W tym miesiącu odwiedziliśmy Black Cat ER i zachwyciliśmy się Przeklętym Obrazem - jednak przeklęty okazało się być niestety Złoto Nazistów.
Pokój jest pięknie urządzony, wystrój zapiera dech. Czułam ciarki przeszukując bunkier, ilość nietypowych rozwiązań jest oszałamiająca. Ciekawa historia i wciągające zagadki. Black Cat rzeczywiście bardzo wysoko mierzy i zdecydowanie idzie w dobrym kierunku.
Z pokoju wyszliśmy w 32 minuty i szczerze mówiąc nie rozumiałam dlaczego - przecież nie rozwiązaliśmy jeszcze z 30-40% zagadek, zostawiliśmy za sobą pozamykane kłódki, nierozszyfrowane kody i widoczne po przeszukaniu pokoju kolejne elementy, które w całości ukażą nam się na dalszym etapie gry...
Jakim cudem wyszliśmy z pokoju? Obsługa nie zamontowała jednej z kłódek, przez co przeskoczyliśmy w rozwiązywaniu o wiele, wiele zagadek w przód. Wpierw konsternacja, potem zmieszanie obsługi, dużo niezręczności i mój smutek, zwłaszcza gdy obsługa pokazywała nam jak wyglądałaby dalej gra, gdyby jedna z kłódek była założona (nie było jej w ogóle w pokoju!).
3/10 bo przecież nie chodzi o to, żeby z pokoju wyjść, tylko żeby tam być i czerpać przyjemność z rozkminiania zagadek.
Ciężko jest wystawić mi ocenę obsłudze, bo pan był bardzo miły, ale niestety to On odpowiada za przygotowanie pokoju.