Żadna szanująca się piracka tawerna nie może się obejść bez codziennej awantury, szczególnie jeżeli ktoś nad wyraz prezentuje swoje zdobycze. Kufle zaczęły l...
[więcej]
Całą recenzję muszę zacząć od małej prywaty. Ten wyjazd był dla mnie wyjątkowy z wielu powodów. Przez przypadek okazało się, że wyjechaliśmy w okolicy 4. urodzin naszych wypraw. Co za tym idzie – 4 rocznicy naszego poznania Wyjścia Awaryjnego i świata poza Trójmiastem. Dla mnie to była też personalna uroczystość. Otóż „Tawerna” była moim 100 pokojem. W końcu osiągnąłem tę liczbę! Po tak niesamowicie długim czasie! Oczywiście wiedziałem, że numer 100 nie przebije raczej numeru 99, jakim był pewien wrocławski hotel, ale trzeba było jakoś uczcić tę okoliczność. Czy da się to zrobić lepiej niż przez firmę, dzięki której zaczęło się odkrywać niesamowity świat polskich ER? Jak zatem się sprawuje najnowszy pokój w ich dorobku?
Zacznijmy od klimatu i fabuły. „Piracka Tawerna” jest prologiem do nadchodzących „Morskich Opowieści”. W taki sposób była ona promowana i prawdę mówiąc w takim kontekście się najlepiej sprawdza. Dlaczego? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej recenzji. No dobra, ale jak z tym klimatem i fabułą? Otóż… inaczej. Wyjście Awaryjne zaskoczyło nas tym, że to doświadczenie jest niezwykle kameralne. Oczywiście, fabuła jest, ale bardzo zdawkowa i typowa dla pokojów zagadek. W zasadzie niepotrzebna, chyba, że w kontekście… To za chwilę. Co do klimatu, jest świetny, pokój jest piękny, zagadki idealnie pasują do klimatu, chociaż też są trochę mniej wbudowane w świat przedstawiony niż to, do czego nas przyzwyczaiło Wyjście Awaryjne w ostatnich pokojach. Czy to źle? Ani trochę. Jest to pokój idealny w swoich założeniach, tylko trzeba do niego pójść owe znając.
O samej logice zagadek nie muszę nic mówić. Jak zawsze nie ma rzeczy, do której można byłoby się przyczepić. Zagadki są wręcz idealne, zróżnicowane, liniowe, ogromnie satysfakcjonujące i intuicyjne. Podobno są trudne, ale tutaj warto zaznaczyć jedną rzecz. Im bardziej doświadczoną drużyną jesteście, tym będzie łatwiej. Wydaje się to intuicyjne, ale wbrew pozorom nie tak często się to zdarza. Otóż ten pokój dosyć mocno korzysta ze schematów które już się zna, gdzieś się widziało. Każdy z tych tematów ma jakiegoś rodzaju twist, ale są one podstawą rozgrywki.
To jest ten moment, w którym warto powiedzieć, czym ten pokój jest, a czym nie. Zdecydowanie jest to świetna, kameralna, wymagająca rozgrywka. Taka, która bierze najlepsze rzeczy z klasycznych, starych ER, dodaje do nich nowoczesne rozwiązania i tworzy świetną hybrydę pomiędzy tymi dwoma światami. Nie jest to jednak kolejna, ogromna produkcja Wyjścia Awaryjnego. Tutaj elektronika jest, ba, podobno jest jej nawet więcej niż w „Operacji: Metro”, ale nie jest ona tak widoczna. Działa ona po to, aby zagadki działały jak najlepiej i żeby to w nich było jak najwięcej magii i satysfakcji. Wreszcie – jest to świetny prolog do nadchodzących „Morskich Opowieści”. W tym miejscu muszę to zaznaczyć – bardziej polecam jednak poczekanie na owe i zrobienie tych dwóch pokoi zaraz po sobie. Stworzy to niepowtarzalną, długą, piracką opowieść, a nie będziecie mieli poczucia, że jest tego wszystkiego trochę za mało. Bo nie powiem, chociaż nie żałuję, że poszedłem do tego pokoju, co więcej, polecam go z całego serca, to jednak dwugodzinna piracka przygoda byłaby czymś nieporównywalnie lepszym. Niemniej, jeżeli już się nie możecie doczekać, sprawdźcie, będzie to świetny sposób na „nahajpowanie się” przed nadchodzącą premierą.
Ja z tej strony chciałbym bardzo podziękować Szymonowi za świetne wprowadzenie i za czuwanie. Chociaż nie potrzebowaliśmy pomocy, to reakcja, w którym pokój miał swój humorek była natychmiastowa. I nie muszę mówić, że złośliwość rzeczy martwych nie wpływa na ocenę – w ogóle tego dnia mieliśmy pecha, bo każdy pokój miał jakieś fochy do nas. Dziękujemy za cudowną zabawę i ostrzymy zęb… to znaczy szable, na następny raz!
Piracka Tawerna to taki wstęp do Morskich Opowieści. I w sumie jest to idealne podsumowanie. Zagadkowo broni się potężnie, jest dowalony wizualnie, jednak nieduży. Idealny wybór na zachętę do Morskich Opowieści. Gdy się wchodzi i otwiera oczy, widzi się ogrom zadań do roboty a na to tylko 50 minut! Trzeba odnaleźć mapę i co z nią dalej? Kto wie... Nam się udało, bez żadnej pomocy, w pirackim stylu przebrnąć przez całą tawernę napawając się rozkoszą zagadek :D