Pierwszy z trzech ER tego dnia. Troje chętnych, kolejno 15, 32 i 34 lata. Niepozorne, warszawskie podwórko i bardzo miła obsługa, z mistrzem gry na czele. Małe ostrzeżenie o pracach na korytarzu, które mogą wpłynąć na imersję, ale nic takiego się nie dzieje. Jest za to klimat, który uderza z mocą kilku kiloton... Lubię jak pokój ma za sobą pewną historię. Tu mamy Francję w XVIII wieku. Niejaki Lord Destre przejął władzę, a ślad po członkach rodu królewskiego prowadzi do katakumb pod posiadłością jegomościa. Chętnych na zbadanie spawy nie brakuje. Tak lądujecie w tym miejscu...
Jeżeli miałbym wybierać ten jeden, jedyny ER w Warszawie to musiałbym chwilę pomyśleć. Uwzględniając sam klimat, 'Katakumby' walczyły by z 'Muzeum okultyzmu...' i 'Postaniem Warszawskim' i wszystkie te pokoje dostały by ode mnie 100/10 za nawał pracy, jaki wpakowano w dekorację wnętrza. Tyle, że 'Katakumby' dały mi odczuć coś czego, nie odczułem w wymienionych dwóch. Pal licho, byłem dosłownie w katakumbach. Czaszki, świece, szkielety, półmrok. Totalny sztos. Jakbym zszedł do prawdziwego miejsca pochówku.
Zagadki? Brak kłódek, sama elektronika. Na ogromny plus za rodzaje łamigłówek, jakie są stawiane na drodze do tajemnicy i wyjścia. W takiej grupce byłem po raz pierwszy i wymagało to pewnego dotarcia, przez co już pierwsza, w zasadzie prosta zagadka, wymagała od nas wytężenia szarych komórek, bo każdy miał inne koncepcje (i niestety wymagało to pomocy w formie podpowiedzi). Nieco później też trafiła się taka, z którą spędziliśmy więcej czasu niż zamierzaliśmy (tak do końca nie wiem czy to nasze braki w zgraniu, czy jakiś problem techniczny, tu też padło kilka podpowiedzi pod rząd, bo próbowaliśmy zgodnie z instrukcją, a nie wychodziło to za bardzo - udało się za to przypadkiem...). Fakt, przez resztę miejscówki przebrnęliśmy sprintem i finalnie zakończyliśmy przygodę parę minut przed czasem. A dało by się nawet w pół godziny krócej, jestem o tym przekonany, bo zagadki były w miarę proste.
Tylko czy przy tak klimatycznym wystroju warto się śpieszyć? Cieszyłem się dosłownie każdą chwilą, obserwując jakość wykonania poszczególnych elementów i po kilku godzinach nadal jestem pod wrażeniem kunsztu tego miejsca. I pomimo tych dwóch zagadek, reszta jest intuicyjna. Trzeba troszkę zapamiętać parę szczegółów, ale na skali trudności stawiał bym pokój raczej dla początkujących/średnio-zaawansowanych osób. Na pewno miejsce zostaje w pamięci na dłuższy czas. To ten przypadek, że aż żal, iż już tę przygodę ma się za sobą i zazdrości tym, co się tam wybierają! Na ten moment to dla mnie nr 1 w Warszawie.
Ps. Strefa spoilerów.
Na początku jesteśmy prowadzi przez mistrza gry poprzez pokoje, przez co można sobie popsuć pierwsze wrażenia przez podglądactwo. Ja trzymałem powieki zamknięte, ale reszta nie za bardzo. Przydało by się zgasić na początku światło lub nawet nałożyć na głowę jakieś płócienne worki (to wzmogło by klimacik, oj tak). Fajna, choć prosta zagadka z nagrobkiem. Zaraz potem, w komnacie z urnami, akcja rodem z filmu z Indianą Jonesem. Sztos, szybko domyśliłem się rozwiązania, ale miny moich współgraczy jak szukają w pośpiechu rozwiązania, bezcenne. Ostatni pokój jest świetny, zwłaszcza z tym elementem obrotowym. No i w końcówce na chwilę wpada aktor, nieco podwyższając tętno swoją 'grą'. Mega frajda.
Ostatnio odwiedzone pokoje:
Ocena ogólna:
10/10
Obsługa:
10/10
Klimat:
10/10
Poziom trudności:
Łatwy