to bardzo ciekawa propozycja wśród krakowskich ER - przede wszystkim ze względu na niespotykaną koncepcję wielopokojowej fabuły. Sama rozgrywka trzyma dobry poziom - choć zagadki manualne mogą być dla niektórych drużyn sporym wyzwaniem. Miejsce warte odwiedzenia - również z uwagi na świetną obsługę! :)
Nietypowe zacznę od kwestii obsługi. Pan Mateusz z którym mieliśmy tam do czynienia jest chyba najfajniejszym gościem, jakiego spotkaliśmy podczas którychkolwiek odwiedzin! :D Szczególne podziękowania należą się za to, że część naszej ekipy miała problemy z dotarciem na czas, ale koniec końców udało się wszystko załatwić po naszej myśli.
Sam pokój jest z założenie częścią większej fabuły, rozłożonej na kilka etapów - to bardzo ciekawy pomysł, z którym nie spotkaliśmy się do tej pory. W związku z tym, przed rozpoczęciem zabawy mieliśmy do obejrzenia filmik wprowadzający całą historię - który niestety dosyć się dłużył.
Klimat pokoju - w tym wypadku aresztu z lat 30-tych, został bardzo fajnie odwzorowany, ze sporą ilością tematycznych elementów. Zagadki były nieliniowe, pojawiły się zarówno klasyczne kłodki, elektronika jak i zadania manualne. O ile zagadki logiczne były dość ciekawe (i umiarkowanie trudne), to pewnym zgrzytem okazały się dla nas zagadki manualne. Pierwsza z nich jest dość rozbudowana i zajmuje sporo czasu - mogąc przysporzyć przy tym trochę frustracji, która niestety przekłada się potem na kolejne zadania. Niemniej, bardziej zręcznym grupom zapewne przypadną one do gustu.
Bardzo pozytywnym elementem, dobrze wpływającym na budowanie całej historii, było "zadanie domowe" -[spoiler] i rozwiązać zagadkę prowadzącą do drugiego pokoju - na którego otwarcie teraz czekamy :)
Podsumowując, Ucieczka z więzienia to bardzo ciekawa propozycja wśród krakowskich ER - przede wszystkim ze względu na niespotykaną koncepcję wielopokojowej fabuły. Sama rozgrywka trzyma dobry poziom - choć zagadki manualne mogą być dla niektórych drużyn sporym wyzwaniem. Miejsce warte odwiedzenia - również z uwagi na świetną obsługę! :)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 8/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 9/10
Poziom trudności: Średni
Spotkanie z królem prohibicji
17.10.2017 | data wizyty: 14.10.2017
Gabinet Al Capone był naszym pierwszym spotkanie z pokojem od Scary Motel. Już na samym wstępnie pozytywne wrażenie zrobiła na nas stylizacja całej przestrzeni poza pokojem - części użytkowe, takie jak toaleta, recepcja i korytarze zostały ciekawie zaaranżowane, nawiązując do klimatu pokojów - to miły i rzadko spotykany akcent :)
Klimat stworzony przez scenografię i zagadki może nie powalał na kolana, ale był zrealizowany dokładnie. Elementy zagadek nawiązywały do opowiedzianej historii - znalazło się sporo mafijnych i policyjnych gadżetów i smaczków. Co prawda pokój był dosyć ciemny, co stanowiło dodatkowe utrudnienie zadań, ale zapewne była to świadoma decyzja twórców :) Miłym dopełnieniem była klasyczna muzyka przywodząca na myśli znane motywy z kina gangsterskiego.
Same zagadki były stosunkowo łatwe - przynajmniej dla naszej 4-osobowej grupy. Pojawiły się zarówno rozwiązania tradycyjne, jak i elektronika. Sam ciąg łamigłówek był nieliniowy, dzięki czemu nikomu nie nudziło się w czasie zabawy.
Obsługa zdecydowanie stanowi mocny punkt programu - właścicielka była bardzo sympatyczna i pomocna, poświęciła sporo czasu na omówienie z nami zabawy i rozmów o nowościach na rynku ER.
Podsumowując, Gabinet Al Capone to dobrze zrealizowany i przyjemny pokój - chociaż widać, że nieco odbiega od krakowskiej czołówki, zwłaszcza nowszych i bardziej ambitnych projektów. Niemniej, to miejsce warte uwagi, w którym fajnie spędziliśmy czas. Szczególnie godne polecenia miłośnikom mafijnego klimatu i ekipom zaczynającym swoją przygodę z Escape Roomami :)
Klimat stworzony przez scenografię i zagadki może nie powalał na kolana, ale był zrealizowany dokładnie. Elementy zagadek nawiązywały do opowiedzianej historii - znalazło się sporo mafijnych i policyjnych gadżetów i smaczków. Co prawda pokój był dosyć ciemny, co stanowiło dodatkowe utrudnienie zadań, ale zapewne była to świadoma decyzja twórców :) Miłym dopełnieniem była klasyczna muzyka przywodząca na myśli znane motywy z kina gangsterskiego.
Same zagadki były stosunkowo łatwe - przynajmniej dla naszej 4-osobowej grupy. Pojawiły się zarówno rozwiązania tradycyjne, jak i elektronika. Sam ciąg łamigłówek był nieliniowy, dzięki czemu nikomu nie nudziło się w czasie zabawy.
Obsługa zdecydowanie stanowi mocny punkt programu - właścicielka była bardzo sympatyczna i pomocna, poświęciła sporo czasu na omówienie z nami zabawy i rozmów o nowościach na rynku ER.
Podsumowując, Gabinet Al Capone to dobrze zrealizowany i przyjemny pokój - chociaż widać, że nieco odbiega od krakowskiej czołówki, zwłaszcza nowszych i bardziej ambitnych projektów. Niemniej, to miejsce warte uwagi, w którym fajnie spędziliśmy czas. Szczególnie godne polecenia miłośnikom mafijnego klimatu i ekipom zaczynającym swoją przygodę z Escape Roomami :)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 8/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 8/10
Poziom trudności: Łatwy
Epidemia pod kontrolą
27.09.2017 | data wizyty: 23.09.2017
Na "Doktora Dżumę" czekaliśmy dosyć długo - wizyta w "Koszmarze" od Funny Willa wypadła nam mniej więcej rok wcześniej (a była bardzo udana) i już wtedy usłyszeliśmy o pierwszych planach na kolejny pokój. Oczekiwania były spore, ale zdecydowanie się nie zawiedliśmy :)
Pokój miał na pewno najfajniejsze wprowadzenie i początek zabawy z wszystkich ER, które mieliśmy okazję do tej pory odwiedzić. Nie chodzi tu o sam filmik wprowadzający w historię, a raczej o informacje przekazywane nam przez obsługę - przemiły Pan prowadzący pokój zrobił się nagle dosyć groźny i przedstawił nam pokój jako spore wyzwania. Trzeba przyznać, że już wchodząc do pomieszczenia z zasłoniętymi oczami byliśmy nieźle wkręceni :)
Wystrój pokoju zasługuje na dużą pochwałę. Nietypowy klimat steampunku (czyli mieszanka wiktoriańskiej Anglii z technologią opartą na maszynach parowych) niepodzielnie panował w całej scenografii i zgrabnie wpisanego w niego tak rekwizyty, jak i wszystkie zagadki. Miedziane rury, buchająca para i wszechobecne trybiki i koła zębate robiły spore wrażenie.
Pokój był stosunkowo niewielki, nie przytłaczała też sama liczbę zagadek. Podobnie jak w "Koszmarze" ekipa Funny Willa zdecydowała się na mniejszą liczbę bardziej rozbudowanych łamigłówek, którym trzeba było poświęcić po kilka minut. Pomimo małej przestrzeni, nasza 4-osobowa drużyna miała co robić przez całe 45 minut, których potrzebowaliśmy na wyjście. Sam poziom trudności zagadek był umiarkowany - część opierała się na zadaniach matematycznych (choć nie przerażająco trudnych, bo nasze typowo humanistyczne umysły zdołały je jakoś pokonać ^^). Wypada docenić też nieliniowość, w dużej mierze wymuszoną rozbudowanymi zadaniami.
Obsługa, jak wspomniałem wcześniej, stała na bardzo wysokim poziomie - zarówno jeśli chodzi o wprowadzenie, jak i omówienie zabawy.
"Doktor Dżumy" jest pokojem, do którego zdecydowanie warto (jeśli nie nawet wypada) zajrzeć. Być może okaże się sporym wyzwaniem na pierwszą przygodę z ER, ale dla każdej nieco bardziej doświadczonej drużyny będzie stanowił świetną rozrywkę i dostarczy ciekawych wyzwań. Jak dla nas - pokój na same dyszki :) Czekamy z niecierpliwością na kolejną wizytę i nowe pomysły Funny Willa!
Pokój miał na pewno najfajniejsze wprowadzenie i początek zabawy z wszystkich ER, które mieliśmy okazję do tej pory odwiedzić. Nie chodzi tu o sam filmik wprowadzający w historię, a raczej o informacje przekazywane nam przez obsługę - przemiły Pan prowadzący pokój zrobił się nagle dosyć groźny i przedstawił nam pokój jako spore wyzwania. Trzeba przyznać, że już wchodząc do pomieszczenia z zasłoniętymi oczami byliśmy nieźle wkręceni :)
Wystrój pokoju zasługuje na dużą pochwałę. Nietypowy klimat steampunku (czyli mieszanka wiktoriańskiej Anglii z technologią opartą na maszynach parowych) niepodzielnie panował w całej scenografii i zgrabnie wpisanego w niego tak rekwizyty, jak i wszystkie zagadki. Miedziane rury, buchająca para i wszechobecne trybiki i koła zębate robiły spore wrażenie.
Pokój był stosunkowo niewielki, nie przytłaczała też sama liczbę zagadek. Podobnie jak w "Koszmarze" ekipa Funny Willa zdecydowała się na mniejszą liczbę bardziej rozbudowanych łamigłówek, którym trzeba było poświęcić po kilka minut. Pomimo małej przestrzeni, nasza 4-osobowa drużyna miała co robić przez całe 45 minut, których potrzebowaliśmy na wyjście. Sam poziom trudności zagadek był umiarkowany - część opierała się na zadaniach matematycznych (choć nie przerażająco trudnych, bo nasze typowo humanistyczne umysły zdołały je jakoś pokonać ^^). Wypada docenić też nieliniowość, w dużej mierze wymuszoną rozbudowanymi zadaniami.
Obsługa, jak wspomniałem wcześniej, stała na bardzo wysokim poziomie - zarówno jeśli chodzi o wprowadzenie, jak i omówienie zabawy.
"Doktor Dżumy" jest pokojem, do którego zdecydowanie warto (jeśli nie nawet wypada) zajrzeć. Być może okaże się sporym wyzwaniem na pierwszą przygodę z ER, ale dla każdej nieco bardziej doświadczonej drużyny będzie stanowił świetną rozrywkę i dostarczy ciekawych wyzwań. Jak dla nas - pokój na same dyszki :) Czekamy z niecierpliwością na kolejną wizytę i nowe pomysły Funny Willa!
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 10/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 10/10
Poziom trudności: Średni
W pracowni Mistrza
24.08.2017 | data wizyty: 23.08.2017
Wizyta w Escape DaVinci była dla naszej ekipy 11 ucieczką. Do pokoju trafiliśmy po części z polecenia, a po części w ramach "domykania" pierwszej dziesiątki krakowskich pokoi. Oczekiwania był dosyć wysokie - zwłaszcza w obliczu ogromnych pochwał dotyczących wystroju.
Bez cienia wątpliwości, największą zaletą pokoju jest jego klimat. Pracownia renesansowego geniusza została odtworzona z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, łącznie z zadbaniem o zręczne ukrycie elementów technicznych (co zawsze bardzo doceniam). Twórcy poszli jednak o krok dalej i wszystkie pojawiające się w pokoju rozwiązania i mechanizmy również były dopasowane do epoki i mogły znaleźć się w XV-wiecznych skrytkach. Dlatego podczas całej zabawy nie pojawiła się żadna elektronika i wszystkie rozwiązania były analogowe. Ponadto część elementów takich jak klucze czy kłódki również zostało wystylizowanych. Dzięki temu pokój gwarantował uczucie pełnego zanurzenia w temacie, na poziomie, którego nie doświadczyliśmy w innych pokojach.
Drugą charakterystyczną cechą tego pokoju jest ogromna przestrzeń - pomieszczenia są bardzo duże i przestronne. Wiąże się to jednak z tym, że głównym zadaniem w trakcie zabawy było poszukiwanie elementów kolejnych zagadek. Samych zadań było jednak stosunkowo mało w porównaniu do ogromnej przestrzeni, wiec siłą rzeczy nacisk położony był więc na poszukiwaniach - co nie jest ani wadą ani zaletą i zależy już od preferencji graczy. Zadania były nieliniowe, choć zdarzały się momenty w których do rozwiązania została nam już tylko jedna konkretna zagadka i przy 4-osobowej grupie część się nudziła. Sam poziom trudności był umiarkowany i często największym wyzwaniem było odnalezienie samych zagadek pośród licznych rekwizytów (z których każdy potencjalnie mógł się przydać.
Obsługa również była na dobrym poziomie - sympatyczny Pan wprowadził nas do zabawy, a po rozgrywce omówił z nami wszystkie wątpliwości i znalazł chwilkę na standardowe pogaduchy o escapeach.
Podsumowując, Escape DaVinci to przede wszystkim świetny klimat, dopracowany do poziomu godnego mistrza Leonardo. Autentyczne poczucie zanurzenia w grze już samo w sobie jest kwestią, dla której warto go odwiedzić. To bardzo mocna pozycja na krakowskim rynku ER i zdecydowanie polecam jej sprawdzenie ;) Pokój będzie idealny dla miłośników rozwiązań analogowych - chociaż osobiście wolę pokoje bogate w elektronikę, w Da Vincim również bawiłem się bardzo dobrze.
Bez cienia wątpliwości, największą zaletą pokoju jest jego klimat. Pracownia renesansowego geniusza została odtworzona z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, łącznie z zadbaniem o zręczne ukrycie elementów technicznych (co zawsze bardzo doceniam). Twórcy poszli jednak o krok dalej i wszystkie pojawiające się w pokoju rozwiązania i mechanizmy również były dopasowane do epoki i mogły znaleźć się w XV-wiecznych skrytkach. Dlatego podczas całej zabawy nie pojawiła się żadna elektronika i wszystkie rozwiązania były analogowe. Ponadto część elementów takich jak klucze czy kłódki również zostało wystylizowanych. Dzięki temu pokój gwarantował uczucie pełnego zanurzenia w temacie, na poziomie, którego nie doświadczyliśmy w innych pokojach.
Drugą charakterystyczną cechą tego pokoju jest ogromna przestrzeń - pomieszczenia są bardzo duże i przestronne. Wiąże się to jednak z tym, że głównym zadaniem w trakcie zabawy było poszukiwanie elementów kolejnych zagadek. Samych zadań było jednak stosunkowo mało w porównaniu do ogromnej przestrzeni, wiec siłą rzeczy nacisk położony był więc na poszukiwaniach - co nie jest ani wadą ani zaletą i zależy już od preferencji graczy. Zadania były nieliniowe, choć zdarzały się momenty w których do rozwiązania została nam już tylko jedna konkretna zagadka i przy 4-osobowej grupie część się nudziła. Sam poziom trudności był umiarkowany i często największym wyzwaniem było odnalezienie samych zagadek pośród licznych rekwizytów (z których każdy potencjalnie mógł się przydać.
Obsługa również była na dobrym poziomie - sympatyczny Pan wprowadził nas do zabawy, a po rozgrywce omówił z nami wszystkie wątpliwości i znalazł chwilkę na standardowe pogaduchy o escapeach.
Podsumowując, Escape DaVinci to przede wszystkim świetny klimat, dopracowany do poziomu godnego mistrza Leonardo. Autentyczne poczucie zanurzenia w grze już samo w sobie jest kwestią, dla której warto go odwiedzić. To bardzo mocna pozycja na krakowskim rynku ER i zdecydowanie polecam jej sprawdzenie ;) Pokój będzie idealny dla miłośników rozwiązań analogowych - chociaż osobiście wolę pokoje bogate w elektronikę, w Da Vincim również bawiłem się bardzo dobrze.
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 10/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 10/10
Poziom trudności: Średni
Smok lepszy niż na Wawelu
25.07.2017 | data wizyty: 14.07.2017
"Krakowska bestia" była naszym jubileuszowym - 10 - pokojem, tym bardziej dla nas ważnym, że pierwszym w escape'owej karierze, który udało się nam opuścić bez podpowiedzi ^^ To równocześnie druga wizyta u ekipy Combinator. Po świetnym "Statku Piratów" i licznych rekomendacjach, oczekiwania były wysokie, ale pokój spełnił je w każdym calu ;)
Jak mogliśmy się spodziewać, wystrój pokoju robi wrażenie. Klimatyczne, średniowieczne wnętrze pełne było krakowskich smaczków - część z nich wpisanych w same zagadki - które doskonale oddawały fabułę rozgrywki. Same zadania były mocno zróżnicowane i nieliniowe, w większości prezentujące umiarkowany poziom trudności - dlatego też pokój świetnie sprawdzi się również dla początkujących drużyn. W "bestii" znalazły się zarówno tradycyjne rozwiązania jak kłódki i szyfry, ale i sporo fajnie rozwiązanej elektroniki - nie pojawiły się przy tym żadne zadania zręcznościowe (czego nie traktuję ani jako wady, ani zalety).
Obsługa także była bardzo miła - mieliśmy okazję porozmawiać przed i po zabawie - tak na temat samej rozgrywki, jak i innych krakowskich ER.
Podsumowując, wizyta w "Krakowskiej bestii" była jedną z bardziej udanych rozgrywek, w jakich mieliśmy okazję brać udział. Zdecydowanie polecam pokój tak grupom, które dopiero stawiają swoje pierwsze kroki, jak i bardziej zaawansowanym graczom, doceniającym fajny klimat ;)
Jak mogliśmy się spodziewać, wystrój pokoju robi wrażenie. Klimatyczne, średniowieczne wnętrze pełne było krakowskich smaczków - część z nich wpisanych w same zagadki - które doskonale oddawały fabułę rozgrywki. Same zadania były mocno zróżnicowane i nieliniowe, w większości prezentujące umiarkowany poziom trudności - dlatego też pokój świetnie sprawdzi się również dla początkujących drużyn. W "bestii" znalazły się zarówno tradycyjne rozwiązania jak kłódki i szyfry, ale i sporo fajnie rozwiązanej elektroniki - nie pojawiły się przy tym żadne zadania zręcznościowe (czego nie traktuję ani jako wady, ani zalety).
Obsługa także była bardzo miła - mieliśmy okazję porozmawiać przed i po zabawie - tak na temat samej rozgrywki, jak i innych krakowskich ER.
Podsumowując, wizyta w "Krakowskiej bestii" była jedną z bardziej udanych rozgrywek, w jakich mieliśmy okazję brać udział. Zdecydowanie polecam pokój tak grupom, które dopiero stawiają swoje pierwsze kroki, jak i bardziej zaawansowanym graczom, doceniającym fajny klimat ;)
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna: 10/10
Obsługa: 10/10
Klimat: 10/10
Poziom trudności: Średni
Strona 2
Pokaż następne