zielonakreska

Ten pokój nie był naszym planem, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się, żeby tutaj dotrzeć i nie żałujemy. Miejsce jest klimatyczne, muzyka, rekwizyty, właściwie wszystko do siebie pasuje.
Wydaje się jednak, że Al Capone nie był aż tak sprytny, jak to plotki o nim krążą. Udało nam się go rozszyfrować w niezłym czasie i mieliśmy po odnalezieniu klucza poczucie, że "jak to, już?". Samych zagadek nie jest bardzo dużo, a ogromną zaletą jest niekłódkowość, chociaż przyznaję, że przy rozwiązaniu którejś kolejnej zagadki otwierało się coś, a my tego nawet nie zauważyliśmy i dopiero po chwili ktoś pytał "o, a to było otwarte?". Faktycznie mieliśmy też poczucie, że pewne rzeczy można odszukać bez uprzednich wskazówek.
We trójkę było ok, myślę, że gdyby była jeszcze jedna osoba, można by to nazwać tłumem.

Toaleta ma również swoje tajemnice do rozszyfrowania ;)

Zdecydowaliśmy się na ten pokój dzięki bardzo dobrym opiniom i wysokim miejscu w krakowskim rankingu. Bardzo ciekawa fabuła i możliwość wykazania się umysłem ścisłym oraz miłym wspomnieniem czasów, kiedy jeszcze z chemią byłam bardzo zaprzyjaźniona.

Poziom zagadek bardzo różny, niektóre z nich sprawiły nam bardzo dużą radość, inne zaskoczenie, a jeszcze inne były bardzo typowe i od razu było wiadomo co i jak zrobić. Trzeba dużo rzeczy kojarzyć ze sobą i to daje radość rozwiązywania kolejnych zagadek. Problem tego pokoju niestety polega na nadkłódkowości i mój poziom ekscytacji zmalał, kiedy w otwartej kluczykiem szafce znalazłam wyłącznie kolejny kluczyk... szkoda, bo potencjał tego miejsca nie został według mnie w pełni wykorzystany. We trójkę mieliśmy co robić, częściowo myśleliśmy wspólnie, a częściowo każdy robił swoje. Bardzo przyda się w zespole ogarniacz matmy :)

Może nastawienie na to, że pokój ma tak dobre opinie spowodował, że jestem nieco zawiedziona, a rozważania zespołowe już po wyjściu, na temat zagadek dość szybko się zakończyły. Obsługa bardzo sympatyczna!