Paulina 3

Odwiedziliśmy ten pokój już dość dawno,a aja dziś ze zdumieniem odkryłam, że nie wystawiłam opinii! Straszny błąd, biorąc pod uwagę, że to rewelacyjny pokój. W Tczewie to standard, ze zagadki są różnorodne i naprawdę trzeba zajrzeć w każdy zakamarek i posługiwać się niemal wszystkimi zmysłami (w trzecim pokoju nawet podobno wszystkimi!). Bardzo dobrze i ciekawie skonstruowane zagadki - przede wszystkim spójna fabuła. Bardzo spójna i ciekawa. Zabawa naprawdę przednia! I bardzo klimatyczny pokój. Gorąco polecamy!

Wybraliśmy się grupą czteroosobową - dwoje z nas było w escape roomie po raz pierwszy, dla dwojga był to trzeci raz. Pierwszy raz spotkaliśmy się z "podwójnym pokojem" - bardzo ciekawe rozwiązanie. Podobał nam się bardzo sposób przedstawiania podpowiedzi (na ekranie i nie wprost, ale naprowadzanie). Niektóre rekwizyty miały mylące szczegóły, które aż się prosiły, żeby się przy nich zatrzymać na dłużej. Nie uznałabym tego jednak za minus, mimo że przez to raz zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez Mistrza Gry (ale w zamian dostaliśmy gratis 2 min). Fajne zagadki w klimacie i w sporej części zupełnie inne niż widzieliśmy do tej pory. Na pewno sprawdzimy pozostałe pokoje :)

Pokój Agenta Snow odwiedziliśmy sześcioosobową grupą. Dla mnie i mojego chłopaka była to druga przygoda z escape roomem, dla pozostałych - pierwszy raz. Osobiście zabrakło mi trochę klimatu tajemniczości, ale w końcu byliśmy w biurze ;) Zagadki były ciekawe, raczej niezbyt trudne, ale też nie przesadnie łatwe. Przede wszystkim logiczne i przejrzyste. Fajnie rozwiązano kwestię podpowiedzi - wyświetlają się na ekranie. Jedna okazała się potrzebna (mimo że byliśmy blisko), druga pojawiła się dokładnie w momencie, kiedy znaleźliśmy rozwiązanie, więc jej nie liczymy ;) Pokój jest dość duży - 6 osób nie wchodziło sobie w drogę, każdy miał okazję się wykazać i miał się czym zająć. Wyszliśmy ok. 6 i pół min. przed końcem czasu.
Bardzo miła i wyrozumiała obsługa (spóźniliśmy się niemal kwadrans). Myślę, że wybierzemy się też do innych pokojów w WALKOUT.

Zielonogórski "Rytuał" był naszym pierwszym pokojem. Skorzystałam z promocji walentynkowej, która spadła mi z nieba, kiedy brakowało pomysłu na fajny prezent. A że od dłuższego czasu myśleliśmy o tym, żeby wypróbować jakiś escape room, to pozostało tylko ruszyć do zabawy!

Pokój ma fantastyczny klimat! Przytłumione światło, muzyka, plemienne, szamańskie motywy. Naprawdę można się poczuć jak w chacie szamana :) Ciekawa fabuła i wszystko zachowane w klimacie. Zagadki o różnym stopniu trudności, niektóre łatwe, inne zajęły nam zdecydowanie sporo czasu. Bardzo intuicyjne, co zaznaczyła pani przez wejściem. Na niektóre z rozwiązań nie wpadlibyśmy bez podpowiedzi (a na niektóre nie wpadliśmy). Ważne, żeby rzeczywiście zwracać uwagę na WSZYSTKO i patrzeć WSZĘDZIE ;) Niestety nie udało nam się wyjść - może gdybyśmy mieli godzinę, a może gdyby jednak było nas więcej (3-4 osoby i byłoby idealnie). Myślę, że jak na pierwszy raz i tak było nieźle - bawiliśmy się fantastycznie i jeszcze długo roztrząsaliśmy poszczególne zagadki. Miło wspominamy ten wypad do dziś - zaostrzył nam apetyt na znacznie więcej!