anna.u.matejczuk

Dla mnie to był powrót po latach, bo z 10 lat temu moim pierwszym w życiu ER była stara wersja Domu mordercy, przed remasterem, w starej lokalizacji. Jako że w całym Black Cat to był ostatni pokój, do jakiego nie wszedł mój Małżonek, to postanowiłam zaryzykować ponowne wejście do tego samego pokoju, żeby i on miał ogląd całości oferty Black Cat. No ale czy sens jest przechodzić ten sam pokój 2 razy? Parokrotnie upewniałam się u obsługi. I potwierdzam: warto. Klimat był ten sam, ale zagadki już zupełnie inne (oprócz może jednej czy dwóch). Przede wszystkim zagadki były bardzo logiczne, nie przekombinowane w ten zły, wkurzajacy sposób. Wszystko działało od razu. Byliśmy w 3 osoby (2 dorosłych i 15-latka) i dwie na początku robiły zagadki wspólnie, ja skupiłam się na innej części pokoju i rozwiązywałam co innego. Dzięki temu poszło sprawnie. Po pewnym czasie już wszyscy szliśmy razem i choć pokój jest na 70 minut to po 47 bez żadnej podpowiedzi byliśmy po drugiej stronie. Wybraliśmy wersję bez aktora, ale trochę żałujemy (domyślam się, w jakich momentach miał się pojawić i chyba nie umarlibyśmy ze strachu przez jego obecność). Klimat - idealny. Efekty - najwyższa półka. Zagadki - wyważone. Ciekawy element niemoralny (jak go nazywała obsługa i uprzedzała o nim przed grą). Bardzo fajna Game Masterka (zgubiłam karteczkę z imieniem). Jeśli ktoś chce dowiedzieć się czym są ER i jest fanem horrorów albo true crime,to zabierzcie go właśnie do Domu mordercy. To jest pokój wzorowy!

Do pokoju wybraliśmy się w zestawie 2 dorosłych + nastolatka 14 l. Klimat bardzo przyjemny, i choć pokój nie był zbyt duży ani skomplikowany, to bawiliśmy się przednio. Zagadki nie były jakieś szalenie niestandardowe, choć dwie stanowiły dla nas totalną nowość wynikającą z pomysłowości twórców a nie wysublimowanej elektroniki. Każde rozwiązanie dawało sporo satysfakcji. Szło nam sprawnie, zacięliśmy się na ostatniej zagadce i nie obyło się bez podpowiedzi jak frustracja zaczęła brać górę. Mimo tego po 45 minutach byliśmy po drugiej stronie... hmmm... drzwi ;) To nie jest pokój tej samej klasy co Powstanie Warszawskie czy Złoto Nazistów ale z pewnością warto wpaść, przejść go i szukać dalszych wyzwań.

Pokój spełnił nasze oczekiwania. Nic nas może nie zaskoczyło i wyszliśmy przed czasem po jednej podpowiedzi. Ale to nie znaczy, że coś nam się nie podobało. Wręcz przeciwnie. Przeszliśmy płynnie przez zagadki, zacinając się nieznacznie. Kłódek itp. nie za wiele czyli duży plus! Wielką frajdę miały nasze nastolatki, które zaangażowały się bardziej niż zwykle.

To wszystko co napisali wcześniej inni to prawda: pokój jest przestronny i właściwie nazwa "pokój" do tej gry nie pasuje. Klimat jest fantastyczny, czułam się przeniesiona w czasie.
Zagadek jest dużo. I jest to jednocześnie podstawowa zaleta i wada tego pokoju. My byliśmy w 2 osoby dorosłe i 3 dzieci (10, 13 i 14 lat). I dzieliliśmy się zagadkami, które trudne nie były i robiło się je szybko. Przez to czasami nie było wiadomo która zagadka wywołała jaki efekt i czy aby na pewno zrobilibyśmy ją dość mocno/długo/dokładnie, aby ten efekt osiągnąć. Przez to bez podpowiedzi się nie obyło (tutaj plus za wygodny i nie przekombinowany system podpowiedzi).
Kompletnie jednak nie dziwi, że ten pokój to jest TOP krajowy, bo to po prostu fantastyczna przygoda dla całej rodziny. Żałowałam tylko że nie mamy więcej czasu, aby młodzieży wyjaśniać na bieżąco pewne rzeczy historyczne na które trafialiśmy i zwiedzać w tempie muzealnym, ciesząc się z każdego rekwizytu.

Klimat chaty wiedźmy, jak już wspominali wszyscy pozostali, całkiem dobrze oddany. Na plus ograniczona ilość kłódek i dużo rekwizytów (część była tylko dekoracją i trzeba dobrze wyłapać co bierze udział w grze). Chyba nic (lub prawie nic) nas nie zaskoczyło. Widać pewne zużycie pokoju. Podstawowy problem: jedno źródło światła. Więc trudno się było dzielić zadaniami i sprawnie przeszukać pokój i tylko w kółko nawoływanie komu się to światełko należy (a to takie światło które trzeba przyłożyć blisko i precyzyjnie, nie można komuś poświecić z oddali albo oświetlić większego fragmentu). Brakowało mi jakiegokolwiek odliczania czasu, najlepiej takiego klimatycznego (np. jakiś charakterystyczny dźwięk co 10 minut czy zwykły zegar). Jedyny sposób to spytać "Ivonę". A to każdorazowo trochę kładło klimat. Podobnie jak każda podpowiedź, którą czytał syntezator mowy. Natomiast treść podpowiedzi była zawsze trafna (nie dosłowna, ale dobrze naprowadzająca).
Mimo tych niedociągnięć pokój nam się bardzo podobał. Chociaż zadzieliśmy się przy jednej zagadce na dłużej (byliśmy pewni, że mamy dobrze!) na co zeszło nam dużo czasu i już wydawało nam się że nie dam rady, to drugą część przeszliśmy w tempie ekspresowym i zaskoczyło nas, że to już koniec. Zagadki nie były trudne.

Przed wizytą przeczytaliśmy opinie, więc wiedzieliśmy, że źle nie będzie. Ale przyznam, że to nie był mój pierwszy wybór bo greccy bogowie to po prostu nie mój klimat. Wolę mroczniejsze pokoje. Bałam się, że tu będzie trochę przaśnie a trochę jak w szkole. Ale nic z tych rzeczy! Klimat - klasa. Zagadki logiczne, nie przekombinowane i do tego bez kłódek! Kilka nas mocno zaskoczyło. Mechanizmy działały sprawnie (chociaż czasem za pierwszym razem używaliśmy za mało siły i potrzebna była podpowiedź). System podpowiedzi wygodny, nie narzucający chociaż nie zawsze obecny.
Była z nami koleżanka, dla której była to pierwsza wizyta w ER i wyszła zachwycona.
Z minusów to chyba pierwszy raz nie zaproponowano nam zdjęcia z akcesoriami, a czasu było na to aż nadto bo skończyliśmy zapasem jakichś 15 minut. Fakt, że nie upomnieliśmy się bo oświeciło nas dopiero jak wyszliśmy. Ale to w sumie drobiazg.

To był zdecydowanie nasz klimat. Mnóstwo rekwizytów sprawiło, że nasz bunkier był całkiem autentyczny. Zagadki różne: i łatwe i trudne. 3x musieliśmy prosić naszą Game Masterkę Aleksandrę o wskazówki. I udzielała ich w taki sposób, który nie psuł zabawy (dziękujemy! pozdrawiamy!). Pokój prawie bez kłódek (duży plus!). Wszystko działało idealnie. Parę rzeczy miło nad zaskoczyło. Chociaż kilka zagadek przypominało nam inne odwiedzone pokoje. To co nas trochę zdekoncentrowało to dużo zmyłek i ogromna ilość rekwizytów. Ale poradziliśmy sobie i udało nam się wyjść przed czasem (2 dorosłych+ 12 latka).

Dla naszej dwójki o bardzo ograniczonym doświadczeniu (ja-3 raz, partner - pierwszy raz) pokój był w sam raz. O klimacie inni pisali i potwierdzam był taki, jak powinien! Bez plastiku. Z dobrą muzyką.
Fajnie, że nie chodziło tylko o obmacanie całości, a o logiczne łączenie różnych elementów, które były raczej na widoku. Ilość kłódek zrównoważona, zadania liczbowe bez zaawansowanej matematyki a kłódki chodziły bardzo dobrze.
Do obsługo też nie mieliśmy zastrzeżeń. Jako że byliśmy tylko we dwójkę i to dość początkujący, a po nas nie było kolejnej ekipy, to obiecano nam dodatkowe pół godziny gdybyśmy potrzebowali. Forma i częstotliwość podpowiedzi bardzo ok.
Ogólnie - jesteśmy bardzo zadowoleni. Pokój spełnił oczekiwania, poziom trudności był średni. Parę zagadek bardzo fajnie zaskoczyło (byłą prawdziwa radość, jak zadziałały). Już zarezerwowaliśmy kolejną wizytę w WA, tym razem na piramidy :D