Daniel D 7

"Czy na pewno fajnie jest być podróżnikiem i podążać drogą do najbardziej ukrytych miejsc na Ziemi?".
Sam do końca nie wiem, gdyż do Wojciecha Cejrowskiego czy Tonego Halika trochę mi brakuje, ale postanowiłem przekonać się "czy na pewno fajnie" wziąć udział w podróży jaką oferują wrocławskie Bermudy.

W pokoju najbardziej podobał mi się jego wystrój i stworzony klimat. Faktycznie można poczuć się jak ruszając na nieznane wody, a przedstawiona fabuła dodaje nieco tajemniczości. W temacie zagadek niestety nie jest już tak kolorowo, bo chociaż tematycznie pasują, dla mnie były trochę toporne i zwyczajnie nie przypadły mi do gustu.
3/4 gry udało nam się przejść bez pomocy, ale przy końcówce polegliśmy.
Prosząc o podpowiedź dostaliśmy ją do zagadki już rozwiązanej i ogólnie przez chwilę trudno było nam dogadać się z prowadzącym co dosyć nas sfrustrowało i jakoś odebrało "fun" na końcówce.
Mistrz gry był dla nas bardzo miły, wymieniliśmy kilka zdań przed i po zabawie.
Obsługi jednak ocenić wyżej nie mogę, głównie ze względu na problem z komunikacją, oraz to, że na grę czekaliśmy prawie pół godziny, gdyż pokój nie był wcześniej przygotowany.

Na minus zaliczam też to, że nie otrzymaliśmy pamiątkowej fotki. Nie jest to może element samego pokoju, ale pokazuje podejście do pewnych kwestii i średnio zachęca do powrotu. Argumenty, że mistrzowi gry padła komórka przez co naszych zdjęć nie ma ( kiedy inne zdjęcia, rzekomo z tego dnia są) czy to, że mogliśmy zrobić zdjęcie swoim aparatem (skoro obsługa oferuje zrobienie swoim sprzętem i "przekazanie" nam tych zdjęć to takiej potrzeby nie widzę) są jak dla mnie trochę słabe, a sytuację można rozwiązać lepiej z korzyścią dla obu stron :)

Przygodę z dziwnowskimi Escape Roomami zakończyliśmy wizytą w Narni.

Tak jak przy poprzednich dwóch pokojach klimat, wystrój i zagadki bez dwóch zdań są zwyczajnie okey. Wyprawa po amulet Aslana to najtrudniejsze zadanie spośród tutejszych trzech, ale we dwójkę mając już całkiem sporo ucieczek na koncie poradziliśmy sobie bez większych problemów.

Reasumując, wszystkie pokoje Komnaty są niezłe i stoją na podobnym poziomie. Należą do starszych i cechują się raczej klasycznymi rozwiązaniami, ale w najmniejszym stopniu nie przeszkadza to w dobrej zabawie!

Po przyjemnej lekcji zielarstwa w Harrym Potterze, postanowiliśmy sprawdzić tutejszą Krainę Czarów.

O ile całość wystroju szału nie robi,to jego elementy trafnie dobrano pod tematykę i osobiście bardzo mi się podobały. Zagadki też były całkiem fajne, a na pewno logiczne i spójne, szczególnie przyda się przy nich spostrzegawczość.
Cały pokój nie wyróżnił się niczym fenomenalnym,ale był po prostu dobry.
Pani z obsługi ponownie jak najbardziej w porządku, chociaż brakowało mi jakiejś „szerszej” rozmowy o pokojach.

Działalność nadmorskiej Komnaty jest raczej nastawiona na sezon wakacyjny i co za tym idzie, odwiedzający to głównie osoby które przyjechały na urlop nad morze, w większości mając znikomą styczności z tego typu rozrywką. Dlatego nastawiłem się na pokoje bardzo przeciętne z samymi prostymi, tradycyjnym rozwiązaniami.

Na pierwszy ogień wybraliśmy Harrego Pottera, tym razem powiązanego z lekcją zielarstwa. Wystrój, rekwizyty i klimat całkiem pozytywnie mnie zaskoczyły. Zagadki są pomysłowe oraz zróżnicowane. Rozwiązywało się je przyjemnie, nie mieliśmy żadnych problemów, patrząc na poziom z pewnością zaliczają się do tych łatwiejszych.
Według mnie na pewno brakowało czegoś specjalnego co wyróżniałoby się i zapadłoby w pamięć.
Pani z obsługi do Escape Roomowych świrów nie należy, ale była bardzo miła i sympatyczna.

Z trzech pokoi tej firmy, to właśnie ten inspirowany przygodami młodego czarodzieja przypadł mi najbardziej do gustu.

Mroczna Puszcza według rankingu Lockme zajmuje aktualnie pierwsze miejsce w Nowym Sączu oraz jedno z topowych w województwie. W mojej ocenie również znalazła się najwyżej, ale w kategorii pokoi po których przejściu miałem bardzo mieszane odczucia.

Klimat jest świetny. Wszystkie rekwizyty i elementy wystroju bardzo realistyczne, a muzyka nastrojowa przez co można faktycznie poczuć się jak w ciemnym lesie, tyle że... W ogóle nie wiadomo po co i dlaczego tutaj jesteśmy. Niestety nie znajdziemy najprostszego zarysu fabuły czy jakiejś historii wprowadzającej.
Jeżeli chodzi o zagadki to nie ma ich wiele, ale z pewnością zaliczają się do wymagających. Osobiście nie podobały mi się dwie z nich ,lecz trudno napisać coś więcej nie spoilerując, reszta była w porządku.

Ogółem do pokoju wybraliśmy się większą sześcioosobową grupą z czego aż cztery osoby były praktycznie bez doświadczenia,więc nie liczyliśmy na cuda, ale udało nam się wyjść... dopiero za drugim podejściem,co mnie osobiście zniechęciło. Trudności to jedno,ale jeżeli grupa która miała rekordowy czas w tym pokoju potrzebowała około 50 minut + musiała skorzystać z dwóch podpowiedzi (z tego co mówili właściciele) to według mnie dobrze byłoby nieco zoptymalizować poziom.

Podsumowując, pokój średnio przypadł mi do gustu, na pewno na plus będzie fakt, że nowicjusze dzięki wizycie w Mrocznej Puszczy "wkręcili się" i odwiedzają kolejne Escape ;)

Tajemnica Hrabiego Cromwell'a czyli Escape Room, który cały czas utrzymuje się w ścisłym „topie” krakowskiego rankingu. Kusił nas już od dawna i wreszcie udało nam się go sprawdzić.
Wystrój jest porządnie dopracowany i całość bardzo trafnie oddaje klimat wiekowej posiadłości hrabiego. Rozgrywka płynie przyjemnie, a zagadki są zróżnicowane i wciągające, dlatego każdy powinien znaleźć coś dla siebie, dobrze się bawiąc.
Nam udało się wykręcić bardzo dobry wynik czasowy nie biorąc żadnej podpowiedzi, więc myślę,że pokój do hardkorowych nie należy i nawet mniej doświadczone grupy powinny sobie poradzić.
Obsługa sympatyczna, bardzo miło rozmawiało się po wyjściu.
Jedynym minusem był przydługi czas wysyłki pamiątkowych fotek, ale z tego co wiemy, wszystko zostało spowodowane pracą przy nowym pokoju oraz aktualnymi zmianami więc tym razem wybaczamy i czekamy na finał ;)

Jeżeli chodzi o kultowy film o morderczej laleczce to obejrzeliśmy go wspólnie dwa dni przed wizytą w Escape i niezbyt mi się podobał.
Na całe szczęście pokój Chuckiego wypadł dużo lepiej.

Nie określiłbym go „horrorem” , ale ciekawe wprowadzenie plus cały przebieg rozgrywki razem z muzyką tworzą dobry klimat.
Mieliśmy kilka problemów z kłódkami i jednym z mechanizmów, który nie zadziałał, przez co musieliśmy skorzystać z podpowiedzi. Tak czy siak nie obyłoby się bez pomocy, bo ewidentnie zaliczyliśmy słabszy dzień lecz kłopoty techniczne dodatkowo utrudniły całą sprawę.
Zagadki w porządku, ale akurat mi osobiście średnio przypadły do gustu.

Ogółem rzecz biorąc pokój zaliczamy do udanych i na pewno wybierzemy się jeszcze do pozostałych dwóch w Scary Hostel :)

Średnio przepadamy za tematyką galaktycznych wypraw i innymi kosmicznymi specjałami, ale
mimo wszystko postanowiliśmy dać szansę wrocławskiemu Space Questowi.

Zagadki są fajnie osadzone w klimacie tyle,że przydałoby się je urozmaicić i częściowo pozmieniać.
Wiadomo, że statek kosmiczny powinien wykorzystywać nowoczesne technologie itp. więc jest pole do popisu.
W przypadku kiedy musimy niemal wszystko po prostu wklepać na komputerze robi się już trochę mniej atrakcyjnie.
Opis mówi o zagadkach manualnych i kilku innych elementach rozgrywki, których my nie doświadczyliśmy, a do „drobiazgowej scenografii”niestety również sporo brakuje.

Potencjał jest i to duży, lecz jak dla mnie pokój wymaga odświeżenia lub też stworzenia nowszej odsłony.

Plugawy hotel czyli kolejna po Profesorze Lipnitzkim tajemnicza i mroczna sprawa w przybytku Lock House.

Klimat oraz fabuła są jeszcze bardziej wciągające i lepiej oddane, nie zabraknie tu też tematycznych "smaczków" z pierwszego pokoju.
Podobnie jak poprzednio zagadki są zróżnicowane i jest ich bardzo dużo, więc trzeba sprawnie działać żeby wyrobić się ze wszystkim w czasie. Nam udało się praktycznie co do sekundy ( bez podpowiedzi się nie obyło),a "inspekcja" na długo zapadnie nam w pamięci :)
Pan z obsługi tak jak przy ostatniej wizycie mega sympatyczny i fajnie prowadzący rozgrywkę.

Z niecierpliwością czekamy na następne "Eskejpy" i polecamy wybrać się do Plugawego Hotelu... Tylko lepiej nie zostawajcie w nim zbyt długo ;)

Wystrój i klimat raczej do wygórowanych nie należą.
Co prawda ma to być wyłącznie pomieszczenie w krakowskiej kamienicy, gdzie ktoś podłożył bombę, ale brakowało mi emocji, czy jakiejś nutki napięcia, która powinna takim akcjom towarzyszyć.
Wszystko sprowadza się tutaj do zagadek, które są urozmaicone i przyjemne w odbiorze.
W naszym przypadku było zabawnie i luźno, ale tym razem nie obyło się bez podpowiedzi.

W porównaniu do pozostałych dwóch pokoi Escapelandu Antyterroryści odrobinkę odstają, aczkolwiek bawiliśmy się tutaj jak najbardziej okej i czekamy na nowe roomy :)