Agulec

Początek był słaby, bardzo słaby. Tutaj przekonałam się, jak duży wpływ na odbiór pokoju ma Mistrz Gry. Nie wiem czy miał gorszy dzień, czy po prostu nie lubi swojej pracy, ale miałam wrażenie, że wszystko było tak bardzo na odwal się, bez uśmiechu, odklepanie regułek, standardowe pytania bez zainteresowania odpowiedzią. Byleby tylko nas wprowadzić do pokoju i mieć z głowy. Przez ten wstęp byłam już tak zniechęcona, że nawet za bardzo nie umiałam nacieszyć się pokojem. A początek jest całkiem spoko, zagadki logiczne, można przez nie płynąć, jest klimacik. Niestety im dalej tym gorzej, w drugiej części zagadki pt. "co autor miał na myśli". Przy jednej zagadce była niedziałająca latarka, kontaktujemy się z MG, żeby o tym poinformować i w odpowiedzi słyszymy "no czasem działa, czasem nie, ale aż tak bardzo jej nie potrzebujecie". No nie. Gdyby nie to, że miałyśmy zegarki z podświetlaną tarczą, to nie byłybyśmy w stanie rozwiązać tej zagadki. Ja rozumiem, że to jest horror, że musi być ciemno, no ale mimo wszystko jakieś minimum światła powinno być zapewnione, a nie że marnujemy 5 minut na wklepanie kodu do kłódki, bo nawet nie widać, z której strony jest na niej linia. Miałam wrażenie, że MG nie śledził za bardzo przebiegu gry, bo po poproszeniu o podpowiedź dostałyśmy wskazówki do tego, co już było zrobione. Oprócz tego poprosiłyśmy o wersję z aktorem, który jednak się nie pojawił. MG był sam na zmianie, przyszła inna grupa, nie zdążył wejść do pokoju jako aktor. No trudno, jestem jeszcze w stanie to zrozumieć, może jakieś problemy kadrowe, ale mimo wszystko było to lekko rozczarowujące. I wisienka na torcie - po rozwiązaniu ostatniej zagadki kręcimy się jeszcze chwilę po pokoju zastanawiając się czy coś nam umknęło i dopiero po chwili do pokoju wchodzi MG, żeby powiedzieć, że ukończyłyśmy grę. Słabe zakończenie.
Z pozytywów - klimat, muzyka, dekoracje, rekwizyty, był lekki dreszczyk emocji.

I tyle w temacie. Dawno nie byłam w pokoju, w którym tak ogromny nacisk byłby położony na szukanie i spostrzegawczość. Niestety nie mój klimat, ja wolę jednak jak muszę trochę pomyśleć i połączyć fakty, a nie wsadzać ręce wszędzie (dosłownie;)) żeby coś odnaleźć. Miałam duży problem z ocenieniem tego pokoju. Jednak wrocławskie ER mnie dosyć mocno rozpieścily no i brakowało mi tu tego efektu wow. Zamiast efektu wow było rozczarowanie że tak mało zagadek. Pokój jest po prostu poprawny, ani dobry, ani zły. Może idealny dla początkujących, ale osoby, które mają za sobą +10/20 pokoi raczej wyjdą lekko rozczarowane. Wprowadzenie trochę słabe, tak bardzo liczyłam że skoro to cela to [spojler] a tu nici.
Mimo wszystko plus dla twórców za pomysłowość w tworzeniu kryjówek, jedne miejsca widoczne od razu, inne zaskakujące a może nawet i dla kogoś obrzydliwe.

Na pewno nie można nic zarzucić obsłudze, klimat też był, dźwięk robił swoje. Ciężko jest mi jednak ocenić poziom trudności. Przez pierwsze 15 minut nie mogliśmy ruszyć, żadnego punktu zaczepienia, aż w końcu skorzystaliśmy z podpowiedzi. Po uzyskaniu podpowiedzi całą resztę rozwiązaliśmy w 15 minut. Zagadek mało, były bardzo liniowe, i oprócz tej pierwszej były dosyć proste.
Byliśmy we 3, wydaje mi się, że w więcej osób tam nie byłoby co robić.
Był to nasz trzeci pokój i był to pierwszy raz, kiedy wszyscy odczuliśmy rozczarowanie po wyjściu. Jak znaleźliśmy rozwiązanie do otwarcia drzwi to nasza reakcja była "ale jak to już?".
Poleciłabym ten pokój raczej początkującym. Dla nas poprzednie dwa pokoje były bardziej złożone i skomplikowane i wydaje mi się, że stąd to rozczarowanie Hydrozagadką.