Okoń99

Pokój, choć niewielkich rozmiarów, oczarował nas zastosowanymi rozwiązaniami. Idealny na dwie osoby, bo zagadki rozwiązuje się liniowo, więc nie było kilku rzeczy do zrobienia w tym samym czasie. Same zagadki przyjemne i nie za trudne, więc kluczem do wyjścia jest spostrzegawczość. To tutaj potrzebowaliśmy podpowiedzi i z małą pomocą udało się wyjść przed czasem.
Warto odwiedzić, bo niektórych rozwiązań nie znajdziecie w żadnym innym pokoju.
Dodatkowo przemiła obsługa. Z naszą mistrzynią gry ustaliliśmy podpowiedzi tylko na życzenie, a kilka sekund po nerwowym machaniu rękami z bezsilności, otrzymywaliśmy podpowiedź (a nie rozwiązanie podane na tacy, za co kolejny plus).

Zasłużone miejsce w rankingu - pokój genialny, muzyka podbudowała emocje. Uratowaliśmy świat, ale trochę za szybko - mogliśmy jeszcze posiedzieć te 20 minut i na spokojnie obejrzeć wszystko, bo było na co popatrzeć.

Od razu chciałbym sprostować pewną kwestię, zasłyszaną nie raz i nie dwa: „Najpierw idź do tego pokoju, a dopiero później do piramid z wyjścia awaryjnego, żeby dawkować pozytywne emocje”. Nie posłuchałem się, odwiedziłem ten pokój jako drugi i przeżyłem taki sam szok. Wszystkie zagadki były jedyne w swoim rodzaju i genialnie przemyślane, a dodatkowo cieszyły oko wizualnie. Wszystkie szczegóły i figury idealnie odwzorowały wnętrze prawdziwej piramidy. Na plus również super obsługa! Chociaż na początku w pokoju było dość tłoczno, to nawet w 5 osób każdy znajdzie coś do roboty dla siebie. Polecam i życzę pierwszej 10 w Polsce, bo spokojnie mogliby się w niej znaleźć.

Kto by się spodziewał, że pierwszy escape room nowej firmy na rynku może spokojnie rywalizować z najlepszymi. Od początku zastaje się w nim niesamowity klimat, a każdy kolejny odkrywca może poczuć się jak w środku filmu Indiana Jones! Do tego miła obsługa czuwająca nad grą jest w stanie wprowadzić nas w atmosferę i nakierować na dobry tor, gdy stoi się w miejscu. Przez cały czas pojawiają się zaskakujące zastosowania nowinek technicznych. Po odwiedzeniu kilku pokoi nastawionych na bieganie od kłódki do kłódki ten na pewno miło was zaskoczy! Bo komu w 2018 może podobać się szukanie kilkunastu szyfrów do kłódek w jednym pokoju 4x4m, gdzie ostatnia zagadka to klucz do drzwi, którymi weszliście? Czas na coś innego! Czas na Odmęty Angkor wat!

Pokój z gatunku tych trochę strasznych, co czasami utrudniało zastanowienie się nad niektórymi zagadkami, ale o to chodzi. ;) W Pokoju nie ma żadnego ekranu, więc mamy do czynienia z niestandardowym sposobem dawania podpowiedzi. Za to jeśli chodzi o czas, to brak zegara odliczającego ile jeszcze zostało nam z tej bardzo krótkiej godziny nie jest najlepszym wyjściem. Klimat bardzo fajny, wiele rekwizytów i w miarę zróżnicowanych kłódek, choć trzy (takie same) szczególnie czułe na lekkie przesunięcie jednej z cyfr utrudniały wyjście. Plusem na pewno jest to, że wyjście jest w innym miejscu niż wejście i nie widać go od samego początku. Obsługa bardzo miła i czujna jeśli chodzi o podpowiedzi i moment, w którym je przekazać.

Weszliśmy do pokoju i naszym oczom ukazały się dwa kwiatki przysypane kamyczkami w doniczce i bambusowa krata - co miało chyba tworzyć klimat ,,piramidy Indian". W pokoju można było naliczyć około 10 kłódek szyfrowych, z których większość miała miejsce na tyle samo cyfr do wpisania. To miała być pewnie kolejna atrakcja z cyklu - Hurra!! sprawdźmy wszystkie, może gdzieś nasz kod będzie pasował... Do tej całej zabawy można dorzucić również niekompetentą obsługę, która długo zwlekała z podpowiedziami, bo - jak można było usłyszeć przez wyjściowe drzwi - zawitali do nich goście i panowie nie mieli czasu zająć się prowadzeniem gry. Dzięki mozolnej pracy udało nam się wyjść z małym zapasem czasu i niezadowoleniem na twarzach. Podsumowując: Jak na miasto, które pod względem pokoi stoi na bardzo wysokim poziomie, to jest to zwyczajny niewypał i dzięki temu każdy następny pokój nie był już dla nas taki zły..