Wacjech

Świetny pokój, pierwszy gdzie spotkaliśmy mało zagadek manualnych i kłódek, a większość jest nastawiona na myślenie. No ale w końcu o to tu chodzi, by odkryć tajemnicę... ;) Początkowo nie do końca mogliśmy się odnaleźć w klimacie, ale finalnie udało się zebrać wszystkie informacje do kupy i poszło! Chociaż dotychczas bardziej cieszyliśmy się napotykając wspomniane wcześniej zadania z kłódkami i różnymi ciekawymi mechanizmami, to ten pokój naprawdę nam się podobał! :D Warto odwiedzić i porozkminiać :D

PS. Mały minus za obsługę, która pod koniec widząc drobny mój błąd (na który sam bym wpadł za chwilę) naprowadziła nas na rozwiązanie... :( trzeba było spytać czy chcemy pomocy.

Pokój trochę mały, ale naprawdę dobrze zrobiony. Poszukiwania podpalacza nie były proste, dużo zagadek i mylenia tropów dawało się we znaki. Rozmaitość rozwiązań w pokoju naprawdę zaskakująca! Niestety, pewne elementy są już trochę wysłużone przez co da się bez większego myślenia rozwiązać pewną zagadkę. To jest element, który wypadałoby przed każdą grupą wymieniać. Ogólnie pokój naprawdę świetny i bawiliśmy się naprawdę dobrze :D

Ciężko mi obiektywnie ocenić ten pokój, bo z jednej strony bardzo mi się podobał, z drugiej strony trochę nie poszedł... :( Sam pokój w sobie, przygotowany jest do tego aby rozwiązać go bardzo liniowo co jest super, jednak jak wpadają takie oszołomy jak My to zaczynają się schody :P Przez zbyt szybkie odnalezienie pewnej rzeczy i szybkie połączenie wskazówek, połowa ekipy w mig rozwiązała zadania z mniej więcej 75% postępu pokoju, podczas gdy druga połowa ślęczała nad zadaniami początkowymi mającymi nas doprowadzić do tego co już zrobiliśmy. Efektem było to, że nieco weszła nerwowa atmosfera. Kiedy zaczęliśmy się już gubić i potrzebna była pomoc, mieliśmy wrażenie, że obsługa nie do końca ogarnęła co już zrobiliśmy i z czym się męczymy. Trochę ciężko było się dogadać, przez co nasze 45 minut dobiegło końca, na szczęście udało nam się dokończyć pokój za co wielkie dzięki i wielki plus! :D (niektóre pokoje w Łodzi mogłyby brać przykład pod tym względem...). Ogólnie pokój sam w sobie naprawdę świetnie zrobiony, zagadki wymagające, dobrze ukryte i niektóre mało oczywiste. Świetna zabawa gwarantowana, tylko róbcie wszystko po kolei :D Polecam!

Do tematu pokoju podeszliśmy zbyt mało naukowo przez co ciężko nam było zacząć. Może swoje zrobiło to, że zagraliśmy nieco okrojonym składem? Możliwe, ale pokój nas nie pokonał mimo, iż się starał nas nie wypuścić ;)
Zagadki na mega poziomie, naprawdę potrzeba umiejętności logicznego myślenia bo tu praktycznie przy każdej zagadce będzie do użycia. Wykonanie pokoju na naprawdę dobrym poziomie, faktycznie wygląda trochę jak muzeum. Znajdzie się też łatwo dostępny klucz awaryjny w razie czego. Ogólnie pokój polecamy ale bardziej zaawansowanym ekipom :)

Klimat od samego początku na plus. Jest tajemniczo i czuć w powietrzu, że stało się coś złego i trzeba ogarnąć sprawę. Zagadek całe mnóstwo! Zróżnicowane, logiczne, wymagające mega spostrzegawczości - czyli to co lubimy :D
Udało nam się wyjść jakieś 13 minut przed czasem z jedną podpowiedzią, której można było uniknąć. Ogólnie pokój świetnie zrobiony, nieco minimalistycznie - ale taki ma być. Jak wcześniej wspominano w komentarzach - dla doświadczonych grup. Dlaczego? Otóż na początku naszej przygody z ER część naszej stałej ekipy podejmowała ten pokój i nie dali rady zmieścić się w czasie i z podpowiedziami, z drugiej strony teraz w nieco bardziej doświadczonej ekipie (1 totalny świeżak, 2 osoby mniej niż 10 pokoi) w 6 osób wyszliśmy przed czasem. Minus dla nas, który sami sobie zrobiliśmy? Każdy robił coś innego, zabrakło komunikacji przez co kilka razy tłumaczyliśmy sobie co już zrobione, co jak zadziałało itp. Mimo wszystko pokój dał frajdę z rozgrywki! Polecam! :D

Pokój podjęliśmy zaraz po Xpedycji w gronie 5 chłopa. Chwilę wcześniej pokój opuściły nasze towarzyszki, które również w 5-osobowej ekipie zmagały się z pokojem trochę dłużej niż 60 minut i zapowiedziały nam, że masakra i powodzenia... Cóż było począć? Wniknęliśmy w świat Quadrum i rozpoczęliśmy przygodę! Napotkane przeszkody sprawiły nam dużo frajdy ze względu na rozkminę, formę i różnorodność ;) Jedna z zagadek po rozwiązaniu szczególnie się spodobała, więc powtórzyliśmy ją ze 4 razy tracąc cenny czas, ale nic złego się nie stało! Generalnie klimat podpasował nam wszystkim, staliśmy się jednością z Quadrum, więc kolejne zadania szły jak z płatka, do momentu aż... otworzyło się wyjście. Nutka zaskoczenia, żalu że już pożegnamy się z tym światem abstrakcji, ale ale! Patrzymy na zegar, zostało jeszcze 26,5min i wtem Mistrz Gry oznajmia, że prawdopodobnie pobiliśmy rekord pokoju! Szybkie sprawdzenie i... TAK!! Mamy rekord! Pierwszy raz w naszej karierze! :D
Podsumowując pokój polecam dla osób lubiących abstrakcję, rozkminy i domysły, chociaż nie dziwię się że niektórym osobom może nie przypasować (patrz nasze towarzyszki :P ). Tak czy inaczej - Warto!
PS. Czekamy teraz na szlaban na granie drużynowo chłopy vs. kobitki :P

Pokój podjęliśmy męską ekipą z jednym "świeżakiem" i ogólnie daliśmy radę! :D
Pokój z lekka trudny, choć nie uświadczymy niepotrzebnych przedmiotów przeszkadzajek. Trudność polega bardziej na zagadkach, połączeniu ich ze sobą we właściwy sposób, tudzież dopasowania wskazówek. Rozwiązania zastosowane w pokoju są naprawdę przemyślane i sprawiają frajdę w trakcie gry. Są kłódki, jest elektronika, są zadania manualne ;)
Świetnie dopasowana oprawa dźwiękowa do klimatu pokoju. Wszystko razem sprawia, że naprawdę wchodzimy w inny świat. Mistrz Gry bardzo sympatyczny, aczkolwiek sprawiał wrażenie trochę nieśmiałego. Pokój jak najbardziej polecam, opuściliśmy go 13 minut przed czasem z jedną drobną techniczną podpowiedzią :)

Od wejścia do firmy całkiem sympatycznie, choć mistrz gry chyba był już troszkę zmęczony, co wybaczam ;)
Wprowadzenie do pokoju, krótkie. Nie wiem co o nim więcej można rzec. Początek rozgrywki bardzo emocjonujący, klimat jest zbudowany przez niepewność. Dalej już spokojniej, zagadek sporo, rozmaite i ciekawie zrobione. Szkoda, że tym razem po 15 minutach gry zdecydowaliśmy się na podpowiedź - zupełnie bez sensu bo góra 5 minut i byśmy sami pewnie wpadli na rozwiązanie. Niestety, finalnie rozwiązując tę zagadkę, dalej poszliśmy lotem błyskawicy czego efektem okazało się, że znalazłszy klucz, mamy jeszcze 22 minuty na grę xD była chęć żeby posprzątać jeszcze pokój, ale pewnie byśmy tego nie ogarnęli jak trzeba więc zegar wskazywał jeszcze 19 minut gdy wychodziliśmy już do mistrza gry :)
Pokój polecam ze względu na klimat i ciekawe niektóre zagadki. 45 minut na ten pokój to wcale nie jest mało ;)
Szkoda, że w naszym wypadku wyjście w połowie czasu zostawiło lekki niedosyt... (nieszczęsna podpowiedź :P )
Niemniej, warto odwiedzić ;)

Po przeczytaniu opinii i wysłuchaniu wielu osób prowadzących Escape Roomy, stwierdziliśmy, że Nautilusa trzeba odwiedzić. No i się udało! Po wejściu do środka, każdy z nas robił tytułowe wielkie "WOW!". Tylko co z tego jak po chwili się zorientowaliśmy, że zachwyt zachwytem jeśli chodzi o wystrój, ale za co się zabrać? Co robić? Na szczęście szybko udało się dobrać do odpowiedniej zagadki i dalej już jakoś poszło. Po raz kolejny byliśmy zaskoczeni tym, jakie zagadki można wymyślić, jakie mechanizmy... Kosmos! To znaczy... niby pod wodą było bliżej dna, ale dno to słowo, którego nijak nie można użyć w odniesieniu do oceny pokoju! To co wszyscy nam mówili okazało się prawdą... Nautilusa warto odwiedzić żeby przeżyć tę niesamowitą przygodę. Nam udało się nie doprowadzić do katastrofy na kilka minut przed czasem i bez żadnej pomocy. WARTO!

Czwarty pokój jednego dnia. Napad na skarbiec, tu musiało już pójść coś nie tak...
Nie no, jedyne co było nie tak to jeden rekwizyt nie chciał zadziałać (zdarza się, rozumiemy), ale obsługa szybciutko pomogła więc luz. Jeśli chodzi o sam pokój - prawdziwy skarbiec! Dużo do roboty, czas goni, a gliny tuż tuż... Zagadki bardzo urozmaicone, elektroniczne, kłódki, manualne... dla każdego coś. Kilka podchwytliwych, kilka potrafiących namieszać jak się nie pomyśli. Ostatecznie naszej ekipie się udało na 13 minut przed przyjazdem glin i uciekliśmy bez pomocy (no kto by opłacił kolejną głowę?). Polecamy, najlepiej kilkuosobowym ekipom.