Gripp

Sopot przywitał nas wspaniałą letnią pogodą. Słońce, ciepło, piękna plaża - zaiste, wspaniały wypoczynek. Tylko potem poszło coś nie tak. Ciemny pokój, złowrogie dźwięki dobiegające zewsząd i my we dwójkę uwięzieni, gdzieś, gdzie nikt nas by nie znalazł...

Rytuał to pierwszy i jak na razie jedyny nasz ER w Sopocie. Wybraliśmy się do pokoju po zażyciu słonecznej kąpieli. Przyjemne z jeszcze przyjemniejszym.

Pokój w klimacie horroru (chociaż po pobycie w Poznaniu i w tamtejszych pokojach w klimacie horroru to byłbym skłonny określić ten pokój jako thriller). Ciemna, mroczna sceneria. Czuć zawieszoną w powietrzu jakąś złowrogą atmosferę...I te [spojler]...Coś się złego może tam wydarzyć...

Jednak kilka słów o samym pokoju.
Atmosfera ok. Nie jest cukierkowo, nie jest jasno, nie jest lekko. Jest piwnica. Jest ciemno. Jest ciekawie.
Zagadki ciekawe. Pokój ten nie jest świątynią kłódek. Sporo tutaj ciekawych mechanizmów. Wykorzystano elektronikę w bardzo ciekawy sposób i co istotne - są tutaj mechanizmy, z którymi jeszcze się nigdzie nie spotkaliśmy.
Wszystko działało. Za to duży plus, bo nic nie denerwuje bardziej, niż kłódka, której nie można otworzyć bo coś tam, albo elektronika, która postanowiła jednak nie działać. A tutaj było wszystko w należytym porządku.
Poziom trudności (coś mocno subiektywnego) tego ER-a to "średni". Zagadki nie były przesadnie trudne. Chociaż przy dwóch musieliśmy posiłkować się lekką podpowiedzią. Jednak, jeśli ktoś ma już trochę doświadczenia, to powinien sobie poradzić z większością łamigłówek.

Pokój zrobiliśmy we dwójkę.
Myślę, że maksymalnie 3 osoby powinny do niego wchodzić. Dla większych grup może być już za ciasno.

Ilość czasu do ilości zagadek jest ok. Nam się zeszło dosłownie minutkę dłużej niż przeznaczony dla tego ER-a czas na jego rozwiązanie. Nasze gapiostwo i zetknięcie z "nowinkami" spowodowały lekkie opóźnienie. Ale był to 2 pokój w duecie, więc nie możemy narzekać. Na nudę nie narzekaliśmy. Mieliśmy co robić i o to w tym chodzi. Dodatkowy plusik, za to, że równolegle prowadziliśmy niektóre rozwiązania.

Wprowadzenie w klimat krótkie i treściwe. Obsługa stała na straży, aby gra przebiegła w należytym porządku i jak coś nie szło to mogliśmy liczyć na małe wsparcie.

Ogólnie oceniam pokój bardzo dobrze. Na pewno warto przyjść i się pobawić. Można wysilić swoje komórki i zmysły na coś więcej niż tylko leżenie na plaży i połączyć jedno z drugim:)

Gościu, gościu, a chodź do mej karczmy i odpocznij sobie, niedojdzie Cię tu gwar, przyrzekam ja tobie. Skosztuj miodu i strawy. A potem się nie dziw, że sam musisz sobie radzić, jak ktoś cię w kajdany zakuje.

I tak właśnie było. Karczma, kajdany i zlecenie na odszukanie medalionu. Pokój przygodowy. Utrzymany w klimatach rodem z książek AS-a. Jest karczma, jest świetlik, jest butla. I kilka pająków ;) I zagadki, które wiodą nas do odnalezienia medalionu, na który otrzymaliśmy zlecenie. Zagadki bardzo ciekawe. Nie są trudne, ale trzeba mieć trochę pomysłów, żeby sobie z nimi poradzić. Łatwo też nie jest.

Można dobrze się bawić. Nie było niczego, co by spowodowało, że zabawa traci na jakości. Wszystkie mechanizmy działały bez zarzutu. Nic się nie zacinało - a z tym to bywa różnie.
Jedyny minusik za wystrój - podłoga w karczmie (może się czepiam, ale płytki to jakoś mi nie pasują do klimatu;) ). I może jeszcze z jedna zagadka by się przydała, bo jakoś tak szybko poszło z tym medalionem :)

A mówili, żeby nie wchodzić w drogę ziomkom z Różyca.
Gdyby człowiek posłuchał, to nie wpadłby w taką kabałę.

Pokój przyjemny dla wyjścia grupowego z osobami, które nie mają zbyt dużego doświadczenia w ER'ach. Zagadki liniowe, ale na przyzwoitym poziomie. Dodatkowo nagroda dla wytrwałych grup;) Polecam dla grup maksymalnie 4 osobowych, bo w pomieszczeniu nie ma zbyt wiele miejsca dla większych grup, a i z zagadkami dla poszczególnych osób będzie krucho.

Poziom trudności łatwy/średni. Wystrój skromny, ale trąci praskimi klimatami (nawet było trochę okrzyków przerażenia, gdy uciekaliśmy).

Ktoś przekręcił klucze bezpieczeństwa, ktoś inny nacisnął czerwony przycisk i trach....booooom. Stało się. Świat jaki znamy rozleciał się w pył. Trochę trąci to ironią, ale jest jak jest. Budowaliśmy broń i budowaliśmy schrony. Teraz przyszło nam skorzystać z tego drugiego. Bo to pierwsze zrobiło już swoją robotę.

Pech chciał, że trafiliśmy w niewłaściwe miejsce, w niewłaściwym czasie. I nasz pech, ten niezawodny towarzysz, znów zrobił swoje i dał o sobie znać. Znów kajdany, ciemne pomieszczenia, kraty...I poczucie, że czas kończy się...

Osadzeni w bunkrze to bardzo klimatyczny escape room- polecam szczególnie fanom postapo (genialna sceneria i klimacik), ale każdy kto lubi zagadki nie będzie narzekał na odwiedziny w tym pokoju. Aby uciec z tego miejsca trzeba przedrzeć się nie przez jedne kraty, nie przez jedne drzwi...jest tego zdecydowanie więcej;) Zagadki są świetnie przemyślane - bardzo logicznie powiązane. Dodatkowy plus na możliwość podzielenia się w trakcie zabawy i rozwiązywania zagadek równolegle.
Jak to w świecie postapo - jest mrocznie, jest betonowo, ale elektroniki tutaj nie braknie. Kilka obwodów po wojnie atomowej pozostało :)

Ocena poziomu zagadek jest zawsze oceną subiektywną, jednak z pewnością można napisać, że jedna z zagadek wymagała tutaj sporo pracy i wyrobionych zdolności refleksu i kondycji...kto pójdzie, będzie wiedział. Ta "mała" zagwozdka spowodowała, że pokój należy zaliczyć do trudnych.

Całość na bardzo duży plus. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, iż pokój znajduje się...w prawdziwym bunkrze, co tylko wzmacnia doznania z zabawy. Polecam szczerze każdemu. Warto! :)

Tym razem nie było psychopatycznych morderców, nie było też bezludnych wysp. Nawet szalonego naukowca nie było...
Tym razem był powrót do przeszłości ze sporą dawką pikseli :)

Przyjemnie było cofnąć te kilkanaście lat i poczuć magię gier komputerowych znanych ze starych konsol. Pac-man - klasyka. Do tego Bomberman. I oczywiście Mario i jego (brat/kuzyn/kompan - wybierzcie sami, bo ja nie wiem) Luigi (nie wiem skąd pamiętam jak nazywał się ten w zielonym kombinezonie, ale wiem. A i jeszcze gumbasy (te grzyby z Mario to nie grzyby ;) ).

Pokój bardzo klimatyczny. Udało się odtworzyć atmosferę tamtych lat. I każdy może poczuć się znów jak dziecko :) Zagadek sporo. I co warto podkreślić - sporo współpracy pomiędzy współuczestnikami wyprawy do świata Pegazusa jest wymagane. Jak ktoś myśli, że "sam" sobie da radę, to nie tutaj ;)

Poziom trudności pokoju oceniam na łatwy. Jednak na pewno nie było nudno i nie można narzekać na zawiłość zagadek - tutaj liczył się klimat:) Przy rozwiązywaniu zagadek każdy miał swoje "5 minut" i każdemu udało się rozwiązać jakąś zagadkę. A tych było całkiem sporo. I były całkiem zróżnicowane.

Przednia zabawa i dla małego i dla dużego :) Pokój dla rodzin, ale i dla grupy znajomych.

...i jeszcze mi w głowie grają te melodie gier z tamtych lat.... :)

Bardzo polecam! Super zabawa gwarantowana!

A niech to...Pecha w życiu trzeba mieć, by ciągle ładować się w różne tarapaty. Miało być tak pięknie, a ten głupi samolot nawalił i....

I tu zaczyna się przygoda. Grobowiec Smoka przywitał nas dżunglą i chatą na palach. My, dżungla i chata...Zapowiadało się wybitnie. Jednak sielanka nie mogła trwać długo. W końcu to mityczne miejsce,w którym żyje smok. I który raczej nie będzie zadowolony z nieproszonych gości - no chyba że potraktuje ich jako majowego grilla :)

Pokój bardzo przypadł mi do gustu. Odwiedziny były w małym gronie - tylko ja i narzeczona. I nie narzekaliśmy na nudę. Pierwszy nasz "dwójkowy" pokój nie pozwolił nam się nudzić (pozostało nam 40 sekund do upływu dedykowanego na rozgrywkę czasu).

Całość zrobiła bardzo dobre wrażenie. Były ciekawe zagadki, nowinki w zastosowanych mechanizmach, mnóstwo testów na spostrzegawczość i kilka smaczków, które dopełniły uczucia udanego wypadu do kolejnego ER'a.

Bardzo polecam wyprawę do Grobowca. Jeśli ktoś był w Opuszczonym Hotelu - to tutaj ... jest jeszcze lepiej :)

Pokój do łatwych nie należy. Było kilka momentów, w których się lekko pogubiliśmy. Jednak całość zabawy jest spójna i bardzo interesująca. Warto!!! :)

Kolejnym łupem naszej grupy padła Komnata Tajemnic. Znawcom Harrego Pottera nie trzeba przedstawiać tego miejsca. Reszta mugoli i tak nie zrozumie co do nich tutaj napisałem ;)

Komnata Tajemnic to zasłużona 10! Klimat, ciekawe i sensowne zagadki i kilka nowinek technicznych...wszystko zamieszane w kotle z rekwizytami skradzionymi z Hogwartu i okraszone muzyką rodem z HP. I te dziwne przejścia...Moża pomylić się, czy to rzeczywistość, czy fikcja ;) Tylko jakiegoś skrzata domowego brakowało do pełni szczęścia.

Wyprawę oceniam pozytywnie. Poziomu trudności nie ocenię, bo to mocno subiektywne, jednak każdemu polecę wycieczkę do Komnaty Tajemnic, bo warto. Myślę, że będzie to przede wszystkim miła przygoda dla znawców książek/filmów, chociaż jeśli nie znacie treści - nic się nie bój...klimat i tak ci się udzieli, a treści odrobinę poznasz:)

I nie ważne czy jesteś mugolem, czy nie - jak stamtąd wyjdziesz już nim na pewno nie będziesz.

I ty śmiertelniku odważyłeś się zawitać do grobu faraonów - bogów. Uciekaj póki możesz albo bądź potępiony...!

Stałą grupą wybraliśmy się do Piramidy. Postanowiliśmy zamienić mroczne piwnice ludojadów tym razem na przyjemniejsze klimaty...a na pewno na cieplejsze:)

Wyprawa do piramidy okazała się bardzo udana. Po odwiedzinach w tym pokoju pozostaną na pewno miłe wspomnienia.

Escape room został przygotowany - jak można się domyślić - w klimatach piramidy egipskiej. Pełno tu przeróżnych hieroglifów, malowideł przedstawiających bogów i płaskorzeźb uzupełniających klimat. Nawet piachu trochę się znajdzie ;)

Cała zagadka jest bardzo ciekawa. Fabuła jest poprowadzona w sposób logiczny i jak ktoś jest w stanie dodać dwa do dwóch to powinien dać sobie radę.. A i oczywiście sprawny towarzysz jest w cenie! Napotkaliśmy tutaj mnóstwo nowatorskich pomysłów, które dodatkowo podniosły naszą ocenę pokoju. Oprócz tradycyjnych kłódek czekają tutaj na zagubionych podróżników inne ciekawe pomysły, z którymi przyjdzie się zmierzyć. Zastosowane mechanizmy działały sprawnie (równie sprawnie działać muszą gracze ;) ). Nie pozostawiono niczego przypadkowi. Nie mieliśmy sytuacji zablokowania jakiegoś mechanizmu, z czym wiązałaby się konieczność wsparcia technicznego "z zewnątrz" :)

Udało się nam uciec z zapasem 7,5 minuty. Uważam jednak, że jest to pokój dla osób, które już kilka ER-y mają na koncie. Wówczas można oddać się w pełni zabawie - osoby początkujące mogą czuć się lekko zagubione.

Pokój polecam i wybiorę się z przyjemnością do innych pokojów w Domu Zagadek! :)

A mówiłem, że podejrzanie cicho tutaj jest...Żadnej żywej duszy...nawet gołębia (chociaż budki z kebabem nigdzie nie było w okolicy).Nikt mnie nie słuchał - jak zawsze. I znów wpakowaliśmy się w niezłą kabałę. Ot kanibal.... ot zaraz nas sobie zje ;)

Pokój odwiedziliśmy stałą ekipą. Wyszliśmy +/- o czasie, rozwiązując po drodze kilka bardzo ciekawych zagadek. Na plus na pewno ich poziom. Były inne niż wszędzie do tej pory spotykane. Pojawiło się kilka nowych, ciekawych rozwiązań. Nie było biegania i otwierania miliona kłódek. Raczej jakość a nie ilość się liczyła. Pokój dla osób spostrzegawczych!

Nastrój całkiem przyjemny. Legowisko kanibala, jak na legowisko przystało, to całkiem ciemna piwnica z elementami wnętrz godnymi sklepu rzeźnika. Od siebie mogę dodać, że mogłoby być trochę więcej dekoracji w pewnym miejscu, bo strasznie ascetycznie tam było.

Jednak, żeby nie było tak różowo to muszę opisać jedno ale - jedna z zagadek powiązana jest z dosyć delikatnym mechanizmem i łatwo o to, by nie zadziałało wszystko jak należy. My straciliśmy na tym etapie kilkanaście minut.

Pokój też nie jest odpowiedni dla osób z pewną fobią. Nie będę jednak opisywał o co chodzi, żeby nie zdradzać fabuły - jak ktoś będzie chciał zasięgnąć języka to priv.

Gdyby nie to, to pokój otrzymałby 10, a tak niestety ocenę obcinam.

Właśnie, co było w chatce?! Super zabawa...I nie mam tutaj na myśli jakiegoś rautu połączonego z bólem głowy wynikającym ze spożycia. Tutaj była zabawa przez ogromne Z.

Czailiśmy się na ten pokój już jakiegoś czasu, ale nasze wybory padały na inne ER'y. Tym razem udało nam się odwiedzić mityczną chatkę. I we wstępie napiszę, że ten pokój...to taka chatka! Pomysł i wykonanie dekoracji zasługuje na 11/10. Dekoracje są bardzo klimatyczne. Ładnie wszystko ze sobą współgra. Atmosfera domku "gdzieś pośród lasu" została w pełni osiągnięta.

W kwestii zagadek należy przyznać autorom również pochwałę. Wszystko zostało bardzo ładnie wymyślone i dograne. Nie ma niedomówień. Zachowana jest pełna logiczność poszczególnych zagadek. I żeby wyjść z pokoju trzeba wykazać się czymś więcej niż bieganiem po pokoju w poszukiwaniu kolejnych kluczy :)

Na dodatkowy duży plus zasługuje zastosowanie kilku dodatkowych, bardzo ciekawych i nietypowych mechanizmów, które powodują wywołanie emocji w stylu "wow" albo "ale jak to tak?!" okraszonego krzykami...zachwytu i przerażenia.

Pokój polecam! Dla mnie to nawet 11 niż 10. Warto się przejść na Majdańską 18, żeby odbyć wyprawę do tej mitycznej chatki. Wrażenia zapewnione. Jest to na pewno obowiązkowy punkt
wyprawy na mapie każdego, kto lubi ER'y! :)

Na koniec dodam, że pokój jest dosyć trudny. Nie zalecam go niewprawionym graczom, bo się dosłownie pogubią w tym zaginionym domku;)

Ja dziękuję za super zabawę i ekstra atmosferę podczas zabawy :)