Dzicy Są

Jest to typowa przygodówka, lecz z niecodzienną fabułą - niszowa tematyka tego pokoju sprawia, że wyjątkowość wnętrza odczuwamy jeszcze bardziej. Klimat jest bardzo bajkowy, przez co pozwala na cofnięcie się w czasie o parę lat - do okresu dzieciństwa i filmów Disneya puszczanych na kasetach VHS. Wystrój jest dopracowany i wkomponowany w akcję.

Sporo zagadek o łatwym stopniu trudności, jednak satysfakcja płynąca z ich rozwiązywania jest ogromna. Zakończenie również jest wyjątkowe - to idealne zwieńczenie misji, którą mamy do wykonania.

Tym razem jako odkrywcy złota z Anglii dotarliśmy na tereny zamieszkałe przez Indian. Nie było łatwo odkryć, jakie błyskotki skrywają przed światem...

Jeśli jesteście fanami "Pocahontas" to odnajdziecie sporo smaczków z klasycznej disneyowskiej animacji. Wystrój w miły dla oka sposób nawiązywał do słynnych scen i postaci.

Zagadki po części klasyczne, po części z nutką "magicznych" mechanizmów, rozwiązywało się przyjemnie, nie należały do najtrudniejszych, choć zdecydowanie wymagały wytężenia wzroku i przetestowania spostrzegawczości. Nieco się tu natomiast odznaczał wiek pokoju i "delikatność" elementów - wiele było przytwierdzonych albo "niedotykalnych", bo trochę zaburzało immersyjność.

Kilka fajnych rozwiązań, nutka sentymentu, ale nieco zabrakło swoistej "iskry". Natomiast z pewnością pokój dobrze sprawdzi się dla grup dziecięcych, które z radością wejdą w świat znany z bajki, a przy okazji będą zachwycone miłą końcową niespodzianką :)

Bardzo klimatyczny pokój, widać włożoną w niego pracę. Zagadki jak to zagadki, niektóre prostsze, inne trudniejsze, momentami nieco toporne, ale ciekawe. Pokój zdecydowanie warto odwiedzić w co najmniej 3 osoby.

Wystrój był ładny, dość bajkowy, wiele smaczków nawiązujących do Pocahontas. Niestety wiele elementów odpadało lub było dość zużyte. W pierwszej części pokoju było dość ciemno, a będąc w 3 osoby mieliśmy tylko 1 latarkę, co trochę przeszkadzało w eksploracji. Mówiąc o eksploracji dość często próbowaliśmy wymacać otoczenie i wtedy również wpadaliśmy na zużyte elementy dekoracji i wystające kable, co trochę psuło klimat. Na plus zakończenie, które było bardzo zaskakujące i oryginalne.

Niektóre zagadki dla nas nie były dość dobrze oznaczone i ich logika była trudna do odgadnięcia, przez co sporo razy prosiliśmy o podpowiedź. Zdarzało się, że coś znaleźliśmy, ale nie mieliśmy zbytnio pomysłu co z tym zrobić. Brakowało nam feedbacku po rozwiązaniu niektórych zagadek, zdarzało się, że przedmiot położyliśmy na właściwe miejsce i musieliśmy się rozglądać czy coś się wydarzyło.

Mistrz gry dobrze wprowadził w fabułę pokoju i wspierał podpowiedziami. W jednym momencie odnieśliśmy wrażenie, że mógł nie widzieć dokładnie co zrobiliśmy, bo dostaliśmy podpowiedź do przedmiotu, którego jeszcze nie posiadaliśmy. Duży plus za to, że mogliśmy rozwiązywać zagadki po przekroczeniu limitu czasowego, tym bardziej że niestety przyszliśmy trochę opóźnieni.

Dla mnie, fanki Pocahontas, ten pokój był obowiązkowym punktem do odwiedzenia podczas wizyty we Wrocławiu. Totalnie się nie zawiodłam, bo klimat i wystrój ściśle odnosi się do kultowej bajki i przenosi w niezwykły świat Indian. Bardzo ciekawe są też zagadki, a rekwizyty dopracowane. Dla mnie chyba jednak był on trochę za bardzo abstrakcyjny, totalnie nie mogłam rozgryźć połowy łamigłówek, nie wiedzieliśmy też na jakim jesteśmy etapie, więc w którymś momencie okazało się, że czas się dawno skończył, a my dalej w lesie :) Na szczęście miły Pan z obsługi nie dość, że trochę wydłużył nam rozgrywkę, to jeszcze pokazał po prostu niedokończone zagadki, bo tyle nam to zeszło... Prawie spóźniliśmy się na pociąg, haha :) Mimo tego bardzo polecam ten pokój, bo jest naprawdę dopracowany, oryginalny i gwarantuje niezapomniane wrażenia!

Bardzo fajny, klimatyczny pokój. Już na samym wstępie można się poczuć jak zdobywca nowych ziem. Większość zadań jest średniotrudnych, ale znajdą się też naprawdę łatwe, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo podobały mi się nawiązania do Pocahontas, od niektórych postaci po przez muzykę i zwierzątka. Trochę widać, że pokój swoje przeszedł szczególnie na liściach i fajce, ale mimo to i tak zachwyca wykonaniem.

Jedyny problem stanowił uszkodzony element, który był częścią zagadki, przez co zmarnowało się dużo czasu na zagadce nie do rozwiązania.

Nietuzinkowy, prawdziwy skarb Indian wywołał uśmiech na naszych twarzach, tak samo jak słodka krótkofalówka :)

Mimo dość dużej wtopy z zepsutym elementem polecam pokój szczególnie dla fanów Pocahontas :)

To jeden był jeden z ostatnich pokoi które zostały mi do odwiedzenia we Wrocławiu i zdecydowanie był to najgorszy pokój w jakim byłem od kilku lat. Kilka zagadek w pokoju było zepsutych. Mistrz gry bardzo arogancko próbował nas przekonać, że to my coś źle robimy, po dłuższej rozmowie jednak zdecydował się przyjść do nas i stwierdził, że faktycznie mechanizm jest zepsuty. Mieliśmy duży problem z kontaktem z mistrzem gry, kiedy przez 5 min próbowaliśmy go bezskutecznie wywołać przez krótkofalówkę. Zagadki i wystrój bardzo odbiegają od konkurencji we Wrocławiu. W skrócie, nie polecam.

Byliśmy w czwórkę: jedna osoba była w ER po raz drugi, a reszta jest bardziej doświadczona.

PLUSY
+ Pokój ma przyjemny, bajkowy klimat nawiązujący do Pocahontas. Dobre pierwsze wrażenie, jeśli chodzi o jego wygląd, utrzymuje się do końca. Jest wiele smaczków i dopracowanych szczegółów wystroju, na których można zawiesić oko. Część dekoracji została wykonana od zera z wielkim pietyzmem.
+ Szczególnie spodobały mi się dwie zagadki: jedna z pierwszych wywołała rozbawienie, a nieco późniejsza wymagała niecodziennego użycia pewnej rzeczy.
+ Zakończenie było wystrzałowe i z pewnością podniosło końcową ocenę.

MINUSY
- Kilka razy w pokoju można się było skaleczyć o wystające kawałki metalu, w miejscach, które ewidentnie obmacuje się, by je bliżej zbadać.
- Widać, że pokój był zmieniany, konkretnie skracany, a w oryginale zagadek było więcej, co zresztą przyznał mistrz gry. Są elementy, które kiedyś były zagadką, a teraz nią nie są, za to wprowadzają konsternację. Szuka się do nich nawiązań, a tymczasem ich nie ma.
- Największym minusem były niedziałające mechanizmy. Naliczyliśmy łącznie cztery razy, gdy coś nie zadziałało tak, jak powinno. Za pierwszym razem rozwiązaliśmy zagadkę dobrze, ale nie spostrzegliśmy, że wywołała efekt i rozwiązywaliśmy dalej, tracąc nieco czasu. Trzy pozostałe przypadki polegały na tym, że nie było żadnego efektu dobrze wykonanej czynności i musieliśmy się upewniać u MG, że robimy dobrze, a potem próbować powtarzać do skutku.
- Wiele było powtarzających się mechanizmów. Nie mam nic przeciwko kłódkom, ale dużo było też magnesów/elektromagnesów
- Mieliśmy wrażenie, że nasza wizyta została odwołana i z jakiegoś powodu nikogo nie ma na miejscu. Domofon nie odpowiadał (wpuścił nas ktoś, kto akurat wychodził z budynku, a pozostałą dwójkę wpuściliśmy sami). Pod numerem telefonu przepełniona skrzynka. Pod drzwiami ER nikogo ani widu (jedynie trochę słychu). O umówionej godzinie pojawił się MG i poprosił o poczekanie jeszcze chwili i od tego momentu wszystko było już w porządku.

Udało nam się odwiedzić ten pokój tuż przed zamknięciem. Widać dużo pracy włożonej w wystrój pokoju i budowę bajkowego klimatu. Chyba nie do końca trafia on w nasze gusta (graliśmy we trójkę - Ja + 2 nastolatków 15 i 13 lat) , ale przejść się udało.
Jeśli otworzy się się ponownie, polecam zwłaszcza dla młodszych wielbicieli ER.

Złoto jest do zdobycia. Czemu nie! Ruszamy zatem. Jednak Indianie zamieszkujący ten teren tak łatwo go nie oddadzą. Ale my stawimy im czoła. Już na samym starcie ukazuje nam się wręcz bajkowy świat pełen zagadek. A są one bardzo różnorodne przyjemne i ciekawe. Pokój niezwykle grywalny. Wystrój jest dopracowany i wkomponowany w akcję, a wszystko idealnie spina się fabularnie. Ostatecznie udało nam się zdobyć złoto Indian 8 min przed czasem. Wychodziliśmy z uśmiechami na twarzach, a to chyba najlepsza rekomendacja :)